Tawerna RPG numer 126

Ghost in the Shell: Stand Alone Complex

Ghost in the Shell: Stand Alone Complex

Jest rok 2030. Rozwój techno­logii cybernetycznych dopro­wadził w końcu do integracji mózgu ludzkiego z kompu­terem, co w połączeniu z technologią sieci bezprze­wodowej umożliwiło większo­ści ludzi uzyskać ze sobą kontakt niemalże telepatyczny. Do przodu posunęły się również prace nad cybor­gizacją ciała ludzkiego, w efekcie stwarzając możliwość całkowitej wymiany elemen­tów biologicznych na mecha­niczne. Tak szybki rozwój wprowadził jednak nowy ro­dzaj zagrożeń: cybernetyczny mózg można zhakować, zara­zić wirusem, skopiować z niego informacje, a nawet sformatować. Wszystko to doprowa­dziło do sytuacji, w której standardowe oddziały policyjne nie zawsze mogły sprostać wyzwaniom stawianym im przez przestępców. W momencie, gdy zaczynają zawodzić standardowe metody śledcze, do akcji wkracza Sekcja 9.

Sekcja 9 Bezpieczeństwa Publicznego – zawsze do usług

Sekcja 9 to elitarny, tajny oddział rządowy, rekrutujący byłych żołnierzy i hakerów, tropiący przestępstwa niezależnie od tego, gdzie zostały one popełnione – w realnym świecie czy też w cyberprzestrzeni. Piękna i śmiertelnie niebezpieczna Motoko Kusanagi; były członek Rangers, cyborg Batou; były policjant – Togusa. Tej trójce nikt nie jest w stanie się przeciwstawić, w szczególności, gdy wspierani są przez pozostałych członków zespołu.

Niektórzy mogą kojarzyć tych bohaterów z wcześniejszego o blisko siedem lat filmu. Stand Alone Complex to jednak nie kontynuacja słynnego przeboju kinowego (choć niekoniecznie docenionego w naszym kraju), lecz raczej rzeczywistość alternatywna, w której nigdy nie pojawił się posiadający samoświadomość superprogram o nazwie Władca Marionetek. Nie sprawia to bynajmniej, że Sekcja 9 ma lżejszą pracę. Nowa sprawa Człowieka Śmiechu okaże się nie tylko trudna do rozwiązania, lecz również śmiertelnie niebezpieczna dla osób ją prowadzących. Przeciwnik Sekcji 9 przeprowadza serię zamachów, wymierzonych w członków japońskiego rządu, o krok zawsze wyprzedzając swych tropicieli. A choć zafascynowany twórczością Salingera Człowiek Śmiechu pełen jest wątpliwości co do o słuszność swej terrorystycznej misji, śledztwo szybko dotyka wysoko postawionych w państwie osób, które nie tylko nie chcą ujawniać swych tajemnic, lecz również mają środki umożliwiające im szybkie wyeliminowanie tych, którzy sekrety te chcą im odebrać. Sekcja 9 zaczyna wyścig z czasem – czy zdoła zakończyć sprawę Człowieka Śmiechu nim sama zostanie wyeliminowana z rozgrywki? Tego dowiecie się już oglądając serial...

Ghost in the Shell: Stand Alone Complex

Run Rabbit Junk, Run!

Autorką ścieżki dźwiękowej do serialu jest Yoko Kanno. Pochodząca z prefektury Miyagi kompozytorka i wykonawczyni wielu utworów w słynnych seriach anime (jak Neon Genesis Evangelion czy Cowboy Bebop), raz jeszcze stanęła na wysokości zadania. Utwory urzekają wprost swoją... innością. Nie umiem, szczerze mówiąc, znaleźć innego słowa. Już opening (o wdzięcznym tytule Inner Universe) zaskakuje każdego widza, spodziewającego się standardowej mieszanki japońskiego i amerykańskiego popu. Otóż Yoko Kanno raczy nas... rockiem w wydaniu litewskim i angielskim! A dalej jest tylko lepiej! Rise, Run Rabbit Junk! czy Lithium Flower to klasa sama w sobie, utwory, które bronią się doskonale same, bez tak silnych pleców jakimi jest serial Ghost in the Shell: Stand Alone Complex. Yoko Kanno, wraz ze swymi utworami, podnosi (i bez tego wysoką) ocenę serialu o jeszcze jedno oczko w górę.

Ghost in the Shell: Stand Alone Complex

I thought what I'd do was, I'd pretend I was one of these deaf – mutes

Wymyśliłem sobie na to sposób. Będę udawał głuchoniemego – tak tłumaczy się na nasz rodzimy język najsłynniejszy cytat XX-wiecznej powieści Buszujący w zbożu, J.D. Salingera, będący zarazem identyfikatorem serialowego Człowieka Śmiechu. Cytat ten może obrazować również podejście rysownika i reżysera do kwestii kreacji bohaterów – w momencie, gdy niemal wszyscy twórcy japońscy wprost zachłysnęli się coraz to silniejszą tendencją do odmładzania postaci i namiętnego powiększania im oczu (oraz niektórych innych części ciała), twórcy serialu postawili na swego rodzaju naturalizm (oczywiście w granicach gatunku). Koniec z wielkimi oczami i 10-latkami z biustem D, ratującymi świat przed zagładą! Żołnierzami są dorośli i koniec!

