Bucowanie na śniadanie

Kącik Gier Fabularnych
ODPOWIEDZ
Karczmarz
Bombardier
Bombardier
Posty: 650
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Bucowanie na śniadanie

Post autor: Karczmarz »

Hmmm

Za poleceniem moderatora tego forum zakładam temat :]
Nie wiem czemu fakt istnienia gotowego scenariusza miałby wykluczać możliwość pewnej improwizacji, czy wprowadzania na żywo zmian?
Nie wyklucza. Pytanie jak daleko pozwolimy na te "pewne zmiany"? Jeśli po 2 tygodniach spisywania scenariusza potrafimy ot tak bez mrugnięcia wyrzucić go do kosza bo gracze zrobili coś innego i nam nawet powieka nie drgnie to znaczy że jesteśmy zaje** i byle tak trzymać. Wiele osób tak potrafi i jest to wykonywalne. Niestety istnieje bardzo duże grono osób które nie potrafi ot tak wywalić do kosza 2 tygodniowej pracy, bo 1 rzecz poszła nie tak. Potem ci ludzie zakładają masę tematów "jak sprawić by gracze trzymali się scenariusza" itp itd.

Całość problemu płytkości scenariuszy spisywanych przed sesją przez MG polega głównie na tym, że ów scenariusz tworzy 1 osoba (MG). Zaletą scenariuszy wymyślanych podczas gry jest to że wymyśla je grupa (4-5) osób i chyba nie trudno zauważyć, że chyba przygoda przy której pracuje 5 osób ma spore prawdopodobieństwo bycia głębsza niż wymyślona przez 1.
Awatar użytkownika
BLACKs
Tawerniany Cygan
Tawerniany Cygan
Posty: 3040
Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30

Re: Bucowanie na śniadanie

Post autor: BLACKs »

Popatrz na tego MG - to zwykły buc.
A popatrz na tego! On zjada buców na śniadanie!


Jak zobaczyłem nazwę tematu to parsknąłem śmiechem. Proszę moderatorów i Cthulhu, by pozostała niezmieniona.
Pytanie jak daleko pozwolimy na te "pewne zmiany"?
Na tyle, by nie zakłóciło to wspólnej zabawy. Jako Mistrz Gry potrafię przewidzieć poczynania Bohaterów Graczy i ułożyć pod to odpowiednie sceny. A jeśli coś idzie nie tak lub sesja stoi w miejscu, to mam tak zwane "Asy Mistrza Gry", czyli kilka osobnych scenek, których zadaniem jest rozkręcenie sesji albo zmuszenie graczy do powrotu na właściwy tor.
Całość problemu płytkości scenariuszy spisywanych przed sesją przez MG polega głównie na tym, że ów scenariusz tworzy 1 osoba (MG).
I tak będzie, dopóki w ręce Graczy nie odda się narzędzi umożliwiających "odciążenie" Mistrza Gry, zaczynając od wypalania kampanii, ustalania głównego złego i profilu drużyny, na takich zabawkach jak PuFy czy wybór motywów na następną sesją kończąc. Wtedy Mistrz Gry nie tworzy scenariusza sam - każdy Gracz wrzuca coś od siebie do worka. Zauważ, że jeśli Gracze mają małe pole działania, pod którym rozumiem tylko odgrywanie postaci i reagowanie na sytuacje tworzone przez MG, będą tak podchodzić do gry - MG tworzy, a my się w to bawimy. A gdy Graczom pozwolisz opracować choćby opis miasta, gildii albo głównego złego, zacznie go to bardziej kręcić. Będzie widział, że ma większy wkład w rozgrywkę i będzie chciał jeszcze większego. I sesja napędza się sama.
Karczmarz
Bombardier
Bombardier
Posty: 650
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Bucowanie na śniadanie

Post autor: Karczmarz »

