Tawerna RPG numer 94

Blade Runner II: Dzień rozliczenia

Blade Runner II: Dzień rozliczenia

Korporacja Tyrella to potężna firma zajmująca się produkcją replikantów (sztucznych ludzi używanych do pracy w trudnych warunkach, a także jako niewolnicy). W oryginalnym Blade Runnerze pięciu z nich uciekło z pozaziemskich kolonii na Ziemię. Wszyscy zostali zlikwidowani przez łowców, specjalny oddział policji stworzony właśnie po to, aby wynajdywać zbiegów. Okazuje się jednak, że replikantów było sześciu. I to jest punktem wyjścia dla części drugiej. Właścicielka Korporacji Tyrella, Sarah Tyrell, odnajduje byłego łowcę, Ricka Deckarda, i nakłania go do powrotu do Los Angeles w celu zniszczenia owego szóstego androida. Od rezultatów tego pościgu zależy istnienie Korporacji. Deckard ostatecznie zgadza się na to. Jest tylko jeden problem: nie wiadomo kim jest ani jak wygląda szósty replikant.

W międzyczasie ze szpitala porwany zostaje Dave Holden, również łowca, postrzelony w czasie polowania na zbiegów. Jego wybawcy dają mu niejako nowe życie. Informują również, że jego postrzelenie nie było dziełem przypadku. Holden i Deckard dowiadują się faktów o jednostce łowców. Faktów, których być może woleli by nie znać.

Nie czytałem pierwszej części Blade Runnera. Jakoś nie mogłem na nią natrafić w moich bibliotekach, ale zamierzam prędzej czy później błąd ten naprawić. Nie uważam jednak, by jej nieznajomość w jakikolwiek sposób przeszkadzała w zapoznaniu się z częścią drugą. Jej autorem nie jest już Philip K. Dick, ale książka została zatwierdzona przez fundację imienia tego pisarza, więc można zakładać, że jest godną następczynią oryginału. Czy tak jest w istocie napiszę, kiedy sięgnę po wspomniany oryginał. Na razie zaś ocenię tę pozycję jako samodzielną powieść.

A jako taka prezentuje się przeciętnie. Historia jest całkiem zgrabna i dobrze przedstawiona, ale ogromnym minusem jest to, że jest przy tym strasznie krótka. Książka za gruba nie jest, a w dodatku sporą jej część zajmują wspominki, jak to było kiedyś. Kto sięgnie po tę pozycję zrozumie o czym mówię. Dlatego wspomniałem, że nieznajomość części pierwszej nie wpływa zbytnio na komfort czytania. I to powoduje, że nie dzieje się tu zbyt wiele. Nie powinno to być tak istotne, gdyby książka zawierała jakieś ciekawe przemyślenia czy spostrzeżenia. W tej pozycji mamy rozważania na temat człowieka. Autor stawia przed nami pytanie, czym różni się człowiek prawdziwy od sztucznego. Przyznaję, jest to nawet ciekawe. Autor nie poszedł na łatwiznę. Za to z fabuły zrobił kompletny kogel-mogel. Każdy podejrzewa każdego, a na końcu okazuje się... A nie, tego nie zdradzę. Jest to jednak gwóźdź do trumny tej książki. Na końcu wyjaśnione zostają wszystkie niedopowiedzenia w historii. Podane dostajemy na tacy to, co powinno zostać, moim zdaniem, przemilczane. A przynajmniej część tych informacji. Czytelnik miałby wtedy większą frajdę, mógłby obmyślić własną interpretację. Tu tego nie ma i dlatego na koniec całą misternie budowaną intrygę szlag trafia.

Samo wydanie jest przyzwoite. Ładna, czytelna okładka. Dobre klejenie i druk. Może tylko nieco brzydki papier, ale to da się przeboleć. Literówek kilka jest, w oczy nie kłują, więc tego się czepiał nie będę. W zasadzie nie ma o czym pisać. Standard i tyle.

I teraz nadchodzi chyba najtrudniejszy moment recenzji. Czy polecać tę książkę? Powiem tak: jako czytadło do pociągu jest znakomita. Jeśli masz chwilę czasu i nie chcesz się za bardzo angażować, sięgaj śmiało.

Tytuł:Blade Runner II: Dzień rozliczenia
Autor: K. W. Jeter
Wydawca: Amber
Rok wydania: 1997
Stron: 256
Ocena: 3

Autor: Paweł 'Oso' Czykwin

Spis Treści

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.