Ja tam lubię książki o Mordimerze, aczkolwiek muszę się zgodzić z Phovenem. W każdej, no prawie w każdej kwestii. Bo co do narracji to akurat zgodzę się z Crawem (Ale luz, inni piszą, a ja się tylko zgadzam albo nie

). Wg. mnie saga o wiedźminie wypada znacznie lepiej, zresztą nie będę powtarzał wymienionych już wyżej powodów.
Faktu, że wszystkie opowiadania Piekary są bardzo podobne nie da się zaprzeczyć. I trochę razi mnie ta wieczna słuszność jego postępowania wobec oskarżonych. Wszyscy są źli, a Mordek jest dobry (na swój sposób, ale jakby nie patrzeć - dobry). Bardziej zadowoliłaby mnie wizja bliższa historii, kiedy to większość ofiar inkwizycji była niewinna.
Co do Płomienia i Krzyża to byłem w sumie mile zaskoczony. Mimo, że powieść nie należy do najlepszych, to potrafi już zaciekawić, w przeciwieństwie do niektórych opowiadań, przy których częściej zatrzymywał mnie właśnie styl narracji niż fabuła. A zmiana narracji na trzecioosobową jakoś mi nie przeszkadza. Na dłuższą metę wolę książki pisane w trzeciej osobie, bo narrator może wtedy przedstawiać wydarzenia z oczu wielu postaci, nie zaś z jednej.
No i (znowu) nie zgadzam się z tym, iż Piekara lepszy jest w pisaniu krótszych historii. Opowiadania są schematyczne, motywy się powtarzają, a przewidywalność wręcz dobija. Bo kiedy Mordimer wpadnie na rozwiązanie jakiejś zagadki (nie mówię tu o wierszykach, a raczej o rozwiązywaniu intryg), to czytelnik już wie, że tak będzie. Inkwizytor nigdy się nie myli.
A poza tym opowiadania o wiedźminie imo biją na głowę te o inkwizytorze (przypominam, że nie ich nie potępiam, bo też mi się podobały. Ale nie ma się co oszukiwać). Opowiadania o wiedźminie są bardzo wciągające, a każda występująca w nich postać jest na swój sposób inna. Nadmienię zresztą, że opowiadania bardziej mnie urzekły od wiedźmińskiej sagi. To już trochę nie ten klimat. Poza tym mało w niej "wiedźminowatości". Ale to moje zdanie.