Grać czy mistrzować, oto jest pytanie...

Kącik Gier Fabularnych

Wolę ...

... grać.
37
47%
... mistrzować.
41
53%
 
Liczba głosów: 78
fds
Tawerniany Che Wiewióra
Tawerniany Che Wiewióra
Posty: 1529
Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa

Grać czy mistrzować, oto jest pytanie...

Post autor: fds »

Czytając forum tawerniane odnoszę czasem wrażenie, że 90% osób udzielających się tutaj to mistrzowie gry/narratorzy/strażnicy tajemnic/whatever. Ciekawy jestem jak to jest naprawdę. Czy rzeczywiście wszyscy tutaj wolą mistrzować, czy może znajdą się zatwardziali gracze?

A oto moja opinia:
Mnie się zdarzyło mistrzować kilka/kilkanaście razy. Zawsze to były wyjątki od reguły. Jak rzeczywiście w głowie miałem wspaniały plan i historię godną opowiedzenia. Jednak zawsze i wszędzie przedkładam granie nad mistrzowanie. Kocham grać, uwielbiam i to jest moja prawdziwa pasja. Mistrzowanie jest fajne, ale nie umywa się do grania.
Obrazek
Podręczniki za darmo:
Shadowrun 2ed
DnD v3.5
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: Grać czy mistrzować, oto jest pytanie ...

Post autor: WinterWolf »

Nie sposób nie zgodzić się z przedmówcą :D Ja mam niestety tego pecha, że w moich okolicach albo jestem MG albo nie gram wcale... Więc z dwojga złego wole prowadzić... Mam w tym już wieloletnie doświadczenie, ale ponieważ zawsze przedkładałam granie nad prowadzenie to teraz widać po mnie "zmęczenie materiału"... Rola gracza jest mi zdecydowanie bliższa :D
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Karczmarz
Bombardier
Bombardier
Posty: 650
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Grać czy mistrzować, oto jest pytanie ...

Post autor: Karczmarz »

Hmmm
Nie sposób nie zgodzić się z przedmówcą
Całkowicie nie zgodzę się z przedmówcą :] Mi osobiście dobrze pomistrzowana sesja daje o niebo więcej frajdy niż dobrze zagrana sesja. Fakt, że do mistrzowania trzeba się przyzwyczaić. Ja mistrzuje odkąd pamiętam (z dłuższymi lub krótszymi przerwami jako gracz), pamiętam że zaczynało się to na zasadzie "nie ma nikogo innego chętnego jako MG to ja ostatecznie się poświęcę", ale obecnie dla mnie mistrzowanie to standard. Od niecałego roku mamy w stałej ekipie lekkie zmiany i co jakiś czas różne kampanie prowadzi nam inny MG, który do tej pory był graczem u mnie. Po nim widzę, że czasem rzeczywiście klnie głośnio i unosi ręce do nieba wzdychając "wykorzystujecie mnie, ja zdecydowanie wole grać", ale taki obrazek jest coraz rzadziej. Moim zdaniem jest tak dlatego, że na początku MG jest zwyczajnie mietki. Jak MG jest mietki to się średnio gra, i MG nie ma tej satysfakcji. O wiele łatwiej grać niż mistrzować. Dopiero z czasem MG dochodzi do poziomu w którym jego mistrzowanie zaczyna go satysfakcjonować i wtedy dopiero MG może w pełni czerpać frajdę z mistrzowania. Niestety zdecydowana część ludzi rezygnuje z mistrzowania nim dojdzie do tego poziomu. Ale po kumplu widzimy, że przez rok mistrzowania już mniej więcej doszedł do etapu, w którym jest dumny sam z siebie, gdy coś mu się uda fajnie poprowadzić.

