Strona 1 z 7

Gwiezdne Wojny

: czwartek, 20 grudnia 2007, 20:29
autor: Asthner
Gwiezdne Wojny: historia, formy szermiercze, postacie, filozofia... Słowem temat o wszystim, co związane z tą gwiezdną sagą. Zaczynam go, aby przerwać ewoluujący offtopic w wątku o rodzajach broni z KGF-u - oraz dlatego, że w archiwum nie znalazłem nic, pod co można by się podpiąć... ;)

Zacznę dyskusję, przepisując tutaj elementy star-warsowe z poprzedniego wątku:
Asthner o swojej preferowanej broni pisze:Miecz świetlny. :P
Nie, nie dlateo, że jest bajerancki i się świeci... :P To naprawdę interesująca broń, jakby nad tym pomysleć (pomińmy problemy z dziedziny fizyki teoretycznej ;p). "Latarka" wymaga zupełnie innego podejścia niż jakakolwiek normalna broń... Jest to miecz lekki niczym szpada - ale nie ma ryzyka, że się złamie. W przeciwieństwie do szpady, nadaje się też do cięcia... Ale w przeciwieństwie do szabli czy normalnego miecza, cięcia miecza świetlnego zupełnie nie wymagają siły (chyba, że chcemy się przetopić przez jakąś solidną przeszkodę, a'la Qui-Gonn w The Phantom Menace ;p).
Jest to więc broń wymagająca zwinności, jak szpada, ale też której każde trafienie jest bardzo niebezpieczne - jak przy mocnych zamachach miecza. To bardzo zwiększa asortyment ruchów szermierza (umożliwiając np. błyskawiczne cięcia z nadgarstka, z dowolnego kąta).
No i mieczem świetlnym byle kto władać nie może - wypada mieć zmysły i refleks Jedi, żeby samemu się tym strumieniem plazmy nie usmażyć. :P
Ravandil w odpowiedzi pisze:To jak idziemy już w tą stronę, to całkiem fajną rzeczą np. w KOTOR 2 był podwójny miecz świetlny, ewentualnie dwa miecze... To już jest naprawdę niezła rozpierducha ;) Szkoda, że tylko w Star Wars takie cuda istnieją... I że w mniej futurystyczne klimaty za cholerę nie da sie tego wpleść (oczywiście w wiarygodnym stopniu...).
Obelix, kontynuując wątek pisze:A prawda że podwójny miecz świetlny rządzi, w Jedi Academy II jak się miało podwójny miecz to nie trzeba w_ogóle było znac przwie żadnych ciosów oprócz paru przebijających garde przeciwnika a cały czas wystarczyło szybko kręcic młynki żeby nic nie podeszło, w miare bezpieczna broń dla użytkownika Jedi :P

