Tawerna RPG numer 101

Sprawiedliwe morze


Wśród bezmiaru morza
gdzie nie sięga boża
ręka ani moc
w głębinową noc
wpływa okręt sztormem
a fale potworne
biją w burty wrednie
zalewają go przebiegle
u steru kapitan pije rum
nie zważa na szum
morza groźny i zajadły
maszty jeszcze nie padły
marynarze niczym w transie
marzą o szansie
na przeżycie nocy
wtem jak z procy
wyskakuje na nich skała
mija go wspaniała
łódź piracka
choć wyskoczyła znienacka
kapitan pijany dzielnie sobie radzi
strachu nie zdradzi
mija slalomem wysepki
są bliscy ucieczki
marynarze po rum sięgają
znaki sobie dają
a sztorm szaleje
nie maleje
już widać zatokę
bezpieczną opokę
jeszcze chwila
i chwila mija
wtem wstrząs zwala maszty
walą się ludzie do paszczy
morza, bo fale
zmywają doskonale
marynarzy z pokładu
takiego nieładu
nie było na statku nigdy
nadziano ich na widły
kapitan przeklina i kolejnego łyka
bierze, a po chwili znika
fala go zabrała
i gdy załoga cała
już ku dnu zmierza
morza ból uśmierza
siła inna, nieznana
zaleczona rana
pojawia się niebo, znikają chmury
znika obraz ponury
kilka desek i beczek
nie ma przed morzem ucieczek
kto zna zasady żeglugi
wie, że długi
u boga morza święte
losy przeklęte
dłużników
co dla nawyków
myślą o zdradzie
zginiesz gadzie
fałszywy wśród fal
nie dla ciebie raj
portowy, tawerna, piwo
tak zabija chciwość
oni skradli skarb - piraci
myśleli, że będą bogaci
teraz w głębokości
bieleją kości

Autor: Blantus

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.