[Warhammer 40000] W imię Konklawe (OTWARTA)

To miejsce gdzie będzie następowała rekrutacja do gry RPG na forum Tawerny RPG.
the_weird_one
Mat
Mat
Posty: 407
Rejestracja: sobota, 22 listopada 2008, 21:34
Numer GG: 6271014

Re: [Warhammer 40000] W imię Konklawe (OTWARTA)

Post autor: the_weird_one »

Nie chcę tu nikogo musztrować, ale mam dwie karty i gracze nieco się niecierpliwią. Wiem, że niektórym przeszkadza co najwyżej testowanie 'Prototype'a' (taaak... ;) ), niemniej nie chciałbym wprowadzać żadnego terminu ostatecznego więc wiecie, rozumiecie... szybciorem.
No Name pisze:Podchodzę do norda i mówię:
- Pierwsza zasada klubu walki – nie rozmawiajcie o klubie walki...
Sirion
Marynarz
Marynarz
Posty: 293
Rejestracja: wtorek, 21 października 2008, 19:47
Numer GG: 11883875
Lokalizacja: Warszawa

Re: [Warhammer 40000] W imię Konklawe (OTWARTA)

Post autor: Sirion »

Ech, źle oceniłem czas... Po powrocie od kuzynów miałem sporo roboty w domu i niestety nie dałem rady już nic napisać :? Dzisiaj jadę nad morze i wracam dopiero za tydzień. Więc moja karta może dojść spóźniona sporo albo wcale (jeżeli MG uzna że czas zaczynać sesję). Wiem że wina leży po mojej stronie i zdaję się na decyzję MG :P
“Better to fight for something, than live for nothing”

General George S. Patton

Fortis cadere, cedere non potest
the_weird_one
Mat
Mat
Posty: 407
Rejestracja: sobota, 22 listopada 2008, 21:34
Numer GG: 6271014

Re: [Warhammer 40000] W imię Konklawe (OTWARTA)

Post autor: the_weird_one »

Do czwartku proszę, jako że w dniach poniedziałek-środa mnie nie ma.
No Name pisze:Podchodzę do norda i mówię:
- Pierwsza zasada klubu walki – nie rozmawiajcie o klubie walki...
Sciass
Marynarz
Marynarz
Posty: 261
Rejestracja: wtorek, 21 października 2008, 19:37
Numer GG: 7066798

Re: [Warhammer 40000] W imię Konklawe (OTWARTA)

Post autor: Sciass »

Dobra, skończyłem Prototype'a, w trakcie gry zginęło jakies 10k osób, w tym z 4000 cywili, z 2000 wojska z 4000 zainfekowanych i jeszcze z 1000 innego tałatajstwa (czyli jednak 11k). Gra oferuje tyle sposobów eliminacji że jeszcze do niej powrócę, najlepsza młócka od czasów Serious Sama i DMC. Napiszę kartę, pojawi się do czwartku, nie mam co prawda pełnego pomysłu ale cos się wytworzy.
Obrazek
the_weird_one
Mat
Mat
Posty: 407
Rejestracja: sobota, 22 listopada 2008, 21:34
Numer GG: 6271014

Re: [Warhammer 40000] W imię Konklawe (OTWARTA)

Post autor: the_weird_one »

Proszę państwa, mamy czwartek. Wychodzę ze szpitala i co? Mam kartę Mekowa i coś tam od Darlara.

Wierzę, że po prostu chcieliście przesłać jak już JA będę. Zatem czekam. Ale wnoszę, że wasz zapał jest coś niewielki. A wielka szkoda, wnosząc po pomyśle Darlara, pracy na piękne przerobienie karty przez Mekowa i mojej na zrobienie całego scenariusza...
No Name pisze:Podchodzę do norda i mówię:
- Pierwsza zasada klubu walki – nie rozmawiajcie o klubie walki...
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Warhammer 40000] W imię Konklawe (OTWARTA)

Post autor: Mekow »

Postarajcie się i podsyłajcie naszemu MG dobre karty :)
A jak brakuje komuś czasu - to niech powie, ze jego karta będzie za dwa dni (tylko wówczas niech będzie ;) ).

Sesja zapowiada się bardzo ciekawie :D


Poprawiona karta poszła - czy, jest coś jeszcze do poprawienia ?
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
the_weird_one
Mat
Mat
Posty: 407
Rejestracja: sobota, 22 listopada 2008, 21:34
Numer GG: 6271014

Re: [Warhammer 40000] W imię Konklawe (OTWARTA)

Post autor: the_weird_one »

Ze względu na to, że Sirion i Sciass mimo zapewnień się przeliczyli, zawieszam sesję, rekrutację i wszystko co z nią związane do czasu znalezienia trzeciego gracza.
No Name pisze:Podchodzę do norda i mówię:
- Pierwsza zasada klubu walki – nie rozmawiajcie o klubie walki...
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Warhammer 40000] W imię Konklawe (OTWARTA)

Post autor: Mekow »

the_weird_one pisze:Ze względu na to, że Sirion i Sciass mimo zapewnień się przeliczyli, zawieszam sesję, rekrutację i wszystko co z nią związane do czasu znalezienia trzeciego gracza.
Czyli zawieszasz rozpoczęcie sesji, ale rekrutacja nadal jest otwarta ;)

@ Sirion & Sciass
Co z wami ? Trzeba było troszkę poczekać i już rezygnujecie ?
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Sciass
Marynarz
Marynarz
Posty: 261
Rejestracja: wtorek, 21 października 2008, 19:37
Numer GG: 7066798