Ghost in the Shell: Stand Alone Complex

Stylistyka również jest dobrana idealnie – gdy Batou ściga tokijskimi kanałami uciekającego mordercę, atmosfera jest mroczna, wręcz klaustrofobiczna; choć zdajemy sobie doskonale sprawę, iż jest to tylko film, sami czujemy się przytłoczeni przez otoczenie. Miało być poważnie (choć i wyjątki od tej zasady się zdarzają, o czym za moment), miało być naturalnie i tak jest! Chwała wam za to, o wielcy twórcy!

Marzenie reżysera – Tachikoma na gigancie!

Gdyby jednak przez cały czas emisji tego 26-odcinkowego serialu klimat był niezmiennie mroczny, szybko stałby się mdły i odrzucił od telewizora znudzonego widza. Nuda jest nudą tylko wtedy, gdy można ją z czymś porównać. Podobnie serial chcący uchodzić za poważny, nie może obyć się bez miejsc, w których twórcy puszczą czasami do nas oko, rozładowując nieco sytuację. W tym miejscu do akcji wkraczają Tachikomy... Te małe, obdarzone sztuczną inteligencją czołgi, znajdujące się na podorędziu Sekcji 9, rozbrajają swym optymizmem i żartami. W czasie wolnym, nie mając kogo ostrzeliwać, atakują zaciekle widzów żartami i próbą zrozumienia abstrakcyjnego świata ludzi. Mam wrażenie, że doskonale dogadałyby się one ze Śmiercią Terry'ego Prattcheta. Reprezentują dokładnie ten sam, rozbrajająco zabawny poziom niezrozumienia dla tak pozornie oczywistych rzeczy, jak chociażby to, po co ludziom umiejętność mówienia, w momencie, gdy mogą przesyłać sobie dane bezpośrednio do mózgu. Proste? Nie dla wszystkich... Tachikomy urzekły chyba również samego reżysera – w nagłówku znajduje się wiele mówiący tytuł odcinka, który traktowałbym jako odcinek specjalny, będący odskocznią od głównego wątku fabularnego. W czasie procesu synchronizacji pamięci Tachikom, jedna z nich odzyskuje niespodziewanie świadomość i rusza w świat, głodna zdobycia nowych danych... Jest to zdecydowanie jeden z najbardziej zapadających w pamięć odcinków serii.

Ghost in the Shell: Stand Alone Complex

Słaby punkt cyborgizacji

Serial ma jednak drobne wady, które, choć może nie rzutują na ocenę całej serii, mnie osobiście się mocno nie spodobały. Pierwsza to kreacja jednej z postaci z ostatnich odcinków, pewnej pani doktor, przeprowadzającej zamianę cyberciał Motoko. To wszystko co tak podobało mi się przez całą serię, tutaj pojawiło się w wersji antonimicznej ze zdwojoną siłą. Nie mogę uwierzyć iż ta sama osoba mogła projektować postać zarówno jej, jak i pozostałych bohaterów – biust wprost wylewający się ze stanika, silikon niemal wylewający się z biustu, nieposkromiona euforia w zadawaniu bólu. Kto to tworzył? Rysownik filmów hentai? W dodatku brak jakiegoś logicznego uzasadnienia wprowadzenia takiej, a nie innej postaci – ot tak, po prostu; będzie fajnie. Tyle, że nie jest. Mam jednak świadomość, że znaczna część męskiej części widowni nie policzy tego jako wady, a pewnie uzna wręcz za zaletę.

Druga sprawa dotyczy ukazania wyglądu nowej globalnej sieci i procesu włamywania się do cudzego mózgu. Nie spodobało mi się chodzenie Motoko po cybernetycznym pokoju i zbieranie dysków z informacjami. Podobnie naciągana wydaje mi się scena, w której Motoko, przebywając w cyberprzestrzeni, zostaje złapana za rękę przez Człowieka Śmiechu i wciągnięta do jego mózgu (a raczej tego co zdecydował się on udostępnić), wyglądającego jak labirynt stworzony z bibliotecznych półek.

Ghost in the Shell: Stand Alone Complex

Area gloris! Area gloris!

Wymienione jednak wady to drobnostki, będące tak bardzo subiektywnymi odczuciami, że wręcz nie wypada mi ich uwzględniać w końcowej ocenie. Ghost in the Shell: Stand Alone Complex to kino science-fiction najwyższej jakości. Doskonały klimat, trzymająca w napięciu fabuła, która nie pozwala odejść od ekranu (wiem co mówię – oglądając go po raz pierwszy w okolicach września, niemal nie zawaliłem roku studiów), muzyka autorstwa Yoko Kanno i rozbrajająco zabawne Tachikomy – ta produkcja zawiera niemal same plusy, wzór tego, jak powinno kręcić się takie filmy. Chwała Przestrzeni, chwała jej twórcom – pozycja obowiązkowa dla każdego fana science-fiction oraz seriali anime. Oglądać!

Tytuł: Ghost in the Shell: Stand Alone Complex
Reżyseria: Kenji Kamiyama
Scenariusz: Masamune Shirow, Kenji Kamiyama
Rok produkcji: 2002-2005
Ocena: 5

Autor: Łukasz „Strider” Hajdrych

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.