Tawerna RPG numer 110

Oko Jelenia. Srebrna Łania z Visby

Oko Jelenia. Srebrna Łania z Visby

Ze wszystkich rodzajów publikacji chyba trylogie są najbardziej niewdzięczne do recenzowania, a ich drugie części w szczególności. Wiadomo, że pomysł i tak jest rozciągnięty na trzy części, więc pierwsza powinna czytelnika zachęcić, a ostania rzucić na kolana epickim finałem. A druga? Zazwyczaj po prostu stanowi pomost między nimi i nie niesie z sobą niczego szczególnego. Tak właśnie jest w przypadku nowego cyklu Andrzeja Pilipiuka, zatytułowanego Oko Jelenia. [Już po napisaniu tego tekstu okazało się, że saga będzie miała minimum cztery tomy – dop. red.]

Srebrna Łania z Visby zaczyna się dokładnie w miejscu, w którym kończy się Droga do Nidaros. Marek i Staszek ratują w końcu Helę z rąk okrutnego kata (zakładam, że czytający tę recenzję pierwszy tom mają już za sobą, więc nie będę ukrywał oczywistych szczegółów fabuły) i muszą znaleźć sposób, by spełnić dane im przez łasicę zadanie, a jednocześnie nie dać się złapać bezwzględnym siepaczom namiestnika Nidaros. Do miasta przybywa też Srebrna Łania z Peterem Hansavritsonem i jego załogą na pokładzie. Nasi bohaterowie, chcąc nie chcąc, będą musieli się w końcu rozdzielić, jednak droga każdego z nich okaże się równie trudna…

Fabuła Srebrnej Łani z Visby nie wprowadza do cyklu nowej jakości. Jest to prosta kontynuacja wątków z pierwszego tomu, jednak tym razem drogi Marka (i co za tym idzie, jego przyjaciół) oraz kapitana Hansavritsona krzyżują się. A mimo pozornej zgodności interesów nie będzie to łatwa współpraca… Wbrew moim przypuszczeniom, nie pociągnięto też wątku kozaka Maksyma, który pojawił się w ostatnim akapicie Drogi do Nidaros. Także tym razem autor poświęcił mu końcowy rozdzialik – widocznie odegra większą rolę dopiero w zwieńczeniu sagi. Nieco więcej dowiadujemy się również o Oku Jelenia – tytułowym tajemniczym artefakcie. Na pełne wyjaśnienie czegokolwiek nie ma jednak co liczyć.

Muszę przyznać, że lekturze Srebrnej Łani z Visby towarzyszą mieszane uczucia. Z jednej strony nieźle się tę książkę czyta, przez kolejne strony przelatuje się błyskawicznie, z drugiej natomiast nie można oprzeć się wrażeniu, że nie ma tu nie tylko nic odkrywczego, ale nawet nowego. Wydaje mi się, że z Oka Jelenia na siłę chciano zrobić cykl – historia jest w prosty sposób pocięta na części, co jest tym bardziej widoczne, ponieważ i Droga do Nidaros i Srebrna Łania kończą się nijako – gdyby nie wątek Maksyma, to nie byłoby w nich nic interesującego. Może Andrzej Pilipiuk fajerwerki szykuje dopiero na Drewnianą Twierdzę, ale i tak uważam, że Oko Jelenia można by bez większego bólu wydać jako jedną książkę.

Co mogę napisać na zakończenie? Mimo dobrych chęci nie będzie niczego odkrywczego – Srebrna Łania z Visby to prosta kontynuacja, w żaden sposób nie odstająca poziomem od Drogi do Nidaros. Kto czytał tę drugą i nie zniechęcił się – i tak sięgnie, kto nie czytał – i tak będzie musiał, bo inaczej Srebrnej Łani nie zrozumie. Ja czekam na Drewnianą Twierdzę, bo opowiedziana przez Pilipiuka historia mimo pewnych mankamentów jest interesująca i jestem ciekaw, jak to wszystko się zakończy.

Tytuł: Srebrna Łania z Visby
Seria: Oko Jelenia, tom 2
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawca: Fabryka Słów
Stron: 368
Rok wydania: 2008
Ocena: 4

Autor: Kamil „Ravandil” Gala

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.