Wartość życia

-
- Pomywacz
- Posty: 34
- Rejestracja: wtorek, 4 kwietnia 2006, 18:03
- Kontakt:
Wartość życia
-Oj stary magu żyjesz dogmatami i nierealnym spojrzeniem na świat, którego istnienie jest po prostu bezsensowne – powiedział syczący głos wydobywający się spod czarnego kaptura istoty siedzącej na fotel.
Osoba ta cała zakryta była równym czarnym płaszczem dokładnie zakrywającym cała powierzchnie ciała.
-Jesteś pewien demonie? – Powiedział mag siedzący naprzeciw w czerwonej szacie.
-Jak niczego innego w moim bezsensownym długim istnieniu.
-A więc załóż się ze mną. Jeżeli znajdę chociażby cień czegokolwiek co będzie warte życia wtedy Ty dasz mi nieśmiertelność abym owym „czymś” mógł się zadowalać przez całą wieczność.
Demon wybuchł basowym śmiechem.
-Czyż to nie Ty magu tydzień temu założyłeś się z archaniołem, iż dziesięciu ludziom odbierzesz pasje i sens życia? I czyż nie Ty owy zakład wygrałeś?
-Tak, ale ich pasje były ulotne. Jak można na przykład pewnie i niepodważalnie wierzyć w „Coś” czego istnienie sukcesywnie w dzisiejszych czasach jest podważane. Ja znajdę coś trwałego, coś co będzie warte postradania życia.
-Zgadzam się magu. Jeżeli wygram Ty zrzekniesz się opaczności archanioła, którą wygrałeś tydzień temu.
-Niech i tak będzie- powiedział mag podając, ręke demonowi. Ten odwzajemnił uścisk po czym wyszedł.
Mag spacerował po lesie oddając się rozmyślaniom, co może być ważniejsze dla człowieka od życia.
Wiara?
Tak…..
Ale nie taka jak tego księdza tydzień temu. To musi być coś silniejszego, coś w co ludzie chcą wierzyć nie mają żadnych obiekcji co do tego i przede wszystkim dopomagają temu…
..I nastała jasność….
-Witaj Shigeru!
-Kim jesteś i dlaczego mnie niepokoisz?
-Chciałbym tylko porozmawiać o Twoim życiu Panie Otorii które zostało tak brutalnie przerwane. Na pewno nie raz zastanawiałeś się, za co tak właściwie umarłeś?
-Mylisz się przybyszu. Wiem doskonale, za co umarłem…
Umarłem za Wiarę
-Ale wiarę w co?- Zapytał przybysz
-Za Wiarę w lepsze jutro. Lepsze jutro dla trzech krain, dla moich poddanych za lepsze jutro dla mojego przybranego syna. Ale nie za wiarę bierna. Przeklęci Ci, którzy jedynie biadolą nad swoim nieszczęściem.
-Warto było umierać za Wiarę?
-Oczywiście że tak!- Powiedział Shigeru jakby to było oczywiste.-Spójrz teraz na trzy krainy, żyją w pokoju pod panowaniem Jednego władcy.
-Dziękuje Ci Shigeru.
...I nastała ciemność…
Oczom dwóch rozmawiającym pojawił się obraz...
Była to kraina szczęścia, Shigeru rozpromienił się na widok znanych mu ziem trzech krain.
Ale wtedy obraz się rozmazała im oczom pokazał się jakiś dym…
Pożar- tak pożar domu…
A później inna scena…
Armia. Wielka armia…
Ziemia zadrżała i wszyscy giną…
Cała armia przepadła pod gruzami i kamieniami…
I kolejna scena…
Dom z tarasem…
Noc…
Nagle zaśpiewał słowik… jeden…. Drugi…. Trzeci….
Dwóch ludzi włączy ze sobą. Słychać śpiewanie słowików…
Jeden mężczyzna ginie….
Drugi traci w walce rękę…
I obraz się rozmazał …
Teraz widzą ludzi….
