Gwiezdne Wojny

Biblioteka Światów
ODPOWIEDZ
Nivellen
Majtek
Majtek
Posty: 134
Rejestracja: czwartek, 4 maja 2006, 15:30
Lokalizacja: Lublin

Re: Gwiezdne Wojny

Post autor: Nivellen »

Widzę, że temat ten jest raczej poświęcony w większości książkom z uniwersum SW, ale żeby nie spamować na forum i nie zakładać nowego niepotrzebnego tematu wyleję swoje żale tutaj ;p
Widzę, że lucasowski portfel zaczyna świecić pustkami skoro nie wystarczają już mu wpływy jakie ma z gier i książek o SW i zaczyna produkować kolejne filmowe wersje Gwiezdnych Wojen. Niedawno nakręcił serial animowany "Wojny Klonów". W sierpniu w kinach będziemy mogli oglądać kinową wersję tego serialu, a co potem? Animowane filmy o losach Galaktyki po epizodzie 6?
Jestem bardzo ortodoksyjnym fanem twórczości Lucasa. Dla mnie "Gwiezdne Wojny" to te 6 filmowych epizodów i tyle. ;) Na samą myśl, że z mojej ulubionej serii zamierzają uczynić serial typu "Moda na sukces" (gdzie końca produkcji nie widać) dostaję drgawek.... :?
Oto widzę ojca swego.
Oto widzę matkę swoją, siostry swoje i braci.
Oto widzę długi szereg tych, którzy byli przede mną.
Oto ich zew, bym zajął wśród nich miejsce w Valhalli,
Gdzie bohaterowie żyją wiecznie.
cwany-lis
Majtek
Majtek
Posty: 81
Rejestracja: czwartek, 24 marca 2005, 14:11
Numer GG: 0
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Gwiezdne Wojny

Post autor: cwany-lis »

Bez przesady - serial powstanie ale aktorski za jakieś 5 lat. Premierowy sezon to 11 odcinków. Planowanych jest sporo - to fakt ale co z tego wyniknie :roll:
Poza tym "ortodoksyjni fani" nie przynoszą zysków 8)
Obrazek
Eriol Velcrow
Marynarz
Marynarz
Posty: 367
Rejestracja: poniedziałek, 17 grudnia 2007, 18:05
Lokalizacja: Kopenhaga
Kontakt:

Re: Gwiezdne Wojny

Post autor: Eriol Velcrow »

A ja dla odmiany będę bronił Lucas'a.... Po pierwsze jest on już przecież ustawiony do końca życia. I chodzi nie tylko o SW ale i o dochody z np. Indiany Jones'a. Po drugie, można zauważyć, że serial jest tak naprawdę odpowiedzią na wielkie fanowskie akcje. Lud chce igrzysk, igrzysk na ekranie w świecie SW. I bardzo dobrze :smile: A ktoś mówiący, że SW to jego ulubiona seria i jednocześnie opierający się tylko na filmach trochę mnie bawi. Filmy to jak wierzchołek góry lodowej bardzo delikatnie wystający ponad wodę. I jak już wcześniej udowadniałem filmy często nie ukazują rzeczy najważniejszych. No ale to wina tego, że obraz nigdy nie odda wszystkiego tego co tekst literacki.
There is no emotion; there is peace.
There is no ignorance; there is knowledge.
There is no passion; there is serenity.
There is no chaos; there is harmony.
There is no death; there is the Force.



Zdjęcia
MAd Phantom
Arcymod Tawerniany
Arcymod Tawerniany
Posty: 1279
Rejestracja: poniedziałek, 16 sierpnia 2004, 17:13

Re: Gwiezdne Wojny

Post autor: MAd Phantom »


To ja się wtrącę z piosenką tematyczną (na melodię Moonlight Shadow) :

