Tawerna RPG numer 106

Wywód pseudo-teoretyczny zamiast wstępniaka

Dziś chciałbym odwołać się do pewnej dyskusji, którą nawiązałem z moim znajomym. Owy znajomy jest bardzo przywiązany do klasycznej formy wiersza, tzn. wiersz ma mieć rymy, rytm i wysoce zorganizowaną warstwę formalną.

Ale czym jest ta warstwa? I skąd bierze się u znajomego (jak i wielu innych osób tworzących dość sporą grupę) pogardliwe spojrzenie na współczesną poezję, w której już o sonet coraz trudniej.

Rymy, rytm i sylabizm (czyli wyznaczniki poezji) to wierzchołek góry lodowej – pewne elementy formy, których pochodzenia zapewne należałoby szukać u źródeł poezji, czyli w muzyce. Stamtąd bowiem poezja pochodzi i stamtąd rozpoczyna swój rozwój. ROZWÓJ – zwróćmy uwagę na to słowo. Poezja podlega tzw. procesowi historyczno-literackiemu, który jest zjawiskiem dość skomplikowanym i wielopłaszczyznowym. Spróbuję to przedstawić metaforycznie na modelu. Spójrzmy na literaturę jak na wielką przestrzeń wypełnioną tysiącami punktów, z których każdy punkt jest pojedynczym dziełem. Punkty te są połączone gęstą siecią wzajemnych zależności. Sieci takich może być właściwie nieskończenie wiele, dotyczą każdego elementu dzieła. Jednakże nie jest to figura statyczna. Każde nowe dzieło wprowadzone do systemu lokuje się w nim i zmienia sieć zależności, tak że na dzieła, biorąc pod uwagę ich konkretne elementy, patrzy się inaczej.

Chcę podkreślić, że to tylko uproszczenie, które nie oddaje dokładnie procesu.

Zwróćmy uwagę na czas – literatura nie stoi w miejscu, dzieła ją rozwijają i ona rozwija dzieła. Inaczej mówiąc, każde dzieło jest wynikiem pewnych (optymistycznie zakładając) niepowtarzalnych wyborów z palety możliwości, jakie stwarza dotychczasowa literatura, ale z drugiej strony to właśnie dzieła budują ową literaturę. Mamy więc proces – nie stanie w miejscu.

W dyskusji, od której zacząłem, zarzucono mi, że każdy sonet ocenię bardzo nisko. Nie jest to prawdą, ale… Jeśli sonet będzie napisany w naszych czasach i nie będzie w żadnym aspekcie odbiegał od sonetów jakie pisał Petrarka czy Mickiewicz, będzie po prostu oderwany o stanu rzeczy, wtórny i bezwartościowy. Jedyną wartością mógłby tutaj być sentyment, bądź doskonalenie formy, jednakże takie działania pozostawałyby cały czas odtwórcze. Natomiast należy doceniać sonety (uczepiłem się modelu sonetu, jako symbolu budowania formy według pewnych zasad), patrząc przez pryzmat czasu i rozwoju literatury. Pewne formy stanowią wartościowe ogniwa procesu jaki rządzi literaturą.

Sonet także dziś mógłby być wartościowy, gdyby wprowadzał coś nowego do tradycji sonetu (wprowadzał novum, bądź modyfikował stare elementy): czy to tematykę, czy podmiot, czy jakiekolwiek inne znaczące budulce utworu.

Poza tym, to nie rym jest wyznacznikiem liryki, a podmiot liryczny, który odróżnia się od narratora co najmniej kilkoma kwestiami, z których najważniejszą jest prawdopodobnie emocjonalne zaangażowanie w sytuację.

Skąd więc w pewnych kręgach przeświadczenie o niskiej wartości wielu współczesnych form czy to białych, czy wolnych? Jest to bolesne, ale najprawdopodobniej wynika z pewnego hermetycznego i powierzchownego kształcenia oraz braku oczytania (z kanonem) i aktywności czytelniczej w kwestiach bieżących i teoretycznych.

Oczywiście nikomu nie można zabraniać odwoływania się do prywatnego gustu i emocjonalności (jeśli lubi na przykład czytać heksametr daktyliczny), jednak kiedy wchodzi w grę ocena dzieł współczesnych, sprawa wygląda już inaczej.

Powyższe przemyślenia nie dotyczą oceny ogólnej kondycji współczesnej poezji, dotyczą formy, a właściwie błędnego przekonania o jej istocie.

Autor: Narmo

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.