Strona 6 z 8

: wtorek, 6 lutego 2007, 18:24
autor: Atanamir
Boshe !!! Moja pierwsza sesja ? Dawno temu była dramatyczna, w sumie MG był dobry, ale gracze to totalna amatorszczyzna była, ze mną na czele! Ale wtedy dla mnie to było coś :D Ogólnie zawsze miałem spore zainteresowanie do fantastyki w każdym wydaniu. No i zagraliśmy :D Trzeba przyznać, że takiego klimatu nie udało mi się napotkać na żadnej kolejnej sesji. Chyba to takie unikatowe prawo pierwszej sesji :D Ten ZAJEBISTY klimat :D Graliśmy wtedy w D&D 3.0. naprawdę diabelsko fanie było.

: wtorek, 6 lutego 2007, 21:03
autor: Visius
W sumie moja pierwsza sesja, to czas nieodległy. Weterani erpegów mogliby powiedzieć, że tak krótki czas temu oni dopiero mięli sto dwudziesty ósmy poziom postaci.

Było to cztery lata temu. Uczęszczałem wtedy do klasy szóstej szkoły podstawowej. (Na wycieczce na kręgle w pobliskiej księgarni odnalazłem Podstawowy Podręcznik do Gry Wyobraźni Wiedźmin). W piękne upalne lato, ja jako Mistrz Gry i trójka graczy usiedliśmy do pierwszej rozrywki.

Pamiętam, wtedy tak się wkręciliśmy (choć zasady były wtedy bardzo zawiłe) że graliśmy przez dokładnie piętnaście bitych godzin. Rzeźnia była totalna, ale wrażenia pozostałe po tamtej sesji są niezmazywalne.

: wtorek, 6 lutego 2007, 21:15
autor: dromader
Jeszcze jedną rzeczą z pamiętnych początkowych sesji było to ,że kapania nie została ukończona mimo jedne sejsi dziennie przez 10 dni kolega twierdził po prostu ,że tak zawsze jest na początku ale i tak było dużo zabawy

: wtorek, 6 lutego 2007, 21:54
autor: Prentki
Visius pisze:Weterani erpegów mogliby powiedzieć, że tak krótki czas temu oni dopiero mięli sto dwudziesty ósmy poziom postaci.
Weterani mogliby powiedzieć, że grali na systemach bez poziomowych. :wink:

: wtorek, 6 lutego 2007, 23:09
autor: makk
Pamiętam, wtedy tak się wkręciliśmy (choć zasady były wtedy bardzo zawiłe) że graliśmy przez dokładnie piętnaście bitych godzin. Rzeźnia była totalna, ale wrażenia pozostałe po tamtej sesji są niezmazywalne.
Zdaje mi się, że to już któryś raz jak ktos podaje, że jego pierwsza sesja była fajną rzeźnią. Czy u większości rpg-owanie polega na wyrzynaniu??

: środa, 7 lutego 2007, 13:20
autor: BLACKs
makk pisze:
Pamiętam, wtedy tak się wkręciliśmy (choć zasady były wtedy bardzo zawiłe) że graliśmy przez dokładnie piętnaście bitych godzin. Rzeźnia była totalna, ale wrażenia pozostałe po tamtej sesji są niezmazywalne.
Zdaje mi się, że to już któryś raz jak ktos podaje, że jego pierwsza sesja była fajną rzeźnią. Czy u większości rpg-owanie polega na wyrzynaniu??
Według mnie na pierwszej sesji MG powinien graczowi pokazać wszelkie elementy RPG: dać mu trochę pogłówkować nad zagadką, odegrać postać, pogamblować i oczywiście powalczyć. Dla mnie w walce nie ma nic złego, o ile jest dobrze uzasadniona, bo teksty w stylu wyskakuje na was ork z krzaków to idiotyzm. A jeśli wszystko trzyma się sensu i jest w miarę oryginalne, mogę grać nawet same rzeźnie. Ja ze swojej pierwszej sesji pamiętam trzy rzeczy: picie piwa w karczmie, podróż przez las i ostateczną walkę z demonem, w której przeciwnik zmasakrował wszystkich prócz mojego brata. Po prostu - walka daje nieco adrenaliny, zwiększa uwagę i koncentrację gracza, za to ją lubię (i chyba nie tylko ja :) ).

: środa, 7 lutego 2007, 16:13
autor: Visius
Rzeźnią, w sensie troszkę metaforycznym. Chodzi o konkretne wkręcenie się w losy swojej postaci i przeżywanie wszystkiego jakby działo się obok nas, na prawdę.

Wtedy jeszcze nie byliśmy dosłownymi rzeźnikami i nie rżnęliśmy wszystkiego co się rusza. Teraz część bohaterów rusza też taką drogą. Niestety? Kto wie, kto wie... :wink:

: sobota, 10 lutego 2007, 22:12
autor: BLACKs
Rzeźnią, w sensie troszkę metaforycznym. Chodzi o konkretne wkręcenie się w losy swojej postaci i przeżywanie wszystkiego jakby działo się obok nas, na prawdę.
Totalna immersja, mniam, szkoda że nie ma się takiego uczucia na setnej sesji z rzędu. Chętnie jeszcze raz przeżyłbym zrobienie kalecznej postaci w stylu barbarzyńcy człowieka z małą siłą i dużym intelektem, czy też psychodelicznego gitarzysty z największą w grze inteligencją, niestety cierpiącym na paranoję i specjalizującego się w broniach ciężkich. Pierwsze sesje to najfajniejszy okres: dużo kwiatków, dziwnych postaci i zwariowanych pomysłów. A później po pełnych werwy graczach zostają starzy, zgorzkniali weterani.