Dwoje…
Mężczyzna i kobieta…
Kobieta jest okaleczona…. Ma pobliźnioną twarz i spalone włosy…
Mężczyzna nie ma jednej ręki…
Są szczęśliwi…..
Następna scena…
Leży mężczyzna…
Jest martwy….
Jest bez ręki, ale to nie jest strata, jaką poniósł w tej walce… rana jest zabliźniona
Nad nim stoi dużo młodszy mężczyzna…
Ma bardzo długie palce przecięte charakterystyczną linią…
….. Jego twarz jest bardzo podobna do twarzy zabitego mężczyzny….
Wszystko się rozpłynęło. Przybysz odszedł pozostawiając Shigeru pogrążonego w płaczu, którego nie było końca.
Mag chodził po lesie rozmyślając:
-A więc wiara to nie to czego szukam, jest piękna ale przynosi wiele cierpienia. Ma swoją cenę, którą nie zawsze warto płacić życiem.
Teraz w głowie maga powstał nowy problem.
-Czy jest coś na tym świecie warte życia nie tylko danej osoby, ale również innych (czasem nawet bardzo bliskich) osób?
Czy można patrzeć na kogoś nieszczęście i nie mieć cienia wątpliwości, że było to konieczne?
Chyba, że znajdę coś, co prowadzi tylko do pozytywnych skutków.
Prawda?
…I nastała jasność…
-Witaj Richardzie poszukiwaczu Prawdy.
-Kim jesteś i skąd mnie znasz?
-To nie jest istotne, Chciałbym porozmawiać z Tobą o Prawdzie. Czy poszukiwanie Jej jest warte życia?
-Kogo życia?
-Własnego
-Zależy, jakiej Prawdy szukasz.
-A jakiej poszukujesz Ty?
-Ja poszukuje takiej Prawdy, która da szczęście mi, mojej ukochanej Kahlan i naszym poddanym.
-oddałbyś życie za tą Prawde?
-Tak. Ale to nie istotne bo ta Prawda prowadzi tylko do dobrego, oddałem już raz życie za nią i dzięki niej powróciłem do świata żywych, zapewne będę musiał dokonać tego jeszcze raz.
…I nastała ciemność…
A obok nich pojawiła się postać w czarnym kapturze i długim płaszczu.
-Co z Prawda Shoty?- Powiedziała postać syczącym głosem.
Richard niespokojnie się poruszył.
-a o jaką Prawdę Ci chodzi? Zagarnął, Richard chociaż miało się wrażenie, że wie o co chodzi.
-O tę która dotyczy szczęścia Twojego i Kahlan, o tym że to szczęście jest nierealne ponieważ wasz pierwotny będzie najniebezpieczniejszą istotą w Midlandach d’harr i nie tylko wreście chodzi mi o tę Prawdę iż Shota na pewno zabije waszego pierworodnego.
-Jeżeli Shota podniesie rękę na nasze dzieci obiecuje, że ją zabije!! Słyszysz!! Osobiście ją zabije!! –Krzyczał roztargniony Richard.
-Zabijesz ją? - Ciągnęła dalej postać w kapturze-Za to, iż mówi Prawdę na temat waszych dzieci? Zabijesz ją, dlatego że mówi prawdę? Ty ? Poszukiwacz Prawdy, który jest gotów drugi raz oddać za nią życie?
Postać zaczęła się śmiać basowym głosem i odeszła pozostawiając Richarda pogrążonego w płaczu, którego nie było końca.
Mag siedział na kamieniu i rozmyślał.
-Jeżeli osoba, która najbardziej umiłowała sobie prawdę i w chwili złości była gotowa kogoś zabić za mówienie jej to nie jest to rzecz godna życia.
-O! Kogóż to moje oczy widzą?- odezwał się jakiś słodki głos za plecami maga. Mag się odwrócił. Stałą za nim kobieta o cudnych niebieskich oczach. Uśmiechała się do niego. Znał ją z dawnych lat gdy był jeszcze dzieckiem. Coś w nim drgnęło.
