Być człowiekiem

ODPOWIEDZ

Ocena:

1
0
Brak głosów
2
0
Brak głosów
3
2
67%
4
0
Brak głosów
5
1
33%
6
0
Brak głosów
 
Liczba głosów: 3
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Być człowiekiem

Post autor: CoB »

To opowiadanko zacząłem pisać z myślą o Pyrkonowym konkursie, jednak zapędziłem się i potraktowałem całe wyrazy jako pojedyncze znaki :P Tak więc utwór trafia tutaj, a ja niczego nie żałuję i mam nadzieję, że będzie czytany z przyjemnością. Zapraszam do lektury ;)
Być człowiekiem

Przeniosła ciężar ciała na nogę z tyłu. Skupiła przy tym całą energię w punkcie zetknięcia stopy z podłożem i ugięła lekko kolano. Drugą nogę uniosła do góry.

Zaatakowała.

Oprych nawet nie widział stopy dziewczyny, która przemieszczała się szybciej niż atakujący wąż. Starał się zgadnąć, gdzie tym razem może się pojawić, jednak jego myśli nie były tak błyskawiczne jak płynne ruchy tańczącej mu przed oczyma nogi. Na swoje nieszczęście, taniec skończył się dla niego nagle. A szkoda – pomyślał, czując pierwsze ciosy. Bardzo bolesne.

Najpierw nadeszło kilka uderzeń w głowę – nie wiedział ile – były niezwykle szybkie. I mocne. Czuł, że coś obija mu się wewnątrz czaszki w takt kopnięć… Nie minęła sekunda i został podcięty. Lecąc na obolałą twarz, modlił się, by przy uderzeniu o ziemię stracić przytomność. Jego modlitwy nie zostały wysłuchane – jeszcze nie teraz. Dziewczyna posłała mu jeszcze jedno zaskakujące kopnięcie, zaznajamiając swoją piętę z jego żuchwą. Oprych przeleciał kilka metrów. Wydawało mu się, że spokojnie dryfuje w powietrzu. Z niemym zainteresowaniem przyglądał się przesuwającemu się sufitowi i rzędom lamp. Nagle głucho łupnął o ścianę. Oczy przysłoniła mu ciemność. Z głupkowatym uśmiechem na ustach osunął się wśród czwórki towarzyszy, pobitych kufli i potrzaskanego stołu. A wszystko to zakropione było piwem, krwią i moczem.

- Ślicznie dzieweczko!

Luna gniewnie spojrzała na typka wypowiadającego te słowa. Zacisnęła usta w grymasie gniewu.

- Kto by pomyślał?! Taka drobna ludzka istotka… Tak silna! Na dodatek zna techniki Pięciu Szkół! No, no, no…

Kryjąc zaskoczenie pod maską złości, dziewczyna otrzepała szatę i poprawiła kasztanowe włosy spięte w kucyk. Przy tym jęła przyglądać się uważniej zakapturzonemu osobnikowi wychodzącemu z kąta pomieszczenia. Oceniała go. Był inny niż tych pięciu oprychów. Jego ruchy pewne i płynne... Poza tym znał Techniki Tajemnych Szkół. I ironizował, cham jakich mało! Luna zmieniła taktykę. Rozluźniła się i rzuciła od niechcenia:

- Tak zacny człek zapewne ma jakiś powód, by zaczepiać spokojnych podróżników? Może po prostu śpieszno mu do grobu?

Mężczyzna nie odpowiedział od razu. Powoli, wystudiowanym ruchem ściągnął kaptur, ukazując swoją plugawą fizjonomię – rząd spiłowanych zębów, krwistoczerwone oczy bez źrenic, bladą i gładką skórę oraz okropne… spiczaste uszy.

- Nie jestem człowiekiem o wielka. Przybyłem tutaj, by zmierzyć się z tobą. Wspaniałą i… - (w tym momencie zrobił pauzę, uśmiechając się złośliwie i ukazując całą ohydną gębę) – …niepokonaną mistrzynią Wschodniego Kandaharu!

Luna wciągnęła powietrze, całkiem zbita z tropu. Morda jak… Elf?! Mogłam się właściwie domyślić, w końcu jeden z tych obłąkańców musiał stanąć na mojej drodze! I pomyśleć, że ktoś z takim ryjem i takimi… uszami (!) grozi mi i nabija się z moich tytułów. Mistrz mówił, że elfy też szkolą się w Tajnikach Nauk Pięciu Zwierząt… Zaraz się przekonamy, czy robią to dobrze! Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Wesołe iskierki zatańczyły w jej oczach.