The day forever we lost him
Slashed in half by a Twinsun Hermit
He passed out fearful and angry
Slashed in half by a Twinsun Hermit.
Burned' in a torrent of molten lava
Far away on the darker side.
He was tricked by a geezer into a pointles fight
But he wouldn't know when to give up
Thoughts that decived him that evening
Slashed in half by a Twinsun Hermit
Rant a snort of fury and grieving
Slashed in half by a Twinsun Hermit
All he saw was a flash of the sword
Far to high for his other hand.
He was cut three times while doing a stunt
And he couldn't use limbs further due
I say
One day
Meet you on lightside once again
I say
One day
Meet you on lightside once again
Outer Rim Territory
Slashed in half by a Twinsun Hermit
It watched your body reforming
Slashed in half by a Twinsun Hermit
Darth brought death with a grip of his mind
Far away on the other side
He will have to duel his Son this time
And he never learned how to treat old
I say
One day
Meet you on lightside once again
I say
One day
Meet you on lightside once again
Far away in the Outer Space.
Wheezed in the middle of leather and steel
His breath was heavy but the aim was all clear
But he couldn't see anything true
Slashed in half by a Twinsun Hermit
Slashed in half by a Twinsun Hermit
Far away on the darker side.
Awatar użytkownika
Solarius Scorch
Bosman
Bosman
Posty: 1859
Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
Numer GG: 0
Skype: solar_scorch
Lokalizacja: Cyprysowe Źródła

Re: Gwiezdne Wojny

Post autor: Solarius Scorch »

"Twisun Hermita" zaczynam się uczyć na pamięć ^_^
Nivellen pisze:Widzę, że temat ten jest raczej poświęcony w większości książkom z uniwersum SW, ale żeby nie spamować na forum i nie zakładać nowego niepotrzebnego tematu wyleję swoje żale tutaj ;p

(...)

Niedawno nakręcił serial animowany "Wojny Klonów". W sierpniu w kinach będziemy mogli oglądać kinową wersję tego serialu, a co potem? Animowane filmy o losach Galaktyki po epizodzie 6?
Żale? Żale? Czego dokładnie żałujesz, że Lucas coś zarobi, czy też że fani będą mieli co oglądać?
Jeśli już mieć żale, to do jakości książek serii. Taki Timothy Zahn powinien zostać zastrzelony, powieszony i usmażony za liczne zbrodnie na literaturze.
Max Smirnov
Marynarz
Marynarz
Posty: 201
Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 11:40
Numer GG: 0
Lokalizacja: Domek bez Klamek
Kontakt:

Re: Gwiezdne Wojny

Post autor: Max Smirnov »

Asthner pisze:Azraelu, Twoje wątpliwości wynikają z podstawowego błędu koncepcyjnego. Już Eriol to powiedział, ale ja podkreślę. Mierzysz potęgę Mocy efektownością (walenie niszczycielami o ziemię, wichry morderczych śrubek +10, hiperrefleks, Odległe Duszenie Vadera, Skakanie "Javier Sotomayor Wiąże Mi Buty", triki umysłowe, et caetera), a to nie tędy droga. Moc jest potężna, ale jako swego rodzaju religia, siła sprawcza, "byt spajający Galaktykę w całość, przenikający każde życie". To jest coś bardzo subtelnego i zarazem niesłychanie potężniejszego niż latające sobie śrubki. ;)

Przykład ładnie to ilustrujący - Yoda był lepszym szermierzem od Obiego, bo był sprawniejszy dzięki swojemu panowaniu nad Mocą. Ale nie był od niego większym wojownikiem (w Wojnach Klonów prawie nie walczył przecież aktywnie, w przeciwieństwie do Mistrza Kenobiego), nie potrafił też oddać się Mocy tak kompletnie, jak Obi. Przez tysiąc lat przygotowywał Zakon na wojnę z Sithami - i jego plan zawiódł. A Obi po prostu oddał się kompletnie Mocy - i decyzją (dyktowaną przez intuicję, przez Moc!) o oszczędzeniu Anakina na Mustafar nie tylko odzyskał go dla Jasnej Strony, ale też wyeliminował "w przyszlości" Sidiousa i uratował życie Luke'owi. Moc poprzez Obiego dała Jedi tryumf, nie poprzez Yodę. I uczyniła to o wiele subtelniej, niż waląc Gwiazdą Śmierci o Endor czy rozrywając Palpatine'a na strzępy na początku jego błyskotliwej kariery. W tym tkwi jej potęga, nie w popisach pojedynczych osób. ;)
Ściema. Po prostu, nie kupuję tego. Wiesz dlaczego? Z tego samego powodu dla którego nie kupuję historii o Boskiej opatrzności: "stało się coś dobrego - Bóg tak chciał; stało się coś złego - niezbadane są ścieżki Boga". W ten sposób możesz udowodnić dokładnie wszystko. Mógłbym tu cytować Yodę na potwierdzenie swych słów - no, ale to w końcu Twoim zdaniem cieniarz, więc jego zdanie się nie liczy.
I kiedy to dokładnie Obi-Wan oszczędził Anakina? W filmie który ja oglądałem (kiepskim, bo kiepskim), zostawił go by ten się zjarał żywcem (zachowanie niegodne Jedi, no ale rozumiem że mógł podjąć decyzję, że śmierć będzie dla Anakina najlepszym wyjściem).
Moc nie ma jaźni, nie jest Bogiem. Jest - Mocą. Yoda nie został ukarany za swoją pychę, jak być może uważasz, nie poniósł kary za to, że ośmielił się być mądry. Obi-Wan (młody) mądry za bardzo nie był (jego katastrofa wychowawcza z Anakinem choćby), lecz miał potężną "wiarę" w Moc - którą wydajesz się wynosić ponad mądrość. A tajny uczeń Vadera mógł - być może - rzucać sobie Niszczycielami, bo odwoływał się do Ciemnej Strony, która daje namacalną potęgę - inaczej nie byłaby kusząca.
Asthner
Tawerniany Bard
Tawerniany Bard
Posty: 544
Rejestracja: piątek, 13 sierpnia 2004, 22:06
Numer GG: 4825300
Lokalizacja: Łódź

