Do zbiorów opowiadań podchodzę zazwyczaj z dużym dystansem. Raz, że opowiadanie to dość szczególna forma, która ze względu na swoją objętość powinna naprawdę ruszyć czytelnika, by pozostać w jego pamięci, a dwa, że przez moje ręce przewinęło się tyle różnorakich zbiorków, że zacząłem się robić nieco wybredny.
Z twórczością Andrzeja Pilipiuka miałem do tej pory niezbyt dużą styczność. Przeczytałem 2586 kroków i Operację Dzień Wskrzeszenia i przyznam, że byłem pod wrażeniem pomysłowości autora i lekkości, z jaką operuje motywami historycznymi. Dlatego też zainteresowałem się Czerwoną Gorączką, szczególnie, że w oczy rzucało się porządne wydanie owego zbiorku. Ładna, solidna okładka, stylizowana na klimaty tytułowego opowiadania, z lśniącą pieczątką z dwugłowym orłem na odwrocie i cyrylicą imitującą polskie litery. I tu mam małe zastrzeżenie. O ile wygląda to dość efektownie, to może zirytować nieco tych, którzy znają rosyjski alfabet, bo chociażby zapisywanie „A” rosyjskim „D” kłuje trochę w oczy. No, ale to raczej mało istotna wada, która blednie przy ogólnej jakości wydania. Ciekawym zabiegiem jest też pobrudzenie
stron czerwoną farbą drukarską – daje to złudzenie obcowania z solidnym zbiorem bolszewickich akt.
Przy opisywaniu Czerwonej Gorączki najważniejszą sprawą, na jaką należy zwrócić uwagę, jest oczywiście poziom poszczególnych opowiadań. A ten jest... nierówny. Nie ma co prawda opowiadań wybitnych, ale są przynajmniej dwa bardzo dobre, parę dobrych i sporo średnich. I jedno po prostu słabe. Ale po kolei.
Zbiór otwiera tytułowa Czerwona Gorączka. To kolejna, trzecia już, część przygód doktora Pawła Skórzewskiego, bohatera opowiadania 2586 kroków. Tym razem nasz doktor będzie musiał zmierzyć się z zagadką tajemniczych morderstw w Petersburgu lat dwudziestych... I stojącymi za nimi nieczystymi siłami. Ciekawe, słyszałem już, że komunizm to czerwona zaraza
, ale jak widać nawet ten pomysł można przekuć na opowiadanie. Szkoda tylko, że brakuje tu nieco nastroju tajemniczości, za dużo miejsca Pilipiuk poświęcił pseudomedycznemu bełkotowi. Po opowiadaniu otwierającym zbiór, a do tego kontynuacji sztandarowego utworu autora, można spodziewać się więcej, niż tylko solidnej roboty.
Kolejne opowiadania – Grucha i Błękitny trąd – wypadają już gorzej, nie ratuje ich nawet niewątpliwa pomysłowość autora. Oba zdecydowanie odstają od reszty treścią i nastrojem. Przy okazji Błękitnego trądu trudno nie odnieść wrażenia, że klimaty fantasy nie są mocną stroną Andrzeja Pilipiuka. Te dwa opowiadania to chyba najsłabsza część zbiorku, na szczęście dalej jest już tylko lepiej.
Silnik z Łomży to z kolei opowiadanie, które najbardziej przypadło mi do gustu. Znacie ten motyw, gdy coś, co uważaliście za kłamstwo, nagle okazuje się prawdą? No właśnie... A dodatkowo to wszystko powiązane z historią carskiej Rosji... Świetna lektura pobrzmiewająca dalekim echem twórczości Cortazara...
Potem też jest całkiem dobrze – opowiadania Zeppelin L-59/2 i Wujaszek Igor pokazują, jak dobrze Pilipiuk czuje się w historycznych , a do tego zawierają pokaźną dawkę tajemniczości i zjawisk paranormalnych... Co prawda, w pierwszym z nich brakuje mi bardziej wyrazistej pointy, choć zostawienie czytelnika z jego własnymi domysłami niektórym może się spodobać. Jednak jak dla mnie zabrakło mocnego akcentu na zakończenie.