No ale wracając do mnie. Mnie osobiście mistrzowanie daje więcej frajdy z 1 głównego powodu. Jako gracz jestem trybikiem w machinie. Ścigam się z innymi graczami w odgrywaniu i kminieniu, ale nieustannie jestem odbierany jako część całości. Jeśli coś nam się z ekipą uda to jest to sukces całej ekipy, więc i frajda rozchodzi się po kościach każdego. W przypadku gdy coś mistrzuje i uda mi się osiągnąć jakiś niezapomniany efekt mam świadomość, że w głównej mierze jest w tym moja zasługa. Oczywiście doceniam wkład graczy, ale wiem, że ci sami gracze, przy innym MG nie osiągnęli by takiego efektu. I to mi daje taką osobistą satysfakcje. W moim przypadku bycie MG to bycie takim dyrygentem. Jak ładny koncert się uda to dyrygent ma chyba jednak większą frajdę niż jeden z muzyków grający na jednych ze skrzypiec.

Poza tym budowanie intryg bardziej mnie bawi niż budowanie postaci (chociaż nie powiem jako gracz uwielbiam tworzyć wychuchanych BG) stąd może efekt tego że mistrzowanie daje mi więcej frajdy. No ale jak to w świecie bywa, wszędzie musi być równowaga. Wiele lat mistrzowałem, teraz mam rok przerwy (przeplatany lekkimi przygodami przy moim mistrzowaniu) i nabieram sił na kolejne wiekopomne kampanie :]

PS. No i myślę, że frajda z mistrzowania bierze się też z przygotowań. MG zazwyczaj musi się przygotowywać do sesji dużo więcej niż BG, stąd też jeśli sesja mu się uda, frajda jest większa (frajda z zapracowanego sukcesu zawsze jest większa niż z przypadkowego). Ale ma to też złe strony ponieważ ilość czasu wymagana do przygotowania sesji często zniechęca ludzi do mistrzowania i staje się katorżniczą pracą, przez co potem ludzie nie lubią mistrzować.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: Grać czy mistrzować, oto jest pytanie ...

Post autor: BlindKitty »

Ja lubię i grać, i mistrzować, przy czym pierwszy etap w moim życiu to było mistrzowanie Dzikich Pól przypadkowej zbieraninie różnorodnych popaprańców (z których jeden sprowadził dziewczynę swoją na sesje, co okazało się złem, bo był nienasyconym rozpustnikiem...), potem granie pod arcybeznadziejnym misiem w Warhammera, potem granie pod WW (tja, wiem, dziwnie to brzmi, ale... :D) w D&D, a teraz nadchodzi chyba nowy etap, mistrzowania w L5K... Zobaczymy co z tego wyjdzie :) I jedno i drugie jest fajne, ale chyba wpadłem na genialny pomysł, prowadzenia jednego BN prawie jak gracza, będąc MG - takie dwa w jednym :P

I już tak nie marudź, WW, że nie Ci kto mistrzować, bo wystarczyło jedno Twoje słowo i zacząłem szukać podręcznika :P
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Awatar użytkownika
BLACKs
Tawerniany Cygan
Tawerniany Cygan
Posty: 3040
Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30

Re: Grać czy mistrzować, oto jest pytanie ...

Post autor: BLACKs »

Coz. Ja jestem Mistrzem Gry w Warhammera od... Szczerze mowiac, nie wiem kiedy zaczynalem, a kiedy stalem sie niezmiennym MG w Mlota. Pierwsze bylo piec lat temu, gdy prowadzilem Potepienca, a drugie - po tym jak w lapki otrzymalem podrecznik drugoedycyjny. W zasadzie cale wakacje minely na sesjach co dwa dni, zdazylem sie przyzwyczaic, wyrobilem poniekad improwizacje i tworzenie scenariuszy, ale nadal musze nad soba mocno pracowac. Niewatpliwa zaleta wakacji bylo to, ze doszedlem do poziomu opisanego przez Karczmarza - gdy mistrzowanie zaczyna sprawiac radosc. Osiagnalem go juz po pierwszej sesji w 2ed, gdy druzyna, po bohaterskiej obronie wioski przed zwierzoludzmi, wyszla zadowolona ; ).

