Tawerna RPG numer 118

Charakternik

Charakternik

Uwielbiam Sienkiewicza. Potop to jedna z moich ulubionych książek, pełna pasji, magii i przygody; obecnie trochę zapomniana i niedoceniania przez młodzież, ze względu na ogólną niechęć do lektur. A szkoda, bo przygody Kmicica, który walczy o dobro kraju i serce białogłowej stanowią niezwykłą i oryginalną pozycję, która zarówno edukuje, jak i bawi oraz wzmacnia ducha patriotyzmu. Podobnie jest z resztą trylogii, która zadomowiła się w sercach wielu Polaków. Stąd, mimo niechęci młodszego pokolenia, temat sienkiewiczowski jest stale obecny w naszym kraju. Przykładem tej obecności w fantastyce jest nowa książka Jacka Piekary – Charakternik.

Bez owijania w bawełnę – nie lubię sagi o pewnym Inkwizytorze, która wyszła spod pióra Piekary. Nie podoba mi się szokowanie na siłę, kreacja postaci, jej intrygi i menażeria drugoplanowych bohaterów. Podoba mi się za to jak najbardziej pomysł na świat oraz jego kreacja. Do Charakternika podchodziłem ostrożnie, lecz nie uprzedzony. No, przynajmniej starałem się podchodzić nie uprzedzony. Niestety po raz kolejny przeżyłem zawód. Przeżyć go mogą również fani Mordimera Madderdina bowiem książka nie stoi nawet na tym samym poziomie.

Fabuła obraca się wokół trzech szlachciców. Pan Myszkowski jest, można rzec, Wiedźminem tych realiów, zaś jego towarzysz Szczurowski - wiernym mu kompanem, pomocnikiem i ogólnym upierdliwcem o ciętym języku. Towarzyszy im (niekoniecznie z własnej woli) pan Żytowiecki – świetny, klasycznie przerysowany Sarmata, chciałoby się rzec, że to bratanek Zagłoby, pełen wiary w swoje czyny, niekoniecznie zaś odwagi i rozumu. Jest on zarazem jedynym prawdziwym szlachcicem z całej zgrai. Razem stanowią ciekawą ekipę, z czego najlepiej wypada właśnie pan Żytowiecki, wraz ze swoim poglądem na świat i zmiennymi jak chorągiew na wietrze opiniami. Muszę przyznać, że to właśnie relacje pomiędzy tymi trzema postaciami bronią się w książce najlepiej, pozostawiając jednak sporo niedosytu. A niedosyt ten wypada z niezbyt ciekawej fabuły, która po prostu nie daje rozwinąć skrzydeł postaciom. Czasy Sienkiewiczowskie według Piekary i zarazem skrótowy opis fabuły książki to bójki, chędożenie, tortury i bójki. Słowem – nuda. Fabuła, w której idzie o religię, artefakty i wielkie tajemnice męczy i nie posiada za dużo sensu i logiki. Przeszkadza, ale nie zabija naprawdę niezłego klimatu książki, nie jest więc do końca tak źle. Momentami człowiek się wciąga, niemalże pragnie przenieść się w opisywane czasy, co autor potrafi szybko zepsuć jakimś kolejnym nieudanym pomysłem fabularnym. Szkoda.

Ta książka jest nierówna. Momentami to takie elowydanie Sienkiewicza. Kmicic w estetyce gry Devil May Cry, Potop obdarty z najlepszych cech, dzięki którym nie jest tylko przygodą w XVI-wiecznej Rzeczypospolitej. Dobra rozrywka, ale na niskim poziomie. Momentami potrafi bawić, potrafi pobudzić fantazję, potrafi nawet wciągnąć jak bagno. Ale nie pozostawia po sobie nic, poza niedosytem.

Karykaturalne ilustracje są średnie, ale dodają klimatu. Samo wydanie książki cechuje się świetną oprawą: pobrudzone strony, to lubię. Denerwuje natomiast fakt, że indeks zwrotów łacińskich (chętnie nadużywanych przez pana Szczurowskiego) znajduje się na końcu książki. Jasne, znaczenia większości z nich można domyśleć się z kontekstu zdania, jednak przypisy na dole strony byłyby lepsze, niż mozolne wędrowanie co parę chwil na koniec książki. Mimo wszystko książka wydana jest wzorowo, Fabryka Słów ma kolejnego u mnie plusa. W podsumowaniu jednak jest słabo, dużo gorzej niż w poprzednich dziełach tego autora. Fanom jego twórczości polecam, zaś reszta lubująca się w temacie niech lepiej sięgnie do Trylogii.

Tytuł: Charakternik
Autor: Jacek Piekara
Wydawca: Fabryka Słów
Rok: 2009
Stron: 384
Ocena: 3

Dziękujemy Fabryce Słów za egzemplarz książki do recenzji.

Autor: Pita

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.