Re: Gwiezdne Wojny

Post autor: Asthner »

W filmie który ja oglądałem (kiepskim, bo kiepskim)
Śmierć czytelnictwa i popularność lepszej lub gorszej jakości obrazków - piętno naszych czasów...
Peace was a lie, there was only passion. It gave me power, too much power to comprehend. Thus no victory was possible - only void remained. Yet my chains are broken and through the Force I'm free.
There is something to be learnt about irony here.
Awatar użytkownika
Solarius Scorch
Bosman
Bosman
Posty: 1859
Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
Numer GG: 0
Skype: solar_scorch
Lokalizacja: Cyprysowe Źródła

Re: Gwiezdne Wojny

Post autor: Solarius Scorch »

Asthner pisze:
W filmie który ja oglądałem (kiepskim, bo kiepskim)
Śmierć czytelnictwa i popularność lepszej lub gorszej jakości obrazków - piętno naszych czasów...
O ja p... Jestem w szoku. Nie biorę w sumie udziału w tej dyskusji, ale Asthner... Powiem to krótko: czytanie książek z serii SW nie jest żadnym czytelnictwem. Można przez to przejść będąc fanem (ja nie jestem wystarczająco wielkim fanem na przykład), ale fan to fan - łyknie wszystko. Filmowe Gwiezdne Wojny nie są w sumie filmem złym, a milion razy bardziej wolę średni film niż bardzo złą książkę. Raczej się POTNĘ niż będę czytał tego idiotę Zahna i spółkę, ot co.

PS Może skuszę się kiedyś na przeczytanie którejś książki Elaine Cunningham, bo czytałem jej prozę do D&D i była całkiem niezła.
Asthner
Tawerniany Bard
Tawerniany Bard
Posty: 544
Rejestracja: piątek, 13 sierpnia 2004, 22:06
Numer GG: 4825300
Lokalizacja: Łódź

Re: Gwiezdne Wojny

Post autor: Asthner »

Różnorakie podręczniki do wyższej matematyki też nie są lekturą fascynującą lub lekkostrawną, a jednak je czytam. Choćby po to, żeby wyciągnąć informacje, których szukam. To samo tyczy się szmirowatej, ale jednak zawierającej kanoniczne uzupełnienia filmów literatury SW.

Nieznajomość źródeł szkodzi, a Ty nie wychwyciłeś ironii z mojego poprzedniego posta. ;)
Peace was a lie, there was only passion. It gave me power, too much power to comprehend. Thus no victory was possible - only void remained. Yet my chains are broken and through the Force I'm free.
There is something to be learnt about irony here.
Awatar użytkownika
Solarius Scorch
Bosman
Bosman
Posty: 1859
Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
Numer GG: 0
Skype: solar_scorch
Lokalizacja: Cyprysowe Źródła

Re: Gwiezdne Wojny

Post autor: Solarius Scorch »

Wiesz Asthner, ze źródłami to jest tak że podręcznik do matematyki może i jest nudny, ale rzetelny. W książkach SW pojawiają się takie rzeczy, że człowiek łapie się za głowę; przeczą one sobie samym, fizyce i filmom, które bądź co bądź są tu podstawą, a nie rozszerzeniem*. Ja po prostu odrzucam książki jako spójną całość, gdyż nie potrafię tego inaczej rozwiązać, sorry.
Oczywiście zgodzę się, że źródła dobrze jest znać; choćby po to, by wiedzieć co odrzucić :) Ja jednak staram się to robić czytając encyklopedie sieciowe, podręczniki RPG itp. Nie boli tak bardzo.


