Sposoby na biernych graczy
: niedziela, 10 stycznia 2010, 13:54
hm, mam taki problem, dosyć poważny, proszę całą brać tawernianą o pomoc i rady.
Chodzi o to, że mam wrażenie że podczas sesji gracze są przeklęcie, przeklęcie bierni i nieaktywni. Jestem jednak przekonany że, niestety - to nie ich wina. Tylko moja.
Jestem MG który przede wszystkim dobrze odgrywa npców i dobrze opisuje walkę oraz buduję napięcie. Po prostu potrafię wywołać u graczy skok andrenaliny. Tylko, chyba przez to właśnie, stają się bardzo nieaktywni. Np. opis jednej z walk w ostatniej sesji.
Mg: Czujesz jak coś pełza ci po kostce, wiesz już że to maszyna molocha... (czekanie na reakcję gracza)
jakieś 5-10 sekund cisza, napięcie spada, akcja zwalnia.
Gracz: Kopię w ścia...
I ja już przerywam, bo wiem co się stanie:
Mg: Kopnąłeś w ścianę, boli cię stopa, ale zgniotłeś robala. Żółta ciecz opływa ci kostkę. Następne robaki wchodzą przez schody, słyszycie odgłosy z zewnątrz jakby wspinały się po ścianach...
Gracze: 10-12 sekundowa cisza
Mg: Aroon (taki NPC) rzuca bronie pozostałym przy życiu wieśniakom (tacy NPCE ), widzicie jak wbiegają na schody, pakują ołów w małe, metalowe robaczki pana żelaznego...
G1: eeee... ciągnę serią przez schody.
Mg: (bez wzięcia jednego oddechu) rozwaliłeś pięć robali, rozmemłane kawałki metalu zmieszane ze śluzem opływały schody, a ty (do g2) poczułeś coś dużego na plecach...
G2: (totalnie bez emocji, bez żadnego polotu) Próbuję zer...
MG: (znów bez oddechu) rzut na budowę: udało ci się zerwać robala, cisnąłeś go o podłogę.
I graczowi przez myśl nie przeszło żeby władować w tego robala kilka kul. Myślałem że to logiczne że to powie, ale nie zrobił tego.
ja rozumiem - ten typ tak ma. Ale to nie jest największy grzech.
CZY TO NORMALNE że podczas sesji ja, jako MG mówię około 10 razy więcej niż wszyscy gracze razem wzięci? Przecież, kurwa, powinni mieć jakąś inicjatywę, rzucać pomysłami, szukać rozwiązań. A tak, TO JA PRAWIE ZAWSZE wynajduję jakieś rozwiązania danej sytuacji, wymyślone na bierząco i je im PODAJĘ!!!!
No i kurwa, gdzie tu jest wina? Kogo? Mi osobiście się wydaje że moja. Ale z drugiej strony - jeśli pozostawiam graczom wolną rękę oni nic nie robią
Cholera, nawet nie potrafią ze sobą rozmawiać jak postać z postacią!! Musiałem im MÓWIĆ żeby ZACZĘLI ZE SOBĄ GADAĆ
I jeszcze jedna wkurwiająca rzecz... było parę momentów, mega epickich, przyznano mi to. Np. włącza się muzyka z soundtracka do conana "hymn for King Conan", a ja z szuflady wyjmuję repliki dwóch broni - beretty oraz mini-uzzi z tłumikiem, naprawdę wypas. I wręczam to graczom. I, jaka, kurwa reakcja?
G1: haha, teraz będzie, MG, dawaj 50 gambli bo cię zastrzelę
oraz przez resztę sesji bawią się laserkiem.
Inna sytuacja: robi się noc, zatrzymują się gdzieś przy froncie, wokół mnóstwo trupów. Rozpalają ognisko w oponie, i wtedy wyciągam... gitarę i zaczynam grać i nucić wolną i ponurą piosenkę.
Reakcja graczy: zamknij się bo cię uduszę!!!
Finałowa scena - gracze uciekają korytarzem do podziemi szczurów, za chwilę wybuchnie bomba która rozsadzi pół wybrzeża...
I jest: wybuch. Ziemia się trzęsie, tynk sypie się ze ścian. A potem gracze wychodzą z podziemi i zastają świat po wybuchu kolejnej bomby: a w tle leci cicho "Sounds of Silent", budując ironiczny klimat. I opisuję im spękaną ziemię, rozsadzone (...) itd.
Reakcja: fajnie, to co, rozdajemy PDKI?