- Po co więc przedłużać nieuniknione poczwarko!? Jeśli walczysz tak jak wyglądasz, to szybko nauczę ciebie szacunku!

Dziewczyna zakasała rękawy szaty. Przykucnęła nisko, kładąc jedną dłoń na podłodze. Drugą zasłoniła głowę. Lekko zezując, spojrzała z ukosa na elfa (i pokazała mu język, ale tylko na chwilę).

- Małpa? Zobaczymy jak dobrze opanowałaś ten styl!

Osobnik lekko doskoczył w kierunku Luny. Kiedy tylko jego stopy dotknęły podłogi, jedną z nóg odkopnął stojące obok krzesło i nagle, nie zatrzymując pędu, wyprowadził atak w twarz dziewczyny. Sprawdzał ją. Ograniczał się z szybkością i siłą. Gdyby jednak trafił, przetrąciłby jej kręgi szyjne.

Wojowniczka spodziewała się takiego wybiegu. Wykonała płynny przerzut tuż nad kończyną elfa, okręciła się na pięcie i wyciągnęła rękę, by przyłożyć przeciwnikowi z otwartej dłoni. Ten zablokował atak, chwycił jej nadgarstek, wykręcił go i szybciej niż mogła się tego spodziewać, znalazła się w powietrzu, przerzucana na podłogę. Lata ćwiczeń pozwoliły jej obrócić się i wylądować bezpiecznie. Opadła na stopy. Zachwiała się. Szybko ustabilizowała przepływ energii, by przywrócić równowagę. Odwróciła głowę. Zobaczyła śmiejącego się elfa! Nie mogła przepuścić takiej zniewagi. Nie czekając ani chwili dłużej, wybiła się wysoko i opadła do tyłu na ręce. Podciągnęła nogi do klatki piersiowej i z całej siły wypchnęła je od siebie, dając się ponieść energii. Celowała w brzuch adwersarza. Gdyby trafiła, jego wątroba rozprysła się na kawałki.

Tak się nie stało. Sytuacja obróciła się o sto osiemdziesiąt stopni. Elf przypadł płasko do ziemi, robiąc unik. Obrócił się na plecy, podkurczył nogi i kiedy Luna przelatywała nad nim odsłaniając brzuch, wyrzucił je z całej siły w górę. Źrenice rozszerzyły się jej ze strachu.

Zadziałał wyrobiony instynkt. Zwinęła się w kulkę i uderzenie spadło na jej łokcie i piszczele, posyłając ją na jeden z karczemnych stołów. Twardo łupnęła. Stół przełamał się w połowie. Wokół wzniosła się fontanna drzazg.

Minęła dłuższa chwila. I niczym Demon Zniszczenia pałający żądzą zemsty, wyłoniła się ze zgliszczy. Poprawiła włosy, splunęła i stanęła w innej niż poprzednio pozycji bojowej. Jedną nogę uniosła do góry. Wyciągnęła obie ręce przed siebie (starając się nie patrzeć na wielkie krwiaki i masę zadrapań). Wygięła je na kształt odnóży modliszki.

O! Wspaniałe połączenie styli! Żuraw i modliszka, kto by pomyślał?!

Nie dała mu spokojnie dokończyć. Zaatakowała ze zdwojoną siłą. Energia kipiała w jej żyłach, umyśle i duszy, przejmowała nad nią kontrolę. Nogi zmylały i rozbijały obronę elfa, ręce rwały czułe punkty na ciele. Narzuciła forsowne tempo i szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na jej stronę. Nie trwało to długo. Elf zaczął przewidywać jej ruchy. W końcu uległa pod naporem ciosów – tych samych które przed chwilą stosowała na przeciwniku. Przeszła do defensywy. Bolesnej i nieudolnej. Paraliżujący ból, raz za razem, rozchodził się od ośrodków jej energii.

- Mistrzyni, zastanawiałaś się, jak to jest być prawdziwym mistrzem w Pięciu Technikach? Masz szansę to ujrzeć, jeszcze przed śmiercią… Patrząc na MNIE!