------------
* Choć czytając twój post, odnoszę wrażenie że saga filmowa to dla ciebie jakieś trzeciorzędne filmidło, które ma mało wspólnego z Gwiezdnymi Wojnami :)
Eriol Velcrow
Marynarz
Marynarz
Posty: 367
Rejestracja: poniedziałek, 17 grudnia 2007, 18:05
Lokalizacja: Kopenhaga
Kontakt:

Re: Gwiezdne Wojny

Post autor: Eriol Velcrow »

fizyce
Tak jakby filmy nie przeczyły :D. A zresztą da się udowodnić że włączenie miecza świetlnego oznaczałoby koniec wszechświata... więc widzisz - głupi argument.
encyklopedie sieciowe
A te na czym są niby oparte? Na wyobraźni piszących tam? :lol: Może prócz samej treści hasła byś poczytał z jakiego źródła pochodzi to info....
filmom, które bądź co bądź są tu podstawą, a nie rozszerzeniem
Nie przeczą, a ukazują prawdę z innego punktu widzenia.
There is no emotion; there is peace.
There is no ignorance; there is knowledge.
There is no passion; there is serenity.
There is no chaos; there is harmony.
There is no death; there is the Force.



Zdjęcia
Awatar użytkownika
Solarius Scorch
Bosman
Bosman
Posty: 1859
Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
Numer GG: 0
Skype: solar_scorch
Lokalizacja: Cyprysowe Źródła

Re: Gwiezdne Wojny

Post autor: Solarius Scorch »

Eriol Velcrow pisze:
fizyce
Tak jakby filmy nie przeczyły :D. A zresztą da się udowodnić że włączenie miecza świetlnego oznaczałoby koniec wszechświata... więc widzisz - głupi argument.
Pewnie że przeczą, ale jakoś tam są spójne i dają się przełknąć poprzez zawieszenie niewiary. Słyszałeś kiedyś o tym?
Eriol Velcrow pisze:
encyklopedie sieciowe
A te na czym są niby oparte? Na wyobraźni piszących tam? :lol: Może prócz samej treści hasła byś poczytał z jakiego źródła pochodzi to info....
Nie no, naprawdę, oni nie wymyślili tego sami? Serio, oni czytali książki i z nich to wszystko spisują, żeby inni nie musieli się męczyć? Brawo asie wywiadu, jak mawiał Talar z gry Wiedźmin.
Eriol Velcrow pisze:
filmom, które bądź co bądź są tu podstawą, a nie rozszerzeniem
Nie przeczą, a ukazują prawdę z innego punktu widzenia.
Odnosiłem się do argumentu Asthnera, który wykazywał, że treść filmów (np. postać Yody) jest nieważna, bo w książce pokazano to inaczej. A mnie nie obchodzi jak napisano w książkach, jeśli film coś jasno pokazuje. Bo powieść albo mówi to samo, albo zwyczajnie przeczy filmowi. I nieważne z czyjej perspektywy rzecz jest pokazywana.
Eriol Velcrow
Marynarz
Marynarz
Posty: 367
Rejestracja: poniedziałek, 17 grudnia 2007, 18:05
Lokalizacja: Kopenhaga
Kontakt:

Re: Gwiezdne Wojny

Post autor: Eriol Velcrow »

