Tawerna RPG numer 112

Merlin

Jednym z ostatnich seriali stacji BBC, który może trafić do gustów czytelników Tawerny RPG, jest serial Merlin. Przygód sędziwego czarodzieja, wspomagającego radą króla Artura było już wiele i zapewne żadnej z tych postaci nie trzeba nikomu przedstawiać. Tym razem mamy jednak do czynienia z historią, którą miłośnicy prozy T.H. White’a najchętniej nazwaliby retellingiem. Na szczęście brytyjski serial przewyższa w mojej ocenie powieści z cyklu Był sobie raz na zawsze król.

Merlin

Skoro retelling, zatem historia Merlina jest opowiedziana na nowo. Tak też jest w istocie. Tytułowego bohatera poznajemy jako młodego chłopaka, który dociera na dwór Camelotu i oprócz naturalnego talentu do posługiwania się magią, nie posiada żadnych cech, które mogłyby zapewnić mu przetrwanie na pełnym intryg dworze. Dowodzi tego zresztą już na samym początku, zadzierając z młodym następcą tronu, późniejszym królem sławionym w niezliczonych utworach, Arturem.

Całej historii smaku dodaje fakt, że Uther Pendragon, aktualny władca, wypowiedział bezpardonową walkę wszystkim tym, którzy posługują się magią. A uwięziony w grocie pod Camelotem smok przepowiedział młodemu czarownikowi przeznaczenie ściśle związane z losem wyniosłego następcy tronu. Tego samego, z którym bohater zdążył już zadrzeć.

Merlin

Po miesiącu od czasu emisji pierwszego odcinka (w chwili pisania tego tekstu wyemitowano już 5 odcinków), serial zaczyna nabierać pewnych kształtów, dlatego można się pokusić o pewną ocenę. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to obsada. Choć początkowo pełen byłem obaw odnośnie głównego bohatera, wydaje się on być bardzo dobrze dobrany do tej roli. To nie jest charyzmatyczny i doświadczony mędrzec, a młody, postępujący nierozważnie wieśniak, który co prawda posiada jakieś magiczne zdolności, ale zdecydowanie musi się jeszcze sporo nauczyć. I w tej roli świetnie spisuje się Colin Morgan.

Artur, grany przez Bradleya Jamesa, również bardzo przypada do gustu. Jest wyniosły i dumny, ale nie można odmówić mu szlachetności. Podobnie zresztą jak zaślepionemu nienawiścią do magii i bezkompromisowemu Utherowi, w którego znakomicie wcielił się Anthony Head. Jeśli chodzi o pozostałą część obsady, to im także niewiele można zarzucić. No, może poza typową dla produkcji BBC poprawność polityczną, wynoszoną ponad realia historyczne i umieszczenie wśród mieszkańców średniowiecznej Anglii czarnoskórych mieszkańców, w roli soli tej ziemi. Ale to w gruncie rzeczy tylko drobny szczegół.

Merlin

Jeżeli chodzi o oprawę muzyczną i dźwiękową, to większych zastrzeżeń raczej mieć nie można. Nie wgniata ona w fotel, ale i nie jest męcząca, przez co serial stałby się nie do wytrzymania. Mówiąc krótko, mamy do czynienia z solidną dawką typowej serialowej muzyki. Znakomicie dopasowanej do nastroju filmu.

Niestety, zawsze znajdzie się coś, do czego można by się przyczepić. Nie inaczej jest w przypadku Merlina, gdzie w oczy rzucają się dwie rzeczy. Po pierwsze nieco naciągany scenariusz, a po drugie efekty specjalne. O ile na efekty można przymknąć oko, bo największy zarzut jaki można postawić, to jedynie wyrazistość doklejanych elementów, które i tak wyglądają lepiej niż w niejednej produkcji (że wspomnę tutaj tylko naszego rodzimego Wiedźmina), o tyle scenariusz diametralnie rzutuje na całą ocenę filmu.

Merlin

Nie chodzi tu jednak o nudę, w żadnym razie. Serial ogląda się z zainteresowaniem, a każdy kolejny odcinek zdaje się być lepszy. O wiele gorzej jednak ze szczegółami – postaci pojawiają się dokładnie tam, gdzie powinny, postępują tak, jak wymaga tego od nich scenariusz, a Merlin jako główny bohater serialu jest obciążony przekleństwem bycia ponad innych (jak choćby w pierwszym odcinku, gdy zupełnie niezrozumiale dla widza zorientował się, że rzucany jest czar i jako jedyny w ogromnej sali pełnej gości zdążył zasłonić dłońmi uszy).

Niemniej serial Merlin jest miłą odskocznią od typowego amerykańskiego kina fantasy. Każdy odcinek jest tutaj osobną historią, które łączą się w ciąg zdarzeń opisujących zacieśnianie się więzi między młodym czarodziejem a następcą tronu. Zdaję sobie sprawę z faktu, że to dopiero początki tego serialu, jednak porównując je do innej produkcji BBC – Robin Hooda na podobnym etapie rozwoju serii Merlin wypada bez porównania lepiej. I co ważniejsze, cały czas zdąża ku lepszemu.

Merlin

Jeśli ktoś jest miłośnikiem arturiańskich historii, lubi baśnie fantasy i lekkie seriale, z pewnością się nie zawiedzie. Jedynie osoby przesadnie dbające o realizm opowiadanych historii, zwolennicy szybkiej akcji, w której nie ma czasu na wzięcie oddechu i stali widzowie dwutysięcznych odcinków Mody na sukces mogą poczuć się rozczarowani tym serialem. Nie ma zresztą co ukrywać – nie jest to żadna rewelacja czy rzecz, którą każdy miłośnik fantasy absolutnie musi obejrzeć. Ale i tak miło jest spędzić czas przed ekranem, gdy emitują Merlina.

Tytuł: Merlin [Merlin]
Rok: 2008
Produkcja: BBC
Ocena: 4

Autor: BAZYL

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.