Tawerna RPG numer 112

Chorągiew Konna Barona de Knoxville

Też uważasz, że to debilnie brzmi? Cóż, William de Knoxville najwyraźniej tak nie uważał. Ale o co chodzi, zapytasz? Otóż, kilkanaście lat temu, kiedy formowała się Federacja Appalachów, dzisiejszy baron był tylko instruktorem jeździectwa na przymusowej emeryturze. To znaczy, że skażenie wytruło mu konie. Na wieść o tym, co działo się w innych miastach krainy, próbował obalić władzę miasta – bo Knoxville nie było jeszcze rządzone przez feudałów. Nie udało mu się, głównie dlatego, że ludzie mieli dość oleju w głowie, żeby nie wspierać człowieka, który chciał zmienić ich w niewolników. Wypędzili go z miasta, ale sami wkrótce potem padli ofiarą sąsiedniego magnata, bardzo potężnego. Ale to inna historia.

Co było dalej? William Blake – bo tak się podówczas nazywał – wędrował po wsiach, nawołując do uznania jego pretensji do władzy. Nomen omen ludzie tylko szczuli go psami, więc zmienił taktykę. Widział, że magnaci wbijają już tyczki i kreślą linię granic, a bardzo chciał dostać kawałek tortu. Napadł więc na słabo strzeżony konwój przewożący niskiej jakości urobek kopalniany i spylił go, a za zdobyte pieniądze zatrudnił grupę najemników – niewielką, liczącą jakieś dziesięć dusz. Na ich czele napadał i zmuszał do poddaństwa osady, do których albo nikt nie zgłaszał pretensji, albo też nie był w stanie poprzeć ich siłą. Blake umiejętnie wygrywał napięcia między szlachtą i poszerzał swoją domenę. Nie podniecaj się tak, do dziś to ledwie pięć wsi i jedno większe miasteczko. Sam rozumiesz, błędy też popełniał. Wreszcie jakieś dziesięć lat temu najemnicy zwęszyli łatwy zysk i chcieli go załatwić, żeby samemu czerpać zyski z domeny. Ale on nie dał się wycyckać, uciekł im i zatrudnił drugą drużynę, która zlikwidowała tamtą. Jednak wtedy właśnie wpadł na pomysł utworzenia oddziału, który będzie wobec niego lojalny, a jednocześnie tani w utrzymaniu. I tak powstała Chorągiew Konna Barona Blake'a.

Oddział składa się głównie ze zmuszonych do służby młodych mieszkańców ziem należących do Williama. To górnicy, potężnie zbudowani, a dodatkowo szkoleni w walce i dobrze wyposażeni. Ich lojalność bierze się stąd, że po pierwsze mają udział w łupach wojennych, a po drugie do oddziału bierze się ich całymi rodzinami: z bratem, stryjem, ojcem, jeśli jest jeszcze zdolny do walki et cetera. Potem rozrzuca się ich po plutonach, co by nie mogli knuć i w razie czego żeby był bat na dezerterów. W końcu jeśli służą 50 km od siebie, ciężko im będzie uciec razem, a jeżeli tylko jeden zwieje, drugi trafi na stryczek.

Kawalerzyści Blake'a potrafią wiele. Kiedyś szkolili ich najemnicy, teraz wiedza jest niejako przekazywana pokoleniowo. Dobrze jeżdżą konno, nie jest to może wielka woltyżerka, ale potrafią więcej niż przeciętny wędrowiec – najlepsi umieją zwiesić się z konia w pełnym galopie i podnieść tak z ziemi bejsbolówkę. Są wśród nich oddziały specjalizujące się w zwiadzie, są i takie do zasadzek. Ich podstawową przewagą nad żołnierzami sąsiednich watażków są nomen omen wierzchowce, pozwalające się poruszać po trudnym, górskim terenie ze sporą szybkością, a pamiętajmy, że wiele oddziałów zatrudnianych przez magnatów Federacji nie ma nawet rowerów.

Jeśli chodzi o organizację, Chorągiew dzieli się na plutony. Pierwszy i drugi pluton to zwiadowcy, wyposażeni w lornetki i mundury w kolorach kamuflujących, do obrony mają tylko pistolety i szybkie nogi swoich chabet. Każdy z nich liczy sobie 5 żołnierzy. Pluton trzeci to dywersanci, choć to trochę szumna nazwa. Zajmują się zasadzkami, kradzieżami i od wielkiego dzwonu szpiegostwem. Ten wydział ma 12 żołnierzy, ale tylko teoretycznie, bo na ogół są oni rozdzielani, a razem walczą tylko atakując z zaskoczenia. Sprzęt mają najróżniejszy i bardzo często go zmieniają. Pluton czwarty to elita chorągwi: oddział szturmowy. Kolesie mają kamizelki kuloodporne i peemy albo karabiny szturmowe, często też granaty, hełmy, miecze i bardzo rzadko medpaki. Jest ich dwudziestu, a w pełnym rynsztunku wyjeżdżają tylko na otwartą bitwę, podczas której bezceremonialnie pakują się prosto we wroga, często walczą też pieszo. Poza tym bez przerwy ćwiczą się tak podczas manewrów, jak i walcząc z gangami. Wreszcie pluton piąty i szósty to plutony wsparcia, liczące po trzech żołnierzy, jeden samych snajperów, drugi tylko kaemistów. Należy zauważyć, że cały sprzęt Chorągwi jest zdobyczny, więc niejednorodny i prezentuje sobą różną jakość.

Pewnie zastanawiasz się teraz, dlaczego nazywa się Chorągwią Barona de Knoxville, skoro powstało jako Chorągiew Blake'a? To proste. Od jakiegoś czasu koleś stwierdził, że skoro pochodzi z Knoxville i prawnie mu się ono należy, to należałoby to zamanifestować. Oczywiście obecny władyka miasta się burzy i pewnie niedługo Chorągiew znów stanie do walki. Ale wątpię, czy ktoś wygra tę wojenkę. Poza tym kogo obchodzą starcia magnatów FA?

Nazwa: Chorągiew Konna Barona de Knoxville - jednostka paramilitarna
Przywódca: Chorąży Frank Wilbur Everett dowodzi jednostką, jednak jej zwierzchnikiem jest baron William de Knoxville
Miejsce: Ziemie należące do de Knoxville'a – kilka wiosek w centrum FA
Liczba członków: W teorii 50, ale liczba ta w praktyce jest nieco niestabilna
Uzbrojenie i wyposażenie: dobre
Animozje i sojusze: Całkowita podległość Baronowi de Knoxville
Wstęp: Należy wstąpić razem z co najmniej jedną osobą, trzeba się wykazać zdolnościami jeździeckimi i bojowymi. Dwa ostatnie warunki nie dotyczą poddanych barona, którzy zostają wcieleni siłą
Sława: 2

Autor: Grzegorz „Tevery Best” Kulesza

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.