[Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

To jest miejsce, w którym przeprowadza się wcześniej umówione sesje.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: BlindKitty »

Kiedy już się przebrali, część książek rozeszła się błyskawicznie - na stole pozostały pozycje o samoobronie i bombach domowej roboty, a więc, jeśli się nad tym zastanowić, to w zasadzie pokrewne. Scott, najwyraźniej niezainteresowany lekturą, udał się do drugiego z magazynów; Mike tymczasem zaczął przeszukiwać stosy części, przynajmniej tych, które były w podpisanych pudełkach.

Pozostała trójka zaczęła na szybko przeglądać upolowane przez siebie książki. Wiedza wydawała się sama wskakiwać do głów, tak jakby tylko odświeżali sobie pamięć, uzupełniając niewiele znaczące szczegóły - jednak każdy z nich zdawał sobie sprawę z tego, że wiedza zawarta w tych książkach nie powinna tak łatwo dawać się objąć...

Aiden
Długa, bardzo długa lada.
Setki i tysiące świeżo obranych ziemniaków leżących na ladzie.
Srebro ręki połyskuje w tandemie z szerokim ostrzem noża.
Kolejny ziemniak ląduje na ladzie.
- Czołem, żołnierze - słychać okrzyk.
- Czołem, panie majorze - odpowiadają chórem zgromadzeni przy ladzie, ubrani w kolor khaki chłopcy.
Ale jeden nie wydobywa głosu.
Nie odrywa srebrno-czarnej ręki z nożem od kolejnego z nieskończonej serii ziemniaków...


Drugi magazyn tymczasem okazał się - ku wielkiemu zawodowi Scotta - całkowicie, kompletnie i absolutnie pusty. Jedyne co się w nim ostało, to nagwintowane dziury w podłodze, ścianach i suficie - z tego, co zdołał zauważyć w poprzednim magazynie, służyły do mocowania regałów. W warunkach kosmicznych silne przyspieszenia z łatwością przemieszczały wszystko, co nie było przymocowane do podłoża, więc i regały, i kontenery na nich zawsze musiały być przykręcone.

Simon
Drobne, delikatne kobiece dłonie prześlizgnęły się po jego karku. Nie pamiętał imienia właścicielki tych dłoni.
Podróż miała być trzydniowa; na pierwszym międzyskoku wysiadł EPT. Dobrze że nie w czasie lotu przez głęboką przestrzeń, bo wtedy spędziliby razem resztę życia - jakieś cztery miesiące, znając wydajność systemów podtrzymywania życia - ale i tak przez cholerny emiter przejścia tachjonowego stracił już dwa dni, a mechanik miał zamontować nowe części dopiero za jakieś dwie godziny.
- Kochanie, skoro już i tak czekamy, to może chodźmy do kabiny? - spytała zalotnym szeptem kobieta, obejmując go w pasie.


Szybkie spojrzenie na czytających towarzyszy natychmiast rozwiało wątpliwości Mike'a - książki musiały być bardziej sygnałem przeszłości niż przyszłości. Cała trójka zagłębiła się niemal jednocześnie w trwający ułamki sekund flashback, który zawsze wewnątrz wydawał się o wiele dłuższy.

Steven
Ściana czerni upstrzona gwiazdami.
Niebo nocą? Nie, zaraz. Gwiazdy się zmieniają.
Wydłużają, rozszerzają. Deformują. Przyjmują inne kształty, przez ułamek sekundy obce.
A potem niemal czuje falę zrozumienia.
Całka potrójna po przestrzeni wewnątrz pudła potencjału, łańcuch przekształceń.
Czarna ściana od góry do dołu pokryta szeregami symboli, równań.
Pełna znaczeń.
Jezioro, w którym płynie. Woda jest przejrzysta, pływają w niej ryby. Niektóre świecą, inne nie. Pływają w podłużnych ławicach ułożonych w zgrabne rzędy. Setki, tysiące binarnych ryb...[/i]

Cała trójka po chwili doszła do siebie, patrząc nieco zdezorientowani w książki. Wiedza płynęła szerokim strumieniem; Simon w spisie treści znalazł szybko rozdział o EPT, i zaczął czytać na głos:
- EPT, czyli emiter przejścia tachjonowego, to urządzenie służące do przeprowadzania masy pozostającej w stanie normalnym (fermionowym) do masy pozostającej w stanie tachjonowym, tj. poruszającej się z prędkością większą od światła, w czasie urojonym, o masie zespolonej itd. Uruchomienia EPT można dokonać tylko przy prędkościach dostatecznie bliskich prędkości światła, ze względu na uogólnioną zasadę nieoznaczoności Heisenberga. Szczegółowe informacje o działaniu układu nie są jednak treścią niniejszego podręcznika... - Simon urwał, wpatrując się w litery. Miały jakieś znaczenie, ale zawarta w nich sączyła się powoli do głowy, nie rwała jak rzeka, jak prostsze i bardziej podstawowe informacje na temat pilotażu. Może nie wiedział za wiele o układach EPT, za to sporo o pilotażu?
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
RXA
Pomywacz
Posty: 56
Rejestracja: środa, 28 lipca 2010, 03:34
Numer GG: 26186046
Lokalizacja: Szpital dla obłąkanych

