Dawno, dawno temu... Za górami, za lasami, w małej, zabitej dechami miejscowości, żyła sobie drużyna. Bardzo dziwną grupą była owa drużyna - wielu określało ją, jako doświadczoną - a ona sama ceniła stuprocentową interakcję między odgrywającym, a odgrywaną postacią. Czy to w długich historiach postaci, czy przeżywaniu miłości i nienawiści bohatera oraz planowaniu jego przyszłości, czy konsekwentnym badaniu niuansów scenariusza, a nawet przebieraniu się w stroje z danej epoki.
Mistrz gry także nie próżnował - kampanię tworzył długo, skupiał się na dokładnym i realistycznym rozplanowaniu lokacji, budowaniu osobowości i życia bohaterów niezależnych, używaniu rekwizytów i odpowiedniego podkładu dźwiękowego. Oczywistym było, iż scenariusz w wykonaniu tego MG mógł być wszystkim - horrorem, kryminałem, albo czym by tylko gracze sobie wyobrazili - no, może prócz konwencji Hack & Slash. Sama sesja w wykonaniu tego narratora to ósmy cud świata; opisy, które pobudzają wszystkie zmysły słuchaczy; BN-i, bardziej żywi, niż zebrani przy stole; intryga na wiele poziomów.
Wszyscy naprawdę sporo się napracowali - ale także świetnie się bawili. I zapewne zagrają tak jeszcze nie jeden raz.
To tyle tytułem wstępu - można by rzec, wstępu fantastycznego, fantasmagorii. Jak (na szczęście) wiadomo (nie od dzisiaj) - w każdej legendzie tkwi ziarno prawdy, a w każdej bajce możemy znaleźć morał. Opowieść przytoczona przeze mnie we wstępie, nie znalazła się tam przypadkiem i ma dużą rolę - zważywszy na dalszą część moich przemyśleń.
Mam nadzieję, że co domyślniejsi powiązali już tytuł ze wstępem, a ja, nie przedłużając dłużej, przejdę do meritum sprawy...
Ciężko pisać, nie przyjmując odpowiednich założeń - co uczynię rozbijając temat na czynniki pierwsze:
Rozrywka, czy klimat? -> rozrywka? + klimat?
Dzięki temu, że rozbiłem frazę na dwie oddzielne części, mogę przeanalizować co dokładnie każdą z nich. Nie omieszkam się z tego skorzystać i na początek wezmę się za "klimat", (jako że kieruję się układem alfabetycznym, a nie ze specjalnych względów).
"Klimat" - to słowo pojawiające się na forach i dyskusjach erpegowych często - chyba częściej niż w podręczniku do geografii. Z tą różnicą jednak, że klimat geograficzny ma szeroką skalę temperatur, a klimat w światku RPG prawie zawsze tematem gorącym.
I co się temu dziwić? Ma bardzo niejednoznaczny wydźwięk, ktoś, słysząc o klimacie, pomyśli o sesji podobnej do tej we wstępie, z drużyną, która robi z gier fabularnych teatr i przeżycie. Inna osoba będzie drążyć, jaki jest ten klimat - ciężki, lekki, komediowy, itd.? Ja sam uważam, że mianem "klimatu" winno się określać nastrój panujący na sesji.
Skoro nazwałem już pierwszy czynnik, czas wziąć na tapetę drugi - "rozrywkę". Ona [rozrywka] także budzi mieszane uczucia, różnych ludzi bawią różne rzeczy. Dla mrocznych graczy rozrywką będzie gra pełna tortur, spisków i krwi, dla drużyn ceniących humor, dobrym rodzajem rozrywki będzie sesja jajcarska, bez głębszych przemyśleń. Wielu ludzi jest zdania, iż rozrywka to proste diablopodobne scenariusze. Jednak w mojej subiektywnej opinii, rozrywką jest przyjemność czerpana z gry w odpowiednim* klimacie.
I tak - wiedząc już czym jest rozrywka i czym jest klimat, pozostaje pytanie - co jest ważniejsze? I jaki wpływ mają na siebie oba czynniki? I ostatnie z pytań - co było pierwsze? (I dlaczego zakładam, że coś musiało być?) - na te i inne pytania postaram się odpowiedzieć w dalszej części artykułu...