Nienawidziła arogancji, ironii i sarkazmu, poza tym zrozumiała, że walczy o życie z… elfią poczwarką! Nie mogła dopuścić do jego zwycięstwa. Rzuciła wszystko na jedną kartę. Odsłoniła się, z zamiarem szaleńczego ataku.

Nie udało się. Tym razem poczuła ukłucie strachu. W czasie tej krótkiej chwili nie trafiła ani razu, za to sama omal nie padła pod naporem ciosów.

- Jestem jednością z Piątką Wielkich Zwierząt, wiem gdzie tkwi punkt równowagi. A ty? Jesteś samozwańcem i poniesiesz tego konsekwencje!

Elf wyszczerzył zęby w złośliwym i złowrogim grymasie. Nie pragnęła już niczego innego, jak tylko przyłożyć mu w tą okropną mordę. Nawet nie za gadkę. Za wygląd jego uśmiechu.

Sięgnęła po ostatnią z możliwości. Nagle zmieniła styl łącząc techniki węża i niedźwiedzia. Wszystko poszło jak w zegarku. Przechwyciła obie ręce atakującego i przyciągnęła go gwałtownie do siebie. Przywaliła mu z głowy między oczy, rozbijając nos. Wokół bryznęła zielona breja, ale nim jej kropelki zdążyły opaść na ziemię, wyrzuciła go w górę, nie puszczając jego nadgarstków. Kiedy był już wysoko, z całych sił pociągnęła go w dół, kierując cały przepływ energii ku ziemi.

Huknęło tak, jakby gdzieś w pobliżu wybuchła beczka prochu.

Sama była zaskoczona wgłębieniem, jakie powstało między deskami podłogowymi. Elf wbił się w fundamenty. Odsunęła się kilka kroków wstecz, poprawiając przy tym włosy. Patrzyła z zadowoleniem na swoje dzieło. Zmaltretowaną poczwarę.

Po kilku sekundach otworzyła szeroko oczy. Niedowierzała temu, co widzi. Uśmiech spełzł jej z twarzy. Elf zaczął się ruszać! Rozgrzebał szczątki podłogi. Stanął na chwiejnych nogach i przetarł zieloną krew cieknącą z rozbitego nosa oraz głębokiej rany na policzku. Luna poczuła pulsowanie jego energii. Ciarki przeszły jej po skórze, kiedy spojrzał w jej kierunku tymi oczami bez źrenic. Pierwszy raz w życiu przestraszyła się kogoś równie bardzo jak Mistrza. Zimny pot zrosił jej czoło. A elf nie czekał. Zaatakował.

Nie wiedziała, co działo się potem. Wszystkie ataki rozmazywały się w szaleńczym chaosie ruchów, wszystkie perfekcyjnie zakończone. Na jej ciele. Połamał jej palce u stopy, zmasakrował brzuch i skopał każdy skrawek ciała. Nie miała najmniejszych szans. Czuła się jak szmaciana lalka. Połączył wszystkie style i wydobył z nich to, co najlepsze i najboleśniejsze.

W końcu wykopnął ją, jak ona wcześniej oprychów. Przeleciała prawie przez całe pomieszczenie i wpadła za ladę, na półkę z alkoholami. Pozrzucała na ziemię butelki, by po chwili zsunąć się tuż za nimi. Krew sączyła się jej z ran, szata była cała w strzępach a włosy w nieładzie. Przeklęła cicho i zaczęła modlić się w duchu do Mistrza. Ten nie odpowiadał. Nigdy tego nie robił.

Zrezygnowana i bez sił przymknęła powieki.

Szum wodospadu. Powolne kroki. Rozmowa ze starym Mistrzem. Pyta: „dlaczego naśladujemy zwierzęta”? Odpowiadam: „Tradycja. Zwierzęta uczą nas walczyć o życie. I Pięcioro jest zwierzętami.” Kiwa głową. Zatrzymuje się i patrzy mi głęboko w oczy. Sprawdza, czy mogę pojąć nową wiedzę. Pyta: „skoro ich zasługi są tak wielkie, dlaczego to ludzie są władcami?” Cisza. Nie wiem, co powiedzieć. Rozlega się jego rubaszny śmiech zlewający się z szumem wodospadu.”Pamiętaj Luna. Człowiek nie tylko walczy, potrafi się też bawić. Choć niektórzy przesadzają, to trzeba kroczyć ścieżką między walką, a zabawą. Jest taki styl. Złośliwe żony mistrzów zwą go Technikami Wieprza. Ja znam inną nazwę. Ecce Homo. Potraktuj walkę jak zabawę, jak grę. I bądź trochę jak biesiadnik… Wtedy go poznasz…