-Witaj!- odpowiedział uradowany chociaż nieco zmieszany-Są na tym świecie rzeczy które się nigdy nie zmienią do takowych należą Twoje cudne niebieskie oczy i uśmiech którym zawsze obdarowywałaś mnie hojnie w tych beztroskich latach dzieciństwa.
Dziewczyna patrzyła dalej na maga uśmiechając się jeszcze serdeczniej.
Mężczyzna długo rozmawiał z kobietą zanim się pożegnali.
Następnego dnia umówili się w tym samym miejscu, rozmawiając jeszcze dłużej szczerzej niż dzień wcześniej.
Tak mijały kolejne dni. Dni beztroskie, bez zmartwień, szczęśliwe, piękne, barwne, kolorowe, magiczne.
…I nastała jasność…
Człowiek w czerwonym płaszczy już miał wszystko poukładane, prawie znalazł sposób na wygranie zakładu z osobą w czarnym płaszczu, ale tak naprawdę owy zakład nic go nie obchodził. Owy zakład przestał już być priorytetową spraw w jego życiu, był jedynie przykrym sposobem na zabicie czasu, gdy nie widywał się z kobietą, sposobem żeby nie myśleć o tym iż kobieta ma innego mężczyznę.
-Jak dwoje ludzi może się spotkać po tylko latach i nie być sobie przeznaczeni?
Zadawał sobie pytanie nie raz.
…I wtedy nastała ciemność….
Jakiś czas temu kobieta odeszła. Postać w czerwonej szacie-mag powrócił do swoich spraw, które wcześniej był dla niego ważne, chociaż teraz już się takie nie wydawały.
-Witaj przyjacielu? I jak tam? Już się pogodziłeś z porażką?- Powiedział syczący głos demona do maga, który siedział na kamieniu pogrążony w głęboki smutku i płaczu.
-Wręcz przeciwnie demonie. Właśnie wygrałem zakład. Wiara w Prawdziwą Miłość to jest rzecz dla której warto żyć a nawet je oddać. Nic samo w sobie nie jest godne oddania życia. Wszystko ma więcej niż jeden czynnik. Tak i też jest z Wiarą w Prawdziwą Miłość.
Jest to Wiara, która jest szczera, a nawet, jeżeli przynosi komuś cierpienie tak jak wiara Shigeru to się ono nie liczy. Osoba zakochana staje się samolubna, nie myśli o cierpieniu innych chce tylko być szczęśliwa poza tym najczęściej cierpiący jest tylko i wyłącznie osoba zakochana.
Miłość jest Prawdą, sam największy poszukiwać ją odkrył. Jest Prawdą, z która przynajmniej w pewnym stopniu spotykamy się na każdym kroku. W każdym związku jest przynajmniej iskierka Prawdy która czyni Wiara w Prawdziwą Miłość realniejszą niż wiara księdza którego spotkałem tydzień temu.
-Myślisz magu, że istnieje coś takiego?
-Nie wiem czy istnieje, ale warto za to poświecić życie.
Demon popatrzył na zaczerwienione oczy człowieka siedzącego przed nim na kamieniu.
-skoro tak uważasz.- Po chwili dodał.
-Więc wygrałeś magu, Ofiarowuje Ci całą wieczność na twą rozpacz… Rozpacz nad Prawdziwą Miłością, jaką było Ci dane zakosztować a następnie została odebrana.
-Do zobaczenia za dwa tygodnie-Dodał Demon oddalając się pozostawiając maga pogrążonego w płaczu, którego nie było końca.
Osoba ta cała zakryta była równym czarnym płaszczem dokładnie zakrywającym cała powierzchnie ciała.
-Jesteś pewien demonie? – Powiedział mag siedzący naprzeciw w czerwonej szacie.
-Jak niczego innego w moim bezsensownym długim istnieniu.
-A więc załóż się ze mną. Jeżeli znajdę chociażby cień czegokolwiek co będzie warte życia wtedy Ty dasz mi nieśmiertelność abym owym „czymś” mógł się zadowalać przez całą wieczność.
Demon wybuchł basowym śmiechem.
