Moze wiec bardziej o to chodzi... Hih, troche przejaskrawiles moja wypowiedz, moze ja wytworzylem nia troche zbyt grobowy klimat, ale ja wciaz KOCHAM ta zabawe i patrzac na innych to siebie mam troche za swira...makk pisze:ja jestem po dwudziestce i dopiero od jakiś trzech, czterech lat naprawdę, sensownie zajmuję się rpgami. Ogólnie gram i interesuje się już 7 lat ale wtedy to była niewinna zabawa
RPG to dla mnie cholernie wielki kawal zycia, spedzony, niejako z przymusu zawsze w roli MG... Pisalem o braku zapalu itp., troche sie to bierze z tzw. "braku czasu", ktorego ja osobiscie nie cierpie i nie uznaje. Brzydka wymowka, ktorej nie znosze sluchac.
Hih, kilka moich wystepow jako BG konczylo sie kompletnym rozniesieniem fabuly sesji - niestety, cos na co moglbym nabrac sie 10 lat temu, cos na co moglbym przymknac oko, dzis nie daje mi spokoju.
Btw, dla mnie RPG to nie konwenty, karcianki, bitewniaki, teksty, tluczenie goblinow czy kolejne (imo smutne) systemiki Portalu. To jest taka otoczka w ktorej moglbym siedziec i do konca zycia, cos co rzeczywiscie z wiekiem zaczyna chyba zajmowac coraz wiecej miejsca...
Moze moj przypadek jest jednostkowy, ale nie sadze, znam kilka osob ktore czuja to i rozumieja o co mi chodzi. Tak, troche nostalgia za czasami, kiedy codziennie poznawalo sie cos nowego, gdy pomysly zdawaly sie byc tak niezwykle blyskotliwe, pełne beztroski. Teraz niestety, gdy otwieram jakis nowy RPGowy podrecznik, czytam scenariusz czy uczestnicze w sesji "mistrza gry, ktory mimo lat jest super-duper dowiadczony mistrz" czuje okrutna wtornosc, banal, rozczarowanie. Czasami wzbiera wrecz we mnie smiech... ;(
Chyba (na razie?) wystarczy. Chyba nie powinienem oczekiwac zrozumienia
Pozdrawiam!