BTW - a słyszałem że w książkowych Star Wars był sith który walczył DWOMA PODWÓJNYMI MIECZAMI ŚWIETLNYMI :P (ale potem podobno przerzucił się na jeden podwójny bo mu drugi rozwalili)
Asthner zareagował i pisze:Nieeeee... Kombinowałem już irl symulować walkę lightstaffem. Dobry do obrony - a we wprawnych rękach na pewno morderczy... Ale ogranicza troszeczkę bardziej mobilność w porównaniu ze zwykłą latarką (spora część młyńców i obrotów jest niewykonalna), a ja tego bardzo nie lubię. ;p
Pojawił się też Eriol. Na obelixowe stwierdzenie o potędze lightstaffa w Jedi Academy pisze:Ech.... Rozumiem że to opinia wyrobiona na podstawie singla.... bo w multi coś takiego nigdy nie przejdzie.... ba!... Najlepszą.... nie to jest złe słowo.... najbardziej zabójczą bronią jest zwykła, pojedyncza "latarka".
Następnie sporządził pewną listę w reakcji na moje stwierdzenie, że do posługiowania się świetlnym mieczem przydają się zmysły Jedi. Konkretnie pisze:Oto pełna lista znanych użytkowników mieczy świetlnych którzy nie byli wrażliwi na Moc:
Suvam Tan - pewien ekscentryczny Rodiański wynalazca który skonstruował własny miecz;
Orman Tagge - również zbudował własny miecz świetlny;
Darca Nyl - najemniczka, używała ostrza zabranego poległemu Jedi;
Generał Grievous - chyba każdy wie o kogo chodzi;
Sinya - członek Czarnego Słońca;
Anja Gallandro - człnkini Czarnego Słońca;
Boba Fett - znany łowca nagród; zmierzył się nawet z Darthem Vaderem lecz pojedynek przegrał (dziwne, co nie?);
Han Solo - wbrew pozorom zdarzało mu się to całkiem często ;) .
Asthner ośmielił się zgadywać, na czym polega przewaga pojedynczego miecza w JA2 i pisze:Nie ma to jak trzy razy większy asortyment manewrów, co nie? ;)
Niestety nie miałem racji. Eriol pisze:Raczej chodzi, że przy dobrym używaniu stylu czerwonego (siła) można zadawać średnio ok 80 punktów obrażeń. Czyli trzy ciosy wystarczą do zabicia przeciwnika. A żywi gracze nie są głupi. Stosują taktyki typu cios-ucieczka. To nie jest zabawa z glupimi botmi. Bez obrazy Asthner, proszę ;)
W reakcji na listę Eriola, Asthner pisze:Zwróć uwagę, że świadomie użyłem słowa "wypada". ;) Sam grałem kiedyś w sesji SW najemnikiem, noszącym miecz zdobyty na jakimiś niefortunnym padawanie. Ale najemnik ten miał ucięty palec u dłoni - efekt jego pierwszych zabaw nową "zabawką".
Zmysły Jedi wypada mieć, ale zwyczajnymi umiejętnościami walki, etc da się je jako tako zastąpić... :)

Garść komentarzy:

Generał Grievous - zmysły cybernetyczne, do tego trening u Tyranusa. Nie liczy się. ;p
Boba Fett - Mandalorianin... To w ogóle osobna bajka. :P
Han Solo - eee... jestem niedoedukowany? Wydawało mi się, że po jakimś czasie u Solo doszukali się wrażliwości na Moc... Co tłumaczyło jego fenomenalne umiejętności pilotażu np. I szczęście. ;p
("In my experience, there's no such thing as luck" - Kenobi.)
Eriol zaś o Fetcie pisze:Taki z niego Mandalorianin jak ze mnie Jedi.... Posiadanie zbroi nie czyni nikogo Mandalorianinem. Mando to tradycja, wychowanie, wspólnota, aliit - klan. Boba nawet nie znał Mando'a.... On był dar'manda - kimś kto nie jest Mandalorianinem; nie był obcym ale stracił dzieciństwo, a więc tożsamość i duszę.
O Hanie Solo pisze:To było szczęście... A Solo korzystał z mieczy świetlnych swojej najbliższej rodziny w kilku kryzysowych sytuacjach.
Coraz bardziej z tematu zaczęliśmy zaś zbaczać, kiedy Eriol wytłumaczył końcówkę mojego posta i pisze:Tylko nie zaczynajmy dyskusji o formach.... Dla niewtajemniczonych:
Tràkata - polegało to na wyłączaniu miecza w czasie walki.
Jar'Kai - pierwotnie nazwa szkoły szermierki dwoma mieczami; później nazwa jednego ze stylów VII Formy

