Dziennik Artura
: sobota, 5 grudnia 2009, 00:19
Dzień 1.
To dla mnie wielka szansa. Pierwszy raz od 200 lat człowiek przejdzie przez wrota demonów. Nasze rozkazy to zabić każdego potwora w promieniu 2 km od portalu, zrobić obozy i wysłać kogoś z wiadomością do elfów, że teren jest czysty. Boję się o swoje życie. Mam wybór, albo przejść przez portal i nigdy nie zobaczyć mojej rodziny albo zostać w domu ze świadomością, że moi przyjaciele umierają po to bym mógł zestarzeć się w spokoju. Mam 2 dni na decyzję. Muszę się wyspać, jutro wybiorę.
Dzień 2.
Zdecydowałem. Jutro wyruszam. Mój szef mówił, że szansa na przeżycie jest nie wielka, ale jeśli nie pójdę będę miał do końca życia wyrzuty sumienia. Będzie nas 500.
Zdaje się, że to niewiele przeciw tysiącom demonów, ale są to osoby z odznaczeniami. Każdy z nich zabił tysiące demonów. Ja sam przy nich to zwykły dzieciak, chociaż dostałem medal odwagi.
Muszę się spakować i przygotować fizycznie jak i mentalnie.
Dzień 3.
Jestem na miejscu spotkania. Zapoznałem się z ekipą, kilku nawet mnie wyśmiało, że prowadzę dziennik. Jesteśmy 50m od portalu.
Jezusie!. Przed chwilą z portalu wyszedł 20 metrowy demon. Był silny niczym troll i szybki jak elf. Jeden wojownik Nie zdążył zareagować i bestia pożarła go jednym kłapnięciem szczęk. Dorian, Mag zabił demona dwoma pociskami lodu. Ja osobiście preferuję miecze, ale każdy walczy tym, czym chce. Za dwie godziny wchodzimy przez wrota.
Nadeszła chwila przeznaczenia, wchodzimy do wrót. Podszedłem do czerwonego portalu stojącego na przeciw mnie. Pierw włożyłem rękę żeby sprawdzić czy nic mi się nie stanie, lecz nic nie poczułem, więc wskoczyłem do portalu.
Pojawiłem się na polu bitwy ludzi i demonów. Patrzyłem jak demony padają po ciosach toporów, mieczy, czarów i łuków aż do chwili, gdy zorientowałem się, że ognisty szkielet biegnie w moją stronę z uniesionym ognistym toporem. Zablokowałem ten cios mieczem, odskoczyłem w bok, kucnąłem i odciąłem mojemu przeciwnikowi nogi. Trochę bardziej wyluzowany pobiegłem w stronę walczących demonów. Dorian rzucił na mnie parę czarów wspomagających, dzięki którym pozbawiałem życia każdego potwora, który stanął mi na drodze.
Jest to fragment dziennika Artura. Jeżeli się komuś spodoba będę pisał dalej, a jeśli będzie bardzo słabe to na tyle z tym tematem
To dla mnie wielka szansa. Pierwszy raz od 200 lat człowiek przejdzie przez wrota demonów. Nasze rozkazy to zabić każdego potwora w promieniu 2 km od portalu, zrobić obozy i wysłać kogoś z wiadomością do elfów, że teren jest czysty. Boję się o swoje życie. Mam wybór, albo przejść przez portal i nigdy nie zobaczyć mojej rodziny albo zostać w domu ze świadomością, że moi przyjaciele umierają po to bym mógł zestarzeć się w spokoju. Mam 2 dni na decyzję. Muszę się wyspać, jutro wybiorę.
Dzień 2.
Zdecydowałem. Jutro wyruszam. Mój szef mówił, że szansa na przeżycie jest nie wielka, ale jeśli nie pójdę będę miał do końca życia wyrzuty sumienia. Będzie nas 500.
Zdaje się, że to niewiele przeciw tysiącom demonów, ale są to osoby z odznaczeniami. Każdy z nich zabił tysiące demonów. Ja sam przy nich to zwykły dzieciak, chociaż dostałem medal odwagi.
Muszę się spakować i przygotować fizycznie jak i mentalnie.
Dzień 3.
Jestem na miejscu spotkania. Zapoznałem się z ekipą, kilku nawet mnie wyśmiało, że prowadzę dziennik. Jesteśmy 50m od portalu.
Jezusie!. Przed chwilą z portalu wyszedł 20 metrowy demon. Był silny niczym troll i szybki jak elf. Jeden wojownik Nie zdążył zareagować i bestia pożarła go jednym kłapnięciem szczęk. Dorian, Mag zabił demona dwoma pociskami lodu. Ja osobiście preferuję miecze, ale każdy walczy tym, czym chce. Za dwie godziny wchodzimy przez wrota.
Nadeszła chwila przeznaczenia, wchodzimy do wrót. Podszedłem do czerwonego portalu stojącego na przeciw mnie. Pierw włożyłem rękę żeby sprawdzić czy nic mi się nie stanie, lecz nic nie poczułem, więc wskoczyłem do portalu.
Pojawiłem się na polu bitwy ludzi i demonów. Patrzyłem jak demony padają po ciosach toporów, mieczy, czarów i łuków aż do chwili, gdy zorientowałem się, że ognisty szkielet biegnie w moją stronę z uniesionym ognistym toporem. Zablokowałem ten cios mieczem, odskoczyłem w bok, kucnąłem i odciąłem mojemu przeciwnikowi nogi. Trochę bardziej wyluzowany pobiegłem w stronę walczących demonów. Dorian rzucił na mnie parę czarów wspomagających, dzięki którym pozbawiałem życia każdego potwora, który stanął mi na drodze.
Jest to fragment dziennika Artura. Jeżeli się komuś spodoba będę pisał dalej, a jeśli będzie bardzo słabe to na tyle z tym tematem