Tawerna od kuchni
-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Tawerna od kuchni
Na kurczaka w pomarańczach nie znam, bo nie jadał zbyt często kurczaków. Za mało mięsa, za dużo kości, za suche mięso. Wolę indyki, a dokładniej zgrabne indyczki. I taka indyczka w pomarańczach jest pychotka.
-
- Bosman
- Posty: 1759
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
- Numer GG: 7524209
- Lokalizacja: Gliwice
Re: Tawerna od kuchni
Eglarest pisze: O kurczaku w pomaranczach cos juz Falka wspominala moze bym sobie sprobował. Zna ktoś przepis?
Falka pisała o kurczaku ze śliwkami
Coby offtopa nie robić, to powiem, że niejakie masło orzechowe, ponoć zawierające w sobie 90% orzechów, jest tak mdlące i i zatykające, że bez mocnego kakao lub po prostu mleka zjeść się nie da...
Od dziś płacę Eurogąbkami.
-
- Tawerniana Wiewiórka
- Posty: 2008
- Rejestracja: poniedziałek, 23 sierpnia 2004, 15:54
- Numer GG: 1087314
- Lokalizacja: dziupla ^^
- Kontakt:
Re: Tawerna od kuchni
Tori: da się, da się :D
Pisałam o kurczaku ze śwlikami i kaczce w pomarańczach. Przepisów nie znam - kurczak był eksperymentalny, a kaczka kupiona gotowa i tylko podsmażona w piekarniku (albo nawet w mikrofalce).
Z takich mieszanek polecam jeszcze pierś kurczaka wypchaną jabłkami i żurawiną (o tym też chyba wspominałam).
Ogólnie lubię mieszać smaki. Im bardziej egzotyczne, tym lepiej. Nauczyłam się tak jeść od mojego lubego - jego mamuśką uwielbia gotować i za każdym razem jak u niej jestem, to raczy mnie czymś, czego nigdy wcześniej nie jadłam. Jakieś bliżej nieokreślone mięsko z orzechami włoskimi to narazie najdziwniejsza potrawa, jakiej próbowałam (nie licząc krabów w suszonych wodorostach, bo choć wodorosty były ok, to kraby są do bani).
A właśnie - lubi ktoś owoce morza? (tak mi się z krabem skojarzyło) Bo mnie od nich odpycha. Zjadłam kiedyś główkę ośmiornicy (marynowanej! - dodane po przeczytaniu posta poniżej), ale IMO za kwaśna była i jakaś taka gumowata. Nigdy więcej, brrr. Krewetki lubię, ale najlepiej, jak nie widzę, że je jem ;) Krakersy z krewetek z sezamem są ok, w innej postaci niekoniecznie. Bardziej wydziwianych potraw z morskimi cudami nie jadłam, a na sam dźwięk słowa 'sushi' mnie skręca (mimo że nie próbowałam nigdy). Warto spróbować?
Pisałam o kurczaku ze śwlikami i kaczce w pomarańczach. Przepisów nie znam - kurczak był eksperymentalny, a kaczka kupiona gotowa i tylko podsmażona w piekarniku (albo nawet w mikrofalce).
Z takich mieszanek polecam jeszcze pierś kurczaka wypchaną jabłkami i żurawiną (o tym też chyba wspominałam).
Ogólnie lubię mieszać smaki. Im bardziej egzotyczne, tym lepiej. Nauczyłam się tak jeść od mojego lubego - jego mamuśką uwielbia gotować i za każdym razem jak u niej jestem, to raczy mnie czymś, czego nigdy wcześniej nie jadłam. Jakieś bliżej nieokreślone mięsko z orzechami włoskimi to narazie najdziwniejsza potrawa, jakiej próbowałam (nie licząc krabów w suszonych wodorostach, bo choć wodorosty były ok, to kraby są do bani).
