Ten lot z Hamburga do USA nie należał do najszczęśliwszych. Najpierw rozpętała się burza, a potem jakiś jegomość dostał napadu szału. Zaaplikował sobie lekarstwo, lecz najwyraźniej niewiele ono pomogło, bo zaczął szamotać się po pokładzie samolotu.
Kiedy nad terytorium Stanów Zjednoczonych pojawił się nieodpowiadający na wezwania samolot, zgodnie z procedurami wysłano do przechwycenia dwa myśliwce. Szybki skan pozwolił stwierdzić, że na pokładzie nie ma oznak życia, zaś widok, jaki dostrzegł jeden z pilotów przez okna maszyny, przyprawił go o mdłości. Dzięki włączonemu autopilotowi udało się wylądować, lecz zaraz potem wokół zaroiło się od przedstawicieli najróżniejszych agencji. Niewiele przedostało się do mediów. Na pokład weszło kilku agentów, którzy przeszukali wnętrze, zaś zaraz potem maszyna została spalona.
W śledztwo nad tą sprawą zaangażowała się Olivia Dunham (Anna Torv), agentka FBI i główna bohaterka serialu. Krótkie śledztwo prowadzi ją do tajemniczych garażów, gdzie najprawdopodobniej przeprowadzane są eksperymenty chemiczne. Podczas przeszukiwania okolicy, bliski przyjaciel Olivii – John Scott (Mark Valley) trafia na tajemniczego osobnika, który na widok obcych podejmuje ucieczkę. Ucieczkę, podczas której następuje eksplozja, zaś Scott znajduje się w samym centrum oddziaływania wybuchających chemikaliów.
Bohaterowi udaje się przeżyć, lecz jego zdrowiu wciąż zagraża niebezpieczeństwo. Nieznane substancje powodują twardnienie i krystalizację jego tkanek, które wkrótce nie będą w stanie spełniać swoich funkcji i ciało umrze. Związana z nim emocjonalnie Olivia usilnie próbuje znaleźć sposób na uratowanie przyjaciela. I w ten sposób trafia na ślad specjalisty w dziedzinie chemicznych eksperymentów na tkankach – doktora Waltera Bishopa (John Noble). Niestety określenie go mianem szalonego naukowca nie będzie wcale semantycznym nadużyciem. On jest szalony, czyli chory psychicznie, ubezwłasnowolniony i osadzony w zamkniętej klinice.
Jedynym sposobem na dostanie się do Bishopa jest nakłonienie kogoś z jego najbliższej rodziny na wizytę. A jedyny bliski, jakiego posiada naukowiec, to jego syn Peter (Joshua Jackson). Jest to osoba niezwykle inteligentna, cyniczna i od lat skłócona z rodzicem. Ale, jak to w takich historiach bywa, bohaterce udaje się nakłonić go do współpracy. Nie będzie to jednak współpraca łatwa.
Badanie doktora szybko wykazuje, że proces, jakiemu podlegają tkanki Scotta, jest odwracalny. Potrzeba tylko składu chemicznego chemikaliów, jakie eksplodowały. A jedyną osobą, która widziała podejrzanego, jest znajdujący się w śpiączce pacjent...
Doktor Bishop ma jednak jeden sposób na skomunikowanie się z nim, ale nie jest to typowa procedura medyczna. Jest całkowicie fantastyczna – polega bowiem na zestrojeniu ze sobą dwóch umysłów, w taki sposób, że będzie możliwe porozumiewanie się między nimi, mimo że jeden jest w śpiączce, a drugi będzie – mówiąc kolokwialnie – naćpany.
Pilot serialu Fringe zrealizowany jest jak półtoragodzinny film fabularny i właściwie niewiele przypomina typowy serial. Dopiero w miarę zagłębiania się bohaterów w śledztwo pojawia się szersze spojrzenie na wszystkie wydarzenia i otwierają się wątki, które będą napędzały kolejne odcinki. Klimatem przypomina on nieco horror, trochę science-fiction, posiada także elementy cyberpunku. Jeśli szukać skojarzeń do innych seriali, to na myśl przychodzi tutaj Z archiwum X, różnica polega jednak na tym, że o ile w tamtym serialu bohaterowie stykali się ze zjawiskami paranormalnymi i ścierali się z nimi klasycznymi metodami, o tyle tutaj – dzięki postaciom naukowca i jego syna – bohaterka także ma możliwość działania… niekonwencjonalnego.
Trudno powiedzieć, żebym do tej produkcji podchodził sceptycznie, bo chociaż nie przepadam za Z archiwum X, miałem świadomość, że to zupełnie inny serial. Nie nastawiałem się na nic specjalnego, a otrzymałem bardzo dobrą produkcję z elementami fantastyki. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak tylko polecić ten serial – nawet jeśli cała produkcja nie utrzyma poziomu pilota, to i tak warto.