Re: Gwiezdne Wojny

: czwartek, 20 grudnia 2007, 20:39
autor: Asthner
Drugi post, żeby zaznaczyć, od którego miejsca dyskusja jest kontynuowana. ;)
Eriol pisze:To było szczęście... A Solo korzystał z mieczy świetlnych swojej najbliższej rodziny w kilku kryzysowych sytuacjach.
Kurczę, a byłem przekonany, że Ty sam na podstawie którejś książki mi o jego wrażliwości na Moc kiedyś wspominałeś. Musiałem źle zrozumieć.
(Wciąż) Eriol pisze:Raczej chodzi, że przy dobrym używaniu stylu czerwonego (siła) można zadawać średnio ok 80 punktów obrażeń. Czyli trzy ciosy wystarczą do zabicia przeciwnika. A żywi gracze nie są głupi. Stosują taktyki typu cios-ucieczka. To nie jest zabawa z glupimi botmi. Bez obrazy Asthner, proszę ;)
Się odezwał wymiatacz... Szkoda tylko, że te "profesjonalne" pojedynki w JA2 - choć oczywiście wymagające, pewnie satysfakcjonujące, etc - mało przypominają "prawdziwe" starcia. To nie ten klimat...
Co do obrazy - jeszcze się policzymy, masz to jak w banku. ;]
[A zabawa z głupimi botami jest fajna, pod waunkiem, że gra się jak ja. Botów minimum pięć, nie zniżać się do "brzydkiego choć efektywnego" ataku z ucieczką, podkręcić obrażenia zadawane mieczem kilkunastokrotnie i przyspieszyć czas dwukrotnie. To jest jazda. ;)]
Zgadnijcie, kto pisze:Taki z niego Mandalorianin jak ze mnie Jedi.... Posiadanie zbroi nie czyni nikogo Mandalorianinem. Mando to tradycja, wychowanie, wspólnota, aliit - klan. Boba nawet nie znał Mando'a.... On był dar'manda - kimś kto nie jest Mandalorianinem; nie był obcym ale stracił dzieciństwo, a więc tożsamość i duszę.
Owszem, owszem. Ale posłużę się analogią... Czy kiedy samuraj stawał się roninem lub też w jakiś inny sposób tracił honor - czy zapominał, jak się włada kataną? Nie.
Użyłem określenia Mandalorianin w odniesieniu do zdolności bojowych, wyłącznie. Kultura nie ma w tej konkretnej kwestii wiele do gadania... ;p
Na koniec pisze:Tylko nie zaczynajmy dyskusji o formach....
Ok, nie zaczynamy. ;p
(Ale Tràkata ująłeś dość skrótowo, muszę przyznać. ;p)

Re: Gwiezdne Wojny

: piątek, 21 grudnia 2007, 07:17
autor: Vistim
Walka mieczem świetlnym jest o tyle skomplikowana, że ostrze nie ma wagi. Przez to nigdy nie wiemy, czy uderzyliśmy w przeszkodę, i mniej więcej w której długości ostrza. Inaczej niż w normalnym mieczu ustawiony jest środek ciężkości. Właśnie dlatego walka LS dla osób niewyszkolonych w odczuwaniu Mocy jest prawie samobójstwem. Co do Phantom Menace- film to porażka, a scena kiedy QGJ przepala drzwi jest co najmniej dziwna. Owszem, powinien je przepalać długo, ale jako, że ostrze jest zbudowane ze światła i nie daje oporów nie powinien używać siły. Ogólnie polecam stronę http://www.sith.pl/ i podstrony.

Re: Gwiezdne Wojny

: piątek, 21 grudnia 2007, 14:51
autor: Ravandil
To ja dla odmiany wspomnę o moich kontaktach z Gwiezdnymi Wojnami - kawałek czasu temu oglądałem pierwszą trylogię, gdzieś po drodze zahaczyłem jeszcze o "cudne" Mroczne Widmo. Nijakie trochę, gdyby nie Darth Maul z podwójnym mieczem świetlnym, to nie wiem, czy coś bym zapamiętał z tego filmu... No, chyba, że Jar-jara :P Nie jestem wielkim fanem tych filmów, ale lubię te klimaty.
Z grami już nieco lepiej, bo oba KOTORy to jedne z moich ulubionych gier... Oj, długo trzeba było czekać na cRPG w realiach SW, ale jak widać warto było ;) Grałem też w Jedi Academy - ale to było po KOTORze, więc się rozczarowałem... Niby nie można wiele oczekiwać od gry akcji, ale od razu można zobaczyć, jak bardzo mi podpasował system walki z Knights of the Old Republic... Takie tępe klikanie w klawisze średnio mi się podobało ;)

