Gdy zaczynałem grać w WFRP, mój gracz stworzył postać elfa złodzieja. Przez dwanaście sesji nic nie ukradł. Najciekawsze były zmiany w jego psychice. Z początku był zwykłym elfem złodziejem (a.k.a. Devis Syn Drzewa), następnie coraz bardziej wyznawał Khaine i kreował się na elfa-zabójcę (a.k.a. Devis Syn Wieloryba), aż w końcu uznał, że jest półmhrocznym elfem.
Kilka ciekawych akcji z życia tej postaci:
a) wszyscy walczą, Devis stoi z tyłu i modli się do Khaine,
b) wszyscy walczą, Devis je zwłoki,
c) wszyscy mają w bukłakach wodę, Devis ma krew orka.
Teraz ten sam gracz zaczął prowadzić postać estalijskiego szermierza. Gdy został spytany przez tileańczyków o estalijską teologię Myrmidii, odpowiedział, że ta oto bogini to córka "boga wszystkich bogów", co zostało uznane za wyznawanie Mrocznych Bóstw. Zamiast się pojedynkować, ciągle chleje w karczmie i rzyga na stoły. Chodzi w porwanych ubraniach. Podczas gdy cała drużyna ucieka przed dwoma bestiami bagiennymi (cholernie trudne potwory do pokonania), on stoi w pozycji obronnej, ponieważ nie umie odróżnić odwagi od głupoty. Jego jedynym osiągnięciem jest wprowadzenie komunizmu do podziału łupów. Myślę, że zginie na sesji we wtorek

A teraz może ja pochwalę się swoim wyczynem:
Grając w Cyberpunka stworzyłem najbardziej żałosną postać, jaką kiedykolwiek przyszło mi grać. Był to ruski żołnierz z płytą twarzową i niewyobrażalnie dużą ilością wszczepów. Nikt nie chciał z nim gadać z powodu płyty twarzowej, która odstraszała wszystkich klientów. Jedyną zaletą tej postaci było to, że była prawie samowystarczalna - drużyna była mu potrzebna jedynie do leczenia, resztę umiał zrobić sam. Taki Człowiek Czynu