W inne systemy nie prowadze, mimo ze kiedys czesto to robilem. Ograniczam sie do Mlotka. Neuroshime, d20 i indie prowadzi drugi Mistrz Gry. W tej chwili moge sie pochwalic, ze moja druzyna jako jedna z dwoch w Gdansku ma okazje testowac Klanarchie (http://www.klanarchia.pl) dzieki naszemu ukochanemu second MG, ale nie o tym miala byc moja wypowiedz ; ).

A dlaczego sie ograniczam do jednego systemu? Poniewaz uniwersum Warhammer'a to moja pasja. W innych systemach nie trzymam sie tak bardzo konwencji jak w Mlotku i wychodza mi przedziwne koktajle. W Neuro udalo mi sie poprowadzic jeden dobry scenariusz (napisana przeze mnie Bitwa o Tornado, opublikowana w TRPG), w Cyberpunku kilka, w Star Wars'a d20 jeden, w SW d6 rowniez jeden... Reszty nie pamietam / nie warto wyliczac ; ).

W naszej druzynie poza dwoma Mistrzami jest dwoch graczy, rzadko przejmujacych paleczke mistrzowania (zazwyczaj gdy wyjezdzam na wakacje). Choc zdarzylo sie, ze jeden mial zamiar prowadzic Wewnetrznego Wroga, a drugi calkiem udanie poprowadzil Kamienie Zaglady. Dlatego moglbym uznac, ze nigdy nie mistrzowalem, bo nikt inny nie chcial. Raczej uznalbym, ze mam (jeszcze) nieodkryty (i rzadko wykorzystywany) talent, ktory lubie wykorzystywac ; ).
Mnie osobiście mistrzowanie daje więcej frajdy z 1 głównego powodu. Jako gracz jestem trybikiem w machinie.
Tak, zgadzam sie w pelni. Do tego dodam, ze zwykle granie mnie nudzi i jest dla mnie udreka, poniewaz jestem wyczulony na wady u MG - jak u kogos gram, to stawiam mu wysokie wymagania. Najbardziej zadowala mnie styl prowadzenia drugiego MG w druzynie, ktory na gg pewnego dnia napisal mi:

"Odgrywanie ssie. Przykro mi, ze zderzylem cie z rzeczywistoscia." : D

[Co nie oznacza, ze MG to przecietniak. Gdybyscie z nim zagrali, zrozumielibyscie, co to znaczy hollywoodzka akcja i mafijna intryga w swiecie Neuroshimy ; ) ]

Jedyna rzecza, ktora sprawia mi radosc w graniu, to powergaming. Lubie patrzyc na otwarta morde MG, gdy wyskakuje podczas walki z nieziemskim kombosem, niszczacym jego ostateczna, przewidziana na dwie godziny, scene jednym precyzyjnym ciosem. Przyklad?

Neuroshima
MG: Teraz Twoja kolej.
Ja: <rzucam koscmi> Trzy sukcesy, o, trzy jedynki! Wykorzystuje zdolnosc "amen", nawet dwa razy. Nie wiem, jak zamierzasz to zinterpretowac, ale zadaje mu mieczem rane hmm... Potwornie krytyczna? : D

Widok twarzy druzyny -> niezapomniany :D.

Znow zbytnio odchodze od tematu, ale to wina pisania pozna godzina.
W przypadku gdy coś mistrzuje i uda mi się osiągnąć jakiś niezapomniany efekt mam świadomość, że w głównej mierze jest w tym moja zasługa.
Ja uwielbiam wprost patrzyc na graczy, jak cos planuja, jak probuja rozwiazac zagadke, jak zapedzam ich w slepy rog. To jest bezcenne uczucie dla Mistrza Gry!