Re: Gwiezdne Wojny

: piątek, 21 grudnia 2007, 15:51
autor: Eriol Velcrow
Vistim pisze:Ogólnie polecam stronę http://www.sith.pl/ i podstrony.
Stronka bardzo efektownie zrobiona. Lecz jeśli poszukuje się rzetelnej wiedzy nie polecam. Autorzy w artykułach zamieszczają subiektywne opinie i swoje własne, niepotwierdzone teorie. Tylko proszę sie od razu nie oburzać. To też jest moja subiektywna opinia.
Vistim pisze:Walka mieczem świetlnym jest o tyle skomplikowana, że ostrze nie ma wagi. Przez to nigdy nie wiemy, czy uderzyliśmy w przeszkodę, i mniej więcej w której długości ostrza.
Ostrze nie ma wagi ale jest w pewien sposób ograniczone. Nie można go traktować jak zwykłego strumienia światła ale raczej jako słup plazmy o minimalnej wadze. Wynika z tego że uderzenie miecza w ostrze powoduje przekazanie energii na rękojeść i dłoń walczącego.
Vistim pisze:Co do Phantom Menace- film to porażka, a scena kiedy QGJ przepala drzwi jest co najmniej dziwna. Owszem, powinien je przepalać długo, ale jako, że ostrze jest zbudowane ze światła i nie daje oporów nie powinien używać siły.
Film najlepszy nie jest.... A co do tej konkretnej sceny. To były wrota blastero-odporne. Jak już mówiłem to jest raczej strumień plazmy o bardzo wysokiej temperaturze. Tu nie chodzi o opór. Z nauki fizyki (nawet na poziomie liceum) wynika że jeżeli używamy na przedmiocie siły nadajemy mu przyspieszenie czyli zwiększamy prędkość. Wiemy również że przy uderzeniu przedmiot który posiada niezerową prędkość wydziela ciepło. Czyli czas przepalania się skróci.
Ravandil pisze:Grałem też w Jedi Academy - ale to było po KOTORze, więc się rozczarowałem... Niby nie można wiele oczekiwać od gry akcji, ale od razu można zobaczyć, jak bardzo mi podpasował system walki z Knights of the Old Republic... Takie tępe klikanie w klawisze średnio mi się podobało ;)
Zwróć uwagę na czas wydania obu gier... Dzieli ich parę ładnych latek ;).... I rodzaj ;)
Asthner pisze:Kurczę, a byłem przekonany, że Ty sam na podstawie którejś książki mi o jego wrażliwości na Moc kiedyś wspominałeś. Musiałem źle zrozumieć.
Nie przypominam sobie takiej rozmowy Kubi.... Może to ja coś wtedy pokręciłem ale Solo i Moc to dwie różne bajki... Solo ma Szczęście ;)
Asthner pisze:Się odezwał wymiatacz... Szkoda tylko, że te "profesjonalne" pojedynki w JA2 - choć oczywiście wymagające, pewnie satysfakcjonujące, etc - mało przypominają "prawdziwe" starcia. To nie ten klimat...
Ej czy ja gdzieś powiedziałem że tak gram. Tak grają najlepsi. I z nimi nie ma mowy na "prawdziwe" starcie.... Ciacham sobie dwoma mieczykami. I nieźle mi to wychodzi ( 2.4 zabitych na śmierć [ok 4500 zabitych], 72.1 % wygranych dueli [ z ponad 400])
Asthner pisze:Co do obrazy - jeszcze się policzymy, masz to jak w banku. ;]
Czekam ;)


Asthner pisze:Ok, nie zaczynamy. ;p
(Ale Tràkata ująłeś dość skrótowo, muszę przyznać. ;p)
Rzut na dyscyplinę udany. Prowokacja nie udana ;)

Asthner pisze:Gwiezdne Wojny: historia, formy szermiercze, postacie, filozofia... Słowem temat o wszystim, co związane z tą gwiezdną sagą. Zaczynam go, aby przerwać ewoluujący offtopic w wątku o rodzajach broni z KGF-u - oraz dlatego, że w archiwum nie znalazłem nic, pod co można by się podpiąć... ;)
Wrzucanie wszystkiego do jednego worka nie jest najlepszym pomysłem. Gdyby tylko udało się zrealizować SAM-WIESZ-JAKI plan ;)