A właśnie - lubi ktoś owoce morza? (tak mi się z krabem skojarzyło) Bo mnie od nich odpycha. Zjadłam kiedyś główkę ośmiornicy (marynowanej! - dodane po przeczytaniu posta poniżej), ale IMO za kwaśna była i jakaś taka gumowata. Nigdy więcej, brrr. Krewetki lubię, ale najlepiej, jak nie widzę, że je jem ;) Krakersy z krewetek z sezamem są ok, w innej postaci niekoniecznie. Bardziej wydziwianych potraw z morskimi cudami nie jadłam, a na sam dźwięk słowa 'sushi' mnie skręca (mimo że nie próbowałam nigdy). Warto spróbować?
Sblam! | "Orły są duże i tupią"
-
- Bosman
- Posty: 1759
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
- Numer GG: 7524209
- Lokalizacja: Gliwice
Re: Tawerna od kuchni
Z własnej nieprzymuszonej woli nie zjem żadnego ślimaka, ośmiorniczki, kalmara, ostrygi czy czego tam jeszcze. Sushi ewenutalnie bym zjadł, ale to raczej z ciekawości, jak to cudo smakuje. No i nie rozumiem ludzi, którzy w (mniej lub bardziej) ekskluzywnych azjatyckich knajpach jedzą żywe, świeżo obrane ze skóry ośmiorniczki. Jak ktoś chce szczegółów, to poszukam linka, ale to wygląda mniej więcej tak: Przyjeżdża do stolka akwarium pełne zwierzaków, kelnerka wyciąga jednego, nacina skórę, ściąga, owija delikatnie dookoła patyczka i pluch do buźki klienta. No i trzeba dobrze pogryźć, bo to jeszcze żyje, i może wyjść na wierzch...
Przypomina mi to wszystko opowieści misjonarza z Peru, gdzie jako wielki gość zostaje przyprowadzony do chatki wodza, gdzie w klatce z kijków biega kilkanaście chomików. Wódz wyciąga jednego, łbem o kamień, nadziewa na patyk i nad ognisko. Potem ściągnąć skóre i rozkoszować się cudownym smakiem...
Bleh.
Przypomina mi to wszystko opowieści misjonarza z Peru, gdzie jako wielki gość zostaje przyprowadzony do chatki wodza, gdzie w klatce z kijków biega kilkanaście chomików. Wódz wyciąga jednego, łbem o kamień, nadziewa na patyk i nad ognisko. Potem ściągnąć skóre i rozkoszować się cudownym smakiem...
Bleh.
Od dziś płacę Eurogąbkami.
-
- Szczur Lądowy
- Posty: 2
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 11:31
- Lokalizacja: Słupsk
Re: Tawerna od kuchni
Zarąbiste włoskie danie, nie mam pojęcia jak nazywa się w orginale:
Składniki na 4 bardzo głodne osoby:
5 młodych cukiń
3-4 duże cebule
250 ml śmietany (może być kwaśna, ale to odbiega od pierwowzoru)
przyprawy (sól, pieprz, majeranek i co kto lubi)
800g makaronu (najwygodniej kokardki)
5 ząbków czosnku (spoko, nie wiem jak to działa, ale nic nie czuć:)
No to tak: skroić cukinię w ćwiartki, zeszklić cebulę, wrzucić cukinię po chwili posiekany czosnek. Kiedy cukinia puści soki, dodać śmietany i doprawić.
Danie, na bank nie będzie smakować jak we Włoszech, ale całkiem smaczne:)
Składniki na 4 bardzo głodne osoby:
5 młodych cukiń
3-4 duże cebule
250 ml śmietany (może być kwaśna, ale to odbiega od pierwowzoru)
przyprawy (sól, pieprz, majeranek i co kto lubi)
800g makaronu (najwygodniej kokardki)
5 ząbków czosnku (spoko, nie wiem jak to działa, ale nic nie czuć:)
No to tak: skroić cukinię w ćwiartki, zeszklić cebulę, wrzucić cukinię po chwili posiekany czosnek. Kiedy cukinia puści soki, dodać śmietany i doprawić.
Danie, na bank nie będzie smakować jak we Włoszech, ale całkiem smaczne:)
Rób to co do ciebie należy jeśli coś tobie nie wychodzi to nie znaczy, że jesteś gorszy
-
- Pomywacz
- Posty: 21
- Rejestracja: wtorek, 17 lutego 2009, 18:22
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Dziki Zachód
Re: Tawerna od kuchni
Latynoamerykańska herbata z przyprawami
Rodzynki sparzyć i osączyć, włożyć do szklanki i zalać rumem.