-Czyż to nie Ty magu tydzień temu założyłeś się z archaniołem, iż dziesięciu ludziom odbierzesz pasje i sens życia? I czyż nie Ty owy zakład wygrałeś?
-Tak, ale ich pasje były ulotne. Jak można na przykład pewnie i niepodważalnie wierzyć w „Coś” czego istnienie sukcesywnie w dzisiejszych czasach jest podważane. Ja znajdę coś trwałego, coś co będzie warte postradania życia.
-Zgadzam się magu. Jeżeli wygram Ty zrzekniesz się opaczności archanioła, którą wygrałeś tydzień temu.
-Niech i tak będzie- powiedział mag podając, ręke demonowi. Ten odwzajemnił uścisk po czym wyszedł.
Mag spacerował po lesie oddając się rozmyślaniom, co może być ważniejsze dla człowieka od życia.
Wiara?
Tak…..
Ale nie taka jak tego księdza tydzień temu. To musi być coś silniejszego, coś w co ludzie chcą wierzyć nie mają żadnych obiekcji co do tego i przede wszystkim dopomagają temu…
..I nastała jasność….
-Witaj Shigeru!
-Kim jesteś i dlaczego mnie niepokoisz?
-Chciałbym tylko porozmawiać o Twoim życiu Panie Otorii które zostało tak brutalnie przerwane. Na pewno nie raz zastanawiałeś się, za co tak właściwie umarłeś?
-Mylisz się przybyszu. Wiem doskonale, za co umarłem…
Umarłem za Wiarę
-Ale wiarę w co?- Zapytał przybysz
-Za Wiarę w lepsze jutro. Lepsze jutro dla trzech krain, dla moich poddanych za lepsze jutro dla mojego przybranego syna. Ale nie za wiarę bierna. Przeklęci Ci, którzy jedynie biadolą nad swoim nieszczęściem.
-Warto było umierać za Wiarę?
-Oczywiście że tak!- Powiedział Shigeru jakby to było oczywiste.-Spójrz teraz na trzy krainy, żyją w pokoju pod panowaniem Jednego władcy.
-Dziękuje Ci Shigeru.
...I nastała ciemność…
Oczom dwóch rozmawiającym pojawił się obraz...
Była to kraina szczęścia, Shigeru rozpromienił się na widok znanych mu ziem trzech krain.
Ale wtedy obraz się rozmazała im oczom pokazał się jakiś dym…
Pożar- tak pożar domu…
A później inna scena…
Armia. Wielka armia…
Ziemia zadrżała i wszyscy giną…
Cała armia przepadła pod gruzami i kamieniami…
I kolejna scena…
Dom z tarasem…
Noc…
Nagle zaśpiewał słowik… jeden…. Drugi…. Trzeci….
Dwóch ludzi włączy ze sobą. Słychać śpiewanie słowików…
Jeden mężczyzna ginie….
Drugi traci w walce rękę…
I obraz się rozmazał …
Teraz widzą ludzi….
Dwoje…
Mężczyzna i kobieta…
Kobieta jest okaleczona…. Ma pobliźnioną twarz i spalone włosy…
Mężczyzna nie ma jednej ręki…
Są szczęśliwi…..
Następna scena…
Leży mężczyzna…
Jest martwy….
Jest bez ręki, ale to nie jest strata, jaką poniósł w tej walce… rana jest zabliźniona
Nad nim stoi dużo młodszy mężczyzna…
Ma bardzo długie palce przecięte charakterystyczną linią…
….. Jego twarz jest bardzo podobna do twarzy zabitego mężczyzny….
Wszystko się rozpłynęło. Przybysz odszedł pozostawiając Shigeru pogrążonego w płaczu, którego nie było końca.
Mag chodził po lesie rozmyślając:
-A więc wiara to nie to czego szukam, jest piękna ale przynosi wiele cierpienia. Ma swoją cenę, którą nie zawsze warto płacić życiem.
Teraz w głowie maga powstał nowy problem.
-Czy jest coś na tym świecie warte życia nie tylko danej osoby, ale również innych (czasem nawet bardzo bliskich) osób?
