Ostatnio cierpiałem na brak świeżych
książek, więc udałem się do pobliskiej księgarni, aby znaleźć coś interesującego i oryginalnego. Moją uwagę zwróciła okładka książki autorstwa Trudi Canavan, wyglądająca o niebo lepiej niż inne: tajemnicza postać dzierżąca kostur, okryta czarnymi, sięgającymi ziemi szatami. Postać z ilustracji oraz tytuł — Gildia Magów — wskazywały na to, o czym będzie książka. Śmiem twierdzić, iż dzięki niecodziennej okładce dokonałem zakupu i sądzę, że opłacało się.
Z ogromnym zainteresowaniem przeczytałem kilka zdań o początku wielkiej Trylogii Czarnego Maga oraz co nieco o samej autorce. Prawdę mówiąc, nigdy o niej nie słyszałem, a do niedawna tytuły Gildia Magów, Nowicjuszka czy Wielki Mistrz nie mówiły mi zupełnie nic. Zaciekawiony zapytałem sprzedawcy, co mu wiadomo na temat pani Canavan, ale usłyszałem jedynie, że książki które napisała przez wielu recenzentów i krytyków są oceniane pozytywnie, sprzedają się bardzo dobrze, a fabuła…
…a fabuła jest oryginalna, wciągająca, pełna zwrotów akcji i niecodzienna. Nie mam zielonego pojęcia, ile powieści o smokach, orkach, demonach czy innych plugastwach zagrażających ludziom już czytałem. Książki, gdzie jeden śmiałek zakuty w zbroję i z mieczem w ręce rusza na stworzenia, którym nie dałoby rady dwustu rosłych chłopów, a on wychodzi z pojedynku nawet nie draśnięty… Od takiej monotonnej fantastyki aż się roi. Na szczęście pani Canavan poszła inną drogą i chwała jej za to! Bardzo przyjemnie czyta się tę historię.
Młoda dziewczyna o imieniu Sonea mieszka wraz z wujostwem w Północnej Dzielnicy Imardinu, jednak w pewien feralny dzień zostają wygnani z miasta do slumsów. Magowie pomagają królowi oczyścić ulice z włóczęgów, uliczników i żebraków. Czarodzieje, gardząc wyzwiskami oraz lecącymi w ich stronę kamieniami, spokojnie toczą rozmowy za magiczną, ochronną barierą. Sonea, wściekła na to, że władca wyrzuca jej rodzinę i przyjaciół do miejsca, gdzie nie czeka nikogo nic dobrego, rzuca kamieniem w magiczną ochronę. O dziwo, bariera nie powstrzymuje przedmiotu, który po prostu przenika przez nią i trafia jednego z magów. Dziewczyna ucieka czym prędzej, słusznie bojąc się konsekwencji.
Dziewczynie udaje się wtopić w tłum i dotrzeć do slumsów, ale jej tropem ruszają magowie. Istnieje ogromne zagrożenie, że Sonea nie potrafi opanować swojej mocy i nawet nie zdaje sobie sprawy ze swojej siły, co może doprowadzić ją do śmierci, a w najgorszym przypadku do zniszczenia całego miasta. Trzeba ją znaleźć za wszelką cenę…
Ruszają wielkie poszukiwania. Zrozpaczona Sonea wie, że jeżeli będzie uciekać na własną rękę, to odnajdą ją bardzo szybko, dlatego też zwraca się o pomoc do złodziei. Dziewczyna jest przekonania, że jej samej oraz wujostwu grozi niebezpieczeństwo ze strony magów. Podejrzewa, że jak tylko ją znajdą, to zabiją, aby nie sprawiała już więcej żadnych problemów.
Niestety więcej nie mogę wam zdradzić, ale zapewniam, że nie brak tu nagłych zwrotów akcji oraz niespodziewanych wydarzeń.
