[Warhammer] W pogoni za bogactwem

To jest miejsce, w którym przeprowadza się wcześniej umówione sesje.
ODPOWIEDZ
gruzbal
Szczur Lądowy
Posty: 2
Rejestracja: czwartek, 16 września 2010, 18:16

[Warhammer] W pogoni za bogactwem

Post autor: gruzbal »

Bogenhafen
Księżycowa noc nad traktem. Trakt spowity powoli rozwiewającą się mgłą, która potęguje wszechogarniający chłód. Niewielka z lekka kołysząca lampa naftowa słabo oświetla zgarbionego woźnicę. Wóz skrzypi obładowany skrzyniami nie dokładnie okryty połataną plandeką. Od czasu do czasu noc przecina świst bata ponaglającego dwa ospałe konie, przed ostatni kamień milowy, za kolejnym zakrętem powinno już być widoczne światła Bogenhafen, jeszcze tylko dwie mile przez Reiklandzką puszczę. Kolejne uderzenie bata, koła szybciej rozchlapują zabłocony trakt. Pohukiwanie sowy w oddali. Wtem przeszywający świst kilku strzał głucho wbijających się w burtę wozu. Woźnica ryknął na konie stając gwałtownie wywinął batem. Konie szarpnęły pojazdem. Starzec zachwiał się, kilka strzał wbiło się w dziada który charcząc legł na pakę. Lejce upadły w błoto, kilka cieni wypadło z lasu, zatrzymali konie…
Pan Schiegienhower naostrzył gęsie pióro za dwa srebniki. Zamyślony zamoczył je w inkauście sprowadzanym z samego Aldorfu za trzy złote korony. Zanim zaczął pisać ten prawie zasechł, zapisał w swojej księdze rachunkowej, minus trzysta pięćdziesiąt złotych koron. Namoczywszy kolejny raz pióro dopisał krótką notatkę, “Rabusie -nająć obstawę z Helmgardu”

Helmgard

Siedzisz w swojej nowej kamienicy w biurze, na fotelu trzymając nie odlakowany list od Hedricha. Na ulicy spokój nic cię nie rozprasza.Parę dni temu przywieziono z Bogenhafen zamówione meble, w całym domu pachnie lawendą, to pomysł Ann. Ten zapach trochę cie irytuje, naszczęście zapach pysznej kolacji przygotowanej przez Ritę wciąż dominuje. Bigos na kiełbasie, skąd ona bierze te dziwne przepisy kolejna tajemnica nie do rozwikłania. Ale mniejsza oto. Relaksujesz się, dym z fajki miło cię otumania. Biblioteczka z dobrego buku obstawiona kilkoma księgami rachunkowymi podpieranych przez statuetkę Sigmara i Morra. Światło i mrok. Świecznik pali się całą obstawą, siedem świec rozświetla twoją prywatną ciemność. Wyjmujesz z szuflady biurka srebny nożyk do papeteri. Odrywasz nim pieczęć. Nie lubisz brudzić rąk.

Drogi przyjacielu.
Interesy idą dobrze w Bogenhafen. Wszystko dzieje się tak jak zaplanowaliśmy, choć nie sądziłem. Dałem nawet datek na świątynie Młotodzierżcy, tak wiem niepodobne to do mnie, pewnie pomyślisz że szylingi wyrzucone w błoto. Ale czułem że tak musiałem zrobić. Opłaciło się.


Przeleciałeś szybko tekst dowiadując się o pogodzie w Bogenhafen, ciągle mlisto, heh norma, dowiedziałeś się co tam nowego u starych znajomych i że podatek za składowanie i podymne wzrósł o 15 pensów. Potem było kilka pytań co u ciebie i jak zdrowie i pożegnanie.Obróciłeś list wyjąłeś węgielek z drugiej szuflady biurka. Zacząłeś kartę wprawnym ruchem całą zamalowywać, pokazały się białe zdania.