Re: Gwiezdne Wojny

: piątek, 21 grudnia 2007, 18:45
autor: Ravandil
Eriol Velcrow pisze:
Ravandil pisze:Grałem też w Jedi Academy - ale to było po KOTORze, więc się rozczarowałem... Niby nie można wiele oczekiwać od gry akcji, ale od razu można zobaczyć, jak bardzo mi podpasował system walki z Knights of the Old Republic... Takie tępe klikanie w klawisze średnio mi się podobało ;)
Zwróć uwagę na czas wydania obu gier... Dzieli ich parę ładnych latek ;).... I rodzaj ;)
No nie wiem, w tym samym roku wydane były JA i pierwszy KOTOR... ;) A co do rodzaju - to jasne, że się różnią, ale mnie samego zdziwiło, że dużo przyjemniej mi się pocina w cRPG, a nie grę akcji... Na przykład kolega dużo narzekał, że "nie można samemu bić"... Ogólnie konkluzja jest taka, żeby nie grać w Jedi Academy albo Jedi Outcast po KOTORze, bo będzie się miało dziwne odczucie, jakie te gry są płytkie w porównaniu do dobrego cRPG ;) Ale co kto lubi.

Re: Gwiezdne Wojny

: piątek, 21 grudnia 2007, 18:55
autor: Eriol Velcrow
Ravandil pisze: No nie wiem, w tym samym roku wydane były JA i pierwszy KOTOR... ;) A co do rodzaju - to jasne, że się różnią, ale mnie samego zdziwiło, że dużo przyjemniej mi się pocina w cRPG, a nie grę akcji... Na przykład kolega dużo narzekał, że "nie można samemu bić"... Ogólnie konkluzja jest taka, żeby nie grać w Jedi Academy albo Jedi Outcast po KOTORze, bo będzie się miało dziwne odczucie, jakie te gry są płytkie w porównaniu do dobrego cRPG ;) Ale co kto lubi.
Pierwszy KotOR wyszedł w roku 2004, a JA w 2003. Zauważ tylko że Akademia to tak naprawdę samodzielny dodatek do Outcasta.... Ten sam silnik. itp. itd. Outcast wyszedł w 2002 więc od KotOR'a dzieli już go 2 lata, a w tym czasie miał miejsce duży skok technologiczny. KotOR'a przeszedłem 6 razy, dwójkę 3 razy, ale nadal z chęcią wracam o sieczki z JA ;) Akademia oczywiście że jest płytka w porównaniu do KotOR'a.... Jak tu porównywać dobrą, ale nie rewelacyjną, grę akcji z jednym z najlepszych cRPG...

Re: Gwiezdne Wojny

: piątek, 21 grudnia 2007, 20:59
autor: Azrael
Chyba raczej chodziło mu o to, że wpierw zagrał w Kotora, a później w JA, nie o date wydania.

Grałem we wszystkie wymienione tytuły (niepodobało mi się rozwiązanie walk gwiezdnych w kotorze - mogli by się bardziej postarać jednak) niestety KOTOR'a 2 przeszedłem do połowy, później zgineły mi sejwy, a drugi raz mi się nie chciało... chyba zagram jeszcze raz.

Re: Gwiezdne Wojny

: piątek, 21 grudnia 2007, 22:11
autor: Eriol Velcrow
Przecież [b]Ravandil[/b] pisze:No nie wiem, w tym samym roku wydane były JA i pierwszy KOTOR... ;)
A więc poprawiłem tylko jego błąd...

