Dziewiąty mag – druga recenzja

dziewiaty-mag-b-iext3697393

Spragniony lekkiej książki z nienajgorszą fabułą i poczuciem humoru, podszedłem do mojej – wcale nieskromnej – biblioteczki i omiotłem spojrzeniem wszystkie tytuły znajdujące się na półce. Nie znalazłszy niczego, co mógłbym ukończyć w jeden dzień, nieźle się przy tym bawiąc, poczułem rozczarowanie. Chwyciłem więc telefon i zadzwoniłem do przyjaciółki z pytaniem, czy nie zna przypadkiem jakiejś powieści, która sprostałaby moim wymaganiom. W odpowiedzi usłyszałem tylko dwa słowa: Dziewiąty mag.

Wchodząc do księgarni skierowałem się w stronę działu z fantastyką. Okazało się, że ów tytuł był akurat na wystawie, a tuż nad nim napis książka tygodnia. Zapowiadało się na to, iż będę miał do czynienia z całkiem niezłym kąskiem.

Okładka Dziewiątego maga budzi skojarzenia z mroczną powieścią, pełną dzikich bestii i potworów, osadzoną w rzeczywistości, gdzie noc jest istnym piekłem dla ludzi. Nie dajcie się zmylić. Świat elfów (pierwszy raz miałem do czynienia z książką, w której panującą rasą nie są ludzie) chowających się za magicznymi kopułami jest piękny i kolorowy. Korzystają one z pomocy smoków, z którymi zawarły sojusz i traktują je jak bóstwa. Głównym środkiem transportu są śnieżnobiałe pegazy, a o broni palnej nikt tutaj nigdy nie słyszał. Cóż, jak to już bywa w literaturze, bajkowy świat musi mieć swoich wrogów, w związku z czym złe trolle co rusz napadają na któreś z dziewięciu miast, chcąc przedostać się przez magiczne kopuły. Konflikt pomiędzy elfami, a bestiami trwa już bardzo długo, a stan elfich schronień z dnia na dzień jest coraz bardziej opłakany. Jeśli zostaną zniszczone, świat elfów i smoków zginie.

Naczelny miasta, wraz z wielką wyrocznią Orianą, dochodzą do wniosku, iż niezbędna jest pomoc kogoś z równoległej, czyli naszej rzeczywistości. Powstaje lista osób, które mają zostać sprowadzone do świata elfów. O dziwo, wszyscy – poza Ariel, kobietą w podeszłym wieku, samotnie wychowującą dziesięcioletnią córkę – znikają w tajemniczych okolicznościach. Ariel niechętnie porzuca swoje dotychczasowe życie i wyrusza na pomoc elfom. Na miejscu dowiaduje się, że została wybrana do tej misji, gdyż jest weterynarzem i wszyscy oczekują od niej, że pomoże smokom. Jest tylko jedno ale – kobietom nie wolno wchodzić do smoczych zagród, gdyż to zniewaga i obraza. Jak zatem pani weterynarz ma pomóc tym magicznym stworzeniom? Zadania nie ułatwia jej Oficer Marcus – przepiękny, wysoki elf, w którym – oczywiście – niemłoda już Ariel mimowolnie się zakochuje.

Mniej więcej w taki sposób prezentuje się fabuła Dziewiątego maga. Gdy zacząłem czytać książkę byłem pewien, że będzie to powieść fantasy z wątkiem miłosnym. Przewracając ostatnie strony doszedłem jednak do wniosku, że to zwykłe romansidło osadzone w niezwykłym świecie. Nie powiem, że takie połączenie zaowocowało totalna katastrofą, ale skłamałbym, gdybym stwierdził, że to dzieło najwyższych lotów. Początki tej miłosnej historii mnie wciągnęły, później było już nudno i monotonne; dopiero w końcówce akcja nieco nabrała tempa. Bohaterowie są przekonani, że chcą być razem. Później jednak się od siebie odsuwają. Kocha, nie kocha, kocha, nie kocha… mniej więcej tak wygląda ich uczucie. Jeśli mam być szczery, nie znalazłem tam nic szczególnie fascynującego. Ot, zwykła miłość, pełna rozmyślań o kontakcie płciowym i nieprzyzwoitych snach. Już w okolicach dwusetnej strony zrobiło się bardziej żenująco niż ciekawie.

