Czym byłyby gry RPG bez NPC-ów i stworzeń zamieszkujących świat? Można się pokusić o dość dosadną odpowiedź, że byłaby to grupka debili w zbrojach, biegających po okolicy i dziwiących się, co tak wszędzie pusto.
Nie powinniśmy lekceważyć zwierząt, potworów czy Innych Niemilców. Nawet jeśli traktujemy je jako chodzące punkty doświadczenia, to wypadałoby się nieco bardziej zagłębić w ten temat. Dlatego tym razem będzie parę słów o naszych braciach mniejszych*. Zasadniczo wszystkie stworzenia można podzielić na cztery grupy:
Już na wstępie warto zaznaczyć, że nie jest to liczna grupa. Po co na Typowej Sesji niewinne i nie szukające zaczepki zwierzątka? Pokonanie takiej krowy nie jest zbyt heroicznym wyzwaniem… A także, ku rozczarowaniu MG, domowe koty nie rzucają się (zazwyczaj) na Bohaterów z żądzą mordu w oczach i pazurkach. Tego typu zwierzęta jednak świetnie nadają się do Zamęczania Graczy Duperelami:
Chłop: Hej, może byście pomogli?
G: Co się stało, dobry człowieku?
Chłop: Ano, krowa sąsiada weszła w szkodę…
Do tego dochodzi równie upierdliwe ściąganie kota z drzewa lub szukanie zaginionego psa, który prawdopodobnie poczuł zew natury i oddalił się w nieznanym kierunku. Zastanawiający jest jednak fakt, że najczęściej zagubione zwierzaki odnajdują się na starym cmentarzu lub w ogrodzie przy kaplicy jakiegoś upadłego boga. Co je tam ciągnie, do cholery?**
Tu mamy do czynienia z baaaardzo szeroką grupą. Bo, nie oszukujmy się, walka to esencja RPG. Nieraz*** nawet zastępuje sensowny scenariusz. Ale Typowi Gracze, ogarnięci żądzą zdobywania doświadczenia i skarbów, wcale się tym nie przejmują… Jak wspomniałem, to liczna grupa. Mamy tu między innymi stada wilków, które kryją się w krzakach i tylko czekają, żeby rzucić się na przechodzących akurat graczy. Tak się składa, że tacy orkowie robią dokładnie to samo, tylko np. z drugiej strony drogi. Widać mają jasny podział terytorium… Do tej samej kategorii potworów można zaliczyć smoka, który w ramach kaprysu terroryzuje okoliczne miasteczko, a także hordy bandytów/mutantów/zombie/innych, którzy, sądząc po częstotliwości spotykania związanych z nimi problemów, znacznie przewyższają populację zwykłych ludzi. Demografowie dowodzą, że przeciętnie na jednego rolnika przypada wataha wilków, a na jedną wiejską rodzinę cała szajka bandytów. Życie w takich realiach musi być okropne… Nie dziwi więc, że ci udręczeni ludzie tak hojnie obsypują złotem (lub tym co mają cennego pod ręką) rozwiązujacych ich problemy Bohaterów.
Zastanawialiście się może kiedyś, co w podziemiach karczmy robi pół-ork i pół-demon, do tego z wyraźnym zamiarem zniszczenia świata? No właśnie, ja też nie… A powinniśmy. Ogólnie ten problem można zakwalifikować do bardziej ogólnego Syndromu Dziwnych Rzeczy W Dziwnych Miejscach. Co robią w ciemnej i zarośniętej jaskini skrzynie ze skarbem? Cytując kultowego „Misia” – „Nikt nie wie i dlatego właśnie będą bali się zapytać”. To dlaczego do tej samej jaskini nie wrzucić dodatkowo zmutowanego pegaza albo innego Pająka Wielkiego Jak Jasna Cholera? Oczywiście, nie ma co protestować. Jeśli ma się do czynienia z czymś takim, to znaczy, że to zgodne z Wolą MG/programisty i można tylko na złość mu obciąć sobie ucho. A to tylko półśrodek o wątpliwej skuteczności – bo jedyna złość w tym wypadku polega na tym, że Gracz okaleczył swoją postać wcześniej, niż miał zamiar zrobić to MG.
Do tej grupy należą też sytuacje typu:
„MG: Idziecie ciemnym korytarzem… I nagle wyskakują na was dwa wampiry, zombie i gargulec”
Lepiej się nawet nie zastanawiać, czym one się zajmowały, zanim przyszli Bohaterowie Graczy…
To chyba najbardziej wstydliwa grupa… No bo jak wytłumaczyć, skąd się biorą takie cuda jak żmijo-wywern? Spróbujcie sobie to tylko wyobrazić, a zaraz trzeba będzie opatrzyć ten tekst adnotacją „18+”. Jak to w ogóle jest możliwe… Żeby żmija? No ten…? Albo taki centaur. Dla własnego dobra lepiej nie wnikać, które z rodziców było koniem… Takich kombinacji jest dużo więcej, a we wszystkich systemach RPG i grach wydają się czymś zupełnie naturalnym. Jednak pamiętajcie, żeby w razie wątpliwości nigdy nie pytać MG – tego typu pytania mają właściwości wybitnie irytujące i szansa na spotkanie Dziwnego Stwora wzrasta wielokrotnie – Mistrz Gry z pewnością będzie chciał, żebyście to sprawdzili sami.
Jaki z tego wniosek? Żaden. Ale czasem warto zwrócić uwagę na pewne absurdy, jakie w RPG są na porządku dziennym. Dobrze jest też być przygotowanym na niespodzianki, jakie może wymyślić zirytowany**** MG... A dużo lepiej jest ginąć z łap potworów, gdy wiemy, jakie prawa nimi rządzą, prawda?
* ”Mniejszych” wcale nie oznacza „Mających pokojowe zamiary”. Pamiętajcie o tym na sesjach.
** Pytanie retoryczne, bo odpowiedź jest oczywista – złośliwość MG lub brak wyobraźni, a czasem obie te rzeczy jednocześnie.
*** W praktyce okazuje się, że nawet całkiem często. Albo bardzo często.
**** Nie muszę mówić, że dobry MG jest zawsze mniej lub bardziej zirytowany? A przynajmniej na tyle, żeby wcielać tego typu pomysły w życie.
Autor: Kamil „Ravandil” Gala