Re: Gwiezdne Wojny

: sobota, 22 grudnia 2007, 01:27
autor: Asthner
Dwóch postronnych i dwóch przeciwników - w tym doświadczony Jedi, jedyny, który potrafił pokonać mnie w walce... No dobra. Zatańczmy. :)
Czyli kontynuujemy dyskusję; mniej ciekawą część jednak będę chciał przenieść do oddzielnego wątku.
Vistim pisze:Walka mieczem świetlnym jest o tyle skomplikowana, że ostrze nie ma wagi. Przez to nigdy nie wiemy, czy uderzyliśmy w przeszkodę, i mniej więcej w której długości ostrza. Inaczej niż w normalnym mieczu ustawiony jest środek ciężkości. Właśnie dlatego walka LS dla osób niewyszkolonych w odczuwaniu Mocy jest prawie samobójstwem. Co do Phantom Menace- film to porażka, a scena kiedy QGJ przepala drzwi jest co najmniej dziwna. Owszem, powinien je przepalać długo, ale jako, że ostrze jest zbudowane ze światła i nie daje oporów nie powinien używać siły.
Nie posuwałbym się tak daleko w tym wnioskowaniu. Ale po kolei. Poniższy wywód potraktujmy jako uzupełnienie postu Eriola.
Brak wagi klingi -> mniejszy moment bezwładności -> gwałtowne "przyspieszenie" broni. Aby odczuć różnicę, polecam pomachać zwyczajnym mieczem średniowiecznym, a potem wziąć do ręki szpadę. Podobny efekt uzyska się, gdy zamiast szpady weźmiemy samą metalową, krótką "rurkę" symulującą rekojeść miecza świetlnego.
Skoro dało się jednak opanować walkę szpadą, to i efektywne machanie samą "rurką" jest wykonalne przy odpowiednim treningu. Moc w zasadzie przydaje się do dwóch rzeczy: uniknięcia poważnych kontuzji przy pierwszych treningach oraz do nadążania za błyskawicznym tempem prawdziwej walki.

Uderzenie w przeszkodę - jak najbardziej wyczuwalne jest. Udowodnię to szybciutko metodą reductio ad absurdum. Jeśli nie wyczuwamy trafienia w przeszkodę, to znaczy, że klinga jest niematerialna. Jeśli klinga jest niematerialna, to przejdzie bez oporu przez każdą inną klingę miecza świetlnego. Ergo - nie da się postawić zasłony, miecze się nie zakleszczą. Co daje sprzeczność, klingi muszą więc mieć materialną postać (jak uwięziony w jakimś polu strumień plazmy, etc - przypominam tutaj, że gdyby przy mieczach świetlnych stosować wszystkie prawa fizyki, da się wykazać, że włączenie latarki oznaczałoby koniec świata; w związku z tym pewne fakty przyjmujemy jako prawdziwe bez konfrontowania ich ze szczegółówą fizyką ;p), co jest równoważne temu, iż nie są one niematerialne. W efekcie - trafienie mieczem w przeszkodę jest wyczuwalne. Tym słabiej jedynie, im szybciej przeszkoda ta "ustępuje" pod jego naporem. Zachodzi tu pełna analogia z bronią sieczną.
Natomiast nie przypominam sobie, aby Qui-Gonn używał wiele siły przy przebijaniu się przez grodzie statku Nemoidan. Pewna jej ilość była jednak niezbędna - wszak miecz sam nie mógł wybrać swojego kierunku ruchu. ;p
Co do skracania czasu przepalania przez uderzenie... Nie sądzę, żeby to wynikało z prostych równań licealnych na energię w kinematyce. ;) Potrzebne byłyby astronomiczne prędkości uderzenia, żeby wydzielona energia była zauważalna. Jeśli już szukać wzorów, to musiałaby być zależność ciepła właściwego trafianego obiektu, tudzież jak szybko wypromieniowuje on otrzymaną energię... Wtedy uderzenie zwiększa wartość przekazanego punktowo "impulsu energetycznego" (poprzez głębszy kontakt klingi ze strukturą celu na jednostkę czasu) i skraca czas potrzebny na sforsowanie wytrzymałości cieplnej materiału.
Ravandil pisze:To ja dla odmiany wspomnę o moich kontaktach z Gwiezdnymi Wojnami - kawałek czasu temu oglądałem pierwszą trylogię, gdzieś po drodze zahaczyłem jeszcze o "cudne" Mroczne Widmo. Nijakie trochę, gdyby nie Darth Maul z podwójnym mieczem świetlnym, to nie wiem, czy coś bym zapamiętał z tego filmu... No, chyba, że Jar-jara :P
Jest parę smaczków dla maniaków, jeśli się przyjrzeć. Ja Mroczne Widmo lubię przede wszystkim za charakter Qui-Gonna. A co do reszty... Można dyskutować. To nie czas i miejsce, a moje argumenty broniące filmu wywodzą się bardziej z moich ogólnych poglądów na całą kinematografię i wszelką inną twórczość. To inny temat, który może kiedyś będzie warto podjąć... :)
Eriol pisze:Może to ja coś wtedy pokręciłem ale Solo i Moc to dwie różne bajki... Solo ma Szczęście ;)
W takim razie powiedziałbym raczej, że Moc ma go w szczególnej opiece. ;p Przecież nie trzeba być chyba wrażliwym na Moc, żeby ta mogła daną osobą kierować, prawda? ;) Bycie Jedi w tej kwestii tylko ułatwia zrozumienie, na czym to kierowanie polega...
Eriol pisze:Rzut na dyscyplinę udany. Prowokacja nie udana ;)
A może... Est-Qen? ;]
Nie no, żartuję. O tym to kiedyś osobne opracowanie napiszę. Teraz mam wszystko zbyt porozrzucane, żeby sensownie dyskutować czy opowiadać. Ale to byłby chyba interesujący temat, nie? Nawet, jeśli ideowo Est-Qen jest jedynie rozwinięciem (czy też: wariacją na temat; [sarkazm]z naciskiem na wariacja w znaczeniu "wariactwo"[/sarkazm]) Soresu...
Ech, ale to u nas typowe z tą dyscypliną. Za starzy jesteśmy na prowokacje. :P
Eriol (któżby inny?) pisze:Wrzucanie wszystkiego do jednego worka nie jest najlepszym pomysłem. Gdyby tylko udało się zrealizować SAM-WIESZ-JAKI plan ;)
Ten temat powstał po to, żeby gromadzić interesujące tematy. A interesujące tematy poznajemy po tym, jak się rozrastają, domagając się oddzielnego wątku. ;)
Tym razem jednak zrobię odwrotnie. Szykuje nam się dyskusja nt. gier gwiezdno-wojennych, mało związana z innymi "ciekawymi" zagadnieniami już tutaj poruszonymi. Toteż wydzielam kolejny wątek za chwilę. ;)