Re: [Warhammer 40000] W imię Konklawe (OTWARTA)

Post autor: Sciass »

Ja już wcześniej rozmawiałem z Weirdem. Do końca wakacji zawieszam wszelkie czynności mające związek z sesjami. W październiku powinna mi wrócić odpowiednia motywacja.
Obrazek
Blue Spirit
Bombardier
Bombardier
Posty: 895
Rejestracja: niedziela, 15 lutego 2009, 17:50
Numer GG: 0

Re: [Warhammer 40000] W imię Konklawe (OTWARTA)

Post autor: Blue Spirit »

dobra, zdecydowałem się.
Karta już na PW, Weird ;)
Obrazek

to dalej ja, tylko mi kochany baziu ksywkę zmienił :D
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Warhammer 40000] W imię Konklawe (OTWARTA)

Post autor: Mekow »

I jak z tą sesją ? :)

Net mi siada, ale zawsze mam jeszcze 1 godzinę dziennie w bibliotece :)
Mam więc nadzieję, że sesja się jednak odbędzie :)
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
the_weird_one
Mat
Mat
Posty: 407
Rejestracja: sobota, 22 listopada 2008, 21:34
Numer GG: 6271014

Re: [Warhammer 40000] W imię Konklawe (OTWARTA)

Post autor: the_weird_one »

Będzie, czekamy aż Darl wyleczy nadgarstek.

A ja przygotuję dla was kolejny fluffowy kawałeczek na pobudzenie apetytu. Oby przyśpieszył gojenie się nadgarstka Darla w cudowny sposób. ;)
No Name pisze:Podchodzę do norda i mówię:
- Pierwsza zasada klubu walki – nie rozmawiajcie o klubie walki...
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Warhammer 40000] W imię Konklawe (OTWARTA)

Post autor: Mekow »

Ekhem... I jak tam się czuje nadgarstek Darl'a ?
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
necron1501
Mat
Mat
Posty: 448
Rejestracja: poniedziałek, 4 lutego 2008, 17:42
Numer GG: 10328396

Re: [Warhammer 40000] W imię Konklawe (OTWARTA)

Post autor: necron1501 »

Jeśli jeszcze jest możliwość, mogę coś tam sklecić, tylko pozostaje pytanie, czy jest miejsce :D
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
the_weird_one
Mat
Mat
Posty: 407
Rejestracja: sobota, 22 listopada 2008, 21:34
Numer GG: 6271014

Re: [Warhammer 40000] W imię Konklawe (OTWARTA)

Post autor: the_weird_one »

Jasne że jest możliwość, ale podeślij kartę/y szybko. Niedługo startujemy nie bacząc na spóźnialskość niektórych. :wink:
No Name pisze:Podchodzę do norda i mówię:
- Pierwsza zasada klubu walki – nie rozmawiajcie o klubie walki...
the_weird_one
Mat
Mat
Posty: 407
Rejestracja: sobota, 22 listopada 2008, 21:34
Numer GG: 6271014

Re: [Warhammer 40000] W imię Konklawe (OTWARTA)

Post autor: the_weird_one »

Segment: Obscurus
Sektor: Scarus
System: Annonatori
Planeta: Bevronis |---|[Annonatori Secundus, Annonatori Beta]
Obszar geograficzny: 45. stopień szerokości / 67. stopień długości
Nazwa miasta-ula: Vorthis (od nazwy geograficznej)
Położenie: Dzielnica Robotnicza imienia św. Nednalisa Vyrra patrona administracji portowej, centralno-zachodnia część ula, poziomy nadziemne
Czas: 959999M41 (*)
Godzina: 16.41 czasu Terrańskiego/02.57 czasu lokalnego

*Pierwsze trzy cyfry oznaczają częśc roku - około 2,73 takiej jednostki do jeden dzień, rok został podzielony na tysiąc równych dni i terminologia ta odnosi się tylko i wyłącznie do Terry, kolejne trzy cyfry oznaczają rok, ostatnie wreszcie M wraz z dwucyfrową liczbą - tysiąclecie.

