Tawerna RPG numer 104

Projekt: Monster

Projekt: Monster

Wyobraźmy sobie połączenie Blair Witch Project, Godzilli i Obcego. Wydaje się ciekawe, nieprawdaż? Tak samo po­myś­le­li twórcy filmu Projekt: Monster (poza naszym krajem no­szą­ce­go tytuł Clo­ver­field). Połączenie ataku potworów i tajemniczej atmosfery hor­ro­ru, bu­do­wa­nej przede wszystkim po­przez utrzy­ma­nie konwencji ama­tor­skie­go filmu, powinno być atrakcyjne. Czy tak jest w praktyce? Czy naprawdę ten film na­le­ży­cie trzyma w napięciu? Czy fabuła skłania widza do myślenia?

Na początku wrażenia są dosyć zas­ka­ku­ją­ce – za­miast inwazji potworów oglądamy nowojorską imprezę. Została ona zor­ga­ni­zo­wa­na z powodu wyjazdu jednego z bohaterów – Roba – do Japonii. Mężczyzna planuje ostatecznie ułożyć sobie życie, wyznać miłość ukochanej, by móc spokojnie spędzić czas poza krajem. Rozmowy uczes­tni­ków zabawy i większość wydarzeń filmuje przyjaciel Roba, dlatego w sposób bardzo subiektywny i, według mnie, interesujący, obserwujemy ludzkie zachowania, rozterki, problemy. Przez te kilkanaście minut wydawało mi się, że aby ten film był ciekawy, nie trzeba tam dodawać niesamowitych wydarzeń i scen przepełnionych akcją. Paradoksalnie, jeden z producentów filmu, J.J. Abrams (znany jako twórca serialu Lost – Zagubieni) oraz reżyser Matt Reeves doskonale odnajdują się w scenach obyczajowych. Wyczuwamy emocje ukazanych postaci, niemalże stajemy się uczestnikami tego towarzyskiego spotkania. Dobrze, że mamy czas zżyć się z bohaterami, ponieważ wkrótce dochodzi do tajemniczego ataku wstrząsającego całym Nowym Jorkiem. Wtedy zaczyna się bieganina bohaterów, poszukiwanie ratunku i ratowanie przyjaciół. Czujemy przypływ adrenaliny, dzieje się bardzo wiele, a twórcy dosyć ostrożnie dawkują nam prawdę i nie ujawniają przyczyny zniszczeń miasta. Niestety, wydarzenia wydają się tajemnicze tylko na początku filmu, później bezpowrotnie tracimy wrażenie zagadkowości. Dlaczego?

Projekt: Monster

Odpowiedź jest prosta – jak zwykle Hollywood nie potrafi obejść się bez nasycenia filmu efektami specjalnymi, jeśli tylko obraz ma coś wspólnego ze słowem akcja, nawet nie wspominając o sci-fi. W przypadku Projekt: Monster twórcy nie potrafili utrzymać widza w niepewności i pokazali potwora. Kilkakrotnie, w całej rozciągłości, z wielu perspektyw. W tym momencie czar pryska i mamy przed sobą kolejną część Godzilli. Kinowy ekran pokrywa się smugami dymu ciągnącego się za pociskami dzielnych amerykańskich żołnierzy, a salę zalewają odgłosy dziesiątków wybuchów. Wszystko staje się dziwnie znajome, o ile oczywiście oglądaliśmy wspomniany wcześniej film o prze­roś­nię­tym legwanie. Czasem dochodzą również sceny podobne do tych z Obcego, gdy okazuje się, że gigantyczny stwór hasający po mieście nie jest jedynym problemem.

Bohaterowie mają na głowie poważne kłopoty, lecz radzą sobie z nimi zaskakująco dobrze. Dziarsko biegają z ranami, które zwykłego śmiertelnika doprowadziłyby do wykrwawienia, z niewielką zadyszką pokonują 50 pięter drapacza chmur i dzielnie tłuką przeciwników, z którymi ciężko uzbrojeni żołnierze nie dają sobie rady. Jednak poza tym nie są nieśmiertelni, o czym przekonujemy się kilka razy podczas filmu.

Projekt: Monster

W Projekt: Monster widzimy wiele. A co usłyszymy? Dane nam będzie wsłuchiwać się w krzyki tłumu, głośne stąpania potwora i potok innych dźwięków świetnie budujących atmosferę filmu. Jedyna muzyka, jaka się pojawi, będzie odtwarzana podczas początkowej zabawy u Roba.

Projekt: Monster nie jest filmem złym, ale nie należy również nazwać go świetnym. Odrzucając całą jego otoczkę – kampanię reklamową, sławne nazwisko producenta i popularność jego dzieł – zostanie nam w miarę porządne kino akcji i science-fiction. Trzeba jednak zaznaczyć, że jest to jedynie czysta synteza wspomnianych na początku recenzji filmów. Początkowe wrażenie, wynikające z unikatowego sposobu pokazania zdarzeń, po jakimś czasie niepostrzeżenie znika, a koniec filmu tylko to potwierdza. Jest to obraz na raz i nie pozostawia po sobie nic więcej, niż poczucie zmarnowanego pomysłu i myśl: ale to już było.

Tytuł:Projekt: Monster [Cloverfield]
Reżysria: Matt Reeves
Scenariusz: Drew Goddard
Obsada: Michael Stahl-David, Mike Vogel, Lizzy Caplan, Jessica Lucas
Rok wydania: 2008
Czas: 85 minut
Ocena: 3+

Autor: Tomasz "Araziel" Opalach

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.