Tawerna RPG numer 104

Harry Potter i Insygnia Śmierci

Harry Potter i Insygnia Śmierci

W końcu się doczekaliśmy: po 11 latach od wydania książki Harry Potter i Kamień Filozoficzny ukazała się w Polsce ostatnia część przygód mło­dego czarodzieja – Harry Potter i In­syg­nia Śmierci. Pół roku po pre­mie­rze angielskiej wersji, wy­cze­ki­wana i wy­tęsknio­na przez fanów serii, wpadła w końcu w ręce polskich czy­tel­ni­ków. Trzeba przyznać, że choć cykl wzbudza na całym świecie wiele kon­tro­wer­sji, a dobre opinie ścierają się z ne­ga­tyw­nymi (udowadniającymi, że to np. dzie­ło szatana), to nie ulega wątpliwości, że książki o Potterze świetnie się czyta i jest to kawałek dobrej, przemyślanej literatury. I choćby z tego względu uznałem, że warto się z nią zapoznać.

Fabuła Insygniów Śmierci bez­po­śred­nio kontynuuje wątek z za­koń­cze­nia Księcia Półkrwi – po­szu­ki­wa­nie horkruksów stwo­rzo­nych przez Lorda Voldemorta. Harry wraz z Ro­nem i Hermioną wy­ru­sza­ją spełnić zadanie, jakie przed śmiercią powierzył im Dumbledore. Jednak in­for­mac­je, jakie posiadają, są szczątkowe. Tymczasem Czarny Pan rośnie w siłę, powoli przejmując kontrolę nad światem czarodziejów… Dla młodych czarodziejów rozpoczyna się prawdziwa walka – z czasem, ze śmierciożercami, a także z własnymi słabościami. A wszystko oczywiście dąży do ostatecznej konfrontacji Harry’ego i Voldemorta, którą według przepowiedni może przeżyć tylko jeden z nich… Tym razem bez ofiar się nie obejdzie.

Nastrój ostatniej części cyklu jest siłą rzeczy podporządkowany fabule i kon­tynuuje to, co autorka zasygnalizowała już w Czarze Ognia. Ogólnie jest dość posępnie i jesteśmy świadkami śmierci kilku bohaterów (nie powiem których, bo mimo że oryginał jest dostępny już od dawna, to nie wszyscy znają szczegóły). Skończyły się sympatyczne i miejscami sielankowe opisy nauki w Hogwarcie. Niebezpieczeństwo grozi każdemu i to ze wszystkich stron, a sytuacja odbija się także na relacjach między bohaterami. Nie brakuje więc spięć między Harrym i spółką, co jest dość wiarygodne, choć przez całą książkę nie mogłem się przekonać do cynicznej postawy samego Pottera, jakże innej od tego, co widzieliśmy do tej pory.

Jeśli chodzi o akcję, to tej jest pod dostatkiem – bohaterowie, rozpaczliwie poszukując jakichkolwiek wskazówek, wielokrotnie muszą stoczyć drobne potyczki ze śmierciożercami, a nawet z samym Voldemortem… Do samego końca dzieje się tyle, że trudno jest oderwać się od książki, mimo że tak naprawdę nie dostajemy niczego nowego – ale w sumie nawet nie oczekiwałem tego po zwieńczeniu serii. Samo zakończenie jest satysfakcjonujące, choć nie ze względu na jego spektakularność. Mamy tu wyjaśnienie większości ważnych wątków fabuły, które zastanawiały czytelników, dostajemy pokaźną dawkę informacji o niektórych bohaterach (choćby historię Dumbledore’a), a do tego epilog, który daje nadzieję, że seria nie zostanie rozmieniona na drobne, czego bardzo nie lubię (na pewno nie zniósłbym ewentualnych naciąganych sequeli). J.K. Rowling zapowiedziała, że może napisać coś pogłębiającego wiedzę o świecie przedstawionym w powieści i mam nadzieję, że na tym poprzestanie. W końcu na początku obiecała siedem tomów i słowa jak na razie dotrzymuje.

Dobrze jest też napisać parę słów o polskim przekładzie – warto w końcu wie­dzieć, na co czekaliśmy przez pół roku. Tytułowe Deathly Hallows, spędzające sen z powiek tłumaczom z całego świata, Andrzej Polkowski przetłumaczył jako Insygnia Śmierci. Ten zwrot wygrał w głosowaniu internautów spośród pozostałych propozycji i trzeba przyznać, że brzmi całkiem nieźle. Szczególnie, że mógł brzmieć dużo bardziej pretensjonalnie. Sam tekst przetłumaczono bez zarzutów. Tłumacz nie starał się wyważać otwartych drzwi i konsekwentnie trzymał się znanych nam już zwrotów i terminów. Nie zabrakło też noty od tłumacza, w której wyjaśnia przekład nowych pojęć, których w tym tomie nie ma zbyt wiele. Swoją drogą, tego typu noty mogłyby być częstszą praktyką w polskich wydaniach – nawet jak tłumaczenie danego słowa nie odpowiada czytelnikowi, to może dowiedzieć się dlaczego przełożono je tak, a nie inaczej. Nie sądzę więc, że ktoś na tłumaczenie Polkowskiego mógłby kręcić nosem.

Co mogę napisać na zakończenie? Seria omawiana była już na wiele sposobów i z różnych stron, więc powiem tylko, że Harry Potter i Insygnia Śmierci są godnym jej zakończeniem i nie zawodzą czytelnika. Książka jest dobrze napisana i przemyślnie skonstruowana, co sprawia, że wciąga tak jak poprzednie części przygód młodego czarodzieja. Jeśli więc ktoś nie jest zadeklarowanym przeciwnikiem Pottera i nie uważa, że powieści o nim niszczą psychikę albo demoralizują młodzież, to może z czystym sumieniem po tę książkę sięgnąć. Natomiast fanom i wiernym czytelnikom i tak nie trzeba tego mówić, a reszta zainteresowanych powinna wcześniej przeczytać poprzednie części, żeby nie pogubić się w natłoku wątków i nawiązań. Moja ocena końcowa przeznaczona jest dla zwykłych czytelników, którzy z ciekawością przebrnęli przez cały książkowy cykl. Pozostali mogą ją sobie odpowiedni zweryfikować w górę lub w dół, w zależności od swojego nastawienia do Harry'ego Pottera.

Tytuł: Harry Potter i Insygnia Śmierci [Harry Potter and Deathly Hallows]
Autor: Joanne K. Rowling
Wydawca: Media Rodzina
Rok: 2008
Stron: 784
Ocena: 5

Autor: Kamil „Ravandil” Gala

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.