Ja tak zazwyczaj prowadzę. Ostatnio podczas kilkugodzinnej sesji kulałem zaledwie parę razy... to parę razy to było kulanie statsów przy tworzeniu postaci. Czyli nie licząc wypełniania karty postaci cyferkami (czasem się przydają by stwierdzić czy ktoś jest w tym dobry a nie zaraz kulać...) to kości nie użyłem ani razu.Falka pisze:Na ostatniej sesji nie mieliśmy kart postaci, a kostki potoczyły się raz w ciągu 4-godzinnej sesji i to była jedna z lepszych sesji, w jakich brałam udział.
W takiej sytuacji spytacie po co mi podręcznik? Ano, jest potrzebny jak nie wiem co... Pomaga mi on ogarnąć wiele rzeczy, tworzyć i ogólnie masakrycznie mi pomaga... ja jedynie zasady z kośćmi tak dokońca nie wyznaję (jak jest walka to czasami trza żucić... ale przecież nie walczy się często...). Zawsze się coś znajdzie kiedy (czyt. praktycznie co chwilę) zaglądam do podręcznika. To jest świetne w WFRP, że expa zdobyte się zupełnie inaczej, lepiej, ciekawiaj rozwija co daje ogromne możliwości. Dlatego, że prowadzę sesję nie na walce, a na przygodzie, to uważam za najlepszy system WFRP. Od walki i expienia jest D&D...
A po takiej sesji ja (MG) mam ból głowy, giganta... ale warto. Przynajmniej wiem że mózg mi się rozwija.