Przyłożyłem dłonie- po świcie-
do twarzy
pachniały bordowo
opuszkami czerwieni lepiłem
odcień własnego życia
zmęczone oczy usta
przez palce sunęło
istnienieWkładałem do łkającego
gardła
głęboko
kulki czarnego chleba
i oddech
Paznokciem ryłem
krwawe bruzdy
Ja- Bóg
jedyny gorszego
księżyca
Rzeźbiłem
zrogowaciałą kością
dłutem dłubałem
w kolejnej emocji
By nocą zaś się schlać
porzygać
by paść bezkształtnie
jak krzyż przewrócony
Autor: Alucard