Trzeba tez wspomniec o tym, ze jako gracz mam nieziemskie odpaly, dlatego nie warto ze mna wtedy grac. Na sesji 1 v 1 WoDa u Phova prawie sie nie odzywalem i powstrzymywalem od smiechu (nie z powodu MG oczywiscie!), na sesji CP gralem jako rosyjski cyborg, WFRP jako zmutowany podzegacz, a w Neuro jako klecha, ktory wolal pic z mechanikiem, zamiast odprawiac msze w kosciele. I powiedzcie mi tutaj, jakbyscie jako MG wytrzymali z takim typem :>.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: Grać czy mistrzować, oto jest pytanie ...

Post autor: Alucard »

Wiesz fds, to zależy.
Lubie pograć ale wole mistrzowanie bo daje o niebo większa frajdę. Ujme to tak.

Bezsystemowce, Neuroshima, Monastyr, WoD... mistrzuje ja bo po prostu malo kto sie chce podjac

reszta, dedeki i mlotek... najczesciej gram, bo jakos nie przepadam za prowadzeniem tego typu sesyji. nie wiem czemu

i tyle. krotko i zwiezle na ten temat. po prostu mam wieksza radoche z tworzenia zyjacego swiata...
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Karczmarz
Bombardier
Bombardier
Posty: 650
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Grać czy mistrzować, oto jest pytanie ...

Post autor: Karczmarz »

Hmmm
Jedyna rzecza, ktora sprawia mi radosc w graniu, to powergaming. Lubie patrzyc na otwarta morde MG, gdy wyskakuje podczas walki z nieziemskim kombosem, niszczacym jego ostateczna, przewidziana na dwie godziny, scene jednym precyzyjnym ciosem.
Dokładnie :] Gracz ma tą zdecydowaną przewagę nad MG, że może rozwalać potwory idealnymi cięciami, rozchlastywać ich flaki, wytwarzać cuda niewidy i trzaskać kombosami setki przeciwników. A MG? MG wciela się w role owych przeciwników i jedyne co mu pozostaje to bycie chlastanym, zatłukiwanym i sieczonym niezliczonymi kombosami. Gracz ma wielką frajdę z udanego super ciosu (np w młotku za 40) a MG? MG zaczyna sie szybko zastanawiać zdenerwowany "jak opisać ten cios żeby nie zabił gracza.. przecież to tylko rzut, nie zabije go dlatego że goblin wyrzucił 40 na obrażenia - cholera ale teraz mam problem! :( "

Dlatego jak jestem graczem (w przerwach mistrzowania) też bardzo lubię wcielać się w mega przepaków prosto do sieki :]
"Odgrywanie ssie. Przykro mi, ze zderzylem cie z rzeczywistoscia."
W takim wypadku polecam sesje 2BG+MG przy czym MG i obaj BG muszą lubić odgrywać. Faktycznie w przypadku sesji z wieloma osobami, gdy każdy stara się w pełni odgrywać gra staje się bardzo powolna i niektóre sceny ciągną się niemiłosiernie i gdy jedni odgrywają inni czekając na swoją kolej się nudzą. Jednak w przypadku MG+2BG odgrywają tylko 2 osoby, więc prawie zawsze odgrywają między sobą więc nieustannie odgrywanie idzie wraz z akcją i nie ma postojów, nie ma chwil gdy jedni przez 20 minut gaworzą i pichcą obiad a inni się nudzą. Po prostu idealny skład na najklimatyczniejsze sesje jaki może być :]
Craw
Bosman
Bosman
Posty: 1864
Rejestracja: poniedziałek, 25 kwietnia 2005, 20:51
Numer GG: 5454998

Re: Grać czy mistrzować, oto jest pytanie ...