Do nagrzanego czajnika wsypać herbatę, dodać goździki i cynamon.
Zalać 4 szklankami wrzątku i parzyć na małym ogniu około 10 minut (nie gotować!).
Pół cytryny i pół pomarańczy pokroić w cienkie plasterki. Zagotować wodę z cukem i sokiem wyciśniętym z pozostałych owoców.
Połączyć w żaroodpornym szklanym dzbanku z przecedzoną herbatą.
Podgrzać, dodać rodzynki i rum.
Do filiżanek włożyć po plasterku cytryny i pomarańczy i wlać herbatę.
Podawać bardzo gorącą!
Oczywiście przepis dla osób, które lubią herbatę w różnych postaciach.
Rodzynki sparzyć i osączyć, włożyć do szklanki i zalać rumem.
Do nagrzanego czajnika wsypać herbatę, dodać goździki i cynamon.
Zalać 4 szklankami wrzątku i parzyć na małym ogniu około 10 minut (nie gotować!).
Pół cytryny i pół pomarańczy pokroić w cienkie plasterki. Zagotować wodę z cukem i sokiem wyciśniętym z pozostałych owoców.
Połączyć w żaroodpornym szklanym dzbanku z przecedzoną herbatą.
Podgrzać, dodać rodzynki i rum.
Do filiżanek włożyć po plasterku cytryny i pomarańczy i wlać herbatę.
Podawać bardzo gorącą!
Oczywiście przepis dla osób, które lubią herbatę w różnych postaciach.
Pokój tonie w bieli,wśród płócien i zasłonek utkanych z mgiełki i słońca..
-
- Bosman
- Posty: 1759
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
- Numer GG: 7524209
- Lokalizacja: Gliwice
Re: Tawerna od kuchni
Jak już jesteśmy przy herbatce, to dla amatorów różnych wrażeń: czaj.
Napój spożywany jak wiadomo przez więźniów w celach narkotyczno-euforycznych.
Zaparzyć bardzo mocną herbatę- ok pół szklanki herbaty granulowanej lub liściastej na 0,5-1l, w zależności od tego, czy chce się być pobudzonym, czy mieć lekkie wykrzywienia rzeczywistości. Na pobudzenie wypić po ostudzeniu, na wykrzywienia- odstawić na dzień, potem wypić najlepiej jednym haustem.
Ogólnie wersję mieszczącą się w granicach rozsądku polecam, pobudza w dziwny sposób, nie "nakręca", nie zapewnia chwilowego skoku, jak np kawa (przynajmniej w moim przypadku), odpowiednio posłodzona jest świetna.
Wersja hard- tu już jest trudniej, trzeba być cholernie twardym, żeby wypić odstany czaj, który jest dosłownie brązowo-czarny, mętny i ku***sko gorzki. Zawroty głowy, wyginanie się obiektów, odcięcie od świata, uczucie trochę podobne jak po przyjęciu zbyt dużej dawki nikotyny. Do tego wymioty, jak ktoś nie ma mocnego żołądka.
Napój spożywany jak wiadomo przez więźniów w celach narkotyczno-euforycznych.
Zaparzyć bardzo mocną herbatę- ok pół szklanki herbaty granulowanej lub liściastej na 0,5-1l, w zależności od tego, czy chce się być pobudzonym, czy mieć lekkie wykrzywienia rzeczywistości. Na pobudzenie wypić po ostudzeniu, na wykrzywienia- odstawić na dzień, potem wypić najlepiej jednym haustem.
Ogólnie wersję mieszczącą się w granicach rozsądku polecam, pobudza w dziwny sposób, nie "nakręca", nie zapewnia chwilowego skoku, jak np kawa (przynajmniej w moim przypadku), odpowiednio posłodzona jest świetna.