Szum wodospadu? Nie, to butelka leżąca na półce nad nią musiała się otworzyć! Luna poczuła, jak alkohol (napój wyskokowy wyrabiany przez larwy motyli alkoholików) spływa jej po twarzy. Zapiekły ją rany, ale uśmiechnęła się. Już wiedziała. To było oświecenie nadane od najwyższego bytu! Sięgnęła po pełną butelkę, rozbiła szyjkę i szybko wypiła całą zawartość. Potem jeszcze jedną i jeszcze…

Elf podchodził niespiesznie, uśmiechając się złośliwie. Elf? Nie! Pięć elfów! Luna beknęła głośno, podniosła się na chwiejnych nogach, uśmiechnęła nieprzyzwoicie i przymierzyła do ciosu. Straciła równowagę, ręka wydała się jej strasznie ciężka i zakręciła się przez nią wokół własnej osi.

Popatrzyła w stronę pięciu elfów. Jakież było jej zaskoczenie, kiedy w zwolnionym tempie dostrzegła pięć pięści pędzących w kierunku jej skroni. Spokojnie zakręciła się pod nimi.

Świat zawirował. Musiała coś chwycić, żeby nie stracić równowagi.

- Pijany... - beknięcie - chwyta się drzewa!

Elf pisnął z bólu, oczy wyszły mu z orbit i popłynęły łzy. Niedźwiedź tuli przyjaciela! Stracił dech, kiedy zmiażdżyła go w żelaznym uścisku. Wewnętrzny wiatr! Zakręciła nim jak bączkiem, uniosła nad głowę i… Paw wzlatuje na wolność!

Tym razem to elf wylądował na półkach. Nie zostawiła go w spokoju. (Daj pociągnąć! Wykręciła mu uszy. Patrz, myszy! Dostał w dwoje oczu. A wsadź sobie tę flaszkę w rzyć! Nie chciał tego pamiętać…).

Po chwili nie czuł bólu. Jedynie upokorzenie. Pokonała go. Osunął się w ciemność.

*****

Karczmarz uśmiechnął się pod nosem. Cała siódemka leżała nieprzytomna w jego zdemolowanym przybytku. Nie martwił się. Widział ich mieszki. A skoro byli w nieciekawym stanie, sam sobie wyliczy zapłatę... I policzył. Za zniszczenia i trzy razy tyle za straty emocjonalne. Podrygując oddalił się z tego przeklętego miejsca.

*****

- Mistrzyni?

Elf pochylił głowę na znak szacunku i upokorzenia. Luna patrzyła na niego nieprzytomnym wzrokiem.

- O Wielka! Padam u twych stóp! Pragnę być twym uczniem!

I faktycznie padł na stłuczone i posiniaczone kolana, rozwalając wokół brzęczące kufle.

- Ciszej poczwaro! Moja głowa! Zastanowię się nad tym, ale nie teraz… muszę… muszę…

- Mistrzyni proszę! Przyjmij mnie już teraz, jeszcze nigdy w życiu nie widziałem tak doskonałej techniki. Ulituj się nade mną, będę twym wiernym sługą.

- Po kres dni?

- Tak. Do końca.


Lunie zabłysnęły oczy.

- Hej wy, oprychy! Słyszeliście go? – Pokiwali głowami. - Jesteście świadkami! Dobrze elfie. Przyjmę ciebie. Możesz zacząć ćwiczyć od zaraz. Najpierw biegnij do studni za wioską i przynieś mi wiadro zimnej wody.

- Dobrze pani! Mogę jeszcze zapytać, nim wyruszę, cóż to za styl, który powalił mnie, mistrza Tajemnych Technik?

