O stanach słów kilka

Kącik Gier Fabularnych
ODPOWIEDZ
Karczmarz
Bombardier
Bombardier
Posty: 650
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

O stanach słów kilka

Post autor: Karczmarz »

Hmmm

Od jakiegoś czasu (jakieś 5 sesji) prowadzę "przygodę" rozgrywaną wśród kupiectwa i szlachty. Jeden z graczy to szlachcic, drugi srodze stara się by u kresu swojego żywota takowym zostać, więc w obrębie ludzi wpływowych się kręci itp itd. Ogólnie co drugi NPC jest stanu znaczącego. I tu powstaje pytanie: Jak widzimy w RPG'ach zazwyczaj różne stany i statusy ludzi? Konkretnie chodzi o szlachtę, w mniejszym stopniu duchowieństwo oraz mieszczaństwo z obywatelstwem różnych miast lub ich brakiem.

Prowadzenie dla szlachcica nie jest łatwe. Wypacza to zupełnie relacje między ludzmi. Jak sobie z tym radzicie? Jak u was wyglądają relacje ze stanami wyższymi oraz niższymi? Czy na waszych sesjach szlachta to po prostu pyszałkowaci zawadiacy, synkowie bogatych tatusiów, zaś ich tatusiwie to obrotni przedsiębiorcy, do których z dobrym interesem łatwo trafić? Czy raczej skłaniacie się do szlachty typowo folwarcznej, gdzie szlachcic to wielkie paniszcze i żyje wyłącznie z pracy swych chłopów i zobaczyć to go można co najwyżej na jakimś festynie i to też tylko przez okno karocy? Czy na waszych sesjach szlachta ma wyraźne przywileje (które często strasznie utrudniają życie MG) czy staracie się tego unikać, a jeśli tak to w jaki sposób? Czy u was szlachta gardzi stanami niższymi, czy spokojnie nie widzi zniewagi w obcowaniu z nimi?

Czy duchowieństwo na waszych sesjach ma jakieś przywileje?
Czy zaznaczacie różnice między obywatelami jakiegoś miasta a przejezdnymi? Czy Gracze mają problemy w urzędach ze względu na to że nie mają obywatelstwa danego rejonu? Czy obcokrajowcom utrudniacie jakoś (i jeśli tak to jak) życie z powodu ich pochodzenia?

Ogólnie o różnych stanach, przywilejach i obowiązakach chciałbym porozmawiać, bo tak jak mówie od jakiegoś czasu moje sesje krążą niemal nieustannie w takim otoczeniu i dopiero teraz zdaje sobie sprawę z istnienia setek problemów, których przez lata sobie zupełnie nie uświadamiałem.

PS. I jeszcze spytam o tytulaturę szlachecką: jaką wolicie? niemiecką, francuską, angielską czy może staropolską? A może nie widzicie problemu w łączeniu tego wszystkiego razem? Czy wasi szlachcice mają tylko w nazwie "baron" "hrabia" "landgraf" czy mają też zawody ala "podkomorzy" "stolnik" "hetman" "wojski" itp?
LOD
Kok
Kok
Posty: 1348
Rejestracja: niedziela, 14 sierpnia 2005, 17:33
Numer GG: 0
Lokalizacja: Z Karczmy "Pod Wyszczerbionym Toporem"

Re: O stanach słów kilka

Post autor: LOD »

Szczerze powiem, że... nigdy nie rozmawiałem, ani nie dałem porozmawiać moim graczom ze szlachcicem. Max to był kapłan, kupiec lub mag, aczkolwiek mag i tak ich traktował z góry, był zbyt zajęty sobą, a odpowiadał krótko i zwięźle. Kupcy to mieszczanie będący głupkami lub chytrzejsi. Kapłan? Wszędzie widzi boga, patrzy na ludzi albo co robią dla boga, albo okiem charakteru boga (jak dobry, to nawet pozytywnie, jak zły, to źle, wiadomo). Zaś szlachta? Nosi się w pałacach, nawet burmistrz dla nich to śmieć. Nie wiem. Najłatwiej wyobrażam sobie mieszczaństwo, w miastach ich sporo, a i najbardziej swojscy charakterowo: od świń, poprzez naiwniaków, na inteligentach kończąc. Chłop - w większości ścierwo którym się pomaga, też skrajność, więc również średnio często jest na sesji. W większości przygłupi, strachliwy, bo boi się postawić, bo konsekwencje mogą być straszne. Nie lubię aż takich skrajności. Zaś szlachta? Polska była (przynajmniej WFRP, to ok XVII i XVIII wiek gdzieś tak) ewenementem mając 10% szlachty. Zaś gdzie indziej? We Francji 2-3 % to była stany wyższe z duchowieństwem razem wzięte, więc na tak wielkie przestrzenie raczej nie za często można ich spotkać. Chyba żeby celować na dworach i naprawdę w wielkich miastach, w pałacach.

