Tawerna RPG numer 91

Trzynasta wyprawa Gargamela

Horda orków przeprowadzała właśnie frontalny odwrót przed drużyną złożoną z elfów. Sam tylko Morgoth byłby w stanie zatrzymać ten oddział Noldorów. Oto najpiękniejsze dzieci Eru Iluvatara zebrane razem budziły ogrmny strach w umysłach opętanych ciemnością, a światło Dwóch Drzew ciągle żywe w ich oczach raziło wrogów. Nawet Sauron nie miałby dość siły. Gdy zwycięstwo Noldorów zdawało się na wyciągnięcie ręki, nagle przed nimi pojawiła się odziana w czerń postać. Promieniowała potężnym światłem, a najsilniej biło ono z jej oczu. Wykrzykiwała przy tym coś w niezrozumiałym języku. Elfowie w swej mocy odgadywania myśli, wyłapali tylko przekleństwa. Nie czekając co się stanie, postanowili się jak najszybciej wycofać, myśląc, że oto Władca Ciemności przysłał przeciw nim sługę potężniejszego niźli sam Sauron. Niektórzy myśleli nawet, że oto Morgoth stanął przed nimi, gotów zetrzeć ich w pył.

Orkowie widząc odwrót swych wrogów oraz potężnego przybysza za swymi plecami, przyspieszyły jeszcze bardziej, obawiając się kary za dezercję z pola walki. Wszak NKWD czai się wszędzie. Dowódcy nie omieszkali jednak wspomnieć o tym co zaszło dowódcy Tol-in-Gaurhoth. Ten zmienił się w ponurą burzową chmurę i poleciał nad pole bitwy, gdzie zastał Gargamela, który ciągle nie przestawał świecić. Dookoła czarownika z różnych kryjówkek błyszczały jedynie oczy orków. Obawiając się wzroku przybysza jak i gniewu Saurona w niepewności oczekiwały co się stanie.

- Un musowo jaki od Czarnego Pana przysłany - powiedział ork schowany za wielkim głazem. - Uszaści zabrali dupę w troki prędzej niż na widok oddziału Balrogów. Bedzie jak nic jaki przyboczny gwardii - dało się słyszeć z krzaków na lewo od głazu.

- Toć to Sauron pewno pod posatacio inno. Un przeca umi takie rzeczy robić, że nawet za jednego z naszych się czasem przeodziewa i szpieguje, kto o nim źle mówi, albo przeciw Czarnemu Panu występować chce - gdzieś z wysokiej trawy doleciał charczący głos.

- Nuuu. Wszystkie dezertery wyłapał - powiedział ten w krzaku.

- Te kamraty. Patrzajcie cu leci tutaj! Het na północy o! - krzyknął ork siedzący na drzewie.

Gargamel przestał w końcu emanować magicznym światłem i odzyskał pełną kontrolę nad swoim ciałem i umysłem. Wtedy wylądował przed nim Sauron.

- Jam jest Sauron Potężny! Premier i minister edukacji Rzeczyimperatorskiej Morgothowej - oznajmił.

- Dwóch Sauronów! - Krzyknął Ork w krzaku. Sauron wskazał na niego palcem, a krzak stanął w ogniu.

- Uuuuuuuuuuuuuuuuuuuu... - Orkowie zebrani do okoła wyrazili swoje niezadowolenie z samowoli Saurona.

- Czy ktoś jeszcze ma jakieś wątpliwości? - Retorycznie zapytał Sauron. Można było usłyszeć ciche napomknięcia o słabych świadczeniach emerytalnych.

- Wydawało mnie sie, żem widział elfa... - Powiedział ork schowany na drzewie zeskakując z niego i kierując się w sobie tylko znanym kierunku. Po chwili zewsząd było słychać tupot uciekających orków.

- Teraz twoja ko... - Sauron nie skończył mówić, gdyż Gargamel i tak nie słuchał. Zemdlał już w momencie, gdy Sauron pod postacią Burzowej Chmury wylądował tuż przed nim.

Czarownik zapadł w tak silny sen, że sam Sauron nie mógł odczytać jego myśli. Postanowił więc porwać go żywego do swej siedziby i tam wziąć na spytki. W tym czasie słudzy zdążyli donieść o przybyszu Morgothowi. Zaskoczony i zaciekawiony tym, co zaszło, zapałał ochotą by osobiście poznać potężnego Majara, który jak sądził przybył konkurować z nim o władzę nad Śródziemiem. Postanowił nawet darować mu życie, jeśli ten przyrzeknie mu służbę.

