Tawerna RPG numer 101

Patrol Zmroku

Patrol Zmroku

Trudno jest czasem oprzeć się wrażeniu, że recenzje kontynuacji są w pewien sposób obciążone. Bohaterowie są w większości już znani, autor, jego styl i większość sztuczek, jakie stosuje również. Wystarczy napisać, co nowego się pojawiło, jak wypada książka lub film w porównaniu do poprzednich części i jakie ogólne wrażenia płyną z lektury... I to właśnie zadanie czeka mnie tym razem, jednak przedmiot niniejszej recenzji zasługuje na szczególną uwagę. Jest to bowiem kontynuacja Nocnego Patrolu i Dziennego Patrolu Siergieja Łukjanienki, które są dobrze znane na polskim rynku wydawniczym. Jak więc na tle poprzedników wypada Patrol Zmroku? Śpieszę z wyjaśnieniami.

Dla tych, którzy nie mieli z tą serią jeszcze do czynienia wspomnę o świecie, w jakim toczy się akcja powieści – świecie, w którym trwa odwieczna walka Światła i Ciemności, a na straży równowagi stoi bezwzględna Inkwizycja, kontrolująca poczynania Nocnego Patrolu (Jaśni Inni) i Dziennego Patrolu (Ciemni Inni). Moskwa (i nie tylko) staje się areną zmagań Innych – magów, czarodziejek, wampirów, wilkołaków czy odmieńców, obdarzonych mocą korzystania ze Zmroku – czegoś na kształt pierwotnej siły magicznej.

Po wydarzeniach, jakie miały miejsce w Dziennym Patrolu upłynęły trzy lata. Dużo się w tym czasie zmieniło w życiu naszych starych znajomych. Anton Gorodecki, główny bohater i narrator poprzednich części cyklu, ożenił się z Wielką Czarodziejką Swietłaną, która odeszła z Nocnego Patrolu. Doczekali się córki Nadii, potencjalnej Jasnej Innej, obecnie dwuletniej. Dawny sąsiad i przyjaciel Antona, wampir Kostia, stał się obecnie Wyższym wampirem, z kolei mag Edgar opuścił Dzienny Patrol, aby wstąpić do Inkwizycji... A to dopiero początek. Po raz kolejny oczami Gorodeckiego będziemy świadkami intrygi, która może zaważyć na losach ludzi (i nie tylko ludzi). Zaczyna się niewinnie – do siedziby Nocnego Patrolu przychodzi anonimowy list, mówiący o tym, że jakiś Inny obiecał człowiekowi przemianę w jednego z nich. Mimo że wszyscy uważają to za niemożliwe, na nogi zostają postawione oba patrole. Jakby tego było mało do sprawy miesza się Inkwizycja, na czele z Edgarem i znanym z poprzedniej części Wyższym Wampirem Vitezsławem... W ten sposób rozpoczyna się wspólne śledztwo, prowadzące krętymi ścieżkami do mitycznej księgi Fuaran, pozwalającej, jak głosi legenda, zwyczajnego człowieka bez żadnego potencjału magicznego przemienić w Innego.

Dalej akcja toczy się na poziomie, do jakiego zdążył nas przyzwyczaić Łukjanienko – mnogość wątków pobocznych, pozornie nie związanych z główną intrygą, stopniowe ujawnianie znaczących faktów z przeszłości i podsuwanie mylnych tropów, zwroty akcji (w tym końcowy, który robi wrażenie) – to wszystko nie pozwala się nudzić ani przez chwilę. Dodajmy do tego charakterystyczny styl pisania Łukjanienki, sporo subtelnie przemycanego humoru i ciętych dialogów, a otrzymamy dobrą lekturę na kilka nudnych wieczorów, choć jak się raz siądzie do czytania, to trudno się od książki oderwać. Nie zabrakło również dręczących Antona dylematów moralnych, a także psychologiczno-filozoficznych rozważań na temat natury bycia Innym – daru i jednocześnie przekleństwa. Sprawia to wrażenie, że mimo całej fantastycznej otoczki bohaterowie wydają się bardziej wiarygodni, a pomimo intrygi związanej ze starożytnym artefaktem, wydawałoby się, że tak typowej dla fantasy, wątek ten nie dominuje nad całością i nie otrzymaliśmy w efekcie kolejnej banalnej powieści o pradawnych mocach. Nawet mało spektakularne (ale jak najbardziej sensowne) zakończenie wydaje się to potwierdzać. Wady? Istotnych uchybień brak. O ile przy Dziennym Patrolu narzekałem trochę na dłużyzny akcji, tak teraz nawet te bardziej statyczne fragmenty mnie nie nużyły, wręcz przeciwnie, czytałem tę książkę z coraz większym zainteresowaniem.

Ocena końcowa będzie jak najbardziej pozytywna. Patrol Zmroku to bardzo dobra książka, z umiejętnie poprowadzoną fabułą, uciekającą od banalnych motywów i wciąż interesującą wizją świata. Autorowi udało się zachować pewną świeżość, a nawet w porównaniu do Dziennego Patrolu niniejsza książka wypada miejscami o wiele lepiej. Na zakończenie pozostaje mi powtórzyć wniosek z własnej recenzji poprzedniej części serii – jeśli ktoś zetnął się już z serią, to Patrol Zmroku jest pozycją obowiązkową. W przeciwnym razie, jeśli czuje w sobie zamiłowanie do tego typu fantastyki, powinien jak najszybciej zaznajomić się z całym cyklem. A ja z chęcią przeczytam kolejny tom – Ostatni Patrol.

Tytuł: Patrol Zmroku
Autor: Siergiej Łukjanienko
Wydawca: Wydawnictwo MAG
Rok wydania: 2007
Stron: 388
Ocena: 5

Autor: Kamil „Ravandil” Gala

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.