Strona 1 z 9

Moja szczęśliwa kostka

: wtorek, 16 maja 2006, 16:01
autor: BAZYL
Destynka pisze: Z sesji pamiętam niewiele. Jedynie arcyciekawe tworzenie postaci (to mnie naprawde zainteresowało) i to że bardzo podobała mi się pomarańczowa k8 :P Po sesji kuzyn powiedział, że "czuje klimat" i dał pomarańczową k8 którą mam do dziś :)
To mnie zainspirowało do założenia osobnego tematu - o kostkach.

Ja na swoja drugą sesje kupiłem sobie pomarańczową k10. Akurat nie było potrzeby, ale kilkakrotnie zdarzało się, że nasze standardowe kostki ginęły, a wtedy do akcji wkraczała moja zapasowa :)
A najlepsze jest to, ze jak ona była w ruchu to mojej postaci przeważnie wszystko wychodziło :>

: wtorek, 16 maja 2006, 16:32
autor: Destynka
Moja szczęśliwa kostka to oczywiście wspomniane pomarańczowe k8. Uwielbiam ją :D Dla mnie kostka jest miła, jednak dla mojego kuzyna Czarnego nie bardzo :twisted: Przykład:
*system autorski*
rzut k10 na trafienie
- Krytyk rzucaj rzucaj!
rzut k10 jeszcze raz
- Krytyk x4, potwór już jest martwy!
- Wystarczy że na obrażenia rzucisz dwa i nieżyje
turlu turlu pomarańczową k8
... 1
Wszyscy w śmiech :D
w tym systemie obrażenia od broni x krytyk = obrażenia na potworze :)

: wtorek, 16 maja 2006, 16:35
autor: Craw
Ja raczej spotkalem sie z pechowymi koscmi. Zawsze byly takie. I nimi staralem sie nie rzucac ^_^

Kairon np na pewnej sesji wyrzucil bardzo duzo trojek i siodemek, przez co byl bardzo niepocieszony (on dalej pamieta dokladne liczby, wiec jesli to przeczyta, to moze cos poda)

: wtorek, 16 maja 2006, 21:05
autor: Rodic
Moja historia z kostkami jest bardzo długa :D ale chciałbym któtko opowiedzieć o szczęściu: Więc tak, ja mam swoje pierwsze kości już ze 10 lat i w nich miałem zawsze szczęście i do dziś je mam. Kupiłem ostatnio komplet kości za 29 zł, i mieliśmy nim grać, ale ja jako MG nie potrafiłem :lol: zawsze w nich miałem pecha, moi gracze też, więc pozostaliśmy przy pierwszych :P ...

: środa, 17 maja 2006, 09:29
autor: Solarius Scorch
Moje dwie pierwsze kości niesześcienne (czyli nie z "Chińczyka") to dwie dyszki, czerwona i niebieska, które mam do dziś (ale się już mocno starły).
Moim faworytem jednak są kości domowej roboty. Zdarzało się, że nie było kostek pod ręką, za to było drewno, nóż i cierpliwy rzemieślnik... Wbrew pozorom da się w sensownym czasie zrobić w ten sposób w miarę dobre, niekoślawe kostki. Największym problemem jest ich lekkość (przez co nie toczą się najlepiej) oraz trudności w znalezieniu nieścieralnego pisaka do oznaczenia ścian...


W ramach bonusu załączam kwiatek z udziałem mojej zielonej k10:
Earthdawn. Trwa finałowa walka jeden-na-jeden pomiędzy moją postacią Anitą (Amazonka, dyscyplina własnej produkcji) a potworem, demonicznym kowalem w stylu Butchera z Diablo. Warto tu nadmienić, iż Anita wyznaje Larę, boginię lasów i natury (z innego świata).
Anita to świetna wojowniczka, ale walka jest ciężka… Wreszcie nadchodzi czas na jej decydujący atak. Na stole leży spora liczba różnokolorowych kości. W amoku wybieram i podnoszę zieloną dziesiątkę spośród kilku innych, po czym pokazując ją mówię (z mocą, natchnieniem i uniesieniem bitewnym w głosie):
Do tego rzutu użyję kostki Lary, mojej Pani! Niech jej wola prowadzi mą dłoń!
Rzucam z rozmachem, modląc się o wynik. Kostka zatacza w powietrzu parabolę i z cichym pluskiem wpada do wysokiej szklanki z Fantą Mistrza Gry...
Ja: …!!!

[Dla zainteresowanych: Anita przeżyła, ja też...]

: środa, 17 maja 2006, 15:00
autor: DJ_Mustafa
Moje szczęście do wykonywanie rzutów k20 jest już niemal legendarne. Jest prawie pewne, że gdy toczy się walka i sam wykonuję wszystkie testy, wyoadnie mniej niż 10, z kolei gdy w następnej rundzie zdesperowany pozwolę rzucać graczom, następny rzut pewnie będzie krytykiem. :D

: środa, 17 maja 2006, 19:12
autor: Runiq
Gdy rzucam jako MG kością k20, prawie zawsze przeciwnicy moich graczy pudłują. :p

Za to gdy grałem paladynem z półtorakiem i rzucałem k10, o dziwo miałem raczej wysokie wyniki (chcoć na początku sesji były wręcz tragiczne).