Ocena odcinka: 5
Do szpitala przywieziono kobietę, która znajdowała się w zaawansowanej ciąży. Ze względu na silne bóle konieczne było cesarskie cięcie. Zanim jednak nastąpiło, młoda matka umarła. Trzydzieści minut po narodzinach umiera także dziecko. Umiera z przyczyn naturalnych. Ze starości.
Ten dziwny przypadek jest kolejną sprawą, na jaką natrafili Olivia, Peter i Walter. Agentka szybko wykrywa powiązania między okolicznościami zjawienia się młodej matki w szpitalu a seryjnym mordercą, którego ścigała wiele lat temu. Kryminalista uprowadzał młode kobiety, podawał im środek paraliżujący, a następnie wycinał przysadkę mózgową. Podobne wydarzenia mają miejsce i teraz.
Doktor Bishop przypomina sobie, że kiedyś zajmował się badaniem nad przyśpieszaniem wzrostu. Jednak nie pracował sam – wszystkie ślady prowadzą do jego byłego współpracownika – Clausa Penrose (Mark Blum). To jednak okazuje się być ślepym zaułkiem, przynajmniej do pewnego czasu. Stojące w ślepym punkcie śledztwo rusza z miejsca, w którym Walter sugeruje, że może uda mu się odzyskać ostatni obraz, jaki zarejestrowała siatkówka oka ostatniej ofiary seryjnego mordercy. Do tego jednak potrzeba specjalistycznego sprzętu będącego w posiadaniu korporacji Massive Dynamic.
Drugi epizod serialu Fringe nie jest w niczym gorszy od poprzedniego. Co prawda, jak wskazuje sam tytuł odcinka, zbudowany jest na kanwie starego jak świat pomysłu o naukowcu, którego obiektem eksperymentów jest własne dziecko (przy okazji dowiadujemy się, że okoliczności narodzin Petera także nie były do końca naturalne), jednak niczego innego tej historii zarzucić nie można.
Ocena odcinka: 5
Tym razem Olivia Dunham zostaje wezwana do dość nietypowego morderstwa. Znaleziono autobus wypełniony gęstą substancją, w której uwięzieni byli ludzie – zupełnie jak muchy w bursztynie. Krótkie śledztwo wykazuje, że w pojeździe został rozpylony gaz, który wszedł w reakcję z azotem zawartym w powietrzu, powodując krystalizację substancji.
To wydarzenie jest jednak pretekstem do czegoś innego. Mianowicie do namierzenia niejakiego Roya McComba (Zak Orth), który potrafi przewidywać przyszłe wydarzenia. Przewidział między innymi przypadek lotu 627, a także kilka wypadków nieskatalogowanych w aktach FBI. Ponownie okazuje się, że ten przypadek to pokłosie badań które w swoim czasie przeprowadzał Walter Bishop.
McCombowi, gdy był jeszcze studentem, wczepiono do mózgu pewną substancję, która jednak nie dawała pożądanych rezultatów. Wraz z upływem czasu dostroiła się ona i zaczęła działać. A jak działa? Pozwala odbierać niewykrywalne transmisje danych, jakimi posługują się ludzie skupieni wokół Wzorca. Swoją drogą prace nad tymi falami to także dzieło Bishopa.
Przechwycone transmisje pozwalają na chwilową przewagę Olivii i jej współpracowników nad przeciwnikami dzięki aparaturze, którą opracował doktor. Długo ta przewaga nie potrwa, bo przecież szef agentki – Phillip Broyles (Lance Reddick) współpracuje z Massive Dynamic.
Nie można powiedzieć, żeby ten epizod był słabszy od poprzednich, niemniej scenariusz nie jest już tak wiarygodny jak wcześniej. Chodzi mi głównie o ilość gazu, jaką należałoby wypuścić w autobusie, aby cale wnętrze pojazdu zakrzepło w ciało stałe. To jednak tylko drobny zgrzyt, który można potraktować z przymrużeniem oka, jak często zwykło się to robić w przypadku produkcji science fiction. Uproszczenia w postaci wybiórczej pamięci doktora Bishopa, który co raz to przypomina sobie wydarzenia z przeszłości i jego zwyczaj dawniejszego chowania potrzebnych rzeczy w taki sposób, że teraz można to odnaleźć w najodpowiedniejszym momencie, to chyba znamię całego serialu, dlatego ciężko jest oskarżać o to ten konkretny odcinek.
Tym razem dowiadujemy się czegoś jeszcze – Massive Dynamic ma najwyraźniej swoje własne plany wobec Olivii. Bardzo typowy zabieg, można spodziewać się, że w przyszłości agentka postawi się korporacji, przez co fabuła się skomplikuje. Ale nie uprzedzajmy wypadków.
Ocena odcinka: 4+
Więcej o fantastycznych serialach znajdziecie w serwisie Prime Time.
Autor: BAZYL