Książka ta została ogłoszona najlepszą powieścią fantasy 1999 roku, jest pierwszą z serii Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych
, w światku fantasy uchodzącej za jedną z ambitniejszych. Postanowiłem więc to zweryfikować.
Zacznę od pierwszych wrażeń po zetknięciu się z dziełem. Wita nas jeden z licznych w tej książce białych wierszy, częściowo sytuujący akcję książki. Kilka stron przed nim jednak czytamy listę Dramatis personae
, czyli spis postaci występujących w książce, liczący cztery strony, co może przerazić czytelnika, ale jedynie na początku. Ostatnia rubryczka w tym spisie jest zatytułowana Pozostali gracze
i doskonale charakteryzuje fabułę, która jest grą, prowadzoną zarówno przez ludzi, jak i bogów.
Fabuła opowiada o ekspansji Imperium Malazańskiego na kontynencie Genabackis. Nowa cesarzowa, rządząca od zaledwie siedmiu lat jest osobą bezwzględną i pełną pychy, porywa się bowiem na podbój ogromnego terenu i walkę z potężnymi przeciwnikami, nie widząc nadchodzącego rozłamu we własnej armii. Objęła władzę w imperium poprzez morderstwo - uśmierciła poprzedniego cesarza i wszystkich jego zwolenników, gorliwie czyszcząc społeczeństwo ze szlachty. Wojna dociera powoli do najbogatszego miasta na kontynencie - Darudżystanu. Wszystkie przesłanki wskazują na to, że tam właśnie rozstrzygną się losy tych zmagań.
Czytelnikowi dane jest śledzić losy kampanii na Genabackis z wielu perspektyw, bowiem nie poznajemy losów jednej osoby, bądź drużyny, ale kilkunastu, często z przeciwnych frontów. Autor w mistrzowski sposób komponuje fabułę, liczne wątki potrafią się nieprzypadkowo zazębić
i niejednokrotnie zaskoczyć czytelnika, i często czyha na nas drugie dno wydarzeń, a nagle do konfliktu może przystąpić zupełnie nowy stronnik. Wydawać by się mogło, że tak wielka liczba wątków odciągnie nas od poszczególnych postaci, jest to jednak błędne wrażenie. Zżywamy się bowiem z postaciami, często poznajemy ich przemyślenia, przeszłość, opis przeżyć wewnętrznych, z czasem rozumiemy i sympatyzujemy z nimi.
Kolejną sprzecznością jest sam opis wydarzeń, ponieważ niezbyt często będziemy czytać o bitwach i pojedynkach, ale akcja i tak będzie wartka i trzymająca w napięciu. W Ogrodach księżyca
nie jest ważny opis słania świata grubą warstwą trupów, a dyplomacja i intrygi. Narracja jest bardzo dobra, starannie wyważona i nie nudzi.
Czas przejść do wad. Obiektywnie ujmując, jest jedna wada - literówka na okładce (Opowieść z Malazjańskiej Księgi Poległych
). I to by było na tyle. No może jeszcze trudna w odbiorze wielowątkowość i liczba bohaterów, które uznałem właśnie za główną zaletę dzieła. To jednak jest odczucie czysto subiektywne. Poza tym niektóre postaci mogą wydawać się wręcz szablonowe dla kanonu fantasy i ukazane stereotypowo, ale tylko z pozoru, ponieważ cechują się one nieprzeciętnym charakterem.
Ogrody księżyca
to książka ambitna, coś więcej, niż zwykłe czytadło dla zabicia czasu. Gorąco ją polecam, gdyż zapada głęboko w pamięć i z pewnością przynosi wiele świeżości (nawet w perspektywie tylu lat od wydania) do gatunku fantasy.
Tytuł: | Ogrody księżyca |
---|---|
Seria: | Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych |
Autor: | Steven Erikson |
Wydawca: | MAG |
Rok wydania: | 2000 |
Stron: | 604 |
Ocena: | 6 |
Autor: Tomasz "Araziel" Opalach
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.