Wojny Ludów
: czwartek, 31 sierpnia 2006, 14:29
TO moje pierwsze opowiadanie:D
Rodział Pierwszy:
Allaon wiedział ze musiało stać się coś bardzo ważnego skoro przedwcześnie zwołano rade Elfów. Władca musiał być naprawdę zagrożony, jeśli wyprawił gońców po przedstawicieli Ludzi, Karłów, Niziołków a nawet Archonów, aby ci mogli być przedstawicielami rady. Pierwszy raz w historii Alborionu inne rasy niż elfów będą wpuszczone do Świętego Gaju na zebranie rady. Oprócz tego krążyły pogłoski, że elfy wysyłają armie na północ. To nie było nic dziwnego, ponieważ od dawna toczono wojny z Mrocznymi Elfami zamieszkującymi tamte krainy jednak do tej pory elfy zawsze same walczyły przeciwko rasom północy. Druid postanowił ze powiadomi Wielką Rade o poczynaniach elfów jednak najpierw dokładnie przysłucha się zgromadzeniu.
Lynx przechodził przez ulice, kiedy minął go rozpędzony elf
-Dokąd tak pędzisz- zapytał posłańca
-Musze zobaczyć się z królem- odpowiedział, po czym pobiegł dalej.
Elfy rzadko pokazywały się w krainie Ludzi, dlatego rycerz pomyślał, że goniec mógł nieść bardzo ważną wiadomość, więc udał się w kierunku pałacu. Kiedy doszedł do bramy został natychmiast zaproszony do środka, widocznie go oczekiwano. Okazało się, że ma zadanie jechać do krainy Elfów wraz z całym zakonem jako eskorta młodego księcia Arthasa.
Wyruszono dwie godziny później, aby jak najszybciej dotrzeć do odległej Westlandi.
Ostatni do Alborionu przybyli wysłannicy karłów. Zgromadzenie postanowiono jednak odłożyć na następny dzień, więc wojownicy mieli trochę wolnego czasu. Risha postanowił ze pójdzie do najbliższe karczmy i napije się trochę elfickiego wina.. Po kilku kieliszkach do gospody wszedł jakiś Paladyn. Karzeł po chwili przyglądania się w końcu go rozpoznał, był to jego stary przyjaciel Jerly Shanara.
-Witaj Elfie cieszę się że się znowu spotykamy- zaczął Risha
-Nie poznałem cię zmieniłeś się od naszego ostatniego spotkania- odpowiedział Jerly
-My Karłowie starzejemy się szybciej niż elfy... Jednak zapewniam cię, że toporem nadal posługuje się z taka sama zręcznością -odpowiedział karzeł, po czym pokazał ostrze swojej broni
-Masz racje tylko z wyglądy się zmieniłeś- po tych słowach elf się uśmiechnął
-Czy wiesz może dlaczego nas tu wezwano??
-Niestety nie, ale król wysłał prawie cała armie na północne granice
-Czyżby to północne rasy tak przeraziły waszego Władce?
-Z nimi toczymy wojny od wieków bez niczyjej pomocy
-Więc, o co chodzi?
-Nie wiem ale musi to być coś potężnego skoro król posłał nawet po Archonów...
Następnego dnia w Elfickim Gaju było po dziesięciu przedstawicieli każdej z ras zamieszkujących kontynent. Wszyscy milczeli i czekali na Władce Elfów. W końcu na środek wystąpił najstarszy z Elfów i rozpoczął przemówienie:
-Panowie, sprawa w której się tu spotkaliśmy jest bardzo ważna i chce żeby to co zostanie tu powiedziane nie rozniosło się po Czterech Krainach - zaczął Elf
-Jakimś sposobem Mrocznej Trójcy znowu udało się wydostać na świat i teraz oni, sprzymierzeni z wszystkimi rasami północy atakują nasze granice- bo tych słowach na Sali dało się słyszeć szepty uczestników. Nikt się nie spodziewał ataku hordy demonów.
-Nasze zamki już długo się nie oprą atakom Hordy, więc proszę was o pomoc. Jeżeli nam nie pomożecie i nie pokonamy demonów to po zniszczeniu Westlandi zaatakują one pozostałe krainy- Wtedy już wszyscy zaczęli głośno rozmawiać.