Sonea, przez swoje krótko ostrzyżone włosy i męskie ubrania przez wielu mylona z chłopakiem, uparcie ucieka przed prześladującymi ją magami. Nie narzeka jednak i bardziej martwi się o swoich bliskich, niż o samą siebie. Nie ma w zwyczaju popadać w panikę, a później, kiedy los sprawia, że wydarzenia toczą się nie po jej myśli, prawie zawsze wychodzi ze wszystkiego z podniesioną głową. Często jednak, aby przetrwać, musi korzystać z pomocy grupy zwanej złodziejami
oraz swojego przyjaciela — Cery’ego. Chłopak ten przyjaźni się z nią od dawna, chociaż nigdy nie łączyło ich nic więcej niż przyjaźń. Jego ojciec pracował dla złodziei, przez co Cery może swobodnie poruszać się po niektórych miejscach i posiada liczne kontakty czy ulgi. Jest wyśmienitym złodziejaszkiem — żaden zamek mu się nie oprze, głównie dzięki wytrychom ukrytym, razem z masą sztyletów, w tajemnych skrytkach jego płaszcza.
Obie postacie wzbudzają zainteresowanie i skłaniają czytelnika do zastanawiania się nad ich dalszymi losami. Pozostałych bohaterów trudno obdarzyć większą pochwałą.
Nie da się ukryć, że Gildia Magów jest książką bardzo dobrą, pełną sekretów i niespodzianek. Nie można tutaj narzekać na nudną fabułę, ale jednocześnie nie można też powiedzieć, że czyta się ją z wypiekami na twarzy. Czasem nie chciało mi się przerzucać kolejnych stron, gdyż jedno niezby ciekawe wydarzenie wlokło się przez cały rozdział (niektórzy jednak lubią takie długie i bogate opisy; kwestia gustu). Z kolei kiedy przeczytałem trzydzieści stron bez akcji, to kolejne piętnaście trzymało mnie w ciągłym napięciu. Szkoda tylko, że autorka nie wykorzystała potencjału świata, w którym to wszystko się dzieje. Przecież w mieście pełno jest magów, a książce zdecydowanie brakuje starć. Wszystko aż prosi się, aby wybuchła jakaś bitwa, w której ogniste kule czy błyskawice będą śmigać na prawo i lewo. Być może jednak takie wydarzenia nastąpią w kolejnych częściach wielkiej trylogii. Na otarcie łezki można jednak pocieszyć się faktem, że całość wzbogacają ciekawe, humorystyczne i klimatyczne dialogi.
Mówiąc w skrócie, jeżeli jesteś fanem rozbudowanych i dopieszczonych nawet w najmniejszym szczególe książek fantasy, to gwarantuję ci, że czytając Gildię Magów, będziesz czuć się jak u siebie. Jeśli natomiast najbardziej cenisz sobie akcję, pojedynki czy też uwielbiasz krótkie opowieści o twardych rycerzach, to odpuść sobie i nie zabieraj się do lektury — nie znajdziesz tutaj podobnych rzeczy. Trudno jest mi zatem dać odpowiednią ocenę, gdyż z jednej strony jest to znakomity początek trylogii, zawiera typowe elementy dla fantastyki, a z drugiej zbyt mało tu przemocy tak cenionej przez wielu czytelników. Mnie jednak czas przy tej książce zleciał szybko i uważam, że warto było wydać prawie 40 zł na tak znakomitą powieść. Bo to mimo wszystko porządna historia z bogatymi opisami, więc nie widzę powodów, aby miała uzyskać słabą ocenę. Nie wiem jak wy, ale ja z pewnością do Gildii Magów wrócę jeszcze nieraz.
Tytuł: | Gildia Magów [The Magician's Guild] |
---|---|
Seria: | Trylogia Czarnego Maga, tom 1 |
Autor: | Trudi Canavan |
Wydawca: | Galeria Książki |
Rok wydania: | 2007 |
Stron: | 520 |
Ocena: | 4- |
Autor: Kamax