Czy można patrzeć na kogoś nieszczęście i nie mieć cienia wątpliwości, że było to konieczne?
Chyba, że znajdę coś, co prowadzi tylko do pozytywnych skutków.
Prawda?
…I nastała jasność…
-Witaj Richardzie poszukiwaczu Prawdy.
-Kim jesteś i skąd mnie znasz?
-To nie jest istotne, Chciałbym porozmawiać z Tobą o Prawdzie. Czy poszukiwanie Jej jest warte życia?
-Kogo życia?
-Własnego
-Zależy, jakiej Prawdy szukasz.
-A jakiej poszukujesz Ty?
-Ja poszukuje takiej Prawdy, która da szczęście mi, mojej ukochanej Kahlan i naszym poddanym.
-oddałbyś życie za tą Prawde?
-Tak. Ale to nie istotne bo ta Prawda prowadzi tylko do dobrego, oddałem już raz życie za nią i dzięki niej powróciłem do świata żywych, zapewne będę musiał dokonać tego jeszcze raz.
…I nastała ciemność…
A obok nich pojawiła się postać w czarnym kapturze i długim płaszczu.
-Co z Prawda Shoty?- Powiedziała postać syczącym głosem.
Richard niespokojnie się poruszył.
-a o jaką Prawdę Ci chodzi? Zagarnął, Richard chociaż miało się wrażenie, że wie o co chodzi.
-O tę która dotyczy szczęścia Twojego i Kahlan, o tym że to szczęście jest nierealne ponieważ wasz pierwotny będzie najniebezpieczniejszą istotą w Midlandach d’harr i nie tylko wreście chodzi mi o tę Prawdę iż Shota na pewno zabije waszego pierworodnego.
-Jeżeli Shota podniesie rękę na nasze dzieci obiecuje, że ją zabije!! Słyszysz!! Osobiście ją zabije!! –Krzyczał roztargniony Richard.
-Zabijesz ją? - Ciągnęła dalej postać w kapturze-Za to, iż mówi Prawdę na temat waszych dzieci? Zabijesz ją, dlatego że mówi prawdę? Ty ? Poszukiwacz Prawdy, który jest gotów drugi raz oddać za nią życie?
Postać zaczęła się śmiać basowym głosem i odeszła pozostawiając Richarda pogrążonego w płaczu, którego nie było końca.
Mag siedział na kamieniu i rozmyślał.
-Jeżeli osoba, która najbardziej umiłowała sobie prawdę i w chwili złości była gotowa kogoś zabić za mówienie jej to nie jest to rzecz godna życia.
-O! Kogóż to moje oczy widzą?- odezwał się jakiś słodki głos za plecami maga. Mag się odwrócił. Stałą za nim kobieta o cudnych niebieskich oczach. Uśmiechała się do niego. Znał ją z dawnych lat gdy był jeszcze dzieckiem. Coś w nim drgnęło.
-Witaj!- odpowiedział uradowany chociaż nieco zmieszany-Są na tym świecie rzeczy które się nigdy nie zmienią do takowych należą Twoje cudne niebieskie oczy i uśmiech którym zawsze obdarowywałaś mnie hojnie w tych beztroskich latach dzieciństwa.
Dziewczyna patrzyła dalej na maga uśmiechając się jeszcze serdeczniej.
Mężczyzna długo rozmawiał z kobietą zanim się pożegnali.
Następnego dnia umówili się w tym samym miejscu, rozmawiając jeszcze dłużej szczerzej niż dzień wcześniej.
Tak mijały kolejne dni. Dni beztroskie, bez zmartwień, szczęśliwe, piękne, barwne, kolorowe, magiczne.
…I nastała jasność…
Człowiek w czerwonym płaszczy już miał wszystko poukładane, prawie znalazł sposób na wygranie zakładu z osobą w czarnym płaszczu, ale tak naprawdę owy zakład nic go nie obchodził. Owy zakład przestał już być priorytetową spraw w jego życiu, był jedynie przykrym sposobem na zabicie czasu, gdy nie widywał się z kobietą, sposobem żeby nie myśleć o tym iż kobieta ma innego mężczyznę.
