[Warhammer] W pogoni za bogactwem
: czwartek, 16 września 2010, 19:22
Bogenhafen
Księżycowa noc nad traktem. Trakt spowity powoli rozwiewającą się mgłą, która potęguje wszechogarniający chłód. Niewielka z lekka kołysząca lampa naftowa słabo oświetla zgarbionego woźnicę. Wóz skrzypi obładowany skrzyniami nie dokładnie okryty połataną plandeką. Od czasu do czasu noc przecina świst bata ponaglającego dwa ospałe konie, przed ostatni kamień milowy, za kolejnym zakrętem powinno już być widoczne światła Bogenhafen, jeszcze tylko dwie mile przez Reiklandzką puszczę. Kolejne uderzenie bata, koła szybciej rozchlapują zabłocony trakt. Pohukiwanie sowy w oddali. Wtem przeszywający świst kilku strzał głucho wbijających się w burtę wozu. Woźnica ryknął na konie stając gwałtownie wywinął batem. Konie szarpnęły pojazdem. Starzec zachwiał się, kilka strzał wbiło się w dziada który charcząc legł na pakę. Lejce upadły w błoto, kilka cieni wypadło z lasu, zatrzymali konie…
Pan Schiegienhower naostrzył gęsie pióro za dwa srebniki. Zamyślony zamoczył je w inkauście sprowadzanym z samego Aldorfu za trzy złote korony. Zanim zaczął pisać ten prawie zasechł, zapisał w swojej księdze rachunkowej, minus trzysta pięćdziesiąt złotych koron. Namoczywszy kolejny raz pióro dopisał krótką notatkę, “Rabusie -nająć obstawę z Helmgardu”
Helmgard
Siedzisz w swojej nowej kamienicy w biurze, na fotelu trzymając nie odlakowany list od Hedricha. Na ulicy spokój nic cię nie rozprasza.Parę dni temu przywieziono z Bogenhafen zamówione meble, w całym domu pachnie lawendą, to pomysł Ann. Ten zapach trochę cie irytuje, naszczęście zapach pysznej kolacji przygotowanej przez Ritę wciąż dominuje. Bigos na kiełbasie, skąd ona bierze te dziwne przepisy kolejna tajemnica nie do rozwikłania. Ale mniejsza oto. Relaksujesz się, dym z fajki miło cię otumania. Biblioteczka z dobrego buku obstawiona kilkoma księgami rachunkowymi podpieranych przez statuetkę Sigmara i Morra. Światło i mrok. Świecznik pali się całą obstawą, siedem świec rozświetla twoją prywatną ciemność. Wyjmujesz z szuflady biurka srebny nożyk do papeteri. Odrywasz nim pieczęć. Nie lubisz brudzić rąk.
Drogi przyjacielu.
Interesy idą dobrze w Bogenhafen. Wszystko dzieje się tak jak zaplanowaliśmy, choć nie sądziłem. Dałem nawet datek na świątynie Młotodzierżcy, tak wiem niepodobne to do mnie, pewnie pomyślisz że szylingi wyrzucone w błoto. Ale czułem że tak musiałem zrobić. Opłaciło się.
Przeleciałeś szybko tekst dowiadując się o pogodzie w Bogenhafen, ciągle mlisto, heh norma, dowiedziałeś się co tam nowego u starych znajomych i że podatek za składowanie i podymne wzrósł o 15 pensów. Potem było kilka pytań co u ciebie i jak zdrowie i pożegnanie.Obróciłeś list wyjąłeś węgielek z drugiej szuflady biurka. Zacząłeś kartę wprawnym ruchem całą zamalowywać, pokazały się białe zdania.
Ludzie których wynająłem sprawili się, kilka dni temu zostałem zaproszony na nie oficjalną kolację z przedstawicielem wiesz kogo. Złożył mi propozycję, oczywiście targowałem się, musieli ustąpić. Ustąpili. Trzeciego tygodnia wiosny przez przełęcz Uderzającego Topora przybędzie osiem wozów. trzy z nich zostaną wyładowane składach Henroffów, resztę dostaniesz ty. Masz prawo pierwokupu. Jak doprowadzisz bezpiecznie te wozy do Bogenhaffen zarobimy jedną siódmą wartości towarów na nich. Morr dzierży weksle na półtora tysiąca koron, prezent od banku długobrodego. Mamy z nim rachunki wyrównane, nie dał nam dużego oprocentowania, tylko dwa od sta po miesiącu. Bardzo wspaniałomyśle jak na tego krasnoluda.
U nas ostatnio zaczęło brakować węgla, całe zapasy spłynęły Bogen do Aldorfu, na rzecz rozbudowy armii, teraz za wóz czarnego kamienia dostaniesz piećdziesiąt koron, sprzedałem też zapas oliwy i całą pszenicę.