Ja już nie wiem co mam robić. Błagam, pomóżcie, bo straciłem ochotę do Mistrzowania, a moim graczom na pewno się to nie spodoba...
Chodzi o to, że mam wrażenie że podczas sesji gracze są przeklęcie, przeklęcie bierni i nieaktywni. Jestem jednak przekonany że, niestety - to nie ich wina. Tylko moja.
Jestem MG który przede wszystkim dobrze odgrywa npców i dobrze opisuje walkę oraz buduję napięcie. Po prostu potrafię wywołać u graczy skok andrenaliny. Tylko, chyba przez to właśnie, stają się bardzo nieaktywni. Np. opis jednej z walk w ostatniej sesji.
Mg: Czujesz jak coś pełza ci po kostce, wiesz już że to maszyna molocha... (czekanie na reakcję gracza)
jakieś 5-10 sekund cisza, napięcie spada, akcja zwalnia.
Gracz: Kopię w ścia...
I ja już przerywam, bo wiem co się stanie:
Mg: Kopnąłeś w ścianę, boli cię stopa, ale zgniotłeś robala. Żółta ciecz opływa ci kostkę. Następne robaki wchodzą przez schody, słyszycie odgłosy z zewnątrz jakby wspinały się po ścianach...
Gracze: 10-12 sekundowa cisza
Mg: Aroon (taki NPC) rzuca bronie pozostałym przy życiu wieśniakom (tacy NPCE ), widzicie jak wbiegają na schody, pakują ołów w małe, metalowe robaczki pana żelaznego...
G1: eeee... ciągnę serią przez schody.
Mg: (bez wzięcia jednego oddechu) rozwaliłeś pięć robali, rozmemłane kawałki metalu zmieszane ze śluzem opływały schody, a ty (do g2) poczułeś coś dużego na plecach...
G2: (totalnie bez emocji, bez żadnego polotu) Próbuję zer...
MG: (znów bez oddechu) rzut na budowę: udało ci się zerwać robala, cisnąłeś go o podłogę.
I graczowi przez myśl nie przeszło żeby władować w tego robala kilka kul. Myślałem że to logiczne że to powie, ale nie zrobił tego.
ja rozumiem - ten typ tak ma. Ale to nie jest największy grzech.
CZY TO NORMALNE że podczas sesji ja, jako MG mówię około 10 razy więcej niż wszyscy gracze razem wzięci? Przecież, kurwa, powinni mieć jakąś inicjatywę, rzucać pomysłami, szukać rozwiązań. A tak, TO JA PRAWIE ZAWSZE wynajduję jakieś rozwiązania danej sytuacji, wymyślone na bierząco i je im PODAJĘ!!!!
No i kurwa, gdzie tu jest wina? Kogo? Mi osobiście się wydaje że moja. Ale z drugiej strony - jeśli pozostawiam graczom wolną rękę oni nic nie robią
Cholera, nawet nie potrafią ze sobą rozmawiać jak postać z postacią!! Musiałem im MÓWIĆ żeby ZACZĘLI ZE SOBĄ GADAĆ
I jeszcze jedna wkurwiająca rzecz... było parę momentów, mega epickich, przyznano mi to. Np. włącza się muzyka z soundtracka do conana "hymn for King Conan", a ja z szuflady wyjmuję repliki dwóch broni - beretty oraz mini-uzzi z tłumikiem, naprawdę wypas. I wręczam to graczom. I, jaka, kurwa reakcja?
G1: haha, teraz będzie, MG, dawaj 50 gambli bo cię zastrzelę
oraz przez resztę sesji bawią się laserkiem.
Inna sytuacja: robi się noc, zatrzymują się gdzieś przy froncie, wokół mnóstwo trupów. Rozpalają ognisko w oponie, i wtedy wyciągam... gitarę i zaczynam grać i nucić wolną i ponurą piosenkę.
Reakcja graczy: zamknij się bo cię uduszę!!!
Finałowa scena - gracze uciekają korytarzem do podziemi szczurów, za chwilę wybuchnie bomba która rozsadzi pół wybrzeża...
I jest: wybuch. Ziemia się trzęsie, tynk sypie się ze ścian. A potem gracze wychodzą z podziemi i zastają świat po wybuchu kolejnej bomby: a w tle leci cicho "Sounds of Silent", budując ironiczny klimat. I opisuję im spękaną ziemię, rozsadzone (...) itd.
Reakcja: fajnie, to co, rozdajemy PDKI?
Ja już nie wiem co mam robić. Błagam, pomóżcie, bo straciłem ochotę do Mistrzowania, a moim graczom na pewno się to nie spodoba...