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: RXA »

Steven Asherton
Liczby... Gigantyczna mieszanka liczb sprawiająca wrażenie budulca wszechświata. Wraz z czytaniem kolejnych linijek zaczął uświadamiać sobie, że być może rzeczywiście wszystko co widział, wiedział i co działo się wokół niego, było jedynie konsekwencją skomplikowanych wzorów. Zaczął powoli kojarzyć fakty...
Statek. Pilotaż. Układ EPT. Podróże nadświetlne. Wszystko zaczęło się kleić. Gdyby nie fakt utraty pamięci, bez wątpienia byliby w stanie naprawić statek i polecieć w cholerę. Tak przynajmniej mu się wydawało. Gdy Simon przeczytał informacje dotyczące EPT zamieszczone w podręczniku pilotażu, Steven zaczął przeczuwać, że na tej jednostce nie znajdą zapasowych części.
"To byłoby stanowczo zbyt proste. Układ EPT służy do przekraczania prędkości światła. Czyli statek musi być w stanie osiągać prędkość zbliżoną. Trzysta tysięcy kilometrów na sekundę to nie żarty. A skoro nie ma tu książek o mechanice pokładowej, to, nawet jeśli znajdziemy części, nic nie zrobimy. Lepiej założyć, że części nie ma. Znajdujemy się na orbicie Znaku Pana. Orbita nie może być znacznie oddalona od planety, więc prędkość światła nie będzie nam koniecznie potrzebna. Mam tylko nadzieję, że Simon zdoła położyć to draństwo na lądowisku.".
Spojrzał z zaciekawieniem na pozostałe książki. Samoobrona i bomby domowej roboty? Ciekawe kto się tym bawi?
Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że Scott wyszedł z magazynu. Ubranie ma, choć dziwnie się w nim czuje. Wiedzę ma, co z tego, że szczątkową? Przez chwilę miał nawet wrażenie, że wie, po co tu jest. Chcąc potwierdzić sytuację, zrozumiał gdzie powinien iść.
- Idę na mostek. - powiedział do reszty. - Czas zobaczyć jak nasza sytuacja wygląda z punktu widzenia statku.
Wyszedł powoli z magazynu, pilnując by o nic nie zaczepić. Głupio by było, zaraz po przebraniu poszarpać koszulę lub zabrudzić buty. Gdy znalazł się z powrotem na korytarzu, zauważył, że Scott udał się do drugiego magazynu. Zauważył też, że, zgodnie z jego przypuszczeniami, był pusty. Nie marnując czasu na zastanawianie się, jak do tego doszedł, ruszył do drzwi prowadzących na mostek.
Mam swój świat, swoje kredki i... zero zdolności artystycznych...
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: Ant »

Scott Carney

Pusty magazyn... W sumie mógł się tego domyślić skoro w tamtym było wszystko co potrzebne. Nie mniej jednak istniała szansa, że coś będzie i w tym pomieszczeniu. Ba! Coś mogło być nawet w przewodach wentylacyjnych. Ale nie chciał teraz sprawdzać.
Podsłuchał to co Aiden mówił o EPT. Wpadł na pewną myśl. Może skoro dostają wszelką potrzebną wiedzę pod nos, może w pomieszczeniu z Emiterem, będzie instrukcja co robić przy usterkach tegoż sprzętu. To jednak nie było zbyt pewne. Postanowił więc kontynuować poszukiwania klawiatury w pozostałych miejscach statku.
"A jeżeli takiego sprzętu tu nigdynie było? Jeżeli to eksperyment mający na celu sprawdzenie jak się zachowują ludzie po utracie pamięci? Co jeżeli jesteśmy szczurami w labiryncie jakiegoś pokręconego świra? Jeżeli to jakiś fetyszysta facetów w dwurzędowych garniturach, który ślini się patrząc na obraz uchwycony przez kamery? Chyba zaczynam za bardzo kombinować. Chyba ten świat nie jest tak pokręcony."
Na wszelki wypadek idąc korytarzem starał się wypatrzeć czy gdzieś tam przy suficie nie wisi szpiegujący facetów z amnezją elektroniczny sprzęcik.
Jego uwagę przykuły drzwi stojące naprzeciw siebie- świetlica i maszynownia. W świetlicy mogło się znaleźć coś ciekawego. Z drugiej strony do maszynowni ciągnęła go jakaś jego cząstka. "Czyżbym pracował kiedyś w jakiejś maszynowni? Co ja bym tam robił?"
W międzyczasie Steven przemknął w stronę mostka. "Oho! Chyba lektura się nie spodobała." Śmiejąc się do samego siebie Scott wszedł do świetlicy.
Obrazek
Fioletowy Front Wyzwolenia Mrówek
Klub Przyjaciół Kawy
necron1501
Mat
Mat
Posty: 448
Rejestracja: poniedziałek, 4 lutego 2008, 17:42
Numer GG: 10328396

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: necron1501 »

