"W pewnej bajce
prosze ciebie,
niezłe jajce!"
rzekł mi rolnik
wyborowy
co hodował
liczne trzody.
"W pewnej bajce
powiem wiele
doświadczyłem
z przyjacielem,
przygód kilka,
wiele srogich.
Jutro raczej
wspomnę o nich."
Po czym beknął.
"Teraz łyknę,
nim uciekną
myśli moje
zacne."
Więc wychylił bimbru szklanę
i obudził się nad ranem…
Dzień tak powstał
jakoś ciężko,
czyżby pił też
wczoraj nie lekko…
"Woody!!!"
Słyszę na swe uszy.
Kot gdzieś tupie,
dość katuszy.
Rolnik powstał
się otrzepał.
I odpalił
z pieca kiepa.
"W bajce byłem
jak mówiłem.
Co widziałem
co tam piłem…
Wpierw był niedźwiedź
pół idiota,
ale miód pędził
niecnota
przedni, srogi
aż się poplątały
nogi…"
Gil mu wyszedł
aż po szyję.
Nie wiedziałem
tak jak żyję
obrzydliwszej sytuacji.
Parsknął, kichnął.
"Leze do ubikacji!"
Tak mi rzekł i wyszedł chwiejnie
"Wieje dzisiaj
uch! cholernie…"
Wrócił niosąc
butelczynę:
"Jeden liter
niechaj zginę.
Żeśmy chyba już wypili
więcej litrów
niż liczyli…"
Się podrapał wziął
po głowie.
Zara dalszy ciąg
opowie.
"No miód my pili dziko
usmażyli też prosiaka
który koło
nas wciąż skakał.
Potem poszli my se
dalej.
Przyznam, żem się
nie bał wcale.
Ponoć baba Jaga jakaś
tam mieszkała
gdzieś po krzakach.
Napotkali my meline.
Uwierz młody
niechaj zginę.
Babka tam niczego sobie.
Długie nogi
w oczach płomień.
Wiesiek włos przygładził
rzadki.
Rzadkie takie są przypadki.
Ona rzecze, my rzygamy.
Nie żartuję
nie omamy.
Wzięła nas do siebie,
miła.
Napoiła, nakarmiła.
Wiesiek się zakochał chyba
w tej panience
rady ni ma.
Został w bajce i zamieszkał
z babą Jagą
mój koleżka.
Ja wróciłem.
Kurza stopa.
Taka dola
w Polsce chłopa..."
Autor: Blantus