Post autor: Craw »

No to czas teraz na mnie. Ja osobiscie wole grac, a to ze wzgledu na to, ze na MG kompletnie sie nie nadaje. Dwa razy probowalem i dwa razy byla to klapa, takze z mojej winy. Po prostu pod tym wzgledem brakuje mi daru improwizacji, czasami nie potrafie ogarnac wszystkiego i nagle calosc sie sypie. Moze jakbym wszystko przygotowal od razu wygladaloby to lepiej, ale osobiscie nie lubie schematu "po nitce do klebka" wiec jest sytuacja patowa. Dlatego jesli ktos chce ze mnie zrobic Misia, to ja odmawiam.

No a poza tym granie sprawia mi duza radosc, przynajmniej z odpowiednimi graczami, MG i swiatem.
Deep
Chorąży
Chorąży
Posty: 3712
Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
Lokalizacja: Wro

Re: Grać czy mistrzować, oto jest pytanie ...

Post autor: Deep »

Uuu... Ciężkie pytanie postawiłeś :]
Ogólnie to lubię właściwie i to i to. Zależy na co mam ochotę w danej chwili. No i zależy również od systemu. Ostatnio w zasadzie w ogóle nie grałem więc podjąłbym sie obu ról z jednakową chęcią.

Mistrzować lubię, dlatego iż lubię po prostu opisywać krajobrazy, wydarzenia itp. Podczas mistrzowania mogę wyćwiczyć talent narracyjny, wypróbować nowych pomysłów a także poznęcać się nad graczami ;).

Jako gracz z kolei lubię przeżywać przygody (nawet jeśli to tylko czysta wyobraźnia), rozwiązywać problemy, głowić się nad zagadkami, no i oczywiście nie wiedzieć co się stanie za chwilę. Trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie stanowczo.

Myślę, że chyba w każdym z nas jest żyłka zatwardziałego gracza a takze okrutnego MG :)
.
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: Grać czy mistrzować, oto jest pytanie ...

Post autor: Ravandil »

Ja raczej tak jak fds - wolę grać. Po prostu lepiej mi to wychodzi i sprawia większą przyjemność. Zresztą dla początkującego gracza (a takim byłem dwa lata temu) granie było jedynym wyjściem. Potem nosiłem się pół roku z mistrzowaniem, ale też jakoś się odkładało "na następny raz". Potem poprowadziłem parę sesji, nieco zestresowany, ale nie było wcale tak źle (chyba). Daje to jakąś satysfakcję, jest się w jakiś sposób dumny ze swojego "dzieła". Ale wolę grać, bo do tego mam nieco lepsze predyspozycje - po prostu mnie to mniej denerwuje ;) No i moje małe grafomańskie zapędy nie są na tyle silne by tworzyć jakieś rozbudowane opisy :)
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Hiro
Marynarz
Marynarz
Posty: 374
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 14:16
Numer GG: 5761430
Lokalizacja: Tam gdzie Tzeentch mówi dobranoc

Re: Grać czy mistrzować, oto jest pytanie ...

Post autor: Hiro »

Po prostu jest mi ciężko powiedzieć które lubię bardziej.

Lubie grać, bo mogę wtedy wcielić się w moja postać, rozwiązywać trudności stawiane przez MG i dobrze się bawić. Poza tym wspólne włączanie się do walki całej ekipy jest często dobrym sposobem na odprężenie się. Co na pewno mogę powiedzieć że granie jest łatwiejsze.