Nie no, naprawdę, oni nie wymyślili tego sami? Serio, oni czytali książki i z nich to wszystko spisują, żeby inni nie musieli się męczyć? Brawo asie wywiadu, jak mawiał Talar z gry Wiedźmin.
Taaa, czyli książek czytać nie warto bo są niespójne etc. a informacje całkowicie na nich oparte (czyli w rezultacie równie nie spójne) czytać warto.
Odnosiłem się do argumentu Asthnera, który wykazywał, że treść filmów (np. postać Yody) jest nieważna, bo w książce pokazano to inaczej.
Może jestem ślepy ale nie widzę żadnej wypowiedzi Kubiego która na to wskazuje.
Bo powieść albo mówi to samo, albo zwyczajnie przeczy filmowi.
Tylko Sithowie używają absolutów ;p
A mnie nie obchodzi jak napisano w książkach, jeśli film coś jasno pokazuje.
A czy film może pokazać choćby myśli bohaterów? Albo oddać różnicę pomiędzy działaniem w "zwykłym" stanie a oddaniem się Mocy?

Choć czytając twój post, odnoszę wrażenie że saga filmowa to dla ciebie jakieś trzeciorzędne filmidło, które ma mało wspólnego z Gwiezdnymi Wojnami :)
Odnosiłem się do argumentu Asthnera, który wykazywał, że treść filmów (np. postać Yody) jest nieważna, bo w książce pokazano to inaczej.
Najpierw tylko "odnosisz wrażenie", a dwa posty dalej ( i to przy braku wypowiedzi Asthner'a który mógłby sprecyzować swoją wypowiedz) jesteś pewny jaką on ma opinie .... Przechodzisz od wrażenia do pewności. I to bez wiedzy jaką, tak naprawdę, nasz Bard ma opinie.
There is no emotion; there is peace.
There is no ignorance; there is knowledge.
There is no passion; there is serenity.
There is no chaos; there is harmony.
There is no death; there is the Force.



Zdjęcia
Max Smirnov
Marynarz
Marynarz
Posty: 201
Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 11:40
Numer GG: 0
Lokalizacja: Domek bez Klamek
Kontakt:

Re: Gwiezdne Wojny

Post autor: Max Smirnov »

No dobra, Asthner wszedł na ambonę. W końcu dokładnie o to mi chodziło (chociaż miałem nadzieję, że jednak zapoda jakiekolwiek argumenty)... Przepraszam wszystkich, ale on się o to prosi.
Asthner pisze:Śmierć czytelnictwa i popularność lepszej lub gorszej jakości obrazków - piętno naszych czasów...
Ten cytat to perełka. Asthner, jeśli chcesz podejmować poważną dyskusję, nie powinieneś pisać zdań które łamią na kilka sposobów podstawowe jej reguły:
1.Błąd ukrytych założeń/nieuzasadniona sugestia. Sugestia: Smirnov nie czytał tego co ja, więc jest debilem lubiącym tylko kolorowe obrazki. Ukryte założenie: każdy kto nie czytał tego co ja, jest debilem.
2.Truizm (czyli "tak mówią wszyscy"). Asthner wypowiada truizm, z którym każdy zgred mniejszy i większy się zgodzi (choćby i nie miało to oparcia w badaniach statystycznych). Błąd: przekaz informacyjny równy zeru.
3.Unikanie walki. Tu chyba nie ma co tłumaczyć - Asthner kasuje moje argumenty (no nie przesadzajmy - raczej moje wątpliwości i zaczepne zapytania, bo niczego w sumie jeszcze nie argumentowałem), nie odnosząc się do nich w ogóle (poza: patrz punkt wyżej).
4.Wisienka z tortu. Asthner cytuje jedynie ten fragment mojego posta, do którego w jakiś odległy sposób jego chińskie przysłowie (truizm z pt.2) się może odnosić. Błąd: skłania czytelnika do stwierdzenia, że to jedyne godne uwagi słowa, które wypowiedziałem.

Wracając do tematu: może Asthner jednak byś spróbował nam powiedzieć, czemu uważasz że Moc to coś w rodzaju Jahwe, który ma własne plany, czy też może raczej protestanckiej Opatrzności (czy wiesz, co to takiego?)? Przytoczyć argumenty? Zacytować swoje źródła? Żeby było jasne: nie mówię, że książki o GW są be. To nie jest debata Smirnov vs książki o GW (co być może różni tacy mogliby zacząć wkręcać), tylko smirnowowa interpretacja GW vs asthnerowa. Moja pozycja jest taka, że murem stoję za Yodą, filmami i interpretacją para-Zenistyczną. Moc istnieje we wszystkim, można z niej korzystać, ale jest tylko siłą, a światem rządzi przypadek i decyzje ludzi, poruszających się jednak zawsze po omacku. Na razie nie argumentuję - Yoda z filmów robi to za mnie. Ale jeśli rozpocznie się jakaś poważna dyskusja, chętnie w niej wezmę udział.

