Tawerna RPG numer 101

Rodowód rozterek

Pandemonium subiektywne

Niejednokrotnie stawiałem jej czoła. Raz -
na krawędzi. Dwa - w pokojowej gehennie
wielokątów foremnych. Trzy - w ciężkiej
jak dowcip pani ze spożywczego atmosferze
odkurzonych półek. Punk rock na niewiele
się przydał, doskonale wiedziałem, co to hałas.
Zakapior, frajer, burdel. Zlewałem superego
z potem, kropiłem kąty wodą święconą,
apage, rzucałem w sufit, chociaż chciałem,
żeby przyszła.
Nie spotykałem jej w dali, śniła się tylko
czasem. Nietoperze pląsały we włosach,
a ja chłostałem swoje demony i podawałem
drugi policzek.

Autor: Neprijatel

Pandemonium... dies irae, apokalipsa, piekło, niebyt, chaos... Jak głęboko można sięgnąć świadomością, wiedząc przy tym, że jest się bytem zamkniętym w ciele. Czy istnieją ograniczenia siły i wielości naszych doznań, przeżyć. "Ludzkie przygody, ludzkie noś" - pisał Kochanowski. Jakże czysto i bez potrzeby "dostosowywania" czy wlewania treści wiersza w formę, jak ciasta, można przenieść zawartość utworu Neprijalela na młodego, wrażliwego człowieka naszych czasów. Każdy ma swoje demony, swoje lęki i "wrażliwości", które najczęściej odbijają jego pragnienia i sny, a raczej niemoc, czy bezradność stojącą na drodze do ich realizacji.

Hrabalowski Milosz Hrma z "Pociągów pod specjalnym nadzorem" śnił o obcowaniu erotycznym, jednakże spotkanie z piękną konduktorką Maszą, zakończyło się "klapą" - jego, nie jej. Zawiedziony, zirytowany, z urażoną dumą legł w wannie, po bokach wbił żyletki, a potem oglądał piękne czerwone wstążki, które tańczyły w gorącej wodzie, podobnie do tych targanych letnim wiatrem w słoneczny dzień. Upaprana wapnem twarz robotnika wyjmującego Milosza z wody nabrała boskiego wyrazu.

Jest tu wszystko: i pragnienie... i niemoc, które razem zdają się tworzyć wzór ludzkich lęków i bólów. Pandemonium subiektywne, jest tak dalece posunięte w opisywaniu osobistych przeżyć, że paradoksalnie zaczyna nabierać wydźwięku uniwersalnego. Przynajmniej dla pewnego typu osobowości. Istota młoda, posiadająca, bądź dopiero tracąca ideały, rozpruwa swoje flaki na wieczornym stole tortur. Nie trzeba być szamanem zapomnianego plemienia, żeby odczytać z nich swoiste wyznanie bólu, zagubienia, ale i siły, która pozwala wciąż żyć. Dla mnie jest to jeden z tych utworów, które nie posiadają jednej, właściwej interpretacji, a raczej dopasowują się, przylegają do czytelnika, jak hermetyczne torby, z których wyssano powietrze.

Nie wypada przegapić Freuda wpisującego się idealnie w problematykę pragnienia. "Zlewałem superego z potem " - superego jawi się często nie jako sprzymierzeniec, lecz jako przeszkoda na drodze do "id". Odpowiedzialne za ideały, społeczne normy, kulturę i moralność sprawia, że czasem chciałoby się wyrzucić je w otchłań. Ileż łatwiej byłoby zawyć, warknąć i bezmyślnie skoczyć w kierunku tego, czego pragniemy.

Władca much Goldinga, czy Jądro Ciemności Conrada - wspaniale ukazują taki regres. Ludzie pozbawieni cywilizacji przestają być ludzcy, superego idzie na urlop, pozostaje ego i id, ja i to, żądza i jej obiekt. A może to cywilizacja jest wytworem nienaturalnym i  usypia w nas prawdziwy obraz człowieczeństwa, który raz po raz dobija się do świadomości ludzi z różnych powodów niezaspokojonych.

"apage, rzucałem w sufit"

Może cierpienia wynikające z pragnień, osobiste "demony" i "bezradności" tkwią w superego, może to właśnie je należałoby wyegzorcyzmować. Może wieczorne rozmyślania, miłosne tęsknoty, bliżej nieokreślone emocje, często niewiadomego pochodzenia, są właśnie wynikiem jedynie nam ludziom przynależnej świadomości? A może to po prostu oderwana od wszystkich naukowych teorii dusza daje o sobie znać?

Autor: Narmo

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.