Po drugiej stronie jest kolejnym dobrym, trzymającym klimat opowiadaniem. Z pozoru banalna opowieść o kolekcjonerze antyków nabiera całkiem innego wymiaru... Dosłownie. Wymiaru, w którym nikt z nas nie chciałby się znaleźć.
Gdzie diabeł mówi dobranoc to kolejna dawka wariacji na tematy historyczne – jak dobrać się do jednych z ostatnich większych złóż ropy w opanowanej przez skrajnie ortodoksyjnych Arabów Europie? Okaże się, że wyprawa nie będzie prosta, a cel okaże się znacznie ważniejszy i zaskakujący.
Piórko w żywopłocie to kolejne rozczarowanie, szczególnie, że tekst wetknięto między dużo lepsze od siebie utwory. Historia tajemniczego ogrodu rodem Z Archiwum X ma w sobie potencjał, ale niestety została boleśnie spłycona i na dobrą sprawę kończy się, zanim na dobre się rozkręciła.
Za to dwa ostatnie opowiadania – Operacja „Szynka” i Samolot von Ribbentropa pozostawiają czytelnika w dobrym nastroju. Autor wraca w nich do tego, co potrafi robić najlepiej – kreowania alternatywnych historii. I efekt jest bardzo dobry – bo jak nie uśmiechnąć się pod nosem, czytając jak władze PRL cofają się w czasie, by rozwiązać problemy, przejściowe oczywiście, z zaopatrzeniem? Jest tak jak powinno być – i straszno, i śmieszno
. Samolot von Ribbentropa to z kolei nawiązanie do Atomowej ruletki ze zbioru 2586 kroków. Tym razem przyjdzie nam poznać rozwiązanie zagadek historii Polski... Alternatywnej historii Polski, w której nasz kraj jest światowym imperium, a reszta państw może co najwyżej trząść portkami ze strachu. Jaka jest prawda o wydarzeniach z wygranej przez Polskę II Wojny Światowej, w tym rajdu na Londyn? Dobrze jest przekonać się o tym samemu, bo naprawdę warto.
Z opisu poszczególnych opowiadań wyłania się pewien wniosek. Otóż Andrzej Pilipiuk zdecydowanie lepiej czuje się w różnego rodzaju wariacjach na temat historii – czy to okresu carskiej Rosji i Królestwa Polskiego (albo raczej Przywiślańskiego Kraju, gwoli ścisłości), PRL-u, czy też własnej, alternatywnej wizji, co już zresztą udowodnił w książce Operacja Dzień Wskrzeszenia. Opowiadania w klimatach fantasy (takie jak Błękitny trąd) widać mu nie leżą. Pochwalić za to należy ogromną pomysłowość autora – nawet słabsze technicznie czy fabularnie opowiadania są oparte na ciekawych pomysłach, powielania schematów nie trzeba się więc obawiać. Dobre wrażenie robią też drobne szczegóły, dzięki którym autor tworzy namiastkę klimatu z utworów wspomnianego wcześniej Cortazara, a także P.K. Dicka i Orwella.
Tego typu zbiorki mają to do siebie, że trudno je jednoznacznie ocenić. Generalnie jednak, mimo kilku wpadek, Czerwona Gorączka to solidna książka, która mimo słabszego początku może się podobać. Szczególnie, jeśli lubi się opowiadania swobodnie bazujące na treściach historycznych. Dla fanów twórczości Pilipiuka to pozycja raczej obowiązkowa, ale także pozostali mogą po nią sięgnąć bez specjalnych wyrzutów sumienia. A nuż spodoba im się specyficzny styl autora, podszyty dużą dozą czarnego humoru? Według mnie 4 to najbardziej odpowiednia ocena dla Czerwonej Gorączki, od siebie dodam jeszcze plusik za powód do kilku uśmiechów, gdy odnajdywałem drobne smaczki przypominające chwile spędzone z opowiadaniami ulubionych autorów.
Tytuł: | Czerwona Gorączka |
---|---|
Autor: | Andrzej Pilipiuk |
Wydawca: | Fabryka Słów |
Rok wydania: | 2007 |
Stron: | 432 |
Ocena: | 4+ |
Autor: Kamil Gala