Hmmm
I tak będzie, dopóki w ręce Graczy nie odda się narzędzi umożliwiających "odciążenie" Mistrza Gry
Właśnie niekoniecznie. Ostatnio widzę, że mogę przychodzić z marszu zarówno w Młotku jak i Neuro (czyli systemach które raczej nie dają narzędzi do "odciążania MG") tylko poprzez aktywne kombinowanie graczy. Wielki Buc Karczmarz ośmiela się stwierdzić iż jeszcze ze 3 miesiące temu uważał takie podejście jakie teraz opisuje za niedorzeczne, głupie, bezpodstawne itp itd i ogólnie byłem zwolennikiem dobrego scenariusza (pod tym względem żeśmy się Blacks zgadzali o ile pamiętam wtedy :)), ale teraz bogatszy o te 3 miesiące bardzo ciekawych, pouczających, nowych i rewolucyjnych doświadczeń dochodzę do wniosku i widzę jak bardzo się myliłem wcześniej. Wydawało mi się, że nie miałem graczy na tyle aktywnych by mnie CHCIELI odciążyć. Okazało się, że sam siebie oszukiwałem. Po prostu nie dałem im takiej możliwości. W sytuacji gdy ktoś mi zwrócił dość mocno uwagę bym to zmienił, okazało się że otworzyła się cała paleta nowych możliwości "współtworzenia" scenariusza a nie "pisania-grania". Owe współtworzenie, gdzie gracze chcą coś zrealizować a ja jako MG próbuje im umożliwić i pomóc realizację ich założeń jednocześnie stawiając pytania i kwestionując ich niektóre pomysły tworzy o niebo bardziej wyrafinowane i zawiłe intrygi niż kiedykolwiek w życiu bym na nie wpadł. Wydawało mi się, że mój bucowy scenariusz na Quentina był wielkim osiągnięciem, takim pełnym kunsztem scenarzysty który z kartką i ołówkiem kombinuje by osiągnąć scenariusz godny rywalizacji z twórcami Martixa. Teraz jak patrze na tamten scenariusz i to jak bardzo nad nim kombinowałem i porównam to z tym jakie pomysły i sceny odchodziły gdy razem z graczami "współtworzyliśmy" fabułę to wszystko trochę blednie :]

BG wcale nie muszą mieć narzędzi tworzenia świata. Nie muszą móc swoimi słowami stworzyć części miasta. Wystarczy że powiedzą "idę do takiego a takiego miejsca" i jeśli MG chce współtworzyć z nimi scenariusz pozwoli im na dotarcie do takiego a takiego miejsca mimo że w ogóle nie zakładał jego istnienia przedtem (można powiedzieć, że BG stworzyli to miejsce, mimo iż mechanika nie daje im takiej możliwości, po prostu spytali czy mogą tam pójść a MG im nie zabronił). A z ich obecności w takim a takim miejscu może wyniknąć masa ciekawych wątków, których MG sam też by w życiu nie wymyślił.
Awatar użytkownika
BLACKs
Tawerniany Cygan
Tawerniany Cygan
Posty: 3040
Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30

Re: Bucowanie na śniadanie

Post autor: BLACKs »

Z tymi narzędziami uogólniłem, fakt.
BG wcale nie muszą mieć narzędzi tworzenia świata.
Tutaj już będzie kwestia sytuacji. Zależy czy masz aktywnych Graczy, czy nie. Bierni, wychowani na zasadach "autorytarnego MG i jego wiernych pupilków" będą angażować się pełną parą w scenariusz [ponieważ odkryją nowe możliwości] albo będą dalej biernymi [co jest przy większości wypadków]. A ta grupa biernych-biernych-niepomysłowych potrzebuje czasami haka, którego mogłaby użyć podczas rozgrywki.

Szczególnie mi przypadły do gustu metody "burzy mózgów" i wypalania kampanii. Na pierwszej sesji Gracze i Mistrz Gry siadają przy stole, wymieniają się pomysłami, spisują najlepsze, następnie wybierają jeden z profilów drużyny (przykład na podstawie Warhammera: łowcy czarownic, kultyści, najemnicy, bandyci, złodzieje), po tym omawiają głównego złego (będziemy dążyć do przeciwstawienia się spiskowi uknutemu przez skaveński klan, którego przywódca chce zesłać na miasto plagę najgorszych choróbstw, przywódcą tego klanu jest... klan jest również powiązany z ludzkimi działaczami, a mianowicie...) i dopiero na samym końcu tworzą właściwe postacie. Podczas każdego spotkania wybierają motywy, które chcieliby ujrzeć na kolejnych sesjach.

Mi nawet mój MG pozwolił opisać miasto, w którym ma toczyć się kampania. Co prawda, nie wykorzystałem tej możliwości, ale to miły gest z jego strony :).
Wydawało mi się, że nie miałem graczy na tyle aktywnych by mnie CHCIELI odciążyć.
Mi też się tak wydaje, dzięki Twojej wypowiedzi z chęcią na nich poeksperymentuję ^^.
Karczmarz
Bombardier
Bombardier
Posty: 650
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Bucowanie na śniadanie

Post autor: Karczmarz »

Hmmm
Mi też się tak wydaje, dzięki Twojej wypowiedzi z chęcią na nich poeksperymentuję ^^.
Eksperymentuj, eksperymentuj, naprawdę można być mile zaskoczonym nawet przez graczy z którymi gra się od X lat i wydawałoby się, że przeżyło się już wszystko.

