Apokalipsa na filmach wygląda zdecydowanie bardziej widowiskowo niż w rzeczywistości. Właśnie mieliśmy koniec świata i okazał się on co najmniej rozczarowujący. Nie było walących się domów, ognia, lawy, trąb powietrznych i gigantycznych powodzi. Właściwie – nie było niczego, włącznie z samym końcem świata. Nudy.
Jednak nawet to rozczarowanie, niesie ze sobą pewne korzyści – ot, choćby możliwość obejrzenia ekranizacji Hobbita, która w naszym kraju miała być wyświetlana po feralnej dacie 21 grudnia. Lecz także tutaj, reakcje widzów są podzielone – jedni chwalą, a inni twierdzą, że lepiej było nie dożyć premiery. Zarzut brzmi podobnie: nudy.
Znakiem naszych czasów w kinach jest kryzys treści, jaki od pewnego czasu notuje Hollywood. Produkuje się pełno remake’ów i kontynuacji, a nie ma miejsca na oryginalne scenariusze. Jeśli zaś pojawi się coś wartego uwagi – scenariusz podporządkowany jest technologii 3D, zaś fabuła zostaje spłycona i odrealniona. Czas jednak musi przynieść zmiany, bo inaczej rynek filmowy załamie się pod ciężarem własnej wtórności. To daje nam nadzieję na ekranizacje książek, których zrealizowanie na potrzeby kina było dotąd niemożliwe lub nieopłacalne. Jest tyle ciekawych fabuł, zasługujących na przeniesienie na szeroki ekran, że aż można się dziwić, dlaczego współczesne kino zmierza w kierunku odcinania kuponów od osiągniętego sukcesu oraz rozmieniania się na drobne, jak w przypadku Hobbita, podzielonego na kilka części. Oby zmiany nadeszły jak najprędzej.
Zgodnie z zapowiedzią sprzed miesiąca, kolejny rok rozpoczynamy nowym numerem Tawerny RPG. Mamy nadzieję, że znajdziecie w nim wiele interesujących treści, które nie tylko Was zaciekawią, ale także sprawią, że nie będziecie żałować czasu spędzonego na lekturze. Ani nieudanego końca świata. Zapraszamy!
Autor: BAZYL