Muzyczna część Działki Mistrza Gry powoli i nieubłaganie rozrasta się z małego, solowego zespołu w trójosobową kapelę. Może nie jest to najlepsza przenośnia, lecz odzwierciedla fakty: w tym odcinku nie jeden, a trzy różne soundtracki, opisane ku uciesze sesyjnych melomanów.
Po muzykę z Soul Calibura sięgnąłem dopiero po wielu godzinach zabawy przy konsoli i – o dziwo – nie wpadła mi w ucho podczas samej gry. Rozgrywka była zbyt dynamiczna (wszak SC to bijatyka) i nie zwracałem większej uwagi na podkład dźwiękowy. Muszę przyznać, że w samej grze sprawdzał się doskonale, budował odpowiednie tło dla pojedynków i bitew, wzburzając emocje i zagrzewając do agresywniejszej walki.
Podobnie powinno się go traktować na sesji, a zwłaszcza pierwszą jego część (album jest dwupłytowy). To najprawdziwsza muzyka do potyczek z bossami w świecie Dungeons and Dragons, wręcz przeznaczona dla ludzi grających w Krainach Wschodu. Dlaczego? Melodia większości utworów przesycona jest orientem, a na przykład ścieżka Labyrinth of Moonlight
powinna stać się sztandarowym tłem podczas prowadzenia na ulicach Kairu.
Dla tych, którzy nie przepadają za dalekim i bliskim wschodem, kompozytorzy zgotowali inne świetne utworki np. Endless Warfare
– utrzymane w marszowym tonie, Catastrophe
z apokaliptycznym klimatem (wszak ścieżka ta pojawia się przy finałowej walce), World Distortion
, które jest bardzo mroczne i tajemnicze.
Cztery wymienione przeze mnie utwory to jedynie mała część spośród 29 dostępnych na pierwszej płycie, a dodając do tego jeszcze 33 z drugiej otrzymujemy niemałą ich liczbę – 62. Trzeba też dodać, że wiele z nich skonstruowana jest w taki sposób, iż mogą płynnie się zapętlać, nie powodując ani na chwilę ubytków w nastroju.
Na koniec pozostaje stwierdzić, do jakich systemów przyda się nam ten OST. Odpowiedź jest prosta – do wszystkich stricte fantasy z dużą ilością heroicznych walk z potężnymi przeciwnikami. Ja radziłbym używać pojedynczych ścieżek pod danego bossa, nie będzie trudno odpowiednio dobrać – przy niektórych utworach wyobraźnia sama tworzy maszkary, które trzeba pokonać, co może być miłą odmianą i zaskoczeniem dla znudzonych walkami graczy.
Trevor Jones komponując ścieżkę dźwiękową do tego filmu, nie mógł się chyba spodziewać, jak wpłynie to na moje postrzeganie magów w świecie mroku. Muszę przyznać, że płyta z nią należy do moich ulubionych i że nie potrzebuje wcale obrazu, ponieważ wywołuje prawdziwe wizje w wyobraźni.
Przy tym soundtracku pierwszy raz dowiedziałem się, ile przekazać może sama muzyka. Przesłuchując kolejne utworki byłem w stanie słusznie wywnioskować jak ogólnie potoczy się fabuła filmu, co chyba dobitnie świadczy o sile tej kompozycji.
Sam film należy do gatunku SF połączonego z kryminałem i częściowo z cyberpunkiem. Rozpoczyna się od sceny przebudzenia głównego bohatera w wannie, w jednym mieszkaniu z rytualnie zamordowaną kobietą. I wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby nie amnezja domniemanego mordercy. Dalej fabuła toczy się jak syzyfowy kamień z górki i odkrywamy dlaczego Mroczne Miasto ma właśnie taki przydomek i co działo się wcześniej ze wszystkimi jego mieszkańcami oraz przedstawionym w pierwszej scenie psychopatą.
Soundtrack, podobnie jak cały film, utrzymany jest w mroczno-patetycznej konwencji i nie jest specjalnie rozbudowany (poza może pierwszymi kilkoma utworkami z wokalem). Trzeba zaznaczyć, że napięcie rośnie stopniowo i znajduje swój kulminacyjny moment w ostatnim, rewelacyjnym utworze – ;You have the power
. Wtedy wyobraźnia już kipi od pomysłów, a myślę, że i na sesji, w jej kluczowym momencie, ta ścieżka zrzuciłaby graczy z krzeseł. To, że pisałem o poprzednim soundtracku – do Soul Calibur 3 – jako o heroicznym, nie oznacza, że Dark City jest na równym poziomie. Co to, to nie! DC ma w sobie prawdziwą moc, jeżącą włosy na głowie i plecach oraz topiącą jaźń w epickich wyobrażeniach!
Muzykę z DC polecam głownie jako wyzwalacz nowych pomysłów i scen, jako podkładu musicie poszukać niestety czegoś słabszego. No chyba, że będzie stosowany z umiarem. Systemy? Jak dla mnie Mag: Wstąpienie, może być W:M, D&D, WFRP.
Na koniec wypadałoby wspomnieć o kompozycji, która choć nie ma tyle heroizmu co poprzednie, to z powodzeniem łączy za to motywy dramatyczne z lekkimi brzmieniami w tle. I nie tylko to, ponieważ część pana Jerry'ego (jest jeszcze jedna autorstwa innej osoby, ale o tym później) to swoista symbioza muzyki plemion afrykańskich oraz orkiestrowych kompozycji.
O fabule i samym filmie, z którego pochodzi ta ścieżka, powiem tylko tyle, że w Polsce dosyć często emitowany Duch i Mrok
opowiada o lwach-ludojadach atakujących obóz robotników, do którego przybywa młody inżynier.
Wracając do OST-a. The Ghost and the Darkness jest jednym z nielicznych sountracków łączących z powodzeniem dwa różne style muzyczne, przy tym doskonale sprawdzającym się w tle filmu (lub przygody), a dodatkowo przyswajalnym do słuchania – w tym jego druga część, o której wspominałem wcześniej, składająca się z oryginalnych piosenek etnicznych, skomponowanych przez pakistańskiego pieśniarza Nusrat Fateh Ali Khan
oraz zespół Worldbeaters
.
Dosyć nietypowy klimat narzucający odpowiednie miejsce akcji na pewno sprawia, że soundtrack traci na znaczeniu, lecz do mrocznych dżungli, rozległej sawanny itp. jest wręcz idealny. Najlepiej sprawdzałby się w grach takich jak Zew Cthulhu, gdzie badacze poruszają się w takich właśnie miejscach, ale nie zaszkodziłby na przykład Neuroshimie, w której rośnie Neodżungla.
Autor: CoB