Aiden

Z każdym słowem przeczytanym w książce, Aiden czuł, jakby jego mózg odświeżał zakurzone regały. Półka po półce, czuł, że wracają mu wspomnienia. Kurczak na słodko, placki po węgiersku, wątróbka... Wszystkie te słowa łączyły się w zdania, a potem w przepisy.
Miał pewność, że mógł teraz z pamięci wyrecytować każdą potrawę jaka jest zawarta w tej książce. Czuł się w swoim żywiole, czuł nie wypowiedzianą ulgę, po odzyskaniu tej części pamięci.
Wspomnienie, które go nawiedziło, tylko utwierdziło go w przekonaniu, że kuchnia, to jest to czego mu brakowało.
Całkowicie przez lekturę pochłonięty, nie zwrócił uwagi na początkowe zniknięcie części grupy.
" Książkę jeszcze zdążę przewertować, teraz dołączę do reszty." Nie czekając aż, Simon też wróci na ziemię, wyszedł z magazynu, trzymając kurczowo w garści książkę. Rozciągając się powoli w swoim nowym ubraniu, przyglądał się jak Steven pobiegł na mostek, a Scott do świetlicy.
Ruszył za Scottem, mając zamiar wraz z nim obejrzeć świetlicę.
"A nuż znajdziemy coś ciekawego."
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zaknafein
Bombardier
Bombardier
Posty: 729
Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
Numer GG: 4464308
Lokalizacja: Free City Vratislavia
Kontakt:

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: Zaknafein »

Simon

Poturbowana świadomość Simona dostroiła się do rwącego nurtu informacji płynących z podręcznika, przynosząc nieoczekiwanie szybkie efekty. Był pewien, że w nigdy w życiu nie zdażyło mu się zdobyć tyle wiedzy, w tak krótkim czasie, tak małym nakładem energii. Zdawał się chłonąć zawartość książki jak gąbka, całą powierzchnią ciała i wszystkimi zmysłami, ledwie ją kartkując. Cały proces był nieziemsko przyjemny, oscylujący na krawędzi euforycznego wybuchu, jednak całkowicie pozbawiony efektu niepewności, jaki zwykle niesie narastająca euforia.
Zupełnie automatycznie wyczytał paragraf dotyczący układów EPT, choć wcale nie miał na względzie współtowarzyszy - był to po prostu pierwszy punkt jego intelektualnej podróży, który wprawił go w niejakie zakłopotanie swoją obcością. Na szczęście w umyśle pilota in-spe świtała myśl, że rzeczony układ jest mu absolutnie zbędny w procesie lądowania, skoro orbitowali wokół planety.
Na swoje nieszczęście, Simon wiedział również, jaka jest druga strona medalu - bez układu EPT podróż gdziekolwiek, poza planetą wymienioną w wiadomości od Imperatora, zdawała się niemożliwa.
Wciąż pochłonięty lekturą nie zwrócił nawet uwagi na wychodzącego Aidena. Został sam.
Samotność w całej tej sytuacji nie byłaby z pewnością tak zła, jeśli jego mózg nie wzbraniałby się tak bardzo od współpracy, co skłoniło załoganta do ruszenia w jedynym kierunku, który zdawał mu się właściwy w świetle nowozdobytej, jak mu się wydawało, wiedzy - na mostek.
Poprawił skrupulatnie poły marynarki, docisnął węzeł krawata i wycentrował klamrę paska. Najniższy, ostatni guzik wciąż nieznośnie dwurzędowego stroju pozostawał rozpięty, pozwalając temu anachronicznemu ubiorowi leżeć na Simonie w sposób choć zbliżony do właściwego.
Przemierzając sterylne korytarze rozpływał się w stukocie podeszw.
Sprawy wracały na właściwy tor. Po raz pierwszy odkąd pamiętał, a było to nie więcej niż ostatnia godzina, czuł że ma kontrolę nad sytuacją.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: BlindKitty »

Bardziej spontanicznie, niż przemyślanie, ale wreszcie skutecznie rozdzieli się między różne pomieszczenia na statku. Simon i Steven ruszyli w stronę mostka, w rękach ściskając swoje książki; drzwi rozsunęły się pod dotykiem, ukazując wnętrze wypełnione komputerowymi ekranami, konsolami pełnymi przycisków i diod - oraz dwoma potężnymi, wygodnymi fotelami, wyglądającymi na skomputeryzowane co najmniej tak samo mocno jak reszta pomieszczenia. Fotel po lewej miał tylną część ozdobioną srebrzystą, dużą literą 'P'; ten po prawej analogiczną dużą literą 'N'. Główny ekran, zajmujący szerokość jakichś dwóch czy trzech metrów na wprost foteli, wyświetlał dokładnie ten sam obraz, co komputer w ich 'sypialniach'; zasadnicza różnica polegała na tym, że poniżej tego ekranu znajdowała się ułożona na wysuwanej półeczce klawiatura oraz mysz.
Pozostałe ekrany wyświetlały szereg bardziej specjalistycznych informacji: mapę nieba, w której Steven rozpoznał natychmiast izometryczny rzut Weichmanna - Kekulego, rozszerzone wersje raportów które widzieli na głównym ekranie, status sieci neuronowej głównego komputera i - pulsujący w powolnym rytmie żółcią - raport o uszkodzeniach, z podświetlonym statusem układu EPT.