Jednak bardzo lubię mistrzować. Po prostu sprawia mi to frajdę. Wiem że jestem twórcą, że dzięki temu co wymyślę będę mógł miło spędzić kilka godzin. Wiem że nie jestem idealnym MG, ba nawet dobrym MG nie jestem do końca, ale staram się samodoskonalić na błędach. Najbardziej mi brakuje tego żeby zagrać z jakimś naprawdę doświadczonym MG i podpatrzeć sposoby prowadzenia. Obecnie prowadzę właściwie tylko młotka w różnych formach, do D&D nie mam cierpliwości ani graczy, gram w fajnej drużynie w GSa.
Jedyna rzecza, ktora sprawia mi radosc w graniu, to powergaming. Lubie patrzyc na otwarta morde MG, gdy wyskakuje podczas walki z nieziemskim kombosem, niszczacym jego ostateczna, przewidziana na dwie godziny, scene jednym precyzyjnym ciosem.
Mhm, a MG ma wtedy ochotę się pochlastać ołówkiem :). Pamiętam jak moi gracze będąc amatorami (bodajże 2 rozwinięcia może), pokonali w pełni wyposażonego łowcę czarownic. Oj byłem zdenerwowany. No ale co poradzisz, trzeba czasem coś zaimprowizować :P.
W takim wypadku polecam sesje 2BG+MG przy czym MG i obaj BG muszą lubić odgrywać. Faktycznie w przypadku sesji z wieloma osobami, gdy każdy stara się w pełni odgrywać gra staje się bardzo powolna i niektóre sceny ciągną się niemiłosiernie i gdy jedni odgrywają inni czekając na swoją kolej się nudzą. Jednak w przypadku MG+2BG odgrywają tylko 2 osoby, więc prawie zawsze odgrywają między sobą więc nieustannie odgrywanie idzie wraz z akcją i nie ma postojów, nie ma chwil gdy jedni przez 20 minut gaworzą i pichcą obiad a inni się nudzą. Po prostu idealny skład na najklimatyczniejsze sesje jaki może być :]
Fakt, ale to też zależy od drużyny. Nasza GSowa jest bardzo zgrana i wychodzą nam świetne przygody, choć często jest tak że są dwie osoby ;). Ostatnia przygoda szczególnie nam wyszła a było nas trzech plus MG :P.

Ech długa droga jeszcze przede mną, mam nadzieję że uda mi się poprawić jeszcze. No ale niedługo sesja kultystami tym razem po prostu musi wyjść. Ze wszystkich sił się postaram!
Obrazek
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: Grać czy mistrzować, oto jest pytanie ...

Post autor: WinterWolf »

BlindKitty pisze: I jedno i drugie jest fajne, ale chyba wpadłem na genialny pomysł, prowadzenia jednego BN prawie jak gracza, będąc MG - takie dwa w jednym :P
To się sprawdza tylko połowicznie, bo nie ma tej satysfakcji z rozwijania swej postaci i śledzenia jej pierwszych kroczków. Tym bardziej, że jak ciebie znam, to nasze postacie nie będą dorastały nawet do pięt Twojemu bohaterowi :P Wielu MG popełnia ten grzech (w tym i ja... -_-' powoli się oduczam :P ).
BlindKitty pisze: I już tak nie marudź, WW, że nie Ci kto mistrzować, bo wystarczyło jedno Twoje słowo i zacząłem szukać podręcznika :P
Nie wiem co takiego jest w L5K 3 ed., że teraz tyle zachodu z tworzeniem postaci... Do pierwszej edycji masz podręcznik i jeśli ograniczysz się do jego zasad, to ja nie mam nic przeciwko sesyjce, a i postacie szybko powstaną <wzdycha>
No i nie marudzę, bo nim sesja się zacznie jeszcze sporo wody w rzece upłynie.

Od zawsze wolałam być graczem i wie o tym najlepiej mój kuzyn. Nigdy nie był graczem, gdy graliśmy całą bandą. Po prostu zawsze padało na niego. Mieszka daleko, a poza tym skończył już z RPG więc dawno nie graliśmy razem... Uwielbiam się wcielać w inne postacie. Dla mnie jest to wyzwanie dorównujące roli MG. Bo owszem MG tworzy świat i otoczkę tego wszystkiego czym jest gra, on buduje sesję... Ale to ja odgrywam i patrzę na pracę MG przez pryzmat mojej postaci. To również jest trudne zadanie. I chociaż nie daje tego rodzaju satysfakcji co dobrze poprowadzona sesja to jednakże daje bardzo wiele radości. Zadowolenie gracza z prowadzenia Mistrza oraz jego własny wkład do rozgrywki bardzo mocno wpływają na to czy MG bedzie mógł wyjść z sesji z poczuciem dobrze wykonanej roboty. To jest łańcuch zależności, którego nie można rozerwać, by spojrzeć sobie tylko na jedno ogniwo.
Kocham odgrywać, nie lubię wielogodzinnego planowania przed sesją jako MG... Często brakuje mi pomysłu na sesję. Żeby prowadzić musi mnie olśnić, a to zdarza się za rzadko.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: Grać czy mistrzować, oto jest pytanie ...

