Mieczem i Humorem: Kupcy

ODPOWIEDZ
Blue Spirit
Bombardier
Bombardier
Posty: 895
Rejestracja: niedziela, 15 lutego 2009, 17:50
Numer GG: 0

Mieczem i Humorem: Kupcy

Post autor: Blue Spirit »

jest to opowiadanie do śmiechu, ale zawarte w nim słowa potraktujcie poważnie. No i piszcie komentarze, to przede wszystkim.
1
Na wozie było cicho, bo siedzący tam kupcy dorwali wreszcie butelkę z whiski schowaną pod rzycią jednego ze sprytniejszych mężczyzn, który usiłował ją w ten sposób przemycić.
Nie udało mu się to jednak, i teraz flaszka krążyła między czterema kupcami, i każdy mógł skosztować wspaniałego napoju.
Woźnica nic nie mówił od początku podróży. Nie mówił, ale myślał wiele.
Ci ludzie to kupcy. Wsiedli w Asters i do Tuloc, mówią. Zapłacimy złotem o ile dowieziesz nas tam w jednym kawałku. Odparłem wówczas: spokojnie, panowie, ręczę za to głową: dowiozę was.
No i pojechali. Wozem z czterema koniami, cholerna ich mać.
Kupcy jak się okazało, byli strasznie swawolnymi ludźmi. Pili, kłucili się i rżnęli w karty. Wielokrotnie musiał stawać na postój, bo jeden z tych zaplutych kupców musiał kupę.
On osobiście jak na woźnicę przystało, nie zwracając uwagi na ludzi spokojnie prowadził wehikuł.
- Dawaj tą butelkę Zehwik! Wytrzymać z tobą ciężko.
- Już... jeno gulnę... - najniższy z nich, wspomniany Zehwik nie zdołał utrzymać butelki. Menro wyrwał mu ją i sam gulnął, prawie że do dna.
- Przestałbyś, Menro. - rzekł Jahwe, wysoki i dobrze zbudowany kupiec. - Taka okolica dzika. Prawie że czuję że mi strzała nad uchem przelatuje! A wy sie tutaj sami pozabijacie jak tak dalej pójdzie.
- Chłopaki! - wrzasnął Kiudo, śmiechałek jakich niewielu. - Zagramy w pokera?
Trzask! To Menro rozbił butelkę na głowie biednego Zehwika.
- Panowie, doprawdy jakże tak można! - zawołał Jahwe.
- Gramy! - wrzasnął Menro.
- Nie gramy! - ryknął zły jak cholera Zehwik.
- Gramy, rozdawaj, Jahwe.
- Dobra.
- Nie gramy! - powtórzył Zehwik podskakując na ławce. - Nie do cholery!
- Czego się drzesz, palancie! - warknął Menro. - Chodź no tu i graj! Przepraszam za mój występ.
- Przepraszam panów...
czworo kupców obróciło się w stronę woźnicy. Ten siedział na koźle z rękoma wzniesionymi do góry.
- Z wozu! - rozległ się głos.
Menro dojrzał pięciu zbirów podchodzących do wozu z czterech stron świata. Gęby mieli nieogolone, oczy bezlistosne.
No tak, pomyślał woźnica. Takie zadupie, góry otoczone świerkowymi lasami, a oni spodziewali się wesołej podróży... Ciekawym co teraz.
- Z wozu mówię! - jeden ze zbirów wskoczył na wóz, kopnął woźnicę, który z jękiem zwalił się z wozu.
- A wy co? Też głusi? - zapytał drugi bandyta, wchodząc na wóz z drugiej strony. - Podkasać kiecki i złazić!
Kupcy nie mieli wyboru. Wszyscy zeszli, przerażeni strasznie. Tylko jeden z nich: Zehwik pozostał na wozie z rękoma założonymi na piersi.
- A ty co? Wiewiórka? - zawarczał najwyższy ze zbirów widząc niewysokiego kupca.
- Nie, człowiek. - odparł Zehwik.
- Nie pojąłeś ironii? O biedny ty. - zadrwił zbir.
- Niezła elkowencja jak na biednego, zawszonego jak cholera obszczymura.
- Niezła postura jak na błazna, który zaraz skończy na postronku.
- Niezła mina na ryju kretyna, którą niedługo zetną i nabiją na płot.
- Dobra. - zbir przesadził kozioł, stanął nad Zehwikiem. - Czemu nie zeszłeś?
- Ten wysoki rozbił mi na głowie butelkę.
- Co? - zawahał się bandyta.
- Whiski! I jeszcze mnie nie przeprosił, kretyn jeden!
- Mówiłem że przepraszam! - wrzasnął Menro.
- Jasne że nie, ty cholerna zawszona gadzino! - ryknął Zehwik.
- Powtórz!
mały kupiec powtórzył.
- Taak? A wiesz czym ty jesteś!?
- Cisza! - ryknął najwyższy zbir.
Ale nikt nie zwracał na niego uwagi. Zehwik wyzywał się z Menrem, Jahwe dłubał w nosie a Kiudo śpiewał sobie pod nosem.
Jedynie woźnica zachował zimną krew.
Gdy zbiry próbowały rozdzielić Zehwika i Menra, on został na ziemi pilnowany przez jednego z bandziorów.
- Patrz, kukułka! - rzekł do strażnika.
- Gdzie?
woźnica walnął go w kark, a gdy ten odwrócił się ze złością, strzelił go z pięści w ryjło, tak że tamten wpadł pod koła wozu. Spłoszone zajściem konie wystrzeliły do przodu jak korek z butelki.
Rozległ się niemiły chrzęst.
Woźnica w ostatnim momencie wskoczył na wóz, ostatnim tchnieniem wyrzucił z siebie głośne Wio! Bicz błysnął, i wehikuł pojechał do przodu.
- Jedź kooołeeem! - wrzasnął Menro puszczając na chwilę szyję Zehwika. - Kooołeeem!!
Woźnica szarpnął za wodze, wóz zwalił się w szarpiących się mężczyzn. Jeden zbir nie zdołał uskoczyć, padł pod koła. Drugi uskoczył zręcznie, ale gdy wyszarpywał z pochwy na pół dobyty miecz, Menro zdzielił go w szczękę, aż gruchnęło.
Zehwik kopnął ostatniego w krocze. Wóz ponownie zawrócił. Bandyta rozjechany przez wóz nagle uniósł się na nogi, i wtedy konie ponownie go przejechały. Menro ponownie trzasnął zbira w szczękę. Tym razem skrzywiła się dziwnie. Wstał kopnięty przez Zehwika gość, ale padł natychmiast, bo Jahwe zdzielił go w kark lagą. Rozjechany ponownie się podniósł, niewytłumaczalnym sposobem. Woźnica zakrzyczał, i kopyta rozwaliły biedaka po raz trzeci i ostatni. Kopnięty przez Zehwika bandyta wstał na kolana, ale zręczny kopniak Kiuda powalił go ponownie.
I wreszcie wóz zatrzymał się.
- Wsiadajcie, cholera jasna! - woźnica zakręcił wozem i zatrzymał parskające konie. - Jedziemy na Tuloc.
- No już. - Menro sprawdzał czy wszyscy bandyci nie żyją. - Idziemy,
Obrazek