Wersja hard- tu już jest trudniej, trzeba być cholernie twardym, żeby wypić odstany czaj, który jest dosłownie brązowo-czarny, mętny i ku***sko gorzki. Zawroty głowy, wyginanie się obiektów, odcięcie od świata, uczucie trochę podobne jak po przyjęciu zbyt dużej dawki nikotyny. Do tego wymioty, jak ktoś nie ma mocnego żołądka.
Od dziś płacę Eurogąbkami.
-
- Bosman
- Posty: 1719
- Rejestracja: sobota, 4 sierpnia 2007, 12:16
- Numer GG: 11803348
- Lokalizacja: Łóżko -> Lodówka -> Kibel -> Komputer (zapętlić)
Re: Tawerna od kuchni
Zrobiłem coś takiego: 1/3 szklanki sypanej Lipton (wiem, mogłem użyć tańszej ) i reszta wody, potem wrzuciłem do garnka i gotowanie 5 minut. Dolewałem nieco wody, tak, że wyszło 1/2 szklanki. Teraz odstawiłem. Powstało coś takiego brązowego, złapałem łyka - kurewsko gorzka ale jednak zwykła herbata. Jak to odstawić, razem z fusami? Niestety, wyrzuciłem je już, więc chyba poza mocarną herbatą nic z tego nie będzie :/ Zresztą i tak działanie tego czegoś to placebo.
-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Re: Tawerna od kuchni
A ja proponuję takie coś:
Banan + mleko + cukier waniliowy w dowolnych ilościach/proporcjach wrzucamy do blendera, miksujemy i pijemy
Zdrowo i smacznie. Jak dla kogos za słodko to wystarczy nie oddawać cukru.
Banan + mleko + cukier waniliowy w dowolnych ilościach/proporcjach wrzucamy do blendera, miksujemy i pijemy
Zdrowo i smacznie. Jak dla kogos za słodko to wystarczy nie oddawać cukru.
.
-
- Bosman
- Posty: 1759
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
- Numer GG: 7524209
- Lokalizacja: Gliwice
Re: Tawerna od kuchni
Sih, wiesz co to znaczy parzyć herbatę? To nie znaczy wpakować liście to garnka i gotować.
Jak nie masz takiego czajniczka do zaparzania (taki czajniczek z sitkiem, żeby fusy nie pływały), to zrób normalnie- wsyp herbatę, zalej wrzątkiem, zostaw.
Ja robiłem 5 kopiatych łyżeczek na 0,5l wody. Działało. Jak odstawiłem, to po prostu zostawiłem z fusami na 24 godziny.
Nie placebo. Potwierdzi Ci to 3/4 osób które przebywały trochę w ZK albo AŚ. Dzisiejsi tego nie potwierdzą, bo oni już koks grzeją...
Jak nie masz takiego czajniczka do zaparzania (taki czajniczek z sitkiem, żeby fusy nie pływały), to zrób normalnie- wsyp herbatę, zalej wrzątkiem, zostaw.
Ja robiłem 5 kopiatych łyżeczek na 0,5l wody. Działało. Jak odstawiłem, to po prostu zostawiłem z fusami na 24 godziny.
Nie placebo. Potwierdzi Ci to 3/4 osób które przebywały trochę w ZK albo AŚ. Dzisiejsi tego nie potwierdzą, bo oni już koks grzeją...
Od dziś płacę Eurogąbkami.
-
- Bosman
- Posty: 1719
- Rejestracja: sobota, 4 sierpnia 2007, 12:16
- Numer GG: 11803348
- Lokalizacja: Łóżko -> Lodówka -> Kibel -> Komputer (zapętlić)
Re: Tawerna od kuchni
To ja proponują shakea. Wszyscy przepis niby znamy, ale macie:
Składniki:
* 1 litr lodow waniliowych (mogą być tanie typu: Tesco lub Leader Price)
* 1/2 szklanki mleka
Sposób przygotowania: Zmiksować, spożywać w niedługim czasie.
@Tori: Wiem, co to "zaparzać herbatę" ale robiłem wg innego przepisu. Tak czy siak dzięki, spróbuję znowu jutro
Składniki:
* 1 litr lodow waniliowych (mogą być tanie typu: Tesco lub Leader Price)
* 1/2 szklanki mleka
Sposób przygotowania: Zmiksować, spożywać w niedługim czasie.