Dolne części olbrzymiego Ula - w przeciwieństwie do roziskrzonej wszechobecnymi tam, cienkiej warstwy centralnych i górnych poziomów - pogrążone były w niemal całkowitym mroku, tylko światło gwiazdy systemu, Annonatori, odbite od dwóch księżyców planety oświetlało wąskie ścieżki, złomowiska, fundamenty wysokich murów i ogólną zabudowę dolnych poziomów. Wespół z mdłą poświatą z góry przedostawała się tak przez szczeliny jak i wolne przestrzenie dzielące olbrzymie budynki - w większości manufaktury - otaczające plac na którym sześć uzbrojonych postaci przy trzech ciężarówkach wsłuchiwało się w odległy pogłos wiecznie pracujących maszyn.
Dookoła znajdowały się także ruiny i zgliszcza dawnych, wysokich kamienic i niewielkich, industrialnych budynków. Zaułek, w którym stali uzbrojeni mężczyźni znajdował się pomiędzy halą produkcyjną starego typu samochodów, manufaktorum amunicji oraz kapliczką dla robotników. Pięciu utworzyło kordon wokół ciężarówki i przywódcy. Uważny obserwator mógłby dostrzec przez szybę ruch wewnątrz pojazdów, świadczący o obecności jednej osoby wewnątrz każdej jak i czterech rozstawionych w różnych miejscach wysoko w oknach opuszczonych budynków, blisko kładek prowadzących do pochylonych ścieżek, rdzewiejących drabin czy przestarzałych wind ewakuacyjnych. Ruchy wszystkich były nerwowe poza przywódcą, którego myśli z kolei układały się nader chaotycznie.
"Ośmiu, dziesięciu. Lekko uzbrojeni. Najpierw będzie rozmawiał pośrednik. Dopiero potem podejdzie Jorax..."
Jorax to było specyficzne nazwisko. Znane tylko w półświatku, kojarzone było z niewielką, świetnie wyszkoloną i wyszkoloną grupą przestępczą z podziemi Ula, która pojawiła się znikąd,
prowadzona przez dosyć enigmatycznego posiadacza tego imienia-przydomka. Nadzorował on tylko najważniejsze ich działania i mało kto z nim miał okazję otwarcie rozmawiać. Nie widziano jego twarzy, wiadomo jednak iż jest wielkim, olbrzymim niemal mezczyzną o doskonałej budowie i muskułach i ciężkim głosem, kojarzącym się z lepkim, gęstym olejem. Jakkolwiek absurdalne było to porównanie, było dosyć powszechnie potwierdzane. Ale nikt nigdy z nim nie zamienił słów, gdyż nigdy niczego nie kupował od innych grup podziemia.
Aż do dzisiaj.
Larco Nersten, przywódca uzbrojonych kryminalistów czekał na niego i po raz pierwszy miał dokonać z nim wymiany towaru na pieniądze. Specyficznego towaru. Zwłaszcza biorąc pod uwagę iż kupcy są także "tylko" kryminalistami.
Uwagę wszystkich przykuły wjeżdżające do długiego na niemal czterdzieści metrów zaułka. Dwa ciężarowe i jeden osobowy, o koślawo nałożonym czarnym lakierze. Jorax wybrał to miejsce aby odsiać ewentualnych obserwatorów - do dolnych partii miasta w Dzielnicy Robotniczej wolny dostęp mieli tylko ci o dobrych znajomościach. Przy odrobinie szczęścia Arbites nigdy się nie dowiedzą iż ktokolwiek tu był.
Krótka kolumna podjechała bezpośrednio do sprzedawców, samochody zatrzymały się w poprzek w taki sposób, aby uniemożliwić ewentualną ucieczkę gdyby kontrahenci chcieli w jakiś sposób wykiwać kupujących. Jednak Larco Nersten nie zamierzał wykiwać enigmatycznego olbrzyma - on zamierzał go zabić.
Zgodnie z ustaleniami jego informatorów, nienazwana dotychczas grupa Joraxa konsekwentnie eliminowała jego odosobnionych pracowników odpowiedzialnych za różne partie jego dochodów. Jeżeli nie chciał zmniejszyć jego udziałów w nielegalnym biznesie, potrzebował dodatkowych środków. Środków, które dostarczyć mu miała transakcja. W normalnych warunkach jednak nigdy nie sprzedałby takiej rzeczy... I wciąż nie zamierzał. Nie zamierzał także puścić tego płazem kupcom, więc za spore pieniądze ściągnął z całej planety swych najlepszych najemników.
Z samochodów wysiedli pasażerowie po zewnętrznej stronie odgrodzonego zaułka, a także kierowca samochodu osobowego, który po zamianie kilku słów z innymi ruszył w stronę Nerstena. Jako jedyny nie miał broni.
- Jak widać jesteśmy, panie Larco... - to powiedziawszy skłonił się z niemal szyderczą służalczością. Ty na pewno dostaniesz kulkę między oczy skurwysynu, pomyślał gangster z Portu.
- Bez zbędnego ceremoniału... mamy towar, jeżeli macie pieniądze to wymieńmy się i elegancko spierdalajmy w przeciwnych kierunkach, zanim zarządcę dolnych poziomów kasa zacznie uwierać w kieszeni.
Kierowca zmierzył wzrokiem Larco bez słowa. Widać było, iż lustruje okolicę w poszukiwaniu zasadzki. Nersten wstrzymał na moment oddech. Na szczęście tamten niczego chyba nie zauważył, odwrócił się bowiem bez słowa i podszedł do ciężarówki. Zgodnie z planem. Z jakichś powodów Jorax musiał dokonać osobistej analizy wartościowego przedmiotu. Kierowca poszedł zapewne go zawołać. Sam sprzedający dał znak ręką dwóm ze swych ludzi by przynieśli towar.
Otworzyli środkową ciężarówkę i wyjęli sporej wielkości kontener rozmiarami przypominający skrzynię z narzędziami. Wyszli na środek placu, z dala od swego kordonu, osłaniani przez niewidocznych strzelców. Postawili kontener na środku, pomiędzy obydwiema stronami transakcji i odsunęli się, odsłaniając pole strzału w oczekiwaniu aż Jorax z obstawą podjedzie, by dokonać ekspertyzy.