Mike został w magazynie i wybrał sobie jedną z książek, stwierdziwszy że skoro lektura tak uderzająco podziałała na towarzyszy, to i on powinien zajrzeć do jednej z produkcji...

Mike
Gorący, blaszany dach pod brzuchem.
Straszliwy, biały bokser upału spuszczający potężne ciosy na głowę.
Parząca, czarna obudowa lornetki z tandetnego plastiku.
Imam wykrzykujący do słaniającego się na nogach tłumu ujęty w obręcz szklanej soczewki.
Pot spływa po skroni.
Telefon w lewej ręce. Spojrzenie, wybór numeru.
Wysłać.
I huk, potworny huk eksplozji pośród tłumu.


Tymczasem Aiden i Scott wkroczyli do niewielkiego pomieszczenia noszącego tu miano świetlicy. Duża, trzyosobowa sofa stała przy stole, otoczonym też czterema drewnianymi, prostymi krzesłami; naprzeciwko niej wisiał też duży ekran, pod nim zaś stała wieża stereo i odtwarzacz kryształów pamięci. W rogu stolik, na nim magnetyczny zestaw szachów - zwykłych i trzyosobowych - go, warcaby i kilka mniej znanych gier planszowych, przy ostatniej wolnej ścianie zaś szafka, w której leżały stosiki kryształów opisanych czymś przypominającym tytuły oraz urządzenie które wyglądało na automat parzący kawę i herbatę. Nic co mogłoby zaskoczyć w miejscu przezaczonym dla załogi na odpoczynek w czasie długotrwałych przelotów.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
RXA
Pomywacz
Posty: 56
Rejestracja: środa, 28 lipca 2010, 03:34
Numer GG: 26186046
Lokalizacja: Szpital dla obłąkanych

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: RXA »

Steven Asherton
Chwilę przed wejściem na mostek dogonił go Simon. Tak chyba powinno być. Miejsce pilota i nawigatora jest na mostku. Poza tym musieli w końcu ruszyć ten cholerny statek. Drzwi otwarły się bez trudu. Stopień komputeryzacji mostka wyjątkowo nie przypadł mu do gustu. Gdyby tylko jakiś drobiazg zasugerował zniszczenie tych wszystkich ekranów, zrobiłby to bez chwili zwłoki. Najprawdopodobniej wynikało to z faktu "doinformowania" komputerów, czego nie można było powiedzieć o nim. Dziwnie było znajdować się na statku w przestrzeni kosmicznej, znając swoje położenie, układ, planetę, a nie pamiętając co robiło się poprzedniego dnia. Dopiero teraz zauważył, że książki, które na nich czekały, były idealnie dopasowane. Mieli na pokładzie pilota, nawigatora, kucharza... A do tego komputerowego zapaleńca, który nie umie się bronić. I oczywiście cholernego Unabombera samouka.
Rozejrzał się dokładniej po pomieszczeniu, w którym się znajdowali.
"Komputer, awarie, mapa galaktyki... Hmm... Czyli tu jesteśmy. Coś jest nie w porządku... No jasne. Nie pamiętam skąd się tu wziąłem. Oczywiście, że coś jest nie w porządku. Przynajmniej jest tu klawiatura. Chyba powinien ją zobaczyć Scott. Albo lepiej nie. Jeszcze ją wyrwie. Kiedy przestanie przeszukiwać statek i tak będzie musiał tu przyjść. Wtedy się pobawi.".
Wzrok Stevena padł na dwa wielkie fotele. Pilot i nawigator? Nie zastanawiając się wiele, podszedł do fotela z literą N i usiadł wygodnie. Teraz czuł, że znalazł swoje miejsce we wszechświecie.
Mam swój świat, swoje kredki i... zero zdolności artystycznych...
necron1501
Mat
Mat
Posty: 448
Rejestracja: poniedziałek, 4 lutego 2008, 17:42
Numer GG: 10328396

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: necron1501 »

Aiden

Aiden wkroczył do świetlicy rozglądając się po pomieszczeniu. Mimo że nie pamiętał, jak najczęściej wszystko w takim pokoju wygląda, czuł że niczym się nie różnił od wcześniej mu poznanych. Dość duży stół nadawał się do spotkania po przeszukaniu statku i omówieniu całej sytuacji. Przez te wszystkie emocje, niezbyt dużo ze sobą rozmawiali. Była nadzieja, że dzięki temu może ktoś sobie coś przypomni, tak jak to było z książkami. Wciąż miał poczucie spełnienia po przewertowaniu książki trzymanej w garści.
Przeszedł kawałek dalej, aby nie tarasować przejścia, samemu kierując się w kierunku kryształów. Co prawda nie miał pojęcia do czego służą, ale chciał się dowiedzieć co na nich pisze. Podchodząc do błyszczących przedmiotów skierował wzrok na ekspres. Nie namyślając się długo, podszedł do maszyny.
Dotknął ekranu sterującego, po czym odruchowo wybrał rodzaj kawy. Nawet nie zdążył przeczytać co wybrał, bowiem na ekraniku pojawił się napis:
" Processing, please wait".
Dopiero po chwili dotarło do Aidena, że właśnie podświadomie obsłużył maszynę o której nie miał najmniejszego pojęcia.
" Miałem coś takiego w domu? "
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zaknafein
Bombardier
Bombardier
Posty: 729
Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
Numer GG: 4464308
Lokalizacja: Free City Vratislavia
Kontakt:

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: Zaknafein »

Simon

Pilot od razu poczuł się lepiej, gdy przekroczył harmonijnie rozsuwające się drzwi, ukazujące prawdziwą ucztę dla oka. Przemierzał pełen rozmaitych sprzętów mostek, i zamarł na widok deski rozdzielczej promieniejącej światłem ekranów, upstrzonej światełkami, licznikami i wskaźnikami, zjawiska całkowicie niezrozumiałego dla większości ludzi. Rozpiął marynarkę i usiadł w swoim fotelu, po czym rozejrzał się wokół siebie, próbując zlokalizować wszystkie urządzenia pokładowe w zasięgu jego wzroku. O dziwo nie musiał wspomagać się podręcznikiem.
Spojrzał na ekran i... zaśmiał się. Zaśmiał się do swojego odbicia, gdy ujrzał prezent pożegnalny na policzku. Sentyment nie trwał długo i z drobną pomocą chustki z butonierki Simon pozbył się czerwonego intruza ze swojej twarzy.
Rozprostował palce i odetchnął w duchu. Przez moment obawiał się, że wojskowy może być jego kopilotem. Natomiast objęcie przez niego stanowiska nawigatora nie przeszkadzało mu ani trochę, zza mapy nie mógł ograniczać jego działań. Zwrócił się do Stevena - Witam na pokładzie Boskiego Rumaka - uśmiechnął się szeroko - możemy wezwać tu pozostałych i ustalić, co robimy dalej, albo po prostu podejdę do planety, a oni przyjdą jak znudzi im się przeszukiwanie kajut, co proponujesz?
Odchylił nieco oparcie fotela i rozciągnął się w nim wygodnie.
Wilkojapko
Marynarz
Marynarz
Posty: 222
Rejestracja: piątek, 12 listopada 2010, 00:30
Numer GG: 10499479

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: Wilkojapko »

Mike

Wertował te strony i zauważył jedno - zawarte na nich pomysły były raczej pomysłami na fajerwerki i petardy.
Niepraktyczne... naiwne... łatwe do wykrycia... nie uwzględniające użycia lepszych: przemysłowych i wojskowych materiałów wybuchowych...
Czego innego by się spodziewać po książce...
I wtedy zauważył drugą rzecz, że posiadał wiedzę momentami wykraczającą ponad materiał zawarty w książce.
Świadomość ta zaczęła wirować wokół niego, zacieśniając krąg, w nieprzyjemnym, ogarniającym uczuciu...
stracił kontkakt z rzeczywistością.
Wszystkimi zmysłami znalazł się na dachu...
Czuł nieznośne ciepło. Zapach miejskich spalin i nagrzanej blachy dachów.
Czuł podniecenie.
Wiedział co ma zrobić i wiedział, że wie dlaczego...
I zrobił to.

Odpalił ładunek za pomocą komórki.
Dobry sposób. Pewny, szybki, pozwalający zachować dystans.
Nie miał już wątpliwości kim był.

Tylko dlaczego to robił?
Tego sobie nie przypomniał.

Ocknął się. Był spocony, wciąż czuł na sobie skwar z tego dachu.

Nieważne... Miał już wystarczający obraz swojej osoby.
Nic nie mógł z tym zrobić.
Jednego Imama zdaje się wysadził, więc wątpił, by ten następny darzył go sympatią.
Potem przyjdzie czas na planowanie.

Teraz trzeba pomóc wprawić tę krypę w ruch.
Postanowił dołączyć do pozostałych.
"I have whirled with the earth at the dawning,
When the sky was a vaporous flame;
I have seen the dark universe yawning
Where the black planets roll without aim"

H.P.Lovecraft - Nemesis
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: Ant »