@Tori: Wiem, co to "zaparzać herbatę" ale robiłem wg innego przepisu. Tak czy siak dzięki, spróbuję znowu jutro
-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Re: Tawerna od kuchni
Heh, wczoraj na imprezie u koleżanki wymysliliśmy niezłe imprezowe hamburgery, wersja budżetowa:
Idzie sie do Biedronki, kupuje te takie śmieszne steki (to kółka, co wystarczy podgrzać), kupuje się bułki i ser. Potem idzie się do domu (znaczy nie swojego oczywiście), oblewa piwem ścianę, wylewa szampan na głośniki, rozsypuje chipsy na łóżku, zakrwawia się łazienkę, rozlewa jakiś likier czy kij wie co to było na podłogę i wsadza steki do piekarnika. Jak się podgrzeją to pakuje się steki (najlepiej po 2) do buły razem z serem i kepuczem i włala. Niedobre w sumie ale jak na imprezę to daje rade.
Idzie sie do Biedronki, kupuje te takie śmieszne steki (to kółka, co wystarczy podgrzać), kupuje się bułki i ser. Potem idzie się do domu (znaczy nie swojego oczywiście), oblewa piwem ścianę, wylewa szampan na głośniki, rozsypuje chipsy na łóżku, zakrwawia się łazienkę, rozlewa jakiś likier czy kij wie co to było na podłogę i wsadza steki do piekarnika. Jak się podgrzeją to pakuje się steki (najlepiej po 2) do buły razem z serem i kepuczem i włala. Niedobre w sumie ale jak na imprezę to daje rade.
.
-
- Mat
- Posty: 470
- Rejestracja: sobota, 15 grudnia 2007, 09:33
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: poza zasięgiem
Re: Tawerna od kuchni
Narkotyzowanie się herbatką... hehehe czego to ludzie nie wymyślą.
Nie rozumiem dlaczego ludzie tak nie lubią wątróbki, dla mnie to prawdziwe niebo w gębie. Delikatna, aromatyczna wątróbka to jest to, mniam. Lubię też kaszankę odgrzewaną, salceson taki z ozorkami, królika pieczonego i kugel z boczkiem, skwarkami i kawałkami mięsa wieprzowego, z podgardla np. Uwielbiam też groch na różne sposoby, kapustę tak samo. Kaszę gryczaną ze skwarkami też lubię.
Nie rozumiem dlaczego ludzie tak nie lubią wątróbki, dla mnie to prawdziwe niebo w gębie. Delikatna, aromatyczna wątróbka to jest to, mniam. Lubię też kaszankę odgrzewaną, salceson taki z ozorkami, królika pieczonego i kugel z boczkiem, skwarkami i kawałkami mięsa wieprzowego, z podgardla np. Uwielbiam też groch na różne sposoby, kapustę tak samo. Kaszę gryczaną ze skwarkami też lubię.
-
- Tawerniany Leśny Duch
- Posty: 2555
- Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
- Numer GG: 1034954
- Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa
Re: Tawerna od kuchni
Nie lubią, bo jest niedobra Ja tak samo mogę powiedzieć, że nie rozumiem, dlaczego ludzie jedzą tyle mięcha. Chociaż częściowo to jest prawdaThurs pisze:Narkotyzowanie się herbatką... hehehe czego to ludzie nie wymyślą.
Nie rozumiem dlaczego ludzie tak nie lubią wątróbki, dla mnie to prawdziwe niebo w gębie.