Czemu nie spotykali nigdy szlachty? Bo zbyt rzadcy są, a i to jest kompletna skrajność. Rzadko schodzi by porozmawiać z stanami niższymi, chyba że w ciemnych interesach, ale to i tak często przez pośrednika. Zbytna skrajność charakterowa, tak mi się wydaje...

A nazewnictwo łączone może być ciekawe, ponieważ bystry gracz może się wtedy zorientować o pi razy drzwi innej np. narodowości szlachcica.
Obrazek
"Nie wiem na co będzie trzecia wojna światowa, ale czwarta będzie na pewno na maczugi." Albert Einstein
Trankvilus
Marynarz
Marynarz
Posty: 371
Rejestracja: środa, 11 kwietnia 2007, 08:40

Re: O stanach słów kilka

Post autor: Trankvilus »

muszewpisac10znakow
Ostatnio zmieniony czwartek, 17 lipca 2014, 11:06 przez Trankvilus, łącznie zmieniany 1 raz.
Koyaanisqatsi!
LOD
Kok
Kok
Posty: 1348
Rejestracja: niedziela, 14 sierpnia 2005, 17:33
Numer GG: 0
Lokalizacja: Z Karczmy "Pod Wyszczerbionym Toporem"

Re: O stanach słów kilka

Post autor: LOD »

Sorry za offtop, ale nie mogę się powstrzymać. Nie tylko w Polsce widać pychę szlachty, bo niby skąd się wzięła Rewolucja Francuska jak nie z ignorancji szlachty?

A tak, to w sumie pewne szufladkowanie stereotypami, nie jest takie złe. Gracze wiedzą wtedy czego się spodziewać po człowieku, a więc podchądząc z jakimś podejściem gracz do człowieka, czegoś oczekuje. Zazwyczaj reaguje na chciany sposób, ponieważ będąc osobą stereotypową, ma swoje sądy "inności" mimo iż jest tak naprawdę jak wszyscy. Taka jest większość. Stąd stereotypowość jest słuszna. Jednak kiedy pojawia się osoba nie taka jak każdy, to zazwyczaj wpływa to na zmiany i konsekwencje w grze, ponieważ ta osoba jest mniej przewidywalna i gracze do końca nie wiedzą jak zareaguje. Tak więc podchodząc do nieprzekupnej szlachty i chcąc dać łapówkę, można oberwać od straży, ponieważ ów jegomość jest inny niż reszta, a stawiający się chłop może zyskać u nas szacunek lub może zostać łatwo niezaakceptowany i zlikwidowany. Tak więc stereotypowość służy do utrzymania stałego formatu i sprzyja nie przerwaniu do dążenia w jakiejś sprawie/queście, zaś zmienność wprowadza nowe wątki lub stawia kłody pod nogami. Jeśli nie rozumiecie to napiszcie, postaram się napisać jeszcze bardziej jasno.
Obrazek
"Nie wiem na co będzie trzecia wojna światowa, ale czwarta będzie na pewno na maczugi." Albert Einstein
Elfin
Mat
Mat
Posty: 526
Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 17:37
Numer GG: 9599112

Re: O stanach słów kilka

Post autor: Elfin »

Ja rowniez z takim problemem sie nigdy nie borykalem.. Ale przyznam ze jest to sprawa ciekawa... Zazwyczaj moja postac, jako lowca znajdowala sie w dziczy i miala malo kontaktow z miastem.. Ale kiedy juz do takich spotkan dochodzilo to tylko w sprawach sluzbowych, krotko i zwiezle... Jezeli mialem do czynienia z wyzsza klasa jak np. szlachcic to nie byla to mila rozmowa, bo bylem traktowany jak szmata, co czesto sie zdarza w takich wypadkach... :) Wiec albo jest ignorancja albo PIESC :D Ogolnie gdy MG chce zagrac BN jakiegos wysoko-postawionego osobnika musi wiedziec jaki jest ogolnie: czy zaczepialski, czy cyniczny, czy strachliwy... A mialem sobie tez sytuacje na zeszlej sesji, gdy szlachcic nie mial ochoty na wspolprace, bo byl zastraszony, a ja pomoglem mu PIESCIA i zanioslem na nalezne miejsce, podczas gdy ten grozil mi szubienica.... Tak wiec moze byc cala masa roznych koncepcji dotyczacych zachowania.... I dlatego ja nie bede MG :D
Trankvilus
Marynarz
Marynarz
Posty: 371
Rejestracja: środa, 11 kwietnia 2007, 08:40

Re: O stanach słów kilka

Post autor: Trankvilus »

muszewpisac10znakow
Ostatnio zmieniony czwartek, 17 lipca 2014, 10:54 przez Trankvilus, łącznie zmieniany 1 raz.
Koyaanisqatsi!
Karczmarz
Bombardier
Bombardier
Posty: 650
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: O stanach słów kilka

Post autor: Karczmarz »