Życie :).

: niedziela, 11 lutego 2007, 16:22
autor: Ravandil
BLACKs pisze:Pierwsze sesje to najfajniejszy okres: dużo kwiatków, dziwnych postaci i zwariowanych pomysłów. A później po pełnych werwy graczach zostają starzy, zgorzkniali weterani.
No chyba, że ma się taką drużynę jak ja. Na początku, jak nas było czterech, to graliśmy w miarę poważnie, a na pierwszej sesji jedynym kwiatkiem było przypadkowe samookaleczenie kumpla. Teraz, po półtora roku, jest nas siedmiu (ale i tak nigdy nie ma wszystkich) i dopiero teraz zaczął się okres największej "twórczości", z praktycznie każdej sesji można garść kwiatków wyłowić :D

: poniedziałek, 26 lutego 2007, 17:26
autor: Nekromanta
Kilka lat temu, mieszkanie kolegi (już sie przeprowadził ;p) - zaraz po lekcjach zaczęła się sesja. System oczywiście autorski, jak i świat. Byłem, o zgrozo, paladynem (kajam się Czarci Lordzie). Reszta drużyny - Druid, Łowca oraz Nekromanta. Sesja upłynęła bardzo przyjemnie, długo każdy mówił, że ta pierwsza była najlepsza.

: poniedziałek, 26 lutego 2007, 18:45
autor: PrQ
...I dalej tak mówią...:P...mnie to się rzeczywiście podobała...mimo wątłego systema i dziwniej Fabuły....:P...

: poniedziałek, 26 lutego 2007, 18:54
autor: Nekromanta
I właśnie to jest dobre, wątły system. I najlepiej, aby znał go tylko mistrz. Poznają go gracze - zaczyna się. Te bestie potrafią godzinami wykłócać się, że to oni mają racje, że tu modyfikator mieli +3, a nie +1... a przecież nie o to w tym wszystkim chodzi.
Żeby nie było offtopa, opowiem pobieżnie fabułę tej sesji, jeśli w ogóle sobie przypomnę. Do karczmy wpadł Mag/Druid/Kapłan z uczniem, konając poprosił o pomoc. Mieliśmy zanieść jakąś kulę z duszą czarnoksiężnika do pewnego maga, który ja unicestwi niszcząc tego bezecnika ;). Po drodze jeden z graczy znalazł nawet dziecko, które adoptował, ale dalej już nic nie powiem, bo nie pamiętam... :P

: poniedziałek, 26 lutego 2007, 18:58
autor: PrQ
Ojoj!!...Troszku przyspieszyłeś...po dordze jeszcze byliście w siedzibie tajemnego zakonu(to oni porwali tą kulę)...no i gdy magowie "niszczyli" tą kulę nie udało im się i cała wieża magów poszła w rozsypkę...^^...no i Khreegan się uwolnił i zaczał gromadzić armię nieumarłych...:P

: poniedziałek, 26 lutego 2007, 20:50
autor: asmodeusz
Pierwsza sesja była w autora jakiegoś którego z kumpelką wymyśliłem i było to pare ładnych latek temu ... tak dla ścisłośći to 9 lat temu było nawet fajnie - niezapomniane przeżycia :P

: poniedziałek, 26 lutego 2007, 20:56
autor: Behemoth
pierwsza sesja.... ach to były czasy.... Graliśmy z kumplami w wymyślny przez siebie system opierający się na anime Dragon Ball, wtedy to były czasy, ale już z tego systemu wyrosłem :D. A pierwsza sesja w licencjonowanego rpg'a..... DnD jakieś 4 lata temu.... pamiętam, drużyna miszczó :D ja(paladyn Helma), kumpel(mag) i drugi kumpel(wojownik/łucznik) i złośliwy MG, zginąłem po 30 min, rozszarpany przez dwa wampiry :D, reszta drim timu :P po 15 min od mojej smierci (chyba zabił ich licz)... wtedy nie wiedziałem, że MG to taka bestyja co chce tylko graczy ubijać :D

: środa, 4 kwietnia 2007, 15:56
autor: TomEdo
Moja pierwsza sesja była 2 lata temu latem, spaliśmy w domku na dworze u kolegi a ja coś_tam kiedyś słyszałem o RPG i wiedziałem co tam sie robi ale nigdy nie spotkałem się z, że tak się wyraże, PROFESJONALNYM RPG. Powiedziałem kolegom, że możę byśmy spróbowali a jeden z nich oznajmił, żę jego brat gra w takie coś, a więc nastepnego dnia przyniósł Warhammera (tego starszego) i zaczeliśmy grać, wszystkim bardzo się spodobało i graliśmy 7 dni pod rząd :) .

Teraz ja jestem MG a gramy w Star Wars RPG d20 a wrażenia są nadal takie same, może troche lepsze :D .

: środa, 4 kwietnia 2007, 19:31
autor: Zamroczony mrrrok
Moja piersza sesja??MG z 4 letnim dośw. ja i kumple nawet podrecznika do młotka nie przeczytalismy... :D Było ekstra i te uczucie zeby nie powiedziec czegos głupiego i sie nie zbłaznic :D.A tak przy okazji powiem ze MG to chyba miał cos z headem bo zeby klimat był do zimowej sesji...nie rozpalał w domu... starych nie było... Siedzielismy pod kocami a 2 jego psy w nogach zeby palce nie drętwiały :P