Scott Carney

Scott dokładnie tego spodziewał się po świetlicy, chociaż brakowało tam komputera. Nie było to jednak zbyt wielkim problemem. Gdzieś na statku musiał być jakiś komputer. Tutaj było natomiast coś co bardziej go zainteresowało, a mianowicie kryształy. Podczas, gdy Aiden bawił się ekspresem, Scott wziął jeden z kryształów, a następnie umieścił go w odtwarzaczu starając się jednocześnie włączyć tę dziwną machinę. Po znalezieniu przycisków 'power' i 'play', skierował się na sofę. Rozsiadł się na niej wygodnie.
- Aiden! Możesz zrobić jeszcze drugą. Jak sądzisz? Te kryształy coś nam powiedzą? Coś o tym właściwie skąd, czy po co tu jesteśmy? Ta pustka w umyśle jest masakryczna. Chciałbym się jej czym prędzej pozbyć, inaczej zwariuję. -
Biel, biel, wszędzie biel.
Światła pomiędzy białymi materacami na suficie potęgowały tę biel. Po co białe materace na suficie? Po co białe materace na ścianach? Po co białe materace na podłodze?
Niewielkie weneckie lustro a poniżej mały lufcik, pewnie do przekazywania posiłków... Jedynie nie białe punkty w białym pokoju. Tam pewnie są drzwi. Nie ma klamek. Gdzie są klamki?
Odbicie w lustrze. Moje odbicie? Łysy człowiek, w białym uniformie, w kaftanie bezpieczeństwa. Czy to ja? Może to człowiek będący po drugiej stronie lustra, które nie jest lustrem, a jedynie szybą. Co on w takim razie robiłby tam? Nie mógłby mnie wypuścić. Nawet sam by nie wyszedł. Zwariowałem?
-Imperator jest władcą wszystkiego, uznawanym przez wszystkich. Szlachetnym i bezinteresownym, nieśmiertelnym
przedstawicielem Boga na Ziemi i w Kosmosie. Jesteś własnością Imperatora. Jemu służąc doznasz prawdziwego bogactwa. -odezwał się głos. Z głośnika? Gdzie jest głośnik?

Ciężko dysząc pobladły Scott próbował pozbierać szczątki informacji w jakąś całość. Nie udało się. To się nie kleiło. Poszukiwany... Wariat... Kto jeszcze?
"Może to tylko sen szaleńca?"
Obrazek
Fioletowy Front Wyzwolenia Mrówek
Klub Przyjaciół Kawy
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: BlindKitty »

Steven i Simon - mostek

Pilot i nawigator rozsiedli się w fotelach na mostku. Po krótkiej chwili zidentyfikowali swoje położenie na mapie nieba - orbita planety Głos Pana, w układzie Alef Waw, sektor 14-22-85. Jeśli tylko mapy nieba nie kłamały, to komputer na początku powiedział im prawdę - przynajmniej prawdę na temat ich położenia.
Simon włączył silniki podświetlne statku. Dwie strugi rozpędzonych niemal do prędkości światła jonów trysnęły z dysz silników, zmieniając niespiesznie prędkość okrętu, który dotąd krążył po dalekiej orbicie; ruch sprowadzał go na orbitę nieco niższą. Postojową, jak podpowiedziało coś w głosie Simona. Przechodzisz z parkingowej na postojową.
Komputery wydawały się współpracować bezboleśnie, obsługiwane masą przycisków i pokręteł. Obydwaj nie zauważyli nawet, że nadal nie przeszli na interfejs głosowy; klawiatury stały się dla nich przedłużeniem rąk, dopiero po chwili siedzenia w ogólnym milczeniu zorientowali się, że jeszcze to właśnie mieli zmienić.

Aiden, Mike, Scott - świetlica

Ekspres piknął, obwieszczając światu koniec swojej życiowej roli - na półeczce stał kubek z aromatyczną kawą. Niemal w tym samym momencie do środka wszedł Mike, rozglądając się ciekawie po świetlicy.
- Co robicie?
- Chcę sprawdzić, co jest na tych kryształach - odpowiedział Scott, wskazując ekran, który rozbłyskał właśnie kolorami.
Aiden, zamówiwszy w automacie jeszcze dwie kawy - zdecydowanie bardziej posługując się przy tym intuicją, niż wiedzą, bo wciąż nie był do końca pewien w jaki sposób udało mu się za pierwszym razem - dosiadł się do pozostałej dwójki. Właśnie kończyły się pokazywać kolejne loga, ostrzeżenia o zakazie kopiowania i decyzja Imperialnej Rady Rozrywki o dopuszczeniu filmu do obrotu.
Na ekranie pojawiały się trójwymiarowe obrazy; człowiek idący do sklepu, napadany nagle przez gangsterów na ulicy - niestety, z jakiejś przyczyny nie było dźwięku, więc fabuła wydawała się kompletnie bezsensowna. Co prawda patrząc na poziom twórczy tego dzieła, nie było pewności czy dialogi mu pomogą, ale na pewno bez nich nie było większych szans zrozumieć nawet stojącego za tym pomysłu.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
necron1501
Mat
Mat
Posty: 448
Rejestracja: poniedziałek, 4 lutego 2008, 17:42
Numer GG: 10328396

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: necron1501 »