-Jak dwoje ludzi może się spotkać po tylko latach i nie być sobie przeznaczeni?
Zadawał sobie pytanie nie raz.
…I wtedy nastała ciemność….
Jakiś czas temu kobieta odeszła. Postać w czerwonej szacie-mag powrócił do swoich spraw, które wcześniej był dla niego ważne, chociaż teraz już się takie nie wydawały.
-Witaj przyjacielu? I jak tam? Już się pogodziłeś z porażką?- Powiedział syczący głos demona do maga, który siedział na kamieniu pogrążony w głęboki smutku i płaczu.
-Wręcz przeciwnie demonie. Właśnie wygrałem zakład. Wiara w Prawdziwą Miłość to jest rzecz dla której warto żyć a nawet je oddać. Nic samo w sobie nie jest godne oddania życia. Wszystko ma więcej niż jeden czynnik. Tak i też jest z Wiarą w Prawdziwą Miłość.
Jest to Wiara, która jest szczera, a nawet, jeżeli przynosi komuś cierpienie tak jak wiara Shigeru to się ono nie liczy. Osoba zakochana staje się samolubna, nie myśli o cierpieniu innych chce tylko być szczęśliwa poza tym najczęściej cierpiący jest tylko i wyłącznie osoba zakochana.
Miłość jest Prawdą, sam największy poszukiwać ją odkrył. Jest Prawdą, z która przynajmniej w pewnym stopniu spotykamy się na każdym kroku. W każdym związku jest przynajmniej iskierka Prawdy która czyni Wiara w Prawdziwą Miłość realniejszą niż wiara księdza którego spotkałem tydzień temu.
-Myślisz magu, że istnieje coś takiego?
-Nie wiem czy istnieje, ale warto za to poświecić życie.
Demon popatrzył na zaczerwienione oczy człowieka siedzącego przed nim na kamieniu.
-skoro tak uważasz.- Po chwili dodał.
-Więc wygrałeś magu, Ofiarowuje Ci całą wieczność na twą rozpacz… Rozpacz nad Prawdziwą Miłością, jaką było Ci dane zakosztować a następnie została odebrana.
-Do zobaczenia za dwa tygodnie-Dodał Demon oddalając się pozostawiając maga pogrążonego w płaczu, którego nie było końca.
„Wypatruj sercem, czego oczy dostrzec nie mogą, a odnajdziesz drzwi, których nie ma”
Patricia A. McKillip

Patricia A. McKillip


-
- Mat
- Posty: 589
- Rejestracja: poniedziałek, 6 lutego 2006, 11:51
- Numer GG: 3030068
- Lokalizacja: Z ukrycia i cienia
Opowieść stylizowana na pseudofilozoficzną... Albo raczej nie opowieść, lecz przypowieść... Przywodzi na myśl bardzo nieudolną przeróbkę "Małego Księcia" na klimaty fantasy...
No i te pierrdoły. Przypisywanie miłości cech nadnaturalnych niczym u pani Rowling, gdzie miłością można pokonać złego pana. Chociaż pani Rowling nie robi tylu błędów ortograficznych, no i ma znacznie lepsze opisy.
Dwója za dobre chęci.
No i te pierrdoły. Przypisywanie miłości cech nadnaturalnych niczym u pani Rowling, gdzie miłością można pokonać złego pana. Chociaż pani Rowling nie robi tylu błędów ortograficznych, no i ma znacznie lepsze opisy.
Dwója za dobre chęci.
Bóg na Krzyżu był tylko kolejną religią, która uczyła że miłość i morderstwo są nierozłącznie związane - że w końcu Bóg zawsze pije krew

- BAZYL
- Zły Tawerniak
- Posty: 4853
- Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
- Numer GG: 3135921
- Skype: bazyl23
- Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
- Kontakt:








Pierwszy Admirał Niezwyciężonej Floty Rybackiej Najjaśniejszego Pana, Postrach Mórz i Oceanów, Wody Stojącej i Płynącej...