PS Porównywanie podręczników do matematyki z literaturą (czy filmem) fantasy nie jest raczej dobrym pomysłem. Naprawdę.
Awatar użytkownika
Solarius Scorch
Bosman
Bosman
Posty: 1859
Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
Numer GG: 0
Skype: solar_scorch
Lokalizacja: Cyprysowe Źródła

Re: Gwiezdne Wojny

Post autor: Solarius Scorch »

Eriol Velcrow pisze:
Nie no, naprawdę, oni nie wymyślili tego sami? Serio, oni czytali książki i z nich to wszystko spisują, żeby inni nie musieli się męczyć? Brawo asie wywiadu, jak mawiał Talar z gry Wiedźmin.
Taaa, czyli książek czytać nie warto bo są niespójne etc. a informacje całkowicie na nich oparte (czyli w rezultacie równie nie spójne) czytać warto.
Jak napisałem powyżej, "źródła dobrze jest znać; choćby po to, by wiedzieć co odrzucić". Traktuję informacje o świecie GW przede wszystkim dla wzbogacenia tego co znam z filmu oraz sesji RPG, które prowadzę. Wywalam co większe babole, zwłaszcza zaś jakieś niepojęte akcje postaci.
Eriol Velcrow pisze:
Odnosiłem się do argumentu Asthnera, który wykazywał, że treść filmów (np. postać Yody) jest nieważna, bo w książce pokazano to inaczej.
Może jestem ślepy ale nie widzę żadnej wypowiedzi Kubiego która na to wskazuje.
Asthner, przynajmniej w moim rozumieniu, ignoruje kompletnie informacje o postaciach które otrzymujemy z filmów, jeśli w książkach jest napisane co innego. To samo ty piszesz tutaj:
Eriol Velcrow pisze:A czy film może pokazać choćby myśli bohaterów? Albo oddać różnicę pomiędzy działaniem w "zwykłym" stanie a oddaniem się Mocy?
Oczywiście, że może. A przynajmniej powinien. Chyba że film traktujesz wyłącznie jako "kolorowe obrazki", w których mapety napierdzielają się jarzeniówkami. Film potrafi powiedzieć o wewnętrznym życiu bohaterów bardzo dużo, a Gwiezdne Wojny to robią, choć czasem się wykładają na tym zadaniu.
Eriol Velcrow pisze:
Bo powieść albo mówi to samo, albo zwyczajnie przeczy filmowi.
Tylko Sithowie używają absolutów ;p
Dziękuję.
Eriol Velcrow pisze:
Choć czytając twój post, odnoszę wrażenie że saga filmowa to dla ciebie jakieś trzeciorzędne filmidło, które ma mało wspólnego z Gwiezdnymi Wojnami :)
Odnosiłem się do argumentu Asthnera, który wykazywał, że treść filmów (np. postać Yody) jest nieważna, bo w książce pokazano to inaczej.
Najpierw tylko "odnosisz wrażenie", a dwa posty dalej ( i to przy braku wypowiedzi Asthner'a który mógłby sprecyzować swoją wypowiedz) jesteś pewny jaką on ma opinie .... Przechodzisz od wrażenia do pewności. I to bez wiedzy jaką, tak naprawdę, nasz Bard ma opinie.
Cóż, mimo bycia Sithem nie jestem telepatą, więc cóż taki prosty tawerniak jak ja mógłby wiedzieć o funkcjonowaniu umysłu naszego Barda "Kubiego"*? Masz rację, brak zdolności telepatycznych całkowicie wyłącza mnie z dyskusji, bo wszak interpretacja konkretnych argumentów drugiej strony nie jest tu właściwą drogą. Zwłaszcza gdy te argumenty praktycznie nie istnieją.

Żeby było jasne, nie chcę tu dojeżdżać Asthnera, którego tu bronisz własną piersią niczym obrazu Matki Boskiej Jasnogórskiej (a pewnie potrafi sam). Chodzi mi tylko o to, że się z nim zwyczajnie nie zgadzam. Podobnie nie zgadzam się na warcholstwo, tyranię symboliczną i kiepską demagogię w tym wątku. Pozwólcie, że nie będę wskazywał osób i miejsc.