Post autor: BlindKitty »

@WW

Kakashi na pewno będzie o wiele klas silniejszy od was - kurde, od tego jest sensei, no nie? :P Ale to nie jedyny wasz towarzysz, którego będę prowadził... <tajemnicza mina>

A wielogodzinne planowanie przed sesją to jest właśnie to co jest w tym wszystkim najpiękniejsze... Nie mam pojęcia dlaczego na Tawernie jeszcze się nie zaroiło od moich scenariuszy do Legendy :P Ale już wkrótce chyba zaprezentuję wam (tzn. tawerniakom) moją autorską przygodę wprowadzającą... Ale dopiero po tym, jak ją poprowadzę i zapgrejduję :P

Zresztą, MG też może odgrywać, ba, nawet musi, tyle tylko że dużo częściej musi zmieniać odgrywaną postać... :)
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Phoven
Bosman
Bosman
Posty: 1691
Rejestracja: piątek, 21 lipca 2006, 16:39

Re: Grać czy mistrzować, oto jest pytanie ...

Post autor: Phoven »

A to ci dopiero pytanie spadło na mą skołataną czuprynę.

Rzeczywiście trudno mi dobrać wiarygodne i właściwe słowa by opisać nurtujący ten wątek temat. Być może zacznę prostacko lecz biorąc pod uwagę stan mej obecnej świadomości tak powinno wyjść najlepiej*.
Zacznijmy więc od grania - czynności przeznaczonej dla tłumu, motłochu chylącego w bojaźni przed jarzmem MG. Tak, uwielbiam taka zabawę :] Oczywiście największą podnietą w tej nędznej profesji jest odgrywanie postaci. Przynajmniej w moim odczuciu. Problem zawiązuje się jednak bowiem jestem na tyle chwiejny oraz słaby na duszy i umyśle, żem zadowolony z odgrywania jedynie w specyficznych warunkach. Co sprawia oczywiście, że często wytrącony z równowagi tracę szansę by szczęśliwy wyjść z sesji z powodu swego wcielania się w postać. Immersja jest często zbyt skomplikowana dla chamskiego, prostego umysłu Phovena. Wiadomo jednak, iż już starożytni mawiali quae nocent, docent** więc może kiedyś dzięki tym nieodegranym poprawnie sesjom wyrosnę na improwizującego naśladowcę Adama W. ^^
Mistrzowanie? Lubię, lubię - ale wystrzegam się WoDy i ZC - mimo wszystko pozostały mi w głowie te stare boskie, klimatyczne (na prawdę klimatyczne a nie klyhmatyczne :P) sesje prowadzone przez MG który jednocześnie był moim korepetytorem :> Nie chcę się porównywać do takiego poziomu, nie chcę tracić pięknych wspomnień ze starusieńkim drimtimem. WFRP, jakieś inne fantasy/SF - dlaczego nie? Ale wszelka WoDo-ZetCetowa alternatywa to za wysokie progi. Drugim zonkiem zapewne jest to, ze jestem absolutnie amechaniczny. Jedyna mechanika której zasady wykułem to pierwszo edycyjne tabelki WFRP - jednak teraz - i tak 'średnio' to pamietam. Mam niestety coś takiego, iż gdy widzę więcej niż 20 stron mechaniczną część podręcznika zaczynają mnie dręczyć niecenzuralne myśli dotyczące tego kto wymyślił kości.
Konkluzja - Granie jest piękne, mistrzowanie zresztą też.. o ile prowadzi się 'prostszy' system i o ile ktoś nie ma nic przeciwko storytellingowi/mam czas i chęci aby przebrnąć przez rozdział mechaniki.