Aiden

Aiden patrzył na ekran z zażenowaniem. Co prawda, nigdy nie pamiętał żadnego holofilmu, ale jeśli ich poziom oscylował na takim poziomie, nigdy więcej nie zasiądzie przed rzutnikiem.
Natomiast kawa była przepyszna. Po pierwszym łyku odetchnął z wyraźną przyjemnością. Podświadomie czuł, że kiedyś, dawno temu, uwielbiał kawę. Popijając małymi łyczkami, delektował się siłą napoju.
Przez chwilę popatrywał na towarzyszy, zastanawiając się nad czymś. W pewnym momencie skinął głową, decydując się zacząć rozmowę.
- Ekhem - zaczął nie pewnie spoglądając na obu mężczyzn - Wiem, że to może dziwnie zabrzmieć, ale czy wy też mieliście... - tu zamarł na chwilę, szukając odpowiedniego słowa - Jakby... przebłyski z przeszłości? Z każdą chwilą, powolutku, zaczynacie sobie coś przypominać, z niektórymi rzeczami przywiązując odpowiednie wspomnienia? - zapytał. Miał nadzieję na odpowiedź twierdzącą. Miałby wtedy pewność, że nie zwariował i tylko mu się zdarzały takie przebłyski.
"Ciekawe, czy któremuś z nich z czymś się skojarzyłem? Jeśli tak, to czy zechce się podzielić wspomnieniem?" Zastanawiał się Aiden, opierając się o oparcie sofy. Czuł jak lekko się zapada, zaczynał odczuwać znużenie. Co prawda od niedawno wstali, ale i tak czuł lekkie zmęczenie wywołane emocjami i wydarzeniami.
Sącząc powoli kawę, czekał na reakcję towarzyszących mu ludzi.
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zaknafein
Bombardier
Bombardier
Posty: 729
Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
Numer GG: 4464308
Lokalizacja: Free City Vratislavia
Kontakt:

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: Zaknafein »

Simon

- Zobaczmy, co ta krowa potrafi - rzucił Simon uruchamiając silniki. Bez pośpiechu ustawił ich moc, oceniając czas reakcji. Kilka kliknięć później sześciotysięczna, stalowa bestia zaczęła swą mozolną podróż w kierunku planety. Przez pierwsze kilka minut pilot oceniał możliwości nowej jednostki, ze szczególnym naciskiem na jej manewrowość, która w przypadku tak dużych statków często pozostawiała wiele do rzeczenia. Z zachwytem przyglądał się świetlistemu bezkresowi gwiazd, a także pięknie planety obserwowanej z jej orbity. Głos Pana był piękny w tym okreśie cyklu obiegowego. Nieczęsto zdarzało się widzieć świat oświetlony w ten charakterystyczny sposób, jak gdy znajdował się tuż przed punktem antypodycznym swej eliptycznej orbity. W takich chwilach żal było mu ludzi, którzy nigdy nie zaznali podróży gwiezdnych, zwłaszcza, że kosmos skrywał niezliczone ilości piękniejszych widoków.
Choć nie do końca ufał urządzeniom pokładowym, wywołał aplet ustawień i aktywował interfejs głosowy.
Gdy przekraczali orbitę postojową, postanowił nawiązać łączność z powierzchnią. Bez pozwolenia na lądowanie i współrzędnych lądowiska mógł najwyżej zabrać załogę na wycieczkę krajoznawczą po zewnętrznej części stratosfery.
- Boski Rumaku - nieudolnie tłumił chichot - skontaktuj mnie z planetą.
W oczekiwaniu na odpowiedź zwrócił się do Stevena. - Czy mapy mówią coś o położeniu portu? Nie chciałbym być zmuszony do okrążenia całej planety.
RXA
Pomywacz
Posty: 56
Rejestracja: środa, 28 lipca 2010, 03:34
Numer GG: 26186046
Lokalizacja: Szpital dla obłąkanych

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: RXA »

Steven Asherton
Gdy Simon zaproponował zawołanie pozostałych, nawigator nic nie odpowiedział. Nawet nie zaczął się zastanawiać. Całą jego uwagę przykuła mapa galaktyki, którą jakby odruchowo zaczął studiować. Położenia kolejnych gwiazd, planet, czarnych dziur, a nawet nieoznaczone trasy handlowe zaczęły pojawiać się w jego wyobraźni. Wydawało mu się nawet, że galaktyka w jego umyśle jest dokładniejsza. Mógł bez trudu przypomnieć sobie odległości naturalnych satelitów od planet w każdym punkcie ich trasy, długości orbit, a nawet wagę niektórych ciał niebieskich. Fascynacja nie trwała jednak tak długo, jak by sobie tego życzył. Z zamyślenia wyrwało go lekkie szarpnięcie. Statek zaczął powoli zbliżać się do celu ich podróży.
- Czy mapy mówią coś o położeniu portu? - zapytał w końcu Simon. - Nie chciałbym być zmuszony do okrążenia całej planety.
- Zaraz znajdę. - odpowiedział Steven. Spojrzał na mapę potwierdzając współrzędne. - Najbliższe lądowisko mamy prawie przed sobą. Powinniśmy tam być najwyżej za kilkanaście minut.
Na wszelki wypadek wstukał współrzędne do komputera. A nuż wyświetli jakieś informacje na temat portu. Głupio byłoby lądować w miejscu, o którym nic się nie wie. To tak jakby przeprowadzać desant w sam środek oddziałów wroga. A tego żaden żołnierz nie lubi.
Mam swój świat, swoje kredki i... zero zdolności artystycznych...
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: BlindKitty »

Aiden, Mike, Scott - świetlica

Scott i Mike siedzieli w bezruchu, wpatrując się w ekran jakby nigdy przedtem nie widzieli niczego równie fascynującego. Kompletnie nie zareagowali na pytanie Aidena, ten jednak dostrzegł w ich oczach coś, co kojarzyło mu się ze skrzyżowaniem blasku i kompletnej martwoty. Nie wiedział dlaczego, ale był absolutnie pewien, że tym samym odpowiadają twierdząco na jego pytanie; pogrążali się właśnie w jakimś przebłysku z przeszłości. Tyle że na dużo dłużej, niż - jak się zdaje - trafiało się jemu. Być może było to coś, co wywołał w nich holofilm? Tego nie wiedział, z pewnością jednak nie miał szans na porozumienie, dopóki znajdowali się w tym stanie.