-
- Pomywacz
- Posty: 34
- Rejestracja: wtorek, 4 kwietnia 2006, 18:03
- Kontakt:
Wiem, że owa praca ogólnie nie jest najlepsza. Poprstu chciałem się sprawdzić w czymś takim, a poza tym miałem taki humor. Co do błędów drewnianych dialogów itp. to tylko i wyłącznie moja wina.
Normalnie zanim umieściłem jakiekolwiek moje opowiadanie (były to raczej luźne opowiadania SF pisane pod ogame) sprawdziłbym ten tekst setki razy, tym razem na moje nieszczęście się pośpieszyłem, nie zastanawiałem się nad naturalniejszymi dialogami całą krytykę przyjmuje ze spuszczaną głową (co nie znaczy że skończę pisać) ale jak już wspomniałem pisałem to pod wpływem silnych emocji i poprstu wylatywało to ze mnie a potem czułem potrzebę podzielenia się z tym kimś a ponieważ w chwili obecnej porzuciłem wszelkie fora oprócz tego więc padło na was.
Chciałbym tylko odpowiedzieć na jeden zarzut:
Co się tyczy miłość to w tym opowiadaniu jest raczej ukazana w złym świetle.
P.S. Wysoką ocenę nie ja sobie dałem. Wie to najlepiej osoba która pierwsza oceniała.
Normalnie zanim umieściłem jakiekolwiek moje opowiadanie (były to raczej luźne opowiadania SF pisane pod ogame) sprawdziłbym ten tekst setki razy, tym razem na moje nieszczęście się pośpieszyłem, nie zastanawiałem się nad naturalniejszymi dialogami całą krytykę przyjmuje ze spuszczaną głową (co nie znaczy że skończę pisać) ale jak już wspomniałem pisałem to pod wpływem silnych emocji i poprstu wylatywało to ze mnie a potem czułem potrzebę podzielenia się z tym kimś a ponieważ w chwili obecnej porzuciłem wszelkie fora oprócz tego więc padło na was.
Chciałbym tylko odpowiedzieć na jeden zarzut:
Chciałbym podkreślić, iż "zły pan" został pokonany tylko pozornie, ponieważ pozostawia człowieka w rozpaczy, smutku i właśnie o taki skutek mu chodziło. Jeżeli zależałoby Ci na zniszczeniu ludziom życia to co po przegranym zakładzie skoro sprowokowałbyś kogoś do rozpaczy.Nyano pisze: gdzie miłością można pokonać złego pana.
Co się tyczy miłość to w tym opowiadaniu jest raczej ukazana w złym świetle.
P.S. Wysoką ocenę nie ja sobie dałem. Wie to najlepiej osoba która pierwsza oceniała.
„Wypatruj sercem, czego oczy dostrzec nie mogą, a odnajdziesz drzwi, których nie ma”
Patricia A. McKillip

Patricia A. McKillip


-
- Mat
- Posty: 589
- Rejestracja: poniedziałek, 6 lutego 2006, 11:51
- Numer GG: 3030068
- Lokalizacja: Z ukrycia i cienia

- BAZYL
- Zły Tawerniak
- Posty: 4853
- Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
- Numer GG: 3135921
- Skype: bazyl23
- Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
- Kontakt:

-
- Mat
- Posty: 452
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 17:08
- Lokalizacja: Żywiec
- Kontakt:
Według mnie jest w tym dużo prozy, a przede wszystkim w samym środku, czyli to o wierze, bardzo mi się to spodobało. Ogólnie oceniłem na dobrą oceną, ponieważ były momenty, kiedy zapominałeś o prozie, ale ogólnie się jej trzymałeś. Więc tak jak BAZYL wcześniej wspomniał: pisz, będzie coś z tego, nie poddawaj się...
Pozdrawiam...
Pozdrawiam...

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 3
- Rejestracja: czwartek, 15 lutego 2007, 13:26