to dalej ja, tylko mi kochany baziu ksywkę zmienił :D
Davox
Szczur Lądowy
Posty: 4
Rejestracja: środa, 18 lutego 2009, 17:36
Numer GG: 0

Re: Mieczem i Humorem: Kupcy

Post autor: Davox »

No niby nic, ale jednak. Tutaj widzę krótka opowiastka jak kilku nawalonych kupców i trzeźwy woźnica wytłukli nieokrzesanych bandytów. Ciekawe, jednak czegoś mi tutaj brakuje, język ciekawy, sposób opisania wydarzeń ok, ale nie wiem dlaczego wydaje mi się to toporne.
Blue Spirit
Bombardier
Bombardier
Posty: 895
Rejestracja: niedziela, 15 lutego 2009, 17:50
Numer GG: 0

Re: Mieczem i Humorem: Kupcy

Post autor: Blue Spirit »

bo jest toporne. Nie lubię zawiłych tekstów, dlatego twój nie był dla mnie idealny. Ale niedługo kolejna część, więc pokaże się więcej wątków i mam nadzieję będzie ciekawsze.
Obrazek

to dalej ja, tylko mi kochany baziu ksywkę zmienił :D
Brzoza
Bosman
Bosman
Posty: 1796
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
Numer GG: 0
Lokalizacja: Freistadt Danzig