Tak się jednak nie stało. Po raz kolejny Nersten musiał maskować spięcie wywołane faktem, iż kierowca chwycił za obszerną walizę, zapewne z zapłatą i podszedł do niego, wręczając mu pieniądze. Zupełnie jak gdyby jego kontrahent wszystko przewidział. Dwóch uzbrojonych najmeników Joraxa - a uzbrojeni byli w Cadiańskie Karabiny Laserowe wzoru szóstego i takiego uzbrojenia Larco im zazdrościł, lecz broń z nieznanych źródeł była domeną i walutą olbrzyma - podniosło niewielki, acz ciężki pojemnik i podeszło do jednej z ciężarówek. Wtedy drzwi zostały otwarte od zewnątrz i by dokonać ekspertyzy wyszedł z niej Jorax.
- Zmieńcie pozycje, macie natychmiast pochwycić go w strefę ogń... - stojący wciąż z walizką dowóca zaczął rozkazywać swym ustawionym w otaczających zabudowaniach podwładnym, ale zamarł wpół słowa na widok swego kontrahenta.
Jorax był naprawdę jednym z największych, a na pewno najmasywniejszym człowiekiem jakiego Nersten widział - być może klasyfikującym się już do ,,przebadania" w poszukiwaniu mutacji przez Inkwizycję - mierzył wyprostowany niemal osiem stóp, ciężko natomiast było ocenić jego masę poprzez niesamowicie muskularną sylwetkę okrytą przepastnym, jasnoszarym płaszczem z głębokim kapturem. Spojrzał raz Larco w oczy, natychmiast go rozpoznając z licznych zdjęć, a ganster stwierdził iż nigdy nie chciałby musieć znosić tego spojrzenia sam na sam. Twarz niewidzianego, poza licznymi bliznami, była nieskazitelna i proporcjonalna, oczy zaś posiadały pewną niezrozumiałą głębię choć także w ich ciemnej zieleni nie krył się wyrachowanie i nieprzenikniony chłód. Po krótkiej inspekcji Jorax skierował swą uwagę ku kontenerowi, który został zabezpieczony i otwarty przez jednego z jego "przybocznych". Włożył potężne ramię do środka i wyjął zmurszałą księgę, utrzymywaną w całości przez konserwujące środki zawarte w specyficznym kontenerze. Książka mogła mieć kilka tysięcy lat - wprawnemu obserwatorowi nie mogły umknąć liczne tego przejawy, ze starszym i celowo zamazanym wzorem godła nieistniejącej już planety na czele. Kiedy Jorax dokonywał inspekcji, Larco Nersten podziękował w duchu Imperatorowi za to iż nie zdecydował się zminimalizować ryzyko utraty księgi przez podłożenie falsyfikatu - ozdoba jego kolekcji nielegalnych i rzadkich dzieł, zapisana w niezrozumiałym języku którego żaden tłumacz, nieważne jak dobrze opłacony (a znalazło się kilku oszustów) nie zdołał odczytać. Gdyby znał jej zawartość, wiedziałby kto byłby nią zainteresowany, a nie wątpił że jej wartość można było szacować w małej fortunie. Jednak jak negocjować cenę nie wiedząc, co się sprzedaje?
Teraz jednak to jeden z agentów Joraxa dał do zrozumienia, że jego szef poszukuje tej pozycji. Było to okazja do pozbycia się Joraxa i jego agentów raz na zawsze.
- Mam go w celowniku... - wyszeptał jeden z zakamuflowanych. Krótko po nim reszta potwierdziła namierzenie innych celów.
- Zabijcie skurwieli... - wyszeptał Larco z niecierpliwością. Wpatrywał się w olbrzyma z ponurą satysfakcją.
Nagle stało się coś nieoczekiwanego. Jeden z maruderów Joraxa zauważył mierzącego do niego snajpera i wystrzelił, krzyknąwszy na alarm. Wszyscy ukryci byli pod wrażeniem czujności i celności wroga, ale natychmiast rozpoczęli ostrzał.
Zaczęła się rzeź, obie strony przypadły do swych jedynych osłon - samochodów.
Trzech wrogów, w tym alarmujący, padło tryskając krwią, Jorax zaś otrzymał wiele trafień w tors - w tym jedno w serce - oraz odłamkowe trafienia w prawą rękę, którą był obrócony w stronę ludzi Nerstena, a także w głowę. Wypuścił księgę i padł nie zdążywszy wypowiedzieć słowa sprzeciwu czy też odwrócić się w stronę adwersarzy. Jednak jego doskonale wyszkoleni ludzie działali, by go pomścić. Jeden z nich namierzył wyższe piętro na którym ukryło się w jednym pokoju trzech najemników, i zdołał tam doskonale celnie mimo zaporowego ostrzału wrzucić, ku przerażeniu bystrookiego Larco, granat odłamkowy armii, Grenadierów Gwardii. Nie trzeba było próbować nawiązać połączenia by po eksplozji zorientować się, że wszyscy trzej zostali poszatkowani.
Wyskoczyli ukryci w ciężarówkach, część wskoczyła przez okna do budynków by zajść wroga od boków. Ci poukrywani wysoko, w tym Caeyne Herven, najlepszy z najemników Nerstena, oddali kolejną salwę po czym sami zostali poszatkowani ogniem karabinów automatycznych - poza najlepszym, który i tak został przygwożdżony samą szybkostrzelnością broni wroga i padł na posadzkę w spadającym ze ścian od rykoszetów tynku, wysoko, czołgając się w stronę kładki, byle dalej od okna.
Kolejnych dwóch ludzi Joraxa, w tym kierowca który wręczył walizkę bezpiecznie teraz schowanemu Larco, zginęło gdy pociski przebiły ich opancerzone samochody. W odpowiedzi Jeden z ostatnich żywych podwładnych olbrzyma wyciągnął i użył granatnika, który trafił w wybiegających zza osłony w celu podejścia najemników. Wtem obsługujący granatnik zginął razem z uzbrojonym towarzyszem stojącym przy tym samym samochodzie, trafiony rozpryskowym strzałem ze strzelby bojowej adwersarza który podszedł do okna budynku na ich wysokości. Przypłacił to trafieniem w pierś, które poszarpało mu płuca. Rzeź na miniaturową skalę była wszechobecna.