Aha, jeszcze:
Eriol pisze:
Obok podpisany pisze:Co do obrazy - jeszcze się policzymy, masz to jak w banku. ;]
Czekam ;)
My powers have doubled since the last time we fought. ;]

Re: Gwiezdne Wojny

: sobota, 22 grudnia 2007, 10:25
autor: Eriol Velcrow
Asthner pisze:Co do skracania czasu przepalania przez uderzenie... Nie sądzę, żeby to wynikało z prostych równań licealnych na energię w kinematyce. ;) Potrzebne byłyby astronomiczne prędkości uderzenia, żeby wydzielona energia była zauważalna. Jeśli już szukać wzorów, to musiałaby być zależność ciepła właściwego trafianego obiektu, tudzież jak szybko wypromieniowuje on otrzymaną energię... Wtedy uderzenie zwiększa wartość przekazanego punktowo "impulsu energetycznego" (poprzez głębszy kontakt klingi ze strukturą celu na jednostkę czasu) i skraca czas potrzebny na sforsowanie wytrzymałości cieplnej materiału.
Skoro tak mówisz... Nie będę się kłócił ze studentem ;) Choć wydaje mi się że wystarczy Zasada zachowania energii w wariacji na wydzielanie ciepła... Co nie zmienia faktu, że przy minimalnej wadze ostrza, prędkość musiała by być bardzo duża.
I jeszcze raz Asthner pisze: Jest parę smaczków dla maniaków, jeśli się przyjrzeć. Ja Mroczne Widmo lubię przede wszystkim za charakter Qui-Gonna. A co do reszty...
Tu akurat w pierwszej trylogii (filmowej) jest dużo niewiadomych.... W E1 przedstawiony jest jako niepokorny mistrz, nie słuchający się Rady. Natomiast w E3 pojawia się w jakiś magiczny sposób i będzie mistrzem Yody i Obi-wana. W książce E3 jest to już o wiele lepiej przedstawione, lecz nadal pewien niedosyt... Qui-Gonn w tej postaci pojawia się pierwszy raz bodajże w książce "Yoda. Mroczne Starcie"