Ja bym mógł postawić minus przed tym zdaniem Na studiach (o dziwo, w końcu wiadomo, że student je, co popadnie) nauczyłem się, że kawał mięcha albo innej tektury z mikrofali nie jest dobrą podstawą diety. I że grzechem jest na wiosnę lub w lato opychanie się tłustym mięchem, gdy dobre warzywa są śmiesznie tanie - a wystarczy tylko trochę chęci, żeby zróżnicować swoją dietę. Na razie uczę się gotować proste dania, np. makaron z brokułem, cukinią i papryką. Może kiedyś nauczę się czegoś trudniejszegoLubię też kaszankę odgrzewaną, salceson taki z ozorkami, królika pieczonego i kugel z boczkiem, skwarkami i kawałkami mięsa wieprzowego, z podgardla
-
- Mat
- Posty: 470
- Rejestracja: sobota, 15 grudnia 2007, 09:33
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: poza zasięgiem
Re: Tawerna od kuchni
Ba, są Mięsa i mięsa. Jest kaszanka ze sklepu i od wujka. Wędzona kiełbasa ze sklepu czyli faszerowana substytutem w postaci aromatu (fuj) i od wujka prawdziwa wędzona (mniam). Jeśli ktoś jest ubogi (student) albo nie ma znajomego który się zajmuje mięskiem fachowo to biada mu, musi się zdać na warzywa, makarony, kasze, i "wędliny mięsopodobne" z Tesco. Warzywa są owszem niezłym dodatkiem do mięsa, ale nie samymi "brokułami" człowiek żyje. Brakuje w nich wielu białek i witamin, bez których nasz mięsożerny organizm by się zdegenerował. Mój dziadek jadł świnki całe swoje życie i jeszcze dobrze się trzyma, a ma 84 lata. Nie cierpi na otyłość, żadnych problemów z sercem nie ma.
Odnośnie mikrofali - to naprawdę nie jest wyposażenie dobrego kucharza. To jakiś żart, nie kuchenka.
Odnośnie mikrofali - to naprawdę nie jest wyposażenie dobrego kucharza. To jakiś żart, nie kuchenka.
-
- Tawerniany Leśny Duch
- Posty: 2555
- Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
- Numer GG: 1034954
- Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa
Re: Tawerna od kuchni
A samym mięsem żyje? Dziwi mnie to, że wiele osób nie wyobraża sobie bezmięsnego obiadu, a warzywa traktują tylko jako "dodatek do mięsa". A bezmięsny obiad - o dziwo, jest jadalny!Thurs pisze:Warzywa są owszem niezłym dodatkiem do mięsa, ale nie samymi "brokułami" człowiek żyje.
Z tego, co pamiętam, to wegetarianom grozi brak tylko witaminy B12. A ludzie są wszystkożerni raczej. A przynajmniej mogą jeść mnóstwo produktów zarówno roślinnych, jak i zwierzęcych.Brakuje w nich wielu białek i witamin, bez których nasz mięsożerny organizm by się zdegenerował.
Mój dziadek jadł świnki całe swoje życie i jeszcze dobrze się trzyma, a ma 84 lata. Nie cierpi na otyłość, żadnych problemów z sercem nie ma.
Niektórzy ludzie nie mają tyle szczęścia i takiego metabolizmu.
Dlatego ja tym cudem co najwyżej mleko podgrzewam, jak mam mało czasu W domu to nawet nie posiadam.Odnośnie mikrofali - to naprawdę nie jest wyposażenie dobrego kucharza. To jakiś żart, nie kuchenka.
I słowem wyjaśnienia, co chcę osiągnąć tym postem i poprzednim - ubolewam nad faktem, że ludzie uważają, że bez mięsa się nie da i że wegetarianie jedzą trawę. Ja od pewnego czasu jadam mięso ok. 2 razy w tygodniu i widzę, że jest mnóstwo ciekawych opcji żywieniowych, które wcale nie objawiają się w różnorodności spożywanych mięs Dlatego po cichu zachęcam do jedzenia warzyw, od tego korona nie spada z głowy
-
- Mat
- Posty: 470
- Rejestracja: sobota, 15 grudnia 2007, 09:33
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: poza zasięgiem
Re: Tawerna od kuchni
Cóż, przyznam, że warzywa są smaczne, szczególnie własne pomidory, ogórki, cukinia czy kukurydza (nawet duża w ogródku urosła w tym roku). Ogórki kiszone z chrzanem i czosnkiem to jest to, ale jednak daję prymat potrawom głównie mięsnym (w tym rybnym). Takie moje zboczenie kulinarne, że przedkładam schabowego nad sałatę, choćby polaną najdoskonalszą oliwą.