Po minucie było po wszystkim.

Ciężko dyszący Larco z trzema ochroniarzami wychylili się zza samochodów. Ostatni żyjący z trzech ukryty żołnierzy, którzy oskrzydlali wroga, dął znak że wszyscy poplecznicy olbrzyma, którego ciało leżało przed osłoną, byli martwi. Podniósł się także Caeyne i wstąpił na kładkę wychodzącą z jego piętra budynku.
Przywódca gangu nie mógł uwierzyć w to, co zaszło. Jego doskonale przygotowana zasadzka przeobraziła się w masakrę obydwu stron. To była bardzo kosztowna noc. Podszedł z wszystkimi poza Caeyne'em do ciała Joraxa, rozglądając się za księgą.
Była tam, jakimś cudem w całości, pod piersią olbrzyma. Gangster przetarł wierzchem dłoni spocone czoło. Nie był nawykły do walk bez przytłaczającej przewagi jego ludzi. Poza tym miał nadzieję na jakichś jeńców, którzy zdradziliby tożsamość agentów Joraxa.
- Jest tam to gówno? - zapytał niewzruszony Caeyne z kładki. Larco skinął głową i gestem nakazał jednemu z ochroniarzy podać mu księgę. Ten podszedł, sięgając i drugą ręką zepchnął ciało.
A raczej spróbował. Bo Jorax nie był jeszcze martwy.

Olbrzym podniósł się natychmiastowo i tuż zanim pozostali otworzyli ogień, zasłonił się wrzeszczącym wniebogłosy ochroniarzem i jedną ręką wyrwał mu z kabury pistolet. Ciało nieszczęśnika zostało poszatkowane, Jorax zaś doskonale wymierzynymi strzałami, biegnąć i praktycznie taszcząc trupa zabił kolejnego i jeszcze człowieka ukrytego wcześniej w ciężarówce.
Odrzucił zarówno ciało jak i broń i zamierzył się gigantyczną pięścią w głowę Larco, jednak drogę w ostatniej chwili zagrodził mu ostatni z ochroniarzy, dobrze zbudowany dryblas, który nie mógł się jednak mierzyć z olbrzymem pod względem gabarytów. Z całej siły wykonał uderzenie kolbą w głowę osamotinionego, ten jednak tylko stracił na moment równowagę i Nersten zdołał odskoczyć i wyszarpnąć z pochwy broń świadczącą w równym stopniu o jego statusie, bogactwie jak i wojskowej przeszłości - miecz łańcuchowy - i natychmiast go uruchomił, mechanizm poruszający adamantowymi zadziorami zawarczał akurat gdy Jorax wyrwał karabin niedowierzającemu ochroniarzowi i zmiażdżył mu czaszkę potężnym uderzeniem kolby. Zdążył zmienić pozycję aby uniknąć trafienia przez Caeyne'a i wymierzyć, nim jednak strzelił Larco ściął lufę swym mechanicznym ostrzem. Zaatakował ponownie, jednak olbrzym wykonał unik w ostatniej chwili. Stojący na kładce łowca nagród zaś zawahał się, nie chcąc trafić pracodawcy. Nersten wykonał kolejny chybiony cios, dokładnie widząc ranę w miejscu serca olbrzyma, zastanawiając się z jakim mutantem walczy. Po wykonaniu markowanego ataku wykonał poprzeczne cięcie mierząc w szyję wroga, wiedząc iż nie może uniknąć.
Jorax nie uniknął, teraz jednak w pełni ukazał swą zakutą w cienką, pancerną rękawicę lewą rękę. Zadziory miecza zagrzytały o nią, mechanizm zawył gdy olbrzym chwycił ostrze w dłoń i potężnym kopniakiem w pierś posłał Larco o odbitych i płucach i pękniętych żebrach i mostku na ścianę przeciwległego samochodu. Jorax natychmiast podążył za nim, nie chcąc dać pola strzału Caeyne'owi.
- Kim... Czym... - zaczął krztusząc się Nersten - Czym... Jeste... - nie zdążył jednak dokończył pytania. Olbrzym przerwał mu, zamieniając jego pytanie we wrzask wraz z będącym częścią doskonałego ciosu zatopieniem miecza w kręgosłupie jego kontrahenta.
Caeyne zobaczył, że koło olbrzyma znajduje się sporo długiej broni palnej, a widział wcześniej jego doskonałą celność... mimo iż był pewien, że trafił Joraxa prosto w serce. Odrzucił swego igłowca i wyjął dwa Aresy, ulubione ciężkie pistolety. Gdy tylko Jorax się wychylił, ten zaczął strzelać bez opamiętania byle tylko przygwoździć to monstrum dostatecznie długo by uciec.

Obrazek
- Masz sukinsynu! - wrzasnął niemal panikując, strzelając dalej w biegu do najbliższej windy ewakuacyjnej. Gdy strzlelanie ucichło, Jorax się wychylił. Caeyne'a nie było. Uciekł.