Pierwszy odezwał się członek Rady Karłów:
-Jak zawsze możecie liczyć na nasza pomoc – jego słowa potwierdzili inni przedstawiciele jego rasy.
-My także was wesprzemy. Archontowie zawsze będą walczyli z siłami zła.
Król zwrócił się w kierunku Księcia ludzi
-Sam nie mogę wam odpowiedzieć musze wysłać gońców do mojego ojca jedna ja zostanę razem z moimi Ludźmi żeby wam pomóc nie mam ich zbyt wielu jednak wszyscy są bardzo oddani i waleczni.
Ostatni byli Niziołkowie:
-Sami nie poradzimy sobie z przeciwnikiem jednak razem z wami możemy stawić skuteczny opór.
Wtedy do Sali wbiegł jakiś zdyszany elf i powiedział coś królowi, wtedy on znowu zabrał głos:
-Dzisiaj rano moi ludzie musieli opuścić północne zamki i cofnęli się do twierdzy Stronghold jest to jedyna droga do czterech krain i demony musza najpierw ja zdobyć żeby zaatakować Alborion lub Eastlandie na razie zbierają siły jednak spodziewamy się ataku najdalej za kilka dni
-Nasi tytani dotrą tam w dwa dni- zaczął olbrzymi Archont – jednak możemy wysłać tylko tysiąc żołnierzy.
Allaon przysłuchiwał się wszystkiemu w milczeniu. Teraz rozumiał dlaczego elfy zorganizowały to spotkanie. Armie kontynentu już raz starły się z Mroczną Trójcą jednak wtedy Północne rasy pozostały neutralne a o zwycięstwie dobra zdecydowały armie Archonów teraz gdy pozostała ich zaledwie garstka ci potomkowie bogów o olbrzymiej sile nie będą mieli większego znaczenia w walce. Diablo, Mefisto i Bal maja o wiele większe szanse na zniszczenie kontynentu. Sprzymierzone armie mogą stawić czoła rasom północy czy demonom jednak jeżeli oni zaatakują cała siła cztery krainy będą zgubione.
Prosze o Komenty
Rodział Pierwszy:
Allaon wiedział ze musiało stać się coś bardzo ważnego skoro przedwcześnie zwołano rade Elfów. Władca musiał być naprawdę zagrożony, jeśli wyprawił gońców po przedstawicieli Ludzi, Karłów, Niziołków a nawet Archonów, aby ci mogli być przedstawicielami rady. Pierwszy raz w historii Alborionu inne rasy niż elfów będą wpuszczone do Świętego Gaju na zebranie rady. Oprócz tego krążyły pogłoski, że elfy wysyłają armie na północ. To nie było nic dziwnego, ponieważ od dawna toczono wojny z Mrocznymi Elfami zamieszkującymi tamte krainy jednak do tej pory elfy zawsze same walczyły przeciwko rasom północy. Druid postanowił ze powiadomi Wielką Rade o poczynaniach elfów jednak najpierw dokładnie przysłucha się zgromadzeniu.
Lynx przechodził przez ulice, kiedy minął go rozpędzony elf
-Dokąd tak pędzisz- zapytał posłańca
-Musze zobaczyć się z królem- odpowiedział, po czym pobiegł dalej.
Elfy rzadko pokazywały się w krainie Ludzi, dlatego rycerz pomyślał, że goniec mógł nieść bardzo ważną wiadomość, więc udał się w kierunku pałacu. Kiedy doszedł do bramy został natychmiast zaproszony do środka, widocznie go oczekiwano. Okazało się, że ma zadanie jechać do krainy Elfów wraz z całym zakonem jako eskorta młodego księcia Arthasa.
Wyruszono dwie godziny później, aby jak najszybciej dotrzeć do odległej Westlandi.
Ostatni do Alborionu przybyli wysłannicy karłów. Zgromadzenie postanowiono jednak odłożyć na następny dzień, więc wojownicy mieli trochę wolnego czasu. Risha postanowił ze pójdzie do najbliższe karczmy i napije się trochę elfickiego wina.. Po kilku kieliszkach do gospody wszedł jakiś Paladyn. Karzeł po chwili przyglądania się w końcu go rozpoznał, był to jego stary przyjaciel Jerly Shanara.
