Czasami natykając się na nową książkę fantastyczną, łapię się na tym, że pierwszy raz widzę nazwę jej wydawcy. Nie ma w tym nic dziwnego, bowiem coraz częściej pojawiają się firmy wydawnicze, które debiutują wydając pierwsze tomy jakiejś zagranicznej serii.
W tej chwili na rynku funkcjonuje co najmniej kilka mniejszych wydawnictw, które próbują swoich sił wydając powieści w nadziei, że trafi im się nowy bestseller na miarę Harry’ego Pottera. Stąd też obserwujemy wysyp sag dla młodzieży. Patrząc z perspektywy dojrzalszego czytelnika, można się tylko cieszyć. Kiedy młode pokolenie podrośnie, nie zostawi fantastyki, przyczyniając się do nakręcania koniunktury na ambitniejsze teksty z gatunku.
Z drugiej jednak strony nie każda książka trafi w gusta czytelników. Im więcej jest nowych wydawnictw, tym więcej z nich ma szansę na spektakularne bankructwo, czy – w lepszym dla nich przypadku – wycofanie się z rynku fantastyki. To jednak nie jest zachętą dla potencjalnych nowych wydawców.
A co my, czytelnicy, możemy z tym zrobić? Właściwie tylko czytać, do czego wszystkich serdecznie namawiam.
Autor: BAZYL