Ludzie których wynająłem sprawili się, kilka dni temu zostałem zaproszony na nie oficjalną kolację z przedstawicielem wiesz kogo. Złożył mi propozycję, oczywiście targowałem się, musieli ustąpić. Ustąpili. Trzeciego tygodnia wiosny przez przełęcz Uderzającego Topora przybędzie osiem wozów. trzy z nich zostaną wyładowane składach Henroffów, resztę dostaniesz ty. Masz prawo pierwokupu. Jak doprowadzisz bezpiecznie te wozy do Bogenhaffen zarobimy jedną siódmą wartości towarów na nich. Morr dzierży weksle na półtora tysiąca koron, prezent od banku długobrodego. Mamy z nim rachunki wyrównane, nie dał nam dużego oprocentowania, tylko dwa od sta po miesiącu. Bardzo wspaniałomyśle jak na tego krasnoluda.
U nas ostatnio zaczęło brakować węgla, całe zapasy spłynęły Bogen do Aldorfu, na rzecz rozbudowy armii, teraz za wóz czarnego kamienia dostaniesz piećdziesiąt koron, sprzedałem też zapas oliwy i całą pszenicę.
gabluh
Szczur Lądowy
Posty: 1
Rejestracja: piątek, 17 września 2010, 20:47

Re: [Warhammer] W pogoni za bogactwem

Post autor: gabluh »

Obrazek
Fritz Grimkness

Jeszcze raz dokładnie przewertował ,jakże drogocenny papier jego wartość nie tkwiła w materiale czy informacji o udanym przetargu Hedricha wiedział że to musi się udać jednak wiadomość o braku węgla w Bogen ,nic mu nie umknęło - nigdy nie umyka. Odłożył nożyk jak i węgielek do szuflady z powrotem na odpowiednie miejsce ,nie lubił bałaganu. Nieżyjący już guwernant zawsze powtarzał “wszystko na tym świecie ma swoje miejsce” i nawet ten kawałek węgielka powinien być na swoim. Wstał powoli gniotąc lewą ręką list ,prawą dosunął fotel do biurka owe biurko to pierwszy prezent od Ann po wynajęciu tej kamienicy. Prezent tak niesamowicie trafny ,że do teraz co rano pod drzwiami Rita znajduje kwiaty z karteczką za każdym razem z innym przypisem dla przykładu “dla Ann dla najpiękniejszej” czy “dla Ann za to ,że jesteś”. Wydaje na to sporo pieniędzy ale to nic w porównaniu z tym co zrobiła i robi dla niego najukochańsza i jedyna ważna osoba na świecie. Dębowe biurko z rycinami ukazującymi wirujące w tańcu postacie ,przepiękne. Do tego biurko posiada sporą ilość szuflad i każda na inny kluczyk zamykana a w co drugiej ukryta przegroda to od spodu to z boku. Ruszył w strony statuetki Pana snów ,mijając kominek wrzucił do niego zmięty list. Chwycił posążek ale odstawił go z powrotem gdy znów w jego nozdrza uderzyła woń lawendy. Podszedł do biurka i z miedzianej popielnicy podniósł rzeźbioną fajkę z którą powędrował do okna zdobionego witrażem nic skomplikowanego jedynie kolorowe kwadraty ,chwycił za mosiężną klamkę w kształcie kociej łapki i otwarł okno. Od razu chłodne powietrze wykorzystało okazje i wdarło się do wnętrza domu jak i pod ubranie zatrząsł się ale nie zraził się i wyjrzał na ulicę. Gwar ludzi pędzących za swymi sprawami ,rżenie koni ,wrzaski matek ochrzaniających swe pociechy które chyba tylko cudem unikają okutych kół wozów ,ujadanie psów ,plusk pomyji wylewanych wprost na głowy pechowcom broczących w błocie ,błocie Imperialnym ale i Bretońskim. Twierdza Hemgard była zasnuta mgłą tak gęstą ,że ledwo widoczne były szczyty najbliższych gór. Łączyła dwa różne imperia i pozwalała wzbogacić się takim jak On. Zadumał się, o potencjalnej możliwości wzbogacenia się kopalnie wszędzie ich tu pełno ,Edynburg albo Morlenfurt ,pykając fajkę która ogrzewała usta i płuca jednak reszta ciała marzła i być może zetknięcie zimnego powietrza z dworu i tego gorącego z fajki spowodowała by chorobę. Kent go tego uczył ale On zaczął przestrzegać tego dopiero po jego śmierci. Schował się i zamknął okno. Strapiony zasłonił zasłony jakby chciał przesłonić wspomnienia. W tym momencie drzwi otwarły się i zobaczył Ann. Kochał Ją za to szeroko uśmiechnał się i szybkim krokiem podszedł i bez słowa przytulił się ,zaczął ją całować z początku delikatnie ale coraz bardziej lubieżnie dłoń powędrowała na jej pośladek Ona odwzajemniała uczycia gdyby nie:
- KOLACJA! PROSZĘ PAŃSTWA - zawołała z jadalni Rita
Popatrzyli na siebie z rozbawieniem po czym westchnęli i oboje ruszyli na dół.
Mimo długiego stołu zawsze siedzieli obok siebie ale jedli w milczeniu. Rita krzątała się w pomieszczeniu obok.
-duuskonaue - wydobyła z siebie przez zapchane usta jedzeniem Ann
W odpowiedzi doniośle beknął. Oboje się zaśmiali. Ale Rita była strażniczką dobrych manier:
- przy damie nie wypada
- Przepraszam .Obie damy- powiedział w kierunku Rity i mrugnął do Ann która znów zachichotała. Po głównym daniu Rita podała kawę i lukrowane ciasteczka. Rozsiedli się przy kominku Fritz na fotelu a Ann podpierając ręką głowę położyła się na niedźwiedziej skórze. Uwielbiał patrzeć na jej smukłe ciało spowite poświatą z kominka. Błogie życie ale za luksus trzeba płacić.:
-Ann ,niedługo przybędą wozy z Bretoni. Musimy ja bezpiecznie doprowadzić do Bogen- siorbnął gorącego nektaru z dalekich krain - Pięć wozów będzie sami nie damy rady ,jak znajdziesz czas między pudrowaniem noska a przymierzaniem biżuterii mogła byś się tym zająć
Odwróciła głowę w jego kierunku ukazując ząbki jak każdy facet spojrzał w głąb jej szerokiego dekoltu:
- między tymi dwoma musze zadowolić swego lubego - przeturlała się przez bok ,powoli uniosła się na czworaka i powolnymi kocimi ruchami zbliżała się do niego i przez zaciśnięte zęby szepnęła:
-dokończymy co zaczęliśmy - atmosfera zawrzała gdy ta położyła dłonie na jego udach lekko je rozsuwając wsparła się i zwarła swe z jego wargami. O Ritę się nie martwili zawsze wiedziała kiedy zniknąć. O rozlaną kawę też były ważniejsze sprawy. Mrauuuu

