Tawerna RPG numer 116

Underworld: Bunt Lykanów

Underworld: Bunt Lykanów

Horror akcji to gatunek filmowy, który posiada na świecie duże grono zwolenników. Stawiający zazwyczaj na elementy głównie rozrywkowe nie ma wzbudzić w widzu głębszych przemyśleń, czy też edukować go w jakiś sposób. Tego typu filmy ogląda się po prostu, by miło spędzić czas. Niewątpliwie Underworld: Bunt Lykanów jest dobrym przedstawicielem tej grupy filmów.

Produkcja ta trafiła zarówno do polskich, jak i światowych kin 23 stycznia bieżącego roku. Dobrze, że coraz częściej premiery w naszym kraju nie są opóźniane w stosunku do zagranicznych. Film ten jest prequelem Underworld oraz Underworld: Evolution. Można go jednak ze spokojem oglądać bez wcześniejszego zapoznania się z poprzednimi częściami. W przeciwieństwie do nich jego wydarzenia mają miejsce w odległej przeszłości (czasach średniowiecznych) i opowiadają o powstaniu lykanów przeciwko ich wampirzym panom.

Podczas trwania filmu na ekranie zobaczymy Michaela Sheena jako lykana Luciana, Billa Nighy’a grającego wampirzego przywódcę Viktora oraz Rhonę Mitrę wcielająca się w jego piękną córkę Sonjię. Jedną z charakterystycznych postaci drugoplanowych – Raze’a – zagrał Kevin Grevioux. Scenariusz produkcji stworzyli Len Wiseman i Danny McBride, a reżyserem filmu został Patrick Tatopoulos.

Underworld: Bunt Lykanów

Underworld: Bunt Lykanów posiada dwa główne wątki scenariusza, które ściśle przeplatają się ze sobą. Pierwszym jest historia nieszczęśliwej miłości Sonji i Luciana, pochodzących z dwóch nadludzkich gatunków: rasy panów – wampirów i pogardzanych sług – lykanów. Drugim jest opowieść o buncie i walce pomiędzy rasami. Osoby, które wcześniej oglądały pierwszy Underworld nie zostaną tutaj niczym zaskoczone, gdyż w filmie tym skrótowo zostały opowiedziane te właśnie wydarzenia. Bunt Lykanów stanowi tylko ich rozwinięcie. Jednak w tego typu filmie najważniejszą częścią scenariusza jest akcja, a tej w ekranizacji nie brakuje. Jest szybka, wartka, a duża ilość scen walk zadowoli każdego fana gatunku.

Underworld: Bunt Lykanów

Aktorzy obsadzeni w głównych rolach wypadają zaskakująco dobrze. Zarówno Lucian i Sonjia grają bardzo naturalnie i wzbudzają pozytywne odczucia. Trochę gorsze wrażenie sprawia Viktor, ale być może jest to po prostu wina tego, że jest on negatywną i pozbawioną uczuć postacią.

Strona wizualna filmu sprawia pozytywne wrażenie. Mocną stroną są efekty specjalne, za których pomocą wykonano zarówno dużo ujęć przedstawiających twierdze wampirów, jak i inne budynki oraz całą rzeszę walk z udziałem wilkołaków. Szczególnie widowiskowa jest wykonana z dużym rozmachem finałowa bitwa.

Z ekranu przez większość trwania filmu bije mrok. Efekt podkreśla dobrze dobrana muzyka. Nie jest to być może arcydzieło, ale w zadowalający sposób spełnia ona swoje zadanie.

Underworld: Bunt Lykanów

Underworld: Bunt Lykanów nie można zaliczyć do tak zwanego kina ambitnego, ani co za tym idzie, oceniać w taki sposób. Z założenia nie miał to być ani film odkrywczy, ani głęboki. Miał natomiast dostarczać widzowi rozrywki za pomocą dużej ilości scen walki i pojedynków między wampirami, lyknami i wilkołakami. To zadanie produkcja spełnia całkowicie. Mimo że scenariusz nie należy do najbardziej skomplikowanych, film nadrabia innymi zaletami charakterystycznymi dla kina akcji i horroru. Przeznaczony jest jednak praktycznie wyłącznie dla ludzi, którzy te gatunki lubią i nie stanowi na pewno przedstawiciela kina familijnego.

Tytuł: Underworld: Bunt Lykanów [Rise of the Lycans]
Reżyseria: Patrick Tatopoulos
Scenariusz: Len Wiseman, Danny McBride
Obsada: Rhona Mitra, Bill Nighy, Michael Sheen, Kevin Grevioux, Steven Mackintosh
Czas: 92 minuty
Rok: 2009
Ocena: 4+

Autor: Jakub 'borg' Rzepecki

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.