Co do "współtworzenia" to metoda gdzie MG z Graczami ustala profil i tak jakby treść przygody jest ciekawa, choć przyznam, że dla mnie jak na razie zbyt egzotyczna (jeszcze :]), pewnie dla wielu innych przyzwyczajonych do "normalnego" mistrzowania także.

Podam bardziej akceptowalny (przeze mnie) przykład "współtworzenia" gdzie pomysły Graczy wynikłe podczas gry są o wiele ciekawsze od pomysłów MG przygotowywanych przez 2 tygodnie przed sesją. Np. w ostatniej kampanii gracze mieli wyłudzić odszkodowanie od urzędu miasta dla pewnego kupca. Ja założyłem sobie w punktach, że będzie kilku urzędników zajmujących się takimi sprawami, będzie 2 przedsiębiorców dających odpowiednie uprawnienia i zezwolenia, do tego że jeden będzie konkurował z drugim i na bazie owej rywalizacji BG mogą przypodobać się jednej ze stron i zyskać kilka papierków umożliwiających ubieganie się o odszkodowanie. Zaplanowałem to sobie całkiem klarownie i moim zdaniem ciekawie. Co jednak się stało? BG postanowili dobrać się do tego od strony wpływowej szlachty i kapitana straży portowej. Szybko podłapałem ich pomysły w trakcie sesji, porzuciłem swoje i w rozwinięciu wydarzeń wyszła cała dodatkowa gałąź subquestów opartych na zdobytej znajomości ze szlachcicem, oraz spora afera z kapitanem straży która w ostatniej sesji wywróciła całą przygodę do góry nogami. W tej sytuacji ja miałem frajdę z mistrzowania nieziemską ponieważ nie było to "obserwowanie jak gracze zrealizują moje przygotowane dla nich cele" a było to prawdziwe słuchanie i opowiadanie z wielkim zainteresowaniem "co z tego wyniknie?". Sam pojęcia nie miałem do czego tak naprawdę gracze zmierzają, co chcą osiągnąć, czy czegoś nie palną, jak to wszystko się rozwinie. Autentycznie czasami czułem się jakbym siedział z nimi na kanapie jak na szpilkach czekając na zupełnie nieprzewidywalny rozwój sytuacji. W przypadku gdy zazwyczaj przychodziłem z gotowym scenariuszem i trzymałem się swojej wersji nigdy nie czułem czegoś takiego na sesji.
Karczmarz
Bombardier
Bombardier
Posty: 650
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Bucowanie na śniadanie

Post autor: Karczmarz »

Hmmm
mrufon pisze:Co do linearności zaplanowanych przygód - ja tworzę tylko szkielet scenariusza
mrufon pisze:Mistrzowanie wymaga prztgotowania scenariusza a zrobienie porządnego to mozolna i długa praca.
Ke? Tu zresztą przecież nie chodzi o liniowość i nieliniowość, a o współtworzenie scenariusza z graczami. Jeśli piszesz mi, że MG ma trudniej bo musi się przygotowywać a BG przychodzą z marszu to nie dziw się, że padają bucowate teksty które będą uświadamiać cię, że aktywny BG będzie przygotowywał się przed sesją często o wiele bardziej niż MG i po prostu staram się pokazać dlaczego tak będzie i dlaczego to moim zdaniem jest ciekawsze od sytuacji gdy MG mozolnie pracuje a BG przychodzi jak to samo określiłeś z czipsami i piwkiem.
Trankvilus
Marynarz
Marynarz
Posty: 371
Rejestracja: środa, 11 kwietnia 2007, 08:40

Re: Bucowanie na śniadanie

Post autor: Trankvilus »

muszewpisac10znakow
Ostatnio zmieniony czwartek, 17 lipca 2014, 10:45 przez Trankvilus, łącznie zmieniany 1 raz.
Koyaanisqatsi!
mrufon
Marynarz
Marynarz
Posty: 256
Rejestracja: niedziela, 20 lutego 2005, 09:07
Numer GG: 6025304
Lokalizacja: Bolesławiec
Kontakt:

Re: Bucowanie na śniadanie

Post autor: mrufon »