A same kości są czarne z białymi runami (ja to mam manię, nie?) wokoło każdego pola. Cały komplet kupiony na Q-workshop.

: środa, 17 maja 2006, 23:24
autor: Halgren
Moje kości (pokryte w runy Krasnoludzkie) są jak Krasnolud - gdy mam walczyć z Krasnoludem kości wyrzucają przeważnie "pudła", gdy walcze z Ludzmi to bywa różnie, a walka z elfem, lub goblinem to gwarantowane jest trafienie, a często nawet krytyk :twisted: .

: czwartek, 18 maja 2006, 07:04
autor: Tori
Co do EDka, to kiedyś wykupiłem Gryfa, wiadomo, dwa ataki na runde, sie napinam bo miałem w składzie: Gryf, Grzmotorożec, Wilk Burzowy, Orzeł, Pies Bojowy, konie i jeszcze coś :P I przychodzi do walki na łódkach, rzucam za Gryfa: 1 (automatyczna porażka) i następne rzuty :1,2,1,1,1,3,6,1,1,1...
A MG do mnie: Ty, jakiegoś lewego tego gryfa kupiłeś :P

Kiedy indziej rzucałem na Więź czy wilk przetrwa. Bodajże na k10+k12 (możliwość troche słabszych) wyrzuciłem..... 64 :D

: czwartek, 18 maja 2006, 08:35
autor: Carrabin
A ja mam taką fajną, żółtą, przejrzystą k4. Rzadko zdarza się niżej niż 3, ale k4 rzadko używamy na sesjach...

Dla odmiany moje pechowe kostki to przezroczyste k10. Miałem jak narazie 3 - wszystkie gdzieś posiałem...

: czwartek, 18 maja 2006, 15:15
autor: Epyon
Ja kocham swoją niebieską k20, ze znaczkiem 9Ed. M:tG. Była w Fat Packu z tej właśnie edycji i gdy za jej pomocą liczę HP, to bardzo często wygrywam (a już na pewno zdecydowanie częściej, niż korzystając z białej bądź czerwonej k20 z logiem dodatku Darksteel).

: czwartek, 18 maja 2006, 15:38
autor: BLACKs
Ja nie mam szcześcia do kości (zamiast tego do miłości <lol2>). Żadna z moich kości nie jest dla mnie zbytnio dobra, ale pamiętam, że jak grałem w CP 2020, używałem kości innego gracza, popierając każdy rzut okrzykiem:

Nie ma ch***a!

I zawsze był na kości (K10) wynik większy niż 8 :D

: piątek, 19 maja 2006, 13:35
autor: Solarius Scorch
Carrabin pisze:Dla odmiany moje pechowe kostki to przezroczyste k10. Miałem jak narazie 3 - wszystkie gdzieś posiałem...
Rozumiem że kości które nie są Ci posłuszne szybko giną w niewyjaśnionych okolicznościach? :>

: poniedziałek, 22 maja 2006, 17:46
autor: LOD
Moją ulubioną kostką była k100 w WFRP, szczególnie jak się walnęło krytyka i w pierwszym Warmłotku były opisy śmierci/uszkodzenia. Nie wiem czemu, ale szczególnie sobie upodobałem te gdzie głowa odlatywała na k6 metrów i ten, w którym ręka była tak odrąbana, że zwisała na małym kikucie skóry (chodź z tą ręką, to nie jestem pewien czy to było w młotku czy gdzie indziej to wyczytałem ^^')

: wtorek, 23 maja 2006, 22:42
autor: Falandar
Ta szczesliwe kosci, to iluzja... aczkolwiek powiadam ze pechowe to najczystsza rzeczywistość! Raz na sesji wypadły trzy krytyki pod rząd i nasza dzielna drużyna łucznikow skończyła z cięciwami łuków rozpłatającymi nasze twarze, natomiast w rękach pozostały połamane badyle...

: środa, 24 maja 2006, 13:51
autor: Solarius Scorch
Najciekawsze przypadki odbywają się podczas tworzenia postaci; czasem naprawdę szczęście lub pech jest nieprawdopodobne, i to w liczbie przypadków o wiele większej niż przewidywałyby to zasady prawdopodobieństwa (czyli magia działa ;)). Jak już coś się odblokuje i zaczną sypać się wysokie liczby, to Wielki Cthulhu...

: niedziela, 28 maja 2006, 15:15
autor: laRy
ja jeszcze mam swoj pierwszy komplet kosci (kupionych od znajomego razem z KC :D)

ale z pechem i szczesciem w rzutach to szczera prawda...

NS:
ja (mg) rzucam na trafienie w gracza dla 4 gangsterow (musialem wyrzucic ponizej 12)... wypadlo 4 razy powyzej 17 (bron im sie zaciela...).

kilka sesji pozniej. ja stworzylem takiego fajnego przeciwnika-cyborga. zrobiony tak zeby niezabil graczy w ciagu jednej tury, i zeby gracze tez go tak szybko niezabili...
jeden gracz z ingramem w lapie (lekkie obrazenia, szybkostrzelnosc 3) wali w pierwszej turze ogniem ciaglym (18 kul)... rzut... i tafilo 16 kul... (za to 3 pajaki bojowe ich prawie rozniosly :D)