*tzn. zgodnym z oczekiwaniami
Łatwo zauważyć, że rozrywka i klimat są ze sobą ściśle powiązane - ta pierwsza, zdaje się być pochodną od drugiego. W takim razie istotną kwestią jest to, czy podział tych czynników, na dwa oddzielne zjawiska, nie jest sztuczny i skąd się bierze? Roleplejowcy bardzo często mylą rozrywkę z humorem, a klimatyczną grę z sesjami z ciężkim klimatem. Mają rację, ale tylko po części - na dodatek w małej części - ponieważ nie biorą pod uwagę tego, iż nie od dziś ludzie szukają rozrywki nie tylko w zabawie, ale także w rzeczach niewesołych i tragicznych. Patrzę na widomości w TV i okazuje się, że te, z pozytywnym wydźwiękiem, są podawane w bardzo małych ilościach, a cała reszta to pogoń za sensacją. Dalsze przykłady na to, że rozrywka tkwi w wielu uczuciach można mnożyć - niektórych bawią ckliwe romanse, innych komedie romantyczne, a jeszcze innych pornografia. Można rzec, iż każdy z tych rodzajów filmów, utrzymany jest w innym klimacie, pobudza różne bodźce u widza, ale podstawą jego istnienia jest ilość rozrywki, która zaspokaja odpowiednie potrzeby.
RPG także powstało dla rozrywki - ku temu nie ma wątpliwości, i nie powinno być wątpliwości co do tego, iż każdy z graczy woli inny nastrój, inną konwencję, w której odnajduje spełnienie.
Tak nasuwa się wniosek - każdy z graczy woli inny rodzaj klimatu (będącego oczywiście nastrojem sesji), który oddaje mu odpowiedni ładunek rozrywki. Ale dla tej rozrywki powstaje, z mniej lub bardziej pozytywnym skutkiem, klimat. Zapisać to można w formie reguły:
Klimat powstał na potrzeby rozrywki. Czerpiemy ją z klimatu.
A w wersji rozszerzonej:
Nastrój na sesji powstał po to, by czerpać z niego przyjemność. Przyjemność czerpiemy ze zgodnego z naszymi oczekiwaniami nastroju na sesji.
Tak więc ciężko powiedzieć, co było pierwsze - moim zdaniem potrzeba zabawy, która wymuszała stworzenie odpowiedniego klimatu, jest zawsze pierwsza. Ale w sporze między klimatem, a rozrywką, chronologicznie nastrój jest pierwszy i nie zawsze jest zabawny, dlatego często jest nie wiązany z tym, co winno być jego skutkiem - rozrywką.
Znowu to ta druga jest ważniejsza - bo co mi po sesji humorystycznej, która wcale mnie nie bawi, skoro wolałbym dobry kryminał? (Czasami jednak może zajść sytuacja, że sesja humorystyczna naprawdę mi się spodoba i da mi radość - wtedy naprawdę trudno orzec, co jest ważniejsze - nastrój, czy jego skutek).
Na koniec wypadałoby wspomnieć o jeszcze jednej ważnej rzeczy, od czego powinienem właściwie zacząć. Skąd wzięły się te przemyślenia? Już w tekście sygnalizowałem problem odmiennych i często błędnych wniosków na widok tak znamiennych dla RPG słów jak "klimat" i "rozrywka". Zauważam nadmierną tendencję do upraszczania - ludzie, którzy usłyszą o sesjach nastrojowych myślą zaraz o skomplikowanej i zaawansowanej rozgrywce, a kiedy mowa o zabawie, podnoszą się głosy, że to wyznacznik sesji prostych, utrzymanych w stylu "tnij i siecz".
Zastanawiam się, czy to bierze się tylko z odmiennego punktu widzenia, czy wręcz przeciwnie, z jego braku? A może to po prostu lenistwo - wielu zapewne myśli, że przygotowania do sesji wykraczające ponad zrobienie karty postaci i kupienie chipsów to szaleństwo i nie można czerpać z tego rozrywki, a klimatu i tak będzie nadmiar?
Na tym, dość niewesołym i nierozwiniętym akcencie, zachowam swoje rozważania. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś do tego wrócę - a póki co, zapraszam Was do dyskusji na temat "Rozrywka, czy klimat?"
Autor: CoB
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.