- Nie bądź zbyt arogancki Poczwarze! Głowa mnie boli, ale odpowiem tobie, boś zobowiązał się mi służyć. Styl ten zwie się stylem Wiep… to znaczy Ecce Homo. Nie wiem co znaczą te barbarzyńskie słowa, ale jak widziałeś, jest skuteczny. Jeśli chcesz go poznać… - przygryzła wargi, patrząc na spiczastouchego brzydala z lasu - muszę ciebie najpierw uczłowieczyć…

Pomyślała jednak, że lepiej by było, gdyby elf w najbliższym czasie uczłowieczał się sam. Nie miała najmniejszej ochoty na picie większej ilości alkoholu… i to jeszcze z tym brzydalem!

- Zaczniemy od wody. Idź już po nią. Bycie człowiekiem może czasem sprawiać naprawdę poważne problemy, które może ukoić tylko łyk zimnej wody. Wiele łyków. Więc spiesz się. I zapamiętaj tę lekcję.



Opole, dn. 20.02.2009
Ostatnio zmieniony niedziela, 7 czerwca 2009, 17:53 przez CoB, łącznie zmieniany 1 raz.
Nusder
Szczur Lądowy
Posty: 4
Rejestracja: piątek, 20 lutego 2009, 21:44
Numer GG: 0

Re: Być człowiekiem

Post autor: Nusder »

Słaabo :P
Bardzo przewidywalne, widoczne nadmierne zafascynowanie Jackie Chanem. A poza tym czuję urazę do "stylów żurawia" i takich tam- temat tak wyeksploatowany, że aż głupi. Myślę, że nie zasługuje więcej niż na 3.
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Re: Być człowiekiem

Post autor: CoB »

Nusder pisze:Słaabo :P
Bardzo przewidywalne, widoczne nadmierne zafascynowanie Jackie Chanem. A poza tym czuję urazę do "stylów żurawia" i takich tam- temat tak wyeksploatowany, że aż głupi. Myślę, że nie zasługuje więcej niż na 3.
Powiedz mi, gdzieżeś widział ten wyeksplatowany temat? :P
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Nusder
Szczur Lądowy
Posty: 4
Rejestracja: piątek, 20 lutego 2009, 21:44
Numer GG: 0

Re: Być człowiekiem

Post autor: Nusder »

We wszystkich "Przyczajonych tygrysach" i takich tam filmach ze wschodnimi sztukami walki :P
Awatar użytkownika
BAZYL
Zły Tawerniak
Zły Tawerniak
Posty: 4853
Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
Numer GG: 3135921
Skype: bazyl23
Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
Kontakt:

Re: Być człowiekiem

Post autor: BAZYL »

:arrow: Tak naprawdę opowiadanie o niczym.
:arrow: Nieźle napisane, ale brakuje mu treści.
:arrow: Pomysł nieoryginalny, może i dałoby się z niego coś wycisnąć, ale szału nie robi.
:arrow: Powinieneś rezygnować z nawiasów - w większości miejscach nawias można zastąpić zdaniem podrzędnym.
:arrow: Trochę naiwne zachowania postaci.
:arrow: Interpunkcja.
:arrow: 3
Pierwszy Admirał Niezwyciężonej Floty Rybackiej Najjaśniejszego Pana, Postrach Mórz i Oceanów, Wody Stojącej i Płynącej...
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Re: Być człowiekiem

Post autor: CoB »

Dzięki za ocenę ;) W sumie, kiedy to czytam po takiej przerwie sam dochodzę do podobnych wniosków - dodatkowo jestem pewien, że w true fantastyce to ja się nie spełnię.

Pisząc to, skupiałem się głównie na opisach walki i cieszę się, że napisałeś iż jest nieźle napisane.

I po dłuższym zastanowieniu sam bym dał 3 - ponieważ z dzisiejszej perspektywy jest to "short ćwiczebny", a nie pełnoprawne opowiadanie (stąd też naiwność zachowania postaci a także fabuła o niczym -> swoją drogą, nie odbiega to tak bardzo od kina sztuk walki z Hongkongu ;P).

Jeszcze raz dziękuję za komentarz.
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Blue Spirit
Bombardier
Bombardier
Posty: 895
Rejestracja: niedziela, 15 lutego 2009, 17:50
Numer GG: 0

Re: Być człowiekiem

Post autor: Blue Spirit »

no widzisz, CoB... a mojego skomentować nikt nie chce...
No ja bym dał cztery za całokształt ale będzie trzy gdyż, tak jak wspomnieli wcześniejsi, nieco mało treści.
Obrazek

to dalej ja, tylko mi kochany baziu ksywkę zmienił :D
ODPOWIEDZ