Ponownie Asthner pisze: W takim razie powiedziałbym raczej, że Moc ma go w szczególnej opiece. ;p Przecież nie trzeba być chyba wrażliwym na Moc, żeby ta mogła daną osobą kierować, prawda? ;) Bycie Jedi w tej kwestii tylko ułatwia zrozumienie, na czym to kierowanie polega...
Wole uznawać, że to "Szczęście Solo".
Asthner....znowu.... pisze:Ech, ale to u nas typowe z tą dyscypliną. Za starzy jesteśmy na prowokacje. :P
Chyba Ty jesteś za stary ;)

I na koniec:
Asthner pisze:
Eriol pisze:
Obok podpisany pisze:Co do obrazy - jeszcze się policzymy, masz to jak w banku. ;]
Czekam ;)
My powers have doubled since the last time we fought. ;]
Dobrze.... Dobrze.... Większa duma, większy upadek.... Dobrze.... Jedi

Re: Gwiezdne Wojny

: sobota, 22 grudnia 2007, 12:15
autor: Azrael
To może załóżcie po prostu, że w tych super mega opancerzonych drzwiach była jakaś elektryczno-laserowa bariera ochronna cio? :?

Re: Gwiezdne Wojny

: sobota, 22 grudnia 2007, 13:55
autor: Asthner
Azrael pisze:To może załóżcie po prostu, że w tych super mega opancerzonych drzwiach była jakaś elektryczno-laserowa bariera ochronna cio?
Po co, skoro nie jest to potrzebne? ;) Porządne bariery energetyczne zresztą ciężko sforsować - patrz starcie w połacu z Darth Maulem.
Eriol pisze:Wole uznawać, że to "Szczęście Solo".
Jak już pisałem, nie wierzę w istnienie czegoś takiego jak "szczęście". ;]
Eriol pisze:Dobrze.... Dobrze.... Większa duma, większy upadek....
Nie dożyjesz, by go zobaczyć. Znam siłę płynącą z Nicości. ;)
Eriol pisze:Dobrze.... Jedi
Teraz to mnie już obraziłeś. Ja chociaż próbuję być miły...

Re: Gwiezdne Wojny

: sobota, 22 grudnia 2007, 14:09
autor: Eriol Velcrow
Jak zwykle Asthner pisze:Nie dożyjesz, by go zobaczyć. Znam siłę płynącą z Nicości. ;)
Przestań grozić, a stań do walki ;)
Zgadujcie kto pisze:Teraz to mnie już obraziłeś. Ja chociaż próbuję być miły...
Chce Cię sprowokować. I chyba się udało ;)
Jak już pisałem, nie wierzę w istnienie czegoś takiego jak "szczęście". ;]
Dla Hana robie wyjątek ;)

Re: Gwiezdne Wojny

: sobota, 22 grudnia 2007, 14:17
autor: Asthner
Eriol pisze:Przestań grozić, a stań do walki ;)
Phi. Co ja jestem? Anakin, żeby się rzucać do walki pod wpływem impulsów? ;p
Eriol pisze:Chce Cię sprowokować. I chyba się udało ;)
Chciałbyś. Tylko zwracam Ci uwagę na brak taktu. :D

Re: Gwiezdne Wojny

: niedziela, 23 grudnia 2007, 17:34
autor: Eriol Velcrow
Asthner pisze: Phi. Co ja jestem? Anakin, żeby się rzucać do walki pod wpływem impulsów? ;p
Ale był przynajmniej skuteczny....

Re: Gwiezdne Wojny

: niedziela, 23 grudnia 2007, 17:35
autor: Asthner
Fakt, był skuteczny - w oddawaniu do transplantacji odstających części ciała. ;]