Re: Mieczem i Humorem: Kupcy

Post autor: Brzoza »

Nesquel pisze:Na wozie było cicho, bo siedzący tam kupcy dorwali wreszcie butelkę z whiski schowaną pod rzycią jednego ze sprytniejszych mężczyzn, który usiłował ją w ten sposób przemycić.
Nie udało mu się to jednak, i teraz flaszka krążyła między czterema kupcami, i każdy mógł skosztować wspaniałego napoju.
Woźnica nic nie mówił od początku podróży. Nie mówił, ale myślał wiele.
Ci ludzie to kupcy. Wsiedli w Asters i do Tuloc, mówią. Zapłacimy złotem o ile dowieziesz nas tam w jednym kawałku. Odparłem wówczas: spokojnie, panowie, ręczę za to głową: dowiozę was.
- po pierwsze whisky to tylko szkocka i irlandzka, więc powinienes napisac whiskey. Po drugie, czemu piszesz dwa razy że to kupcy a potem oznajmiasz nam ze to kupcy, nie trzyma się kupy.
No i pojechali. Wozem z czterema koniami
końmi.
Kupcy jak się okazało, byli strasznie swawolnymi ludźmi. Pili, kłucili się
kłócili się.
Wielokrotnie musiał stawać na postój, bo jeden z tych zaplutych kupców musiał kupę.
Znaczy kto musiał stawać? Myslałem że to powpoiadanie w pierwszej osobie? A nie, zmylił mnie fragment zacytowany jako pierwszy. Dowód jedynie na to że tak nie powinno się robić, wytrąca to czytelnika z rytmu czytania, gubi się, zwłascza na początku. Brakuje w tym zdaniu konsekwencji, kto musiał stawać. Oczywiście, z logiki wnioskujemy że woźnica, ale przed chwilą mówiłeś o kupcach.
Bandyta rozjechany przez wóz nagle uniósł się na nogi
rozjechany? Chyba bandyta "po którym przejechał wóz", rozjechany brzmi jak martwy.
i wtedy konie ponownie go przejechały.
lol bezdenny idiotyzm. morderczy kwiatek od którego krwiawia mi oczy, brak wyobraźni i umiejętności postawienia się w prawdziwych realiach, gdzie konie nie posiadają kół, a kopyta.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Blue Spirit
Bombardier
Bombardier
Posty: 895
Rejestracja: niedziela, 15 lutego 2009, 17:50
Numer GG: 0

Re: Mieczem i Humorem: Kupcy

Post autor: Blue Spirit »

zależy jak odbierasz tekst, ale masz rację. Nie zauważyłeś też paru powtórzeń głównie podczas walki. Ale dziś wieczorem wejdzie druga część, lepsza dłużej robiona.
Obrazek

to dalej ja, tylko mi kochany baziu ksywkę zmienił :D
Brzoza
Bosman
Bosman
Posty: 1796
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
Numer GG: 0
Lokalizacja: Freistadt Danzig

Re: Mieczem i Humorem: Kupcy

Post autor: Brzoza »

Jeszcze jedno - piszałes na poczatku w pierwszym zdaniu - "na wozie było cicho, bo kupcy dorwali whisky" ale przeciez jak ją dorwali to zaczeli być głośni, a nie cisi(chujowa odmiana slowa, zawsze brzmi jak błąd)? I dlaczego miałaby byc przemycona?

Nielogiczne i niespójne to Twoje opowiadanko, jedynie konwersacja jest jakoś jakaś. Choć gubię się o co w niej chodzi.
Nawet do kibla na kupę bym tego opwiadania nie zabrał.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Blue Spirit
Bombardier
Bombardier
Posty: 895
Rejestracja: niedziela, 15 lutego 2009, 17:50
Numer GG: 0

Re: Mieczem i Humorem: Kupcy

Post autor: Blue Spirit »

a jabym go nie wziął nawet za pieniądze.
Ale jak mówiłem, druga część jest w drodze, i jest NAPRAWDĘ lepsza.
Obrazek

to dalej ja, tylko mi kochany baziu ksywkę zmienił :D
ODPOWIEDZ