Księżycowa noc nad traktem. Trakt spowity powoli rozwiewającą się mgłą, która potęguje wszechogarniający chłód. Niewielka z lekka kołysząca lampa naftowa słabo oświetla zgarbionego woźnicę. Wóz skrzypi obładowany skrzyniami nie dokładnie okryty połataną plandeką. Od czasu do czasu noc przecina świst bata ponaglającego dwa ospałe konie, przed ostatni kamień milowy, za kolejnym zakrętem powinno już być widoczne światła Bogenhafen, jeszcze tylko dwie mile przez Reiklandzką puszczę. Kolejne uderzenie bata, koła szybciej rozchlapują zabłocony trakt. Pohukiwanie sowy w oddali. Wtem przeszywający świst kilku strzał głucho wbijających się w burtę wozu. Woźnica ryknął na konie stając gwałtownie wywinął batem. Konie szarpnęły pojazdem. Starzec zachwiał się, kilka strzał wbiło się w dziada który charcząc legł na pakę. Lejce upadły w błoto, kilka cieni wypadło z lasu, zatrzymali konie…
Pan Schiegienhower naostrzył gęsie pióro za dwa srebniki. Zamyślony zamoczył je w inkauście sprowadzanym z samego Aldorfu za trzy złote korony. Zanim zaczął pisać ten prawie zasechł, zapisał w swojej księdze rachunkowej, minus trzysta pięćdziesiąt złotych koron. Namoczywszy kolejny raz pióro dopisał krótką notatkę, “Rabusie -nająć obstawę z Helmgardu”
Helmgard
Siedzisz w swojej nowej kamienicy w biurze, na fotelu trzymając nie odlakowany list od Hedricha. Na ulicy spokój nic cię nie rozprasza.Parę dni temu przywieziono z Bogenhafen zamówione meble, w całym domu pachnie lawendą, to pomysł Ann. Ten zapach trochę cie irytuje, naszczęście zapach pysznej kolacji przygotowanej przez Ritę wciąż dominuje. Bigos na kiełbasie, skąd ona bierze te dziwne przepisy kolejna tajemnica nie do rozwikłania. Ale mniejsza oto. Relaksujesz się, dym z fajki miło cię otumania. Biblioteczka z dobrego buku obstawiona kilkoma księgami rachunkowymi podpieranych przez statuetkę Sigmara i Morra. Światło i mrok. Świecznik pali się całą obstawą, siedem świec rozświetla twoją prywatną ciemność. Wyjmujesz z szuflady biurka srebny nożyk do papeteri. Odrywasz nim pieczęć. Nie lubisz brudzić rąk.
Drogi przyjacielu.
Interesy idą dobrze w Bogenhafen. Wszystko dzieje się tak jak zaplanowaliśmy, choć nie sądziłem. Dałem nawet datek na świątynie Młotodzierżcy, tak wiem niepodobne to do mnie, pewnie pomyślisz że szylingi wyrzucone w błoto. Ale czułem że tak musiałem zrobić. Opłaciło się.
Przeleciałeś szybko tekst dowiadując się o pogodzie w Bogenhafen, ciągle mlisto, heh norma, dowiedziałeś się co tam nowego u starych znajomych i że podatek za składowanie i podymne wzrósł o 15 pensów. Potem było kilka pytań co u ciebie i jak zdrowie i pożegnanie.Obróciłeś list wyjąłeś węgielek z drugiej szuflady biurka. Zacząłeś kartę wprawnym ruchem całą zamalowywać, pokazały się białe zdania.
Ludzie których wynająłem sprawili się, kilka dni temu zostałem zaproszony na nie oficjalną kolację z przedstawicielem wiesz kogo. Złożył mi propozycję, oczywiście targowałem się, musieli ustąpić. Ustąpili. Trzeciego tygodnia wiosny przez przełęcz Uderzającego Topora przybędzie osiem wozów. trzy z nich zostaną wyładowane składach Henroffów, resztę dostaniesz ty. Masz prawo pierwokupu. Jak doprowadzisz bezpiecznie te wozy do Bogenhaffen zarobimy jedną siódmą wartości towarów na nich. Morr dzierży weksle na półtora tysiąca koron, prezent od banku długobrodego. Mamy z nim rachunki wyrównane, nie dał nam dużego oprocentowania, tylko dwa od sta po miesiącu. Bardzo wspaniałomyśle jak na tego krasnoluda.
U nas ostatnio zaczęło brakować węgla, całe zapasy spłynęły Bogen do Aldorfu, na rzecz rozbudowy armii, teraz za wóz czarnego kamienia dostaniesz piećdziesiąt koron, sprzedałem też zapas oliwy i całą pszenicę.