to na polu skowyt dziki
to na dworze jest szaleństwo
nocny taniec mar i duchów
miejsca mego to przekleństwonie wystawi nogi
za próg po północy
żaden człowiek - świadom
kto po nocy kroczyciemność sięga do korzeni
burząc spokój samym liściom
nikt się nie odważy
ruszyć tam ze światła misjądemoniczni tańczą słudzy
każdy gorszy niźli drugi
dookoła płonie ogień
zielonkawe dymu smugipłoną oczy ich piekielne
wiedźmy, diabły i wampiry
nawet z krzyżem
nie mam siływiary w ludziach
już nie styka
każdy blednie
i umykaswołocz hasa
po podwórzu
wzbija chmury
z piekła kurzuktóż ma siłę
któż odwagę
by poskromić
kto zniewagętę zakończy
nim znów słońce ich wygoni
kto pokona
kto pogromi
Autor: Blantus