Ilu z was miało "chęć samodzielnego czytania" jakiejś lektury? Zdecydowana większość osób, które znam sięgała po nie niechętnie nawet będąc zmuszanym przez nauczycieli, a co dopiero z własnej woli. Nawet za opracowaniami nie przepadali. Jeśli na podstawie książki był film radości nie było końca. A kiedyś, wbrew pozorom, modne było czytanie takiego Sienkiewicza. Nie dlatego, że to dziedzictwo kultury, ale dlatego, że to ciekawe książki są. I co? Ci co go czytali nie sięgają dziś po żadną inną pozycję? Jakoś mi się nie wydaje. Twoja argumentacja, Ragnar, nie trzyma się kupy.
Tu też pozwolę sobie wtrącić trzy grosze. Cała ciężkość Sienkiewicza opiera się na specyficznym języku i politycznym kombinowaniu. Jak już się człowiek przyzwyczai, wychodzi na jaw, że nasz wspaniały pisarz to taki Paolini, czy inny Dan Brown, swoich czasów. Schematyczni bohaterowie, bez porządnie zarysowanego życia wewnętrznego, wyidealizowani i rozwiązujący problemy dzięki dobrej woli pisarza. Fakt, fabuła jest ciekawa, ale to tylko czytadło dla zabicia czasu.Nesquel pisze:no nie do końca, bo jeśli czytasz jedynie książki pokroju Paoliniego to sięgnięcie po coś cięższego, choćby trylogię Sienkiewicza jest już trudniejsze.