Do kina na Eragona
(ekranizację książki o tym samym tytule) poszłam z mamą. Integracja z rodziną, no wiecie. Książki, napisanej przez (ówcześnie) 15 letniego Christophera Paolini, przyznaję, nie czytałam, i nieszczególnie mnie do tego ciągnie. W końcu powieść piętnastolatka... Po filmie nie spodziewałam się niczego wielkiego i wchodząc do kina z takim nastawieniem, wyszłam z niego zadowolona.
Opis filmu na ulotkach jest krótki: Ekranizacja powieści Christophera Paolini. Tuytułowy Eragon to szesnastoletni chłopak, który znajduje smocze jajo. Gdy z jaja wylęga się mały smok, Eragon ucieka wraz z nim z domu i wyrusza w świat na spotkanie wielkiej przygody
. Nie jest to opis do końca zgodny z prawdą. Ale gdybym opisała co tam się działo, to mogłabym zepsuć komuś zabawę, bo tak na prawdę to nie dzieje się tam wiele.
Nie ma co zwlekać, przejdę od razu do minusów filmu, bo tak naprawdę komu to chciałoby się czytać o plusach? Jak dla mnie, największą wadą Eragona
jest brak pewnej, chociażby umownej, logiki... To znaczy, ona tam na pewno jest, ale bardzo, bardzo głęboko schowana. Bo, na przykład, kto to słyszał o legendzie, co powstaje na przełomie jednego pokolenia? No chyba że Zły Król jest nieśmiertelny...
Następny minus to główny bohater. Jest taki... nieudany. Niby taki pojętny, bystry chłopak. Strzela z łuku, walczy mieczem, rzuca zaklęcia i lata na smoku. Zawsze powtarza swojej smoczycy Ale bądź ostrożna
. Wszechtalent istny. A mimo to skończony kretyn, bo jak go nazwać, skoro gna do Bardzo Mrocznej Twierdzy, żeby ratować jakąś rudą niewiastę, która mu się trzy razy przyśniła. Ten chłopak jest po prostu postacią nierzeczywistą. Nawet jego imię jest za bardzo wydumane
, według mnie...
Kolejną wadą są niedokończone wątki. Chyba nie trzeba tłumaczyć o co chodzi - fabuła jest prosta, i ubarwia ją parę myśli pobocznych, które zwykle nie są wystarczająco rozwinięte. Przeszkadzało mi to tylko o tyle, że byłam po prostu ciekawa - co, jak i dlaczego. No a tu lipa i nie ma.
Przeszkadza też ogólny brak... czasu. Widz nijak nie jest w stanie się domyślić ile minęło od jednego zdarzenia do następnego. Jak długo już Zły Król siedzi na tronie, że istnieje już legenda o jego obaleniu? Po ilu dniach/tygodniach/miesiącach mała Saphira stała się dużą Saphirą? Chyba jeden tylko reżyser to wie.
Ostatni, nie mniej ważny minus... czy wspominałam już o brakach w logice? Tak? No to wspominam raz jeszcze. To jest po prostu absurd, żeby smok dorastał w parę minut latając w chmurkach... A żeby jeszcze do tego było jakieś ładne wytłumaczenie. Ale nie ma.
Skoro już sobie ponarzekałam, to teraz czas przejść do plusów tego filmu. A jakże, oczywiście że są. Napisałam, że wyszłam zadowolona z kina, czyż nie? Pierwszym plusem filmu jest smoczyca Saphira. Mama powiedziała mi, że chciała iść na Eragona
ze względu na najlepiej w historii animowanego smoka
właśnie. Jestem w stanie uwierzyć, że to nie są zwykłe przechwałki - smok jest świetny. Nie ma co się rozpisywać; jak jesteście ciekawi, to obejrzyjcie.
Drugi plus idzie do kosmetyczek, stylistów, krawców i innych ludzi od wyglądu. Stroje w sam raz jak w heroic fantasy, ale bez lateksu czy innych plastików
. Choć, zbroje głównych bohaterów mi się nie podobały. Ale heroic fantasy rządzi się swoimi prawami.
Następna zaleta filmu to ładne efekty specjalne, zdecydowanie nie rażące oka swoją sztucznością. Wyjątek potwierdzający regułę to zaklęcie ognia. Kolejny plus - gwiazdy takie jak John Malkovich, Jeremy Irons, Robert Carlyle to niezła obsada, gwarantująca że będzie grane porządnie. Edward Speleers (Eragon) trochę niedomagał, ale był to jego debiut na scenie, więc można mu wybaczyć drobne potknięcia, bo ogólnie radził sobie dobrze. Poza tym, grał takiego a nie innego bohatera...
Co do pracy kamerą, to trudno mi określić czy była dobra czy nie - z jednej strony naprawdę wspaniałe były sceny lotu. Z drugiej - przypadkowe ujęcia i zbliżenia w scenach walki, przez co ciągle gubiłam się kto gdzie jest i kogo pierze. W sumie - dobrze wykonana praca kamerzysty, ale nie odbiegająca od standardów w żadną ze stron.
Jeszcze słówko o polskim dubbingu - wiem, jak bardzo beznadziejny podkład potrafią zrobić Polacy... Na szczęście w Eragonie
wyraźnie się postarali. Czasem dziwna składnia zdania, chociaż zwraca na siebie uwagę, nie przeszkadza w odbiorze, za to daje polskim aktorom możliwość zgrania polskich słów z ruchem warg postaci. Często-gęsto użyte archaizmy nie brzmią jakby były wciśnięte na siłę. Głosy mogłyby być dobrane lepiej, ale myślę, że starano się po prostu, żeby były jak najbardziej podobne do oryginalnych. Ogólnie - dubbing, pomimo pewnych niedociągnięć, jest dobry i nie należy się go bać.
Ach tak, zapomniałabym. Film, jako że nakręcony na podstawie pierwszego tomu trylogii, nie ma ostatecznego zakończenia. Na szczęście kończy się wraz z pewnym etapem w życiu Eragona, a nie irytująco w samym środku Ważnych Zdarzeń. Nie jest więc aż tak źle.
Słowem podsumowania - Eragon
to familijny film fantasy. Dobry dla odbiorcy w każdym wieku (gdzie się podziała krew?). Nie należy się w nim doszukiwać wzniosłości
sprawy, jak we Władcy Pierścieni
. Morału nie znalazłam. Prosta, lekka fabuła, treść i forma. Przygoda początkującego herosa, widziana i opisana oczami naiwnego wciąż