----------
* "Kubi"? WTF?
MAd Phantom
Arcymod Tawerniany
Arcymod Tawerniany
Posty: 1279
Rejestracja: poniedziałek, 16 sierpnia 2004, 17:13

Re: Gwiezdne Wojny

Post autor: MAd Phantom »


To znów się wtrącę, tym razem z garścią argumentów dla strony, która ma obecnie deficyt:
- Wszelkiej maści przepowiednie i wizje (i to całkiem poprawne) zesłane na bohaterów mogą być poszlaką istnienia jakiejś jaźni w Mocy i "wielkiego planu"
- Podobnie masa bardzo daleko idących zbiegów okoliczności w całej historii Galaktyki.
- Oraz fakt, że Ulic Quel Droma opuścił Moc (Nomi Sunrider go od niej odcięła), ale Moc nie opuściła jego.
- I wreszcie sam sposób w jaki umierają Mistrzowie Jedi - ich ciała znikają i "stają się jednością z Mocą"

Yoda to też dosyć dyskusyjny autorytet - w końcu to jego bzdurny nakaz (nie używany przez poprzednich i zniesiony przez następnego Wielkiego Mistrza) stworzył Lorda Vadera ^^ Plus w porównaniu z Jedi z ery antycznej (którzy mieli inne poglądy niż on... co jest dosyć wymowne) był on na poziomie średniego Rycerza co najwyżej ;p
Eriol Velcrow
Marynarz
Marynarz
Posty: 367
Rejestracja: poniedziałek, 17 grudnia 2007, 18:05
Lokalizacja: Kopenhaga
Kontakt:

Re: Gwiezdne Wojny

Post autor: Eriol Velcrow »

Jak napisałem powyżej, "źródła dobrze jest znać; choćby po to, by wiedzieć co odrzucić". Traktuję informacje o świecie GW przede wszystkim dla wzbogacenia tego co znam z filmu oraz sesji RPG, które prowadzę. Wywalam co większe babole, zwłaszcza zaś jakieś niepojęte akcje postaci.
To jest zmienianie świata SW według Twojego uznania. Oczywiście masz do tego prawo ale no cóż Twoja wizja tego świata oddala się od prawdziwej wizji. A i poprosił bym o parę przekładów tych "baboli", jeśli można oczywiście.
Asthner, przynajmniej w moim rozumieniu, ignoruje kompletnie informacje o postaciach które otrzymujemy z filmów, jeśli w książkach jest napisane co innego.
Nadal tego nie widzę...
Film potrafi powiedzieć o wewnętrznym życiu bohaterów bardzo dużo, a Gwiezdne Wojny to robią, choć czasem się wykładają na tym zadaniu.
I może SW, film który jest nakierunkowany głownie na akcje i efektowne "napierdalanie się jarzeniówkami", a nie na filozoficzne rozmyślania, jest w stanie przedstawić mi w ciągu, tak naprawdę, chwili rozbudowane rozmyślania które w książce zajmują wiele linijek albo choćby odczucia Obiego związane z całkowitym oddaniem się Mocy które są równie długie?
A zresztą sam mówisz, że się na tym zadaniu wykładają, a mogę przeczytać książkę która ukaże drugie dno akcji zawartych w filmie to czemu nie?
Dziękuję.
Zdajesz sobie sprawę, że życie nie jest tylko czarne i białe? To nie jest gra komputerowa w której wszystko wyraziście podzielone na dobro i zło ( choć oczywiście nie we wszystkich grach tak jest). Nie można powiedzieć, że książka albo mówi to samo albo przeczy. Takie rozumowanie jest oderwane od rzeczywistości. Oczywiście w jakimś utopijnym świecie, w którym każda ekranizacja oddawałaby perfekcyjnie książkę, a każda książka na podstawie filmu opisywałaby tylko to co on pokazuje, twoje stwierdzenie mogło by być uznane za prawdziwe. Ale nie w naszej rzeczywistości. Nawet scenariusz filmowy nie do końca oddaję to co widzimy na ekranie bo wielcy aktorzy zawsze dadzą coś od siebie. A co dopiero książka pisana przez innego autora.
Cóż, mimo bycia Sithem nie jestem telepatą, więc cóż taki prosty tawerniak jak ja mógłby wiedzieć o funkcjonowaniu umysłu naszego Barda "Kubiego"*? Masz rację, brak zdolności telepatycznych całkowicie wyłącza mnie z dyskusji, bo wszak interpretacja konkretnych argumentów drugiej strony nie jest tu właściwą drogą. Zwłaszcza gdy te argumenty praktycznie nie istnieją.