Hmmm

Kolejne pytanko: Czy i jeśli tak to jakie, zawody pełnione są niemal wyłącznie przez ludzi o szlacheckim pochodzeniu, na waszych sesjach? To bardzo często pomijany element. Taki np kapitan straży, nie? Kojarzy się z jakimś obwiesiem, ochlejem, marudzącą na wszystko przekupną gnidą. A przecież często jest tak, że wyższe funkcje wojskowe może pełnić niemal wyłącznie szlachcic. Np sołtys czy jakiś wojewoda? Stary dziad zarządzający kilkoma zbitymi dechami, czy wysoki państwowy urząd szlachecki? I wiele innych. Jak to jest? Warto wplatać szlachtę do takich często spotykanych zawodów, czy lepiej jednak zostawić stereotyp "szlechcic-gruby kupiec lub intrygant dworski"?
Elfin
Mat
Mat
Posty: 526
Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 17:37
Numer GG: 9599112

Re: O stanach słów kilka

Post autor: Elfin »

Szlachta byla rozna, wiec ja nie kierowalbym sie jednym stereotypem... Byli tacy, ktorzy kraj ratowac chcieli (np. w Polsce sredniowiecznej i nowozytnej) a byli i tacy, co spiskowali i szpiegowali dla innych panstw, a byli i tacy, ktoym bylo wszystko jedno... Nalezy tez zwrocic uwage na stan majatkowy... Wedlug prawa nadanego szlachcie pod koniec sredniowiecza (przepraszam, ze tak sie kieruje historia, ale uwazam ja, szczegolnie naszego narodu, za doskonaly wzorzec) ustanowila... ,ze kazdy szlachcic, niezaleznie od majatku byl jednakowo wazny.... To byl poczatek demokracji szlacheckiej jakby kto wiedziec chcial :D Ale do tematu: Mozesz taka roznice wprowadzic do urozmaicenia charakterow.. Bogatszy bedzie napuszony, raczej tlusty, mial wszystko gdzies i bedzie wciaz grozil stryczkiem.... A ten mniej zamozny, bedzie mily, pracowity, wojowniczy i gotowy "na wszystko" :wink: To wszystko w tej sprawie :)
Deadmoon
Mat
Mat
Posty: 517
Rejestracja: czwartek, 2 listopada 2006, 00:43
Numer GG: 8174525
Lokalizacja: Świat, w którym baśń ta dzieje się

Re: O stanach słów kilka

Post autor: Deadmoon »

Elfin pisze: (przepraszam, ze tak sie kieruje historia, ale uwazam ja, szczegolnie naszego narodu, za doskonaly wzorzec)
Doskonały? Raczej specyficzny. Taka lokalna egzotyka, zupełnie bezradna w zetknięciu z oświeconą monarchią absolutną.

Przede wszystkim należy pamiętać, że stan szlachecki to nie monolit. W jego łonie panuje bardzo duże rozwarstwienie. Znajdziemy tam arystokrację: wysoko postawione stare rody, spokrewnione bądź spowinowacone z dynastią rządzącą; magnaterię, na którą składają się wpływowe rody; szlachtę średnią, prawdopodobnie najbardziej stereotypową; drobną szlachtę zaściankową (typowo polski fenomen) i szlachtę-hołotę, czyli rody pozbawione ziemi, zbankrutowane lub świeżo nobilitowane, w wielu przypadkach nieuznawane przez "starą" szlachtę.
Właściwie w każdym średniowiecznym i nowożytnym państwie europejskim pozycja szlachty była inna. Generalnie, w pewnym uproszczeniu zastosować można zasadę, że tam, gdzie władza królewska jest słaba, silne są wpływy szlachty i vice versa. Szlachta zawsze dążyła do uzyskania jak najszerszych przywilejów, ulg i wpływów, a w interesie monarchii leżało, by te wpływy ograniczać.
Z dostępem do urzędów bywało różnie, ale w pewnym stopniu sytuacja nie zmieniła się do dziś. Posady zazwyczaj otrzymywali ludzie zaufani, często krewni, niekoniecznie posiadający wystarczające kompetencje do sprawowania urzędu.
I jeszcze jedno: w miastach nie należy mylić szlachcica z wpływowym mieszczaninem. Tym drugim zdarzało się wstępować w szeregi szlachty drogą nobilitacji. Zazwyczaj jednak w miastach urzędy sprawowali wpływowi obywatele(najczęściej kupcy), niekoniecznie legitymujący się herbem.
Bóg mi wybaczy. To jego zawód. - Heinrich Heine

Autystyczne Przymierze Mandarynek i Klementynek
Trankvilus
Marynarz
Marynarz
Posty: 371
Rejestracja: środa, 11 kwietnia 2007, 08:40

Re: O stanach słów kilka

Post autor: Trankvilus »

muszewpisac10znakow
Koyaanisqatsi!
ODPOWIEDZ