Z niekłamanym zadowoleniem olbrzym sięgnął po księgę. Poszukiwał ją zbyt długo by taki incydent jak masakra jego nowych pracowników miał go specjalnie przejmować, był zbyt podekscytowany bezcennym znaleziskiem.
- Dzięki Larco... jeżeli o mnie chodzi, to interesy z tobą to czysta rozkosz i zabawa. - rzucił, po czym wyjał z jednej z licznych kieszeni skórzanego płaszcza ręczny komunikator wojskowej technologii Vox.
-Mam ją. Będę za czterdzieści minut w umówionym miejscu. Weźcie też Skarlskena i wyposażcie samochód w ambulatorium. Nie, nie ma rannych... Tylko ja. Mam postrzał, chyba serce, na razie panuję nad sytuacją, ale chciałbym uniknąć powikłań. Pośpieszcie się.
Schował komunikator. Jego zaletą była obsługa tylko wojskowych kanałów, co poprzez procedury wojskowe gwarantowało brak podsłuchu w miejscu pozbawionym jakichkolwiek stanowisk nasłuchowych Gwardii - akurat ich operator pełniący wachtę w garnizonie miejskim leżał dwa samochody za nim. Niestety, jego koledzy z różnych oddziałów także. Cóż, przy odrobinie szczęścia i kredytów imperialnych, albo lokalnych koron bevrońskich po prostu odnotowane zostaną kolejne dezercje. Arbites i tak niczego nie znajdą.
Rozmyślał wchodząc do jednej z jego ciężarówek. Zgodnie z ustaleniami i zapłatą, urzędnik nadzorujący robotników będzie ignorował ich zgłoszenia o hałasie. Co ważniejsze, wezwie Arbites. Ale dopiero za niecałą godzinę. Dobrze. Wystarczy.
Zrzucił płachtę z pokaźnych rozmiarów bomby taktycznej starego typu w ciężarówce. Kosztowało dużo, ale było niezbędne. Poza tym miał źródła wszelkiej broni... Ustawił zapalnik ładunku na siedemdziesiąt minut. Przy odrobinie szczęścia kilku Arbites zdąży zniknąć razem ze śladami. Tak jak Jorax, który wraz z kilkoma przybocznymi i elitą gangu Larco Nerstena zniknie w katastroficznej eksplozji reaktora plazmowego energetycznego z setkami robotników i pewnym urzędnikiem.
W istocie usunie się w cień, jego organizacja zaś będzie wciąż pod właściwą dyrektywą. A podwładni Nerstena nie będą za nim tęsknić na tyle, by dociekać wśród Arbites jak zginął ich okupant najlepiej płatnego stanowiska w gangu.
Miał księgę. To się liczyło. A za dwie godziny znów znajdzie sę w zaciszu ich kryjówki by zgłębić jej bardzo konkretne i wybrane przez niego tajemnice. Dla spełnienia większych ambicji.
Nie tylko jego ambicji.


Segment: Obscurus
Sektor: Scarus
System: Annonatori
Planeta: Bevronis |---|[Annonatori Secundus, Annonatori Beta]
Obszar geograficzny: 45. stopień szerokości / 67. stopień długości
Nazwa miasta-ula: Vorthis (od nazwy geograficznej)
Położenie: Dzielnica Robotnicza imienia św. Nednalisa Vyrra patrona administracji portowej, centralno-zachodnia część ula, poziomy nadziemne
Czas: 959999M41 (*)
Godzina: 16.41 czasu Terrańskiego/04.14 czasu lokalnego

W Dzielnicy Robotniczej w podsektorze A-109 odnotowano eksplozję która przeniosła łańcuchowo falę zniszczenia do podsektorów od A-46 do A-208. Sześćdziesiąt trzy procent drużyn ratunkowych w Ulu w sile stu czterdziestu dwóch tysięcy pięciuset brygadzistów jest zmobiliowanych i skierowanych ku miejscu katastrofy. Przewidywana śmierć Tysiąca trzysu lokalnych robotników i sześciokrotnie więcej rannych. Wśród zgonów liczni techkapłani, urzędnicy i szacowni Wielebni Mechanicum. Na miejscu przebywały także dwie drużyny Arbites na misji specjalnej. Ponad to szacuje się zgony także mikroskopijnego odsetka nieistotnych kryminalistów.
No Name pisze:Podchodzę do norda i mówię:
- Pierwsza zasada klubu walki – nie rozmawiajcie o klubie walki...
the_weird_one
Mat
Mat
Posty: 407
Rejestracja: sobota, 22 listopada 2008, 21:34
Numer GG: 6271014

Re: [Warhammer 40000] W imię Konklawe (OTWARTA)

Post autor: the_weird_one »

Moglibyście mi tu napisać cokolwiek, zamiast przesyłać Prywatne Wiadomości, bo modowie niedługo zaczną mnie oskarżać o nabijanie postów (w sumie biorąc pod uwagę ile już trwa gromadzenie zgłoszonych graczy i praca nad ich kartami i wpajaniem świata co poniektórym, sam bym im pewnie uwierzył).

Tymczasowo przejrzałem raz jeszcze to, co mam, i stwierdziłem że widzę fajne postacie. Ciekawe, z pomysłem, dobrze zbudowane i nieźle opisane.

A chciałbym ujrzeć osoby.

Zastanowiłem się, jak by to zrobić, i stwierdzam, że od razu to pomoże w kreowaniu postaci. Nie zamieściłem dokładnych wytycznych, co chcę w karcie, i, niestety, uznaję swój błąd. Poniżej zamieszczam przekonwertowany zestaw dwudziestu pytań z podręcznika do drugiej edycji Shadowruna. Dostosowałem większość do 40k, choć zmiany były kosmetyczne.

Aby karta postaci była kompletna, należy odpowiedzieć na każde pełnozdaniowo, w pełni wyczerpując temat i najlepiej dodając jakieś przemyślenia. Ponad to skrótowa historia postaci dowolna, do której nie trzeba znać uniwersum sesji - bowiem sam ją dostosuję. Chociaż na zdecydowaną większość odpowiecie w tych pytaniach.

Proszę o tę kartę także tych, którzy złożyli mi już pełne. W większości wystarczy zapewne kopiuj-wklej, ale pogłębienie postaci nie zaszkodzi. Miło by było ujrzeć osoby.