Z chęcią napisałbym o doskonałych bohaterach, z którymi Czytelnika łączy magiczna wręcz więź, lecz nie mogę. Postacie z książki A.R. Reystone są nietypowe. We wszystkich przygodach, jakie przydarzają im się w Dziewiątym magu, powielają zachowania i emocje prawdziwych ludzi – czasem śmieją się, opowiadają żarty, a innym razem niepewnie i ze strachem patrzą na nieznane stwory. Także w momentach zagrożenia rzucają się – oczywiście pod wpływem adrenaliny – na potężnych przeciwników. Wtedy, przez chwilę, można nawet polubić Ariel czy Marcusa. Jeśli zaś chodzi o fragmenty, gdzie ta dwójka rozmyśla o sobie (a raczej o tym, jak zaciągnąć się nawzajem do łóżka), niestety wszystko jest spłaszczone i sztuczne do bólu. Żaden człowiek, choćby nie wiem jak zakochany, nie zachowuje się w ten sposób. Tylko w jednego bohatera, a mianowicie Fabiana, przyjaciela Marcusa, została tchnięta dusza.

Być może autorka celowo pisała w taki sposób – w końcu książka skierowana jest do nieco dojrzalszej młodzieży, co widać na każdym kroku. Zarówno luźny język, krótkie opisy otoczenia jak i często napotykane „momenty”, nie pozostawiają cienia wątpliwości, kto ma po daną lekturę sięgnąć. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że powieść jest przeznaczona głównie dla żeńskiego grona Czytelniczek.

Wracając jeszcze do języka, o którym przed chwilą była mowa; Oso w swojej recenzji narzekał na słownictwo w Dziewiątym magu, podobne do tego, jakim posługuje się młodzież. Trzeba przyznać, że miał rację, gdyż pełno tu słów zaczerpniętych z podwórka. Czasami ciężko skupić się na powieści, bo nagle postać o wysokiej randze zachowuje się, jakby plotkowała z najlepszym kumplem.

Wychodzi na to, że Dziewiąty mag jest powieścią z dobrze przemyślanym i ciekawym światem, lecz papierowymi bohaterami, którzy nijak nie potrafią się w nim odnaleźć. W dodatku nie można się zagłębić w lekturze, gdyż przeszkadzają nam monotonia i źle dobrane słownictwo. Bieg przyszłych wydarzeń można natomiast przewidzieć już kilka stron wcześniej. Nie wspomnę o zakończeniu, które powoduje, że ze złości krew zaczyna szumieć w uszach (kto normalny kończy pierwszy tom dokładnie w samym środku akcji?). Cóż, jeśli jesteś nastolatkiem szukającym luźnej, odprężającej, jak również ciekawej książki to polecam serię Zwiadowcy, która prezentuje o wiele wyższy poziom. Jeśli jednak chcesz przeczytać romansidło osadzone w niezwykłym świecie, biegnij do księgarni. Dobrze przemyśl zakup, bo w podobnych okolicach cenowych znajduje się Zmierzch, który otrzymuje dobre recenzje, a i fanów ma niemało. Dorosłym natomiast polecam cokolwiek innego z wyższej półki. Ta książka jest przeznaczona wyłącznie dla młodzieży; starszych nie wciągnie, budząc zamiast tego uczucie zażenowania.

Tytuł: Dziewiąty mag
Cykl: Dziewiąty mag, tom 1
Autor: A. R. Reystone
Wydawca: Redhorse
Rok: 2009
Stron: 464
Ocena: 3-
Kamax Opublikowane przez:

Jeden komentarz

  1. vika
    8 lutego 2011
    Reply

    treść książki

    Zgadzam się, że jest to romansidło umieszczone w świecie fantasy, ze kończenie tomu w samym środku akcji nie jest w porządku (zwłaszcza, że drugi tom się nie chce pokazać…) i ze słownictwo rzeczywiście czasem jest zbyt podwórkowe. Ale nie zgadzam się z tym, że Marcus jest elfem! i że jest o świat elfów! i że głównym problemem są ataki trollów! Zastanawiam się, jak uważnie autor recenzji czytał tę książkę? bo mam nadzieję, ze rzeczywiście ją czytał, skoro pisze recenzje…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.