Żeby było jasne, nie chcę tu dojeżdżać Asthnera, którego tu bronisz własną piersią niczym obrazu Matki Boskiej Jasnogórskiej (a pewnie potrafi sam). Chodzi mi tylko o to, że się z nim zwyczajnie nie zgadzam. Podobnie nie zgadzam się na warcholstwo, tyranię symboliczną i kiepską demagogię w tym wątku. Pozwólcie, że nie będę wskazywał osób i miejsc.
Nie wymagam wcale bycia telepatą ani wiedzy na temat funkcjonowania umysłu Asthner'a (nikt nie wie jak jego umysł funkcjonuje, nie wie tego nawet sam zainteresowany, nieprawdaż? ;p). Nie wymagam niczego. Tak naprawdę jestem bardzo zadowolony mogąc prowadzić dyskusje związaną z SW. Nie odbieram tej dyskusji osobiście i wcale nie uważam Cię za wroga etc. i byłby wdzięczny za podobne zachowanie z Twojej strony. To w końcu spór o pewną wizję świata EU. I o tym zawszę możemy dyskutować. A co do "interpretacji argumentów". Chciałem zauważyć, że popełniasz jedno z podstawowych nadużyć - przechodzisz od poziomu "czytając twój post, odnoszę wrażenie" do poziomu "argumentu Asthnera, który wykazywał". Tu nie chodzi o bronienie Asthnera, a o dziwną zmianę sformułowania - pierwotnie nie jesteś pewien jaką opinie ma Asthner, a w następnym poście bierzesz za pewnik taką interpretację opinii Barda ( bez żadnych dodatkowych informacji ze strony zainteresowanego). Na dodatek taką interpretacje która jest wygodna dla Ciebie.
* "Kubi"? WTF?
Sorka mój błąd. Asthner.


-----

I parę słów do debaty "smirnowowa interpretacja GW vs asthnerowa.". Hmmm raczej.... nie-tylko-smirnowowa i nie-tylko-asthnerowa wizja. MAd, to nie deficyt argumentów, a deficyt Asthnera na forum ;p.
Ale dorzucę coś od siebie. Nie za dużo by Bard miał o czym pisać. Zauważmy, że Yoda na końcu III epizodu ( zarówno filmu jaki i książki, choć w tym drugim przypadku jest to lepiej ukazane) przyznaję się do błędu i tego, że głoszona przez niego doktryna jest błędna - zaczyna się uczyć pod okiem nieżyjącego Qui-Gon Jinn'a i ten sam trening zleca Benowi który i tak był pod dużym wpływem tego właśnie nauczania ze względu na swego mistrza. Yoda pierwotnie był wyznawcą doktryny Jednoczącej Mocy jednak uznał ją w końcu za błędną. Luke, największy Jedi od czasów, co najmniej, Ruusan również był zwolennikiem Żyjącej Mocy,a Jednoczącą Moc uznał w pewnym momencie za nieetyczną i odsuwającą Jedi od dobra. Trudno się z tym nie zgodzić bo jednym z etapów wędrówki Jacena na CSM była właśnie Jednocząca Moc.
Oddanie się doktrynie Jednoczącej Mocy przez większość Jedi było również jedną z przyczyn które spowodowały upadek Republiki i Zakonu - Jedi za bardzo skupili się na abstrakcyjnym myśleniu o przyszłości. Widoczne jest to w pierwszej scenie EI - słowa Qui-Gon'a o skupieniu się na tu i teraz. I odpowiedź Obiego, że Mistrz Yoda nakazuje myśleć o przyszłości. Kolejny ze smaczków w E1 który jest ignorowany przez większość osób.
There is no emotion; there is peace.
There is no ignorance; there is knowledge.
There is no passion; there is serenity.
There is no chaos; there is harmony.
There is no death; there is the Force.



Zdjęcia
ODPOWIEDZ