Kiedy zgłosiłem chęć do pisania cyklicznych felietonów okołopoetyckich, byłem optymistą. Toż z poezją styczność mam na co dzień, pomyślałem, a i napisać coś sensownego się zdarzy, więc w czym problem? Odpowiedź pojawiła się dopiero wtedy, kiedy włączyłem edytor tekstu, a palce zawisły nad klawiaturą.
Problem, jak się okazało, tkwił w samym problemie - czyli w poezji. Co pisać o liryce, skoro tyle już jej i o niej napisali ludzie z dużo większą wiedzą i doświadczeniem niźli ja, raczkujący jeszcze wierszopisarz? Po co pisać o poezji, skoro czytają o niej wyłącznie inni poeci, a ci zawsze mają swoje zdanie, obowiązkowo odmienne od tego, które przeczytają? Jaki jest sens podejmowania kolejnej karkołomnej próby ogarnięcia choćby jednego aspektu najbardziej popieprzonego rodzaju sztuki
, cytując znajomego muzyka? Co tam, pomyślałem. Napiszę, co mi czucie i wiara podpowiedzą. No i opublikowane w Polanie Lorien wiersze.
jeżeli we współczesnej
literaturze poszukujesz ważkich,
transcendentnych pytań -- to
powinieneś, żuczku, nabyć
za zaliczeniem pocztowym
wehikuł czasu lub pióro
gęsie do wywołania gęsiej
skórki podczas lekturki.
Jednym z ciekawszych tekstów tego numeru jest Poezja niezrozumiała, dziełko etatowego, tawernianego poety, Alucarda. Nie ujmując niczego tekstowi, najciekawszą dla mnie jego częścią był tytuł. Poezja niezrozumiała. Niezrozumiała - czyli? Warto zadać sobie pytanie, co powoduje, że różni autorzy - porównywalni pod względem wieku, doświadczenia i wiedzy, jednakowo dobrze oceniani przez krytykę - osiągają większą lub mniejszą popularność. Dlaczego Mickiewicz był bardziej ceniony niż Słowacki? Dlaczego większość z czytających te słowa zapewne kojarzy Marcina Świetlickiego i jego poezję, a wzrusza ramionami na dźwięk nazwiska Romana Honeta? Na czym powinna opierać się poezja - na wiernym i hermetycznym przekazie subiektywnych emocji czy też na jak największej komunikacji z czytelnikiem? Co tworzy drogę do zrozumienia poezji? Co zrobić, aby poezja stała się zrozumiała?
jeżeli natomiast szukasz odpowiedzi
- nosisz je w sobie.
Nie, nie ten tekst nie będzie odpowiedzią na większość powyższych pytań, bo odpowiedzi na nie są oczywiste. Mickiewicz lepiej trafił do Polaków swoją twórczością, ponieważ była ona prostsza i wygodniejsza. Świetlicki osiągnął popularność głównie dzięki specyficznemu stylowi bycia, ironicznemu podejściu do świata i swoim Świetlikom. Skoncentrujemy się na dwóch ostatnich pytaniach.
Oczywiste jest, że każdy z nas preferuje twórczość, której podmiot liryczny, narrator czy główny bohater jest zbliżony charakterologicznie do nas samych. Wynika to z naturalnego ludzkiego egotyzmu, chęci do odnalezienia w literaturze sugestii - jeśli nie samych odpowiedzi - pomocnych w odpowiedzeniu sobie na wiele pytań lub ze zwykłej przewrotnej przyjemności przeżywania swoich myśli na zewnątrz siebie. Taką poezję, której podmiot liryczny będzie podobny do mnie, zapewne będę miał - jeśli będzie ona miała odpowiednio czytelną formę - za dobrą poezję. Słowem - dobra poezja to poezja zrozumiała. Tu jednak pojawia się pytanie: czy dobrą poezję można w pełni zrozumieć? Wszak w dobrym wierszu każde zdanie rozpoczyna dyskusję, nie daje jednoznacznej odpowiedzi, otwiera nowe drogi interpretacyjne. Dobry wiersz jest także zapisem myśli poety - poeta zaś musi mieć niepowtarzalne, unikalne przemyślenia - więc jakim sposobem, bez uciekania się do użycia ponadnaturalnych mocy, można odgadnąć zamysły poety? Otóż nie da się tego zrobić, bo i nie o to chodzi. Chodzi o to, aby wiersz wykreował w wyobraźni odbiorcy indywidualny przekaz, aby stworzył własną interpretację, odmienną od każdej innej, taką w której to czytelnik staje się artystą równym poecie i panem Cogito równym podmiotowi lirycznemu. Jakie są środki do osiągnięcia takiego efektu?
Środków zapewne jest dużo więcej, ale i ja, niestety, wciąż nie znam ich tak dużo. Z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę jednak stwierdzić, że przy zachowaniu powyższych reguł zrozumiem czytany wiersz, choć jest jeszcze jeden, kluczowy w większości przypadków, warunek. Tekst powinien być zrozumiały dla samego autora.
Nieprzypadkowo napisałem w większości przypadków
. W filmie Wojaczek Lecha Majewskiego możemy obejrzeć scenę, w której tytułowy poeta spowiada się
Teresie Ziomber poprzez recytację jednego z piękniejszych swoich liryków - Ptak o którym trochę wiem. Kiedy Wojaczek skończył mówić, jego ukochana odparła: Piękne. Nic nie rozumiem
. Rafał odpowiedział: Ja też
. Ja jednak rozumiem. Rozumiem, co dla mnie oznacza wydech, co także jest krwią, tylko suchą
, czuję ten tekst gdzieś pod swoją skórą, rozumiem go jakby intuicyjnie, nie zastanawiając się w ogóle nad jego znaczeniem. Bliższe prawdy będzie stwierdzenie, że tekst czuję, a nie rozumiem, choć jest to dla mnie - w tym przypadku - tożsame. Jak to się dzieje? Z pomocą przychodzi ten sam Wojaczek:
Czy wiersz może nie być kobietą?
Ileż to jeszcze stronic nie zmazanych krwią głodną !
Lecz ten, co stał się, mnie jedząc.
Wiersz rankiem napisany, nakarmiony nocą,
Czyż może nie być kobietą ?
Z wierszem, Drodzy Czytelnicy, faktycznie bywa jak z kobietą. Przede wszystkim czucie, a dopiero potem zrozumienie. Pamiętajmy jednak, że nie każdy jest Wojaczkiem.
I że pomiędzy kobietą, a dziewczynką występują istotne różnice.
Cytaty pochodzą z wiersza Bartosza Muszyńskiego pt. śniadanie z mistrzów.
Autor: Neprijatel