Tawerna RPG numer 121

Wyjątkowo wredna ceremonia

Wyjątkowo wredna ceremonia

Wyjątkowo wredna ceremonia, to zbiór opowiadań dość luźno ze sobą powiązanych. Głównym ich spoiwem jest osoba mistrza grabarskiego Elizabediatha Moncka, wokół którego kręcą się wątki większości z tych opowiadań. Oprócz niego warto zwrócić uwagę na osobę medikusa i hieny cmentarnej, mistrza sztuki iluzji Mattheusa Dalamberta, z którym kopidół równie często się kłóci, co współpracuje.

W historiach wysnutych przez Tomasza Bochińskiego przyjdzie nam radzić sobie z nadmiarowymi zwłokami, które pojawiły się na cmentarzu Moncka, odprawiać mroczne ceremonie pogrzebowe, ratować damę z opresji oraz ścierać się z wszelkiej maści hienami cmentarnymi i nieumarłymi.

Na koniec pojawiają się jeszcze trzy opowiadania. Tytułowe jest wprowadzeniem do powieści nad którą pracuje autor. Dwa pozostałe rozwijają pewne wątki tła tego tekstu. I paradoksalnie te uzupełniające nowelki są najlepszymi w całym zbiorku.

Bochiński nie pisze rewelacyjnie ani nie zaskakuje czytelnika nieprzewidywalnymi zwrotami fabularnymi. Co więcej jego bohaterowie są płascy i bardzo do siebie podobni. Gdyby nie różne nazwiska i działania jakie podejmują (choćby z racji wykonywanej profesji), trudno byłoby rozróżnić ich po samym tylko charakterze. Opisy także pozostawiają wiele do życzenia. Sceny przeskakują z jednej na drugą, co sprawia że akcja jest bardzo szybka i nie ma miejsca na dłużyzny, ale z drugiej strony widać w tym wszystkim sztuczność.

Pomysły, choć nie rewelacyjne, są jednak poprawne. Jedyne co może się nasunąć, to względne podobieństwo opowiadań, bo zwykle wszystko sprowadza się do odprawienia rytuału, o którym główny bohater wie wszystko, nawet jeżeli dopiero wyczytał to z ksiąg. I właśnie nieomylność bohaterów, brak większych komplikacji między nimi i łatwość, z jaką przychodzi im robić to, co robią, sprawiają, że czytelnik po lekturze czuje niedosyt, chociaż książka go nie odrzuciła.

Wydanie także nie należy do szczególnie udanych. Co prawda w kwestiach korekty czy składu Fabryka Słów spisała się bardzo dobrze, to okładka skąpana we wrzosach i czerni raczej nie jest zbyt zachwycająca. Podobnie jest jeśli chodzi o ilustracje Przemysława Surmy – niby są poprawne, ale trącą sztucznością i wyglądają na pozowane.

Wyjątkowo wredna ceremonia to nie jest książka, do której się wraca. Jest w niej wszystko, czego trzeba dobremu tekstowi, ale jednocześnie wszystko to jest niedociągnięte. Trudno komukolwiek polecić tę książkę, chyba że podróżnym, jako pociągową lekturę na zabicie czasu. No i grabarzom. Im z pewnością się ona spodoba.

Tytuł: Wyjątkowo wredna ceremonia
Autor: Tomasz Bochiński
Wydawca: Fabryka Słów
Rok: 2006
Stron: 368
Ocena: 3

Autor: BAZYL

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.