Tawerna RPG numer 116

Granie po latach

Bywało tak, za starych dobrych czasów, że sesje odbywały się i kilka razy w tygodniu, że trwały wiele długich godzin. Tak, tak właśnie było – dawno, dawno temu. Niestety, życie toczy się nieubłaganie. Kiedyś ulubiona rozrywka nie jest już tak ważna, by pokonywać dla niej odległość 64 km jak dawniej (choć ta sama odległość w umówieniu się z tymi samymi ludźmi na piwo nie przeszkadza). Gra się raz w miesiącu, raz na kwartał, raz na pół roku? Nagle człowiek się orientuje, że ostatnia sesja RPG, w jakiej brał udział, to jakaś prowizorka na konwencie rok temu. Człowiek dochodzi do wniosku, że nie jest już praktykującym erpegowcem.

I nagle znienacka, na spotkaniu przy kuflu pada propozycja od prowadzącego jeszcze cały czas kolegi: Może tak wpadniecie jutro na sesję? W sumie czemu nie, prawda? Nagle siedzi się w tej samej mniej-więcej grupie co przez wcześniejsze lata i tworzy postać. Przypisywanie umiejętności, wybieranie imienia, dylemat z ekwipunkiem: wziąć strzelbę, czy lekki pancerz? Tworzyć bohatera z tłem, czy sobie pomunchkinić? I człowiek od razu czuje się młodszy.

Sesja, jak sesja. Żadne tam cuda na patyku, żadnych błysków fleszem po oczach, żadnego chlapania wodą, żadnego udawania starego gawędziarza, czy innych głupot. Normalne, standardowe granie, w miarę wczuci gracze, w miarę ciekawa przygoda, wszystko w miarę się toczy. Radości natomiast niewspółmiernie dużo.

Tak, granie po latach. Wspaniałe przeżycie. Może przekształci się w powrót na łono RPG?

Autor: borg

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.