Steven, Simon - mostek

Boski Rumak odpowiedział - co wprawiło Simona w niejakie osłupienie - cichym, acz wyraźnie końskim parsknięciem. Kto by pomyślał, że programista był na tyle twórczy, żeby stworzyć tak wysublimowaną aluzję do nazwy okrętu. Zresztą również jego manewrowość kojarzyła się z naprawdę doskonale ułożonym, silnym i młodym koniem. Składając stery do przejścia z wysokiej orbity parkingowej na niższą, zwaną postojową, poczuł że moc silników podświetlnych Boskiego Rumaka jest całkowicie wystarczająca, żeby prowadził się jak... No właśnie, jak co? Myśl wpadła do czarnej dziury, jakich pełen był jego mózg. Kiedyś już prowadził tak zwrotną jednostkę, ale jak się nazywała, czym była?
- Wieża do Boskiego Rumaka - niski, przyjemny głos rozległ się na mostku. - Po pierwsze, sprostowanie. Planeta nie nazywa się już Głos Pana. Teraz pozostajecie na orbicie Nowego Marsa; nasz nowy rząd ogłosił zmianę nazwy zaledwie wczoraj, rozumiem więc że mogliście jeszcze o tym nie słyszeć, ale pamiętajcie o tym dobrze po lądowaniu. Po drugie, prosiłbym was o włączenie radaru aktywnego, jeśli schodzicie na postojową. Wolelibyśmy uniknąć zderzenia, a orbita jest dziś zatłoczona.

Steven tymczasem sprawdzał, co było im wiadomo na temat portu, na którym mieli siadać. Nie było tego wiele - poza czysto technicznymi informacjami typu wielkość lądowisk, kąty natarcia, gęstość atmosfery czy opłaty postojowe, znalazł tylko dwie interesujące informacje. Pierwszą była nośność płyt lądowiska, dwie z nich bowiem miały ją ustaloną na poziomie 150 000t; drugą była garść ciekawostek na temat rodzimej flory planety; większość okazała się dość groźna. Jednak trzeba było wziąć pod uwagę, że informator był Imperialny, a gdzieś głęboko w głowie nawigatora tkwiło niczym drzazga przekonanie, że nazwa Nowy Mars na pewno nie została ustalona przez żaden rząd związany jeszcze z Imperium.
Z drugiej strony, któreś przeczucie mogło go w końcu mylić.
Sięgnął odruchowo do włącznika aktywnego radaru - ekran po chwili zabłysnął zielonkawymi symbolami oznaczającymi statki; pojawiały się przy nich po kolei dane odczytane z sygnałów nawigacyjnych, czyli nazwa, przynależność i kategoria wielkości. Rzeczywiście, było ich mnóstwo; wiele startowało lub lądowało w trzech portach kosmicznych rozmiesczonych na planecie. Wyglądało na to, że jeśli zechcą wylądować, będą musieli poczekać chwilę w kolejce.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Wilkojapko
Marynarz
Marynarz
Posty: 222
Rejestracja: piątek, 12 listopada 2010, 00:30
Numer GG: 10499479

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: Wilkojapko »

Mike

Otrząsnął się. Przytłaczał go nastrój obcości i bezsilności.
Przebywanie w przestrzeni kosmicznej wywoływało u niego skojarzenie.
Był jak ryba poza wodą, a może odwrotnie:
Był rozbitkiem na małej tratwie pośrodku ogromnego oceanu. Nie ma dokąd uciec. Pozostaje jedynie zdać się na kaprys losu. Mike aż nadto długo cieszył się świadomością, że zrozumiał jak bardzo nieprzyjemny jest dla niego brak znaczącego wpływu na sytuację. Pewnie też był nie ufny, ale tego jeszcze nie mógł powiedzieć z pewnością.
Pewne było jedno:
Pobyt na statku kosmicznym najwyraźniej mu nie służył.
Coś ciekawego działo się na mostku. Chyba podchodzili do lądowania, a reszta załogi bawiła się w najlepsze, próbując rozgryźć schemat sterowania.
Udał się do ekspresu do kawy. Zalał cały dzbanek, nalał sobie kubek, po czym zaniósł resztę na mostek.
Z tego co zrozumiał, nie byli już sami we wszechświecie. Uśmiech samoistnie wcisnął mu się na usta.
"I have whirled with the earth at the dawning,
When the sky was a vaporous flame;
I have seen the dark universe yawning
Where the black planets roll without aim"

H.P.Lovecraft - Nemesis
ODPOWIEDZ