Znajduję spokój
W swym ciemnym lustrze
Które ślepe jest wciąż
Patrząc się bezczelnie
na moją mokrą twarzDlaczego nie dostrzega we mnie
Nic poza symetrycznymi brwiami i oczami
Ustami które ktoś kiedyś
Tak bardzo chciał oduczyć milczenia
Nie widzi nawet
Że moje oczy mają kilka kolorówOn jak każde lustro
I wolał zapalać lampę
Ona przecież mogła coś ułatwićAle ta pozostawała tylko
Zgaszonym blaskiem na policzkuWolałam tak w ciemności
Przyglądać się nam obojguW ciemności czarnej sukni
Po cichu
po kryjomu
Odgadywać każdą zagadkę
Co noc przechodzić przez labirynt
Twego bezsennego obliczaTej nocy poproszę to lustro
O jedno jedyne wspomnienie...
Autor: Caramelo
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.