Tak oto Morgoth raczej niechcący uratował życie Gargamelowi, gdyż niechybna śmierć w straszliwych męczarniach czekała go w kazamatach Tol-in-Gaurhoth. Najpopularniejszą torturą było czytanie poezji Saurona oraz słuchanie jego dowcipów.

Wściekły i rozczarowany Sauron osobiście dostarczył ciągle nieprzytomnego Gargamela przed tron Władcy Ciemności. Ten używając swych mocy wyrwał czarownika ze snu i oddalając wszystkie sługi, łącznie z Sauronem, wziął Gargamela na spytki. Początkowo zaskoczyła go pustka i dosyć krótkie wspomnienia. Gargamel miał dopiero 78 lat. Przy tym jąkał się, sapał, ślinił i drapał po kolanie. Morgoth wyczytywał myśli z głowy czarodzieja, a ten wcale nie protestując wyjawił mu nawet jak ściągał na kolosach podczas studiów.

Władca ciemności przejrzawszy Gargamela na wskroś postanowił wykorzystać go do swych celów. Mimo że o plemieniu człowieczym nie wiedział wiele, uznał, iż czarownik ze swoją wiedzą i mocą może okazać się pomocny. Nie dbając jednak o jego życie, oddał mu w lenno Ered Gorgoroth, do którego wcale praw nie posiadał. Rozkazał zbudować Gargamelowi tamże zamek jaki tylko sobie zażyczy. Morghot poświęcił setki orków z funduszu na budowę basenu na Tol-in-Gauroth.

Tak powstał w Ered Gorgoroth Nowy Zamek Gargamela, który stał się postrachem wędrowców. Głównie tych, którym odmówiono wstępu do królestwa Thingola. Nawet strażnicy Doriathu nie zapuszczali się zbyt blisko granicy obręczy Melianny. Władając sporym oddziałem orków i posiadając jako takie wsparcie ze strony wrogo nastawionych do wszystkiego co żywe potomków Ungolianty, Gargamel stał się trzecim po Sauronie i samym Morgothcie wrogiem wszystkich elfów w Śródziemiu. Został mianowany wicepremierem i ministrem komunikacji społecznej. Zwalczał także kształtujące się związki zawodowe wśród orków. Z czasem Elfowie przechrzcili Ered Gorgoroth na na Ered Gargamel.

Ponad cienie starsze niż Słońce i Księżyc oraz mgły tak gęste, że ogień w nich nie sposób rozpalić, w siedzibie Gargamela unosił się czasem ponury śpiew. Pieśń, której słowa wspominają o cieniu orła, stała się hymnem brzmiącym straszliwie i budzącym grozę we wszystkich, którzy ją słyszeli. Specjalny chór złożony z doborowcyh orków wykonywał przed każdym wyściem zbrojnym ten hymn ku chwale Gargamela i Morgotha. Czarownik przesycony mocą Czarnego Władcy Angbadu rósł w siłę, czym wzbudził zazdrość i szczerą nienawiść Saurona, o którym niegdyś tak wiele czytał będąc studentem. Żałował, że teraz nie mogą go dostrzec ci, którzy nigdy w niego nie wierzyli i wyśmiewali go.


Klakier przeszukał wszystkie możliwe miejsca w zamku i poza nim. Nawet część lasu. Nie widział pana już od tygodnia. Nagle huk zatrząsł zamkiem. Kocur usłyszał znajome szuranie na korytarzu i znajomy głos nucący "Wiosna ach to ty". Wybiegł na spotkanie swemu panu. Gdy go zobaczył, zasyczał, zjeżył grzbiet i cofnął się.

- Kici kici Klakierku. Nie poznajesz mnie?

Klakier nie mógł poznać Gargamela. Siwy i wychudzony z oczami błyszczącymi od szalonych ogników. Odziany w czarną i połyskującą szatę. Gdyby nie wielki nos, nie był by wcale do siebie podobny. O to co uczyniła z nieszczęsnym Gargamelem moc Władcy Ciemności. Szedł w kierunku kota szurając potężnymi czarnymi butami.

- No choć tu ty durnowaty skretyniały sierściuch. Wyliniała promocjo z Tesco, pan zabierze cię do nowego domu. O przyjaciołach się nie zapomina - powiedział Gargamel łapiąc kota za kark.

Chwilę później lasem zatrząsł huk. Stary zamek prawie się zawalił. Tak oto dobiegła końca historia Czarownika Gargamela. Lecz czy na pewno...

Autor: Blantus

Spis Treści

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.