Następnego ranka obudził się sam. Od razu wstał przywdział porannik i ruszył do jadalni gdzie Rita już szykowała nakrycie pod śniadanie.
- Dzień dobry Rito, gdzie Ann - pytanie było retoryczne ale Rita uprzejmie odpowiedziała:
- Dzień dobry. Poszła załatwiacie jakieś sprawy a dokładnie te o które Pan prosił ,a teraz smacznego
Po zjedzeniu udał się na górę do biura. Nim usiadł podszedł do statuetki Morra. Podniósł ,chwycił jedną ręką na wysokości torsu a drugą przekręcił podstawek co otwarło schowek. Nikt nie będzie przeszukiwać Pana śmierci. Hedrich ma zawsze doskonałe pomysły. Razem z wekslem podszedł do biurka ,siadając odruchowo chwycił za fajkę. Była pusta wytrzepał tylko popiół do popielnicy i odłożył fajkę. Z trzeciej szuflady po prawej stronie wyjął tubus. Delikatnie wysunął zwinięty papier i rozłożył na stole ,rogi mapy Reiklanu przycisnął złotymi monetami które wyjął z tej samej szuflady co mapę. Weksel odłożył do drugiej szuflady od lewej z której wyjął kalendarz ten był złożony więc przyciskaniem nie zaprzątał sobie głowy , położył go po swojej prawej. Zasłon nikt nie odsłonił bo Rita nie miała wstępu do biura ale i tak wolał pracować przy blasku świecy ,która stała w świeczniku imitującym czaszkę. Zapalił ją i głośno do siebie powiedział:
-No to do roboty
ODPOWIEDZ