Niektóre książki odnoszą tak duży sukces, że szybko powstają kolejne tomy, sequele i prequele. Czasami jednak bez wielkiego sukcesu pojawia się koniunktura na powieści spod znaku jakiegoś znanego tytułu i wydawca sam zatrudnia pisarzy, którzy na tej bazie tworzą kolejne historie.
Na zachodzie to normalna praktyka, której echa docierają nawet do nas. Wystarczy spojrzeć na wszystkie tytuły spod znaku Gwiezdnych Wojen czy Indiany Jonesa, których wiele tytułów pojawiło się także w Polsce. Zauważycie zapewne, że oba przytoczone wyżej tytuły to klasyki, których sukces jest napędzany filmami, będącymi kasowymi przebojami.
U siebie mamy także taką serię, mianowicie kontynuowane przez Wydawnictwo Warmia przygody Pana Samochodzika. Jak bardzo infantylnie nie brzmiałaby ksywka głównego bohatera, seria stworzona przez Zbigniewa Nienackiego jest znakomita. Szkoda tylko, że dzieła kontynuatorów (wśród nich jest znany miłośnikom fantastyki Andrzej Pilipiuk) pozostawiają czasami wiele do życzenia.
Właściwie z typową dla siebie ciekawością czytałem kolejne powstające tomy jeden po drugim, dopóki nie dotarłem do Skarbów Wikingów. Tutaj, widząc że jest to chyba najsłabsza cześć serii, zacząłem zastanawiać się zastanawiać, czy takie powieści nie zabiją ducha znanego nam z klasycznych opowieści o ekscentrycznym poszukiwaczu skarbów.
Na pocieszenie zostaje więc myśl, że wydawca wie chyba co robi, zważywszy na to, że po Skarbach Wikingów wydano jeszcze siedemdziesiąt tomów… Ciekawe jak długo będę miał siłę to czytać, jeśli poziom tych książek się nie zmieni?
Autor: BAZYL