-Witaj Elfie cieszę się że się znowu spotykamy- zaczął Risha
-Nie poznałem cię zmieniłeś się od naszego ostatniego spotkania- odpowiedział Jerly
-My Karłowie starzejemy się szybciej niż elfy... Jednak zapewniam cię, że toporem nadal posługuje się z taka sama zręcznością -odpowiedział karzeł, po czym pokazał ostrze swojej broni
-Masz racje tylko z wyglądy się zmieniłeś- po tych słowach elf się uśmiechnął
-Czy wiesz może dlaczego nas tu wezwano??
-Niestety nie, ale król wysłał prawie cała armie na północne granice
-Czyżby to północne rasy tak przeraziły waszego Władce?
-Z nimi toczymy wojny od wieków bez niczyjej pomocy
-Więc, o co chodzi?
-Nie wiem ale musi to być coś potężnego skoro król posłał nawet po Archonów...
Następnego dnia w Elfickim Gaju było po dziesięciu przedstawicieli każdej z ras zamieszkujących kontynent. Wszyscy milczeli i czekali na Władce Elfów. W końcu na środek wystąpił najstarszy z Elfów i rozpoczął przemówienie:
-Panowie, sprawa w której się tu spotkaliśmy jest bardzo ważna i chce żeby to co zostanie tu powiedziane nie rozniosło się po Czterech Krainach - zaczął Elf
-Jakimś sposobem Mrocznej Trójcy znowu udało się wydostać na świat i teraz oni, sprzymierzeni z wszystkimi rasami północy atakują nasze granice- bo tych słowach na Sali dało się słyszeć szepty uczestników. Nikt się nie spodziewał ataku hordy demonów.
-Nasze zamki już długo się nie oprą atakom Hordy, więc proszę was o pomoc. Jeżeli nam nie pomożecie i nie pokonamy demonów to po zniszczeniu Westlandi zaatakują one pozostałe krainy- Wtedy już wszyscy zaczęli głośno rozmawiać.
Pierwszy odezwał się członek Rady Karłów:
-Jak zawsze możecie liczyć na nasza pomoc – jego słowa potwierdzili inni przedstawiciele jego rasy.
-My także was wesprzemy. Archontowie zawsze będą walczyli z siłami zła.
Król zwrócił się w kierunku Księcia ludzi
-Sam nie mogę wam odpowiedzieć musze wysłać gońców do mojego ojca jedna ja zostanę razem z moimi Ludźmi żeby wam pomóc nie mam ich zbyt wielu jednak wszyscy są bardzo oddani i waleczni.
Ostatni byli Niziołkowie:
-Sami nie poradzimy sobie z przeciwnikiem jednak razem z wami możemy stawić skuteczny opór.
Wtedy do Sali wbiegł jakiś zdyszany elf i powiedział coś królowi, wtedy on znowu zabrał głos:
-Dzisiaj rano moi ludzie musieli opuścić północne zamki i cofnęli się do twierdzy Stronghold jest to jedyna droga do czterech krain i demony musza najpierw ja zdobyć żeby zaatakować Alborion lub Eastlandie na razie zbierają siły jednak spodziewamy się ataku najdalej za kilka dni
-Nasi tytani dotrą tam w dwa dni- zaczął olbrzymi Archont – jednak możemy wysłać tylko tysiąc żołnierzy.
Allaon przysłuchiwał się wszystkiemu w milczeniu. Teraz rozumiał dlaczego elfy zorganizowały to spotkanie. Armie kontynentu już raz starły się z Mroczną Trójcą jednak wtedy Północne rasy pozostały neutralne a o zwycięstwie dobra zdecydowały armie Archonów teraz gdy pozostała ich zaledwie garstka ci potomkowie bogów o olbrzymiej sile nie będą mieli większego znaczenia w walce. Diablo, Mefisto i Bal maja o wiele większe szanse na zniszczenie kontynentu. Sprzymierzone armie mogą stawić czoła rasom północy czy demonom jednak jeżeli oni zaatakują cała siła cztery krainy będą zgubione.
Prosze o Komenty