Velvet Erotica!

*Co oczywiście nie oznacza 'dobrze'.
**Ten cytacik zawsze powodował u mnie lekki uśmieszek, słowo 'docent' jest bowiem powodem spazmatycznych rechotów wśród pewnej wąskiej kompaniji ;)
Karczmarz
Bombardier
Bombardier
Posty: 650
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Grać czy mistrzować, oto jest pytanie ...

Post autor: Karczmarz »

Hmmm
I jedno i drugie jest fajne, ale chyba wpadłem na genialny pomysł, prowadzenia jednego BN prawie jak gracza, będąc MG - takie dwa w jednym
To największy grzech jaki może popełnić MG. I niestety zdecydowana większość go popełnia. Uosabianie się MG z postacią NPC'a - po prostu koszmar. Mają do tego skłonność wszyscy początkujący MG oraz MG którzy długo grali jako gracz. Każdy kto ma psychikę gracza jest niezwykle podatny na integrowanie się z jakimś wychuchanym NPC'em. Przez to powstaje syndrom "Andrzej, weź go nie ruszaj przecież widać że to ulubiony NPC mistrza gry i tak nic mu nie zrobisz" i gracza tylko krew zalewa, że zwykły rybak nagle okazuje się być mega wypaśnym wojownikiem w przeszłości (tylko dlatego że BG chcieli go zaszlachtać) albo że łowca czarownic podróżujący z drużyną co sesje dostaje nowe perki, od czarodzieja po wilkołaka, wraz z widzimisie i humorem MG. Niestety bardzo trudno się tego oduczyć i jedynym znanym mi lekarstwem jest niegrać jako gracz przez kilka lat :] To jedyna metoda aby odzwyczaić się od przywiązywania do NPC'ów, nabrania dystansu i zrozumienia że to BG mają grać pierwsze skrzypce a nie nasi milusińscy z którymi się integrujemy.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: Grać czy mistrzować, oto jest pytanie ...

Post autor: Alucard »

Mylisz sie. Ja jako MG w Neuroshimę prowadzilem jeszcze przewodnika-nieudacznika który mial za zadanie doprowadzić drużyne do jakiegoś bunkra. Był to zboczony francuz, niski, stary, brzydki i nieludzko kiepski. Nie potrafił strzelać, wkurzał wszystkich, psuł co sie da. Gracze go nie zabili tylko dlatego, że... miał mapę wyrytą na udach i był (nie chwaląc się, ale to moja jedna z lepszych kreacji) dobrze odgrywany. Rozśmieszał wszystkich. W końcu i tak kiedy nie było już wyjścia uciekli z mającego wybuchnac domu nie udzielając mu pomoicy, więc umarł.

Jakoś nie płakałem po jego stracie. Widzisz... wszystko to kwestia konwencji.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Karczmarz
Bombardier
Bombardier
Posty: 650
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Grać czy mistrzować, oto jest pytanie ...

Post autor: Karczmarz »

Hmmm
Jakoś nie płakałem po jego stracie. Widzisz... wszystko to kwestia konwencji.
Raczej kwestia podejścia. Jeśli tworzysz jakiegoś cudownego NPC'a i w chwili gdy umiera tylko wzruszasz ramionami stwierdzając "przy takich rzutach musiał umrzeć" tzn że masz bardzo dobre podejście i dystans do kreacji które tworzysz, co ci się chwali. Niestety wiele osób tego nie ma (co przecież nie znaczy że wszyscy)
ODPOWIEDZ