Nie żeby to była bardzo ambitna sesja, ale wiecie, lubię mieć pełnowartościowe postacie graczy. ;)

A propos odniesień, gra zaczyna się w trzecim kwartale albo nieco później 999 roku 41-szego Millenium. Jeżeli chcielibyście aby postaci brały być może udział w jakichś większych wydarzeniach na skalę międzyplanetarną, kalendarium takowych z Lexicanum zamieszczam tutaj: http://wh40k.lexicanum.com/wiki/M41

A teraz dwadzieścia pytań...

Jaka jest płeć postaci?
Wybór jest prosty: mężczyzna lub kobieta, ale jaka różnica! Potrzeby i perspektywy biologiczne, społeczne i - jak twierdzą niektórzy - psychiczne są różne u kobiet i mężczyzn. W 41-millenium w zarządzaniu, lokalnej polityce czy wojsku seksizm należy już raczej do przeszłości, ale niekoniecznie bywa tak na różnych światach odbiegających kulturą, historią lub stopniem rozwoju od wielkich terrańskich Schola. Poza tym w wielu środowiskach sytuacja wygląda inaczej gdy relacje są bardziej osobiste. Co się stanie, gdy kolejny współpracownik, z którym kontakt nawiąże postać, będzie kobietą i to w mniej oficjalnym otoczeniu zdeklarowaną seksistką?

Jaka jest fizyczna wielkość postaci?
Czy twoja postać pochodzi z którejś odmian ludzi o widocznych różnicach? Może posiada nawet mniej widoczne mutacje? Jest wysoka, masywna, szczupła, dobrze zbudowana lub wychudzona?
Jest różnica pomiędzy kolorem naturalnym a wywołanym. Współczesna chirurgia kosmetyczna (także dla, np., szpiegów) to zadziwiająca rzecz, a poddają się jej właściwie wszyscy (obie płci) w jakimś tam stopniu. Jaki kolor (kolory) mają włosy postaci? Jaką nosi fryzurę Dlaczego? Co z kolorem oczu? Czy są naturalne? (Cyberoczy mogą wyglądać niemal dowolnie.) Czy postać potrzebuje okularów, nosi szkła kontaktowe, a może przeszła operację korekty lub wyostrzenia wzroku? Co z kolorem skóry?
Pamiętajmy, że rasizm w czterdziestym pierwszym millenium związany jest z rasą (i to ekstremistyczno-religijnie) , a nie z kolorem skóry. (Dlaczego miałby cię martwić ten ciemnoskóry facet stojący koło ciebie w wagonie metra, skoro istnieją wyraźne pobudki by podejrzewać populację o bycie ofiarą Infestacji Genokradów?).

Jaki jest ogólny wygląd postaci?
Postać nosi się prosto, czy może jest przygarbiona? Ubiera się anachronicznie, stylowo czy złowieszczo? Zachowuje się w sposób onieśmielający czy niedbały? Czy jest atrakcyjna? Czy ma jakieś znaki szczególne, wyróżniający się kształt głowy, twarzy, kończyn?
Co może sobie pomyśleć ktoś, kto zobaczył ją po raz pierwszy?

Gdzie urodziła się postać?
Dziecko wychowane na Cadii będzie miało zupełnie inne doświadczenia niż wychowywane w jednym z bogatych, w dużej mierze samodzielnych światów dalszych od Oka, a z tegoż samego Segmentum Obscuras - w sumie każda planeta w tym sektorze będzie od Cadii diametralnie inna.. Co tam, nawet dzieciak wychowany w bogatej dzielnicy będzie miał inne doświadczenia niż ten z biedniejszej - mieszkający kilka bloków dalej. Zdecyduj, na jakiej planecie, prowincji, mieście, wsi, Ulu a jak się da, to i dzielnicy (przajmniej co do klasy przywilejów i bogactwa) urodziła się postać. Wielu psychologów uważa, że nasze postępowanie jako dorosłych jest uwarunkowane głównie tym, kim byliśmy jako dzieci. Pomyśl o dzieciństwie postaci, jej sąsiadach, przyjaciołach, rówieśnikach, rodzinie.

Ile postać ma lat?
Kluczowe znaczenie ma tutaj, kiedy postać się urodziła. Czy pamięta jakieś ważne wydarzenia drugiej połowy ostatniego wieku czterdziestego millenium, a może jest o wiele starsza, udając młodą osobę przez odpowiednią mieszankę chirurgii, cybernetyki lub nawet zdecydowanie bardziej radykalnych środków? A może jest o wiele starsza?

Jaka była rodzina postaci?
Co robią rodzice postaci? Jak rodzina wspierałą postać? Rodzice żyją w związku, czy są po rozwodzie, może w separacji? Jaka była to rodzina? Czy postać ma rodzeństwo? Gdzie ono jest i co robi? Czy postać utrzymuje z nim kontakt? A może w ogóle nie zna swojej rodziny? Jeśli nie, jaka była rodzina zastępcza?

Czy postać założyła własną rodzinę?
Czy postać jest po ślubie? Po rozwodzie? W separacji? Czy ma dzieci? Jeśli nie, to czy chce je mieć?

Jak i gdzie postać się kształciła?
Gdzie postać zdobyła swoje umiejętności? Chodziła do szkoły? Kontynuowała po niej naukę? Może do wojskowej akademii? Gdzie? To była szkoła prywatna, publiczna, korporacyjna, rodowa, może prowadzona przez Eklesiarchię? Może postać miała prywatnych nauczycieli, a może pobierała nauki tylko w twardej szkole życia?