że MG ma trudniej bo musi się przygotowywać a BG przychodzą z marszu to nie dziw się, że padają bucowate teksty które będą uświadamiać cię, że aktywny BG będzie przygotowywał się przed sesją często o wiele bardziej niż MG i po prostu staram się pokazać dlaczego tak będzie i dlaczego to moim zdaniem jest ciekawsze od sytuacji gdy MG mozolnie pracuje a BG przychodzi jak to samo określiłeś z czipsami i piwkiem.
Sofizmaty, i to mierne...
Nie do każdego typu scenariusza gracz może się przygotować, nie każdy może zaindukować. Ot wystarczy przygoda, w której jakiś spisek wstrząsa krajem/miastem. Co gracze zadeklarują - poszukiwanie wyimaginowanych spiskowców? Wiele przygód wynika przypadkowo - przy okazji podróży - podczas jej i na miejscu. Nie sposób aktywnie szukać takich scenariuszy.
Natomiast przygody, w których jedzie się na drugą stronę granicy tłuc nieprzyjaciela czy oskubuje się upatrzonego kupca w mieście, łupi karawany - są nietrudne do stworzenia przez samych graczy. Ihc poziom jest jednak wyjątkowo mierny. Jeśli jednak lubisz takie, to istotnie - ze swojego punktu widzenia, masz rację.
"Życie przecieka między palcami, gdy nie turlasz kostkami" - Platon ;)

I am the Anti-Pope, Zlad the 666th!
Karczmarz
Bombardier
Bombardier
Posty: 650
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Bucowanie na śniadanie

Post autor: Karczmarz »

Hmmm
Nie do każdego typu scenariusza gracz może się przygotować, nie każdy może zaindukować.


Jeśli uprzesz się i podejdziesz do sprawy "ja MG mozolnie siedzę nad scenariuszem" to nie dziwne, że graczom nawet nie będzie się chciało przygotowywać, już nie mówiąc o tym że często scenariusze zakładają ich bierność. Kwestia by tak nie tworzyć scenariuszy :]
Ot wystarczy przygoda, w której jakiś spisek wstrząsa krajem/miastem. Co gracze zadeklarują - poszukiwanie wyimaginowanych spiskowców?
Nie do końca rozumiem ten przykład. spisek wstrząsa krajem/miastem od strony NPCów czy BG? Jeśli NPCów to przecież BG mają nieskończone pole do własnych działań na miliony sposobów i stron i po 1 takiej sesji istnieje spora szansa, że na następną sesje BG przyjdą z całym planem "od kogo i przez kogo rozpocząć inwigilację, gdzie i o co pytać, gdzie i u kogo szukać powiązań, jak rozpocząć poszukiwania "motywu"" itp itd. Zazwyczaj to ty byś to wszystko wymyślał, a tak oni to wymyślą a ty przyjdziesz z ów magicznymi czipsami i piwkiem i nie będziesz marudził, że MG to taka niewdzięczna fucha gdzie trzeba tyle pracować, a BG przychodzą na gotowe.
Wiele przygód wynika przypadkowo - przy okazji podróży - podczas jej i na miejscu. Nie sposób aktywnie szukać takich scenariuszy.
Grunt to nie szukać scenariuszy. Grunt to je tworzyć samemu.
Natomiast przygody, w których jedzie się na drugą stronę granicy tłuc nieprzyjaciela czy oskubuje się upatrzonego kupca w mieście, łupi karawany - są nietrudne do stworzenia przez samych graczy. Ihc poziom jest jednak wyjątkowo mierny. Jeśli jednak lubisz takie, to istotnie - ze swojego punktu widzenia, masz rację.
To akurat typowy szkielet przygody wymyślonej przez MG przed sesją mozolnie na kartce :P
Obelix
Bombardier
Bombardier
Posty: 775
Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
Numer GG: 6330570
Lokalizacja: Twoja świadomość
Kontakt:

Re: Bucowanie na śniadanie

Post autor: Obelix »

jeśli chodzi o scenariusze to spotkałem się z ciekawym typem, otóż przygotowywał sobie scenariusz (rozwinięty na poziomie przeciętnej Ameby i ciekawy jak skarpetki mutanta) no i przykład:

1 Jade do miasta, coś tam robie, bla bla bla
2 nawet ja miasto mi się nie podoba musze tam byc
3 jeśli uciekne z miasta samochodem to skończy mi się benzyna/rozwali silnik (or sth)
4 napotkam karawane która mi pomoz ale tylko w wyżej wymienionym mieście bo tak
i tak dalej aż do śmierci

no i zgadnijcie czemu zrobiłem mu awanture?

co do współtworzenia świata to jestem sceptyczny ale to po trochu przez moich graczy którzy jak zaczynają w innych miejscach (nie lubie wstępów typu "spotykacie się w barze...") i nie moge ich jakoś poznac za 30 sekund bo oni chcą teraz ( i był kwiatek "magicznej" przeprowadzki jednego z BG z enklawy na obrzeżach Detroit do samego downtown na terenie Schultzów) i rozwalą całą sesje bo oni chcą teraz (bo co lepiej poznje ludzi, walka z gangami po jednej stronie barykady wspierając się czy przejście jednego obok drugiego na giełdzie Ligi?
Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars
ODPOWIEDZ