Czy postać kiedykolwiek zarabiała na życie w inny sposób?
Jasne, że posiada konkretny zawód i kwalifikacje, ale co było przedtem? Czy postać kiedykolwiek zarabiała pieniądze w legalny sposób? Czy je zarabiała? Lubiła swoją pracę? Dlaczego ją porzuciła? Czy wróci?

Jakie są polityczne i religijne przekonania postaci?
To bardzo drażliwe kwestie, ale co z nimi? Czy postać ma określone poglądy polityczne? Jakie to poglądy? Jak odnosi się do Imperium, gubernatoratu planety, zarządu jej okolicy zamieszkania, placówki wojskowej czy okrętu? Czy jej rodzina była religijna? Czy nadal taka jest? Czy postać zmieniała religię i jaką obecnie wyznaje? Dlaczego?

Jaki jest kodeks moralny postaci?
Czy postać zabija? Dlaczego i kogo? Kiedy uważa zabójstwo za usprawiedliwione? Czy uważa, że zabijanie można zaakceptować? W jakich okolicznościach? Może uważa, że to prawno tylko pewnej uprzywilejowanej grupy? Jaki jest stosunek postaci do problemów kary śmierci, aborcji, eutanazji, pogromów o tle religijnym i wymierzonym w mutantów, działalności Inkwizycji? Czy postać posiada własny kodeks etyki seksualnej albo się chociaż nad tym zastanawia?

Czy postać ma jakieś cele?
Czy to, co postać robi, jest tym, co chce robić zawsze? Czy ma jakieś dalej sięgające ambicje? Czy podoba jej się wszystko tak jak jest? Jeśli nie, to dlaczego i co planuje zrobić z tym, co jej się nie podoba? Jak długo to potrwa i czy postać zechce tak długo czekać?

Dlaczego postać wykonuje swą profesję/zawód?
Z jakiego powodu postać zdecydowała się na takie zajęcie? Robi to dla emocji? Dla pieniędzy? Spokoju? Stabilności? Z przymusu? Żeby zargrać na nosie możnym tego świata? Z nienawiści do kogoś lub czegoś? Traktuje to jako etap własnego planu? Jako oświadczenie polityczne? Czy jakieś zdarzenie czy okoliczności mogą spowodować, że postać odejdzie od obranej ścieżki?

Jaka jest osobowość postaci?
Czy postać jest pesymistą? Idealistą? Radykałem (heh heh)? Konserwatystą? Czy jest zrezygnowana? Łatwa we współżyciu? Wojownicza? Jest samotnikiem? Jest wybuchowa? Uczuciowa? Obsesyjna? Ekstrawertyk? Introwertyk? Jest przesądna? Ambiwalentna? Racjonalna? Pochłania ją pasja, czy ogarnia zwątpienie?

Jakie są wyjątkowe kwalifikacje postaci?
Niekoniecznie chodzi o umiejętności jako takie, ale o to, w czym postać jest dobra. Czy łatwo nawiązuje kontakty z ludźmi? Czy potrafi dbać o sprawy handlowe? Przydzielać zadania? Przewidująco planować?

Czy istnieje coś, czego po prostu nie potrafi?
Zbliżać się z ludźmi? Dokonywać realistycznej samooceny? Dobrze pracować w grupie? Jasno rozumować w stresujących warunkach? Obchodzić się z pieniędzmi?

Czego postać nienawidzi?
Korporacji? Dowództwa? Świętych miejsc? Inkwizycji? Konkretnej obcej rasy? Podrasy ludzkości? Swojej pracy? Osobistych pytań? Sentymentalności? Mediów? Rodziny? Pewnych ludzi? Społeczeństwa w ogóle?

Co postać kocha?
Brzeg morza? Widok z wysokich budynków? Ciszę? Głośną muzykę? Sztukę? Prowadzenie interesów? Wojnę? Imperatora? Dreszczyk emocji? Aurę tajemniczości? Konkretną osobę? Konkretne miejsce?

Jak nazywa się postać?
Pod jakim nazwiskiem lub mianem postać się urodziła? Jakiego używa obecnie? Czy postać sama wybrała swoje imię, zostało one nadane zgodnie z tradycjami rodzinnymi, może to tylko przydomek lub dowcip?

Odraczam start, który chciałem aby był najpóźniej dzisiaj. Czas do wykończenia postaci - przyszły czwartek (pisane w sobotę).

Pozdrawiam
Wasz jedyny Freak

P.S.
Kolejny nastrojowy ucinek, będą się powtarzać często. To niestety tylko tłumaczenie popularnego fragmentu...

Powiedziano wam o Inkwizycji; skrytej w cieniach
organizacja stojącej chroniącej Ludzkość oraz
Imperatora przed niebezpieczeństwem herezji,
opętania, dominacji obcych i rebelii.

Powiedziano wam, że Inkwizycja jest ostateczną
obroną przed widmami strachu przyczajonymi
w ciemności pomiędzy gwiazdami.

Powiedziano wam, że Inkwizytorzy są jaśniejącymi
zbawcami w przyćmiewającym mroku zła, nieskazitelnymi,
najbardziej oddanymi wojownikami Imperatora.

Powiedziano wam, że siły Inkwizycji są zjednoczone w słusznej sprawie oczyszczenia galaktyki z każdego zagrożenia, zewnętrznego czy wewnętrznego.

Wszystko co wam powiedziano jest kłamstwem!
No Name pisze:Podchodzę do norda i mówię:
- Pierwsza zasada klubu walki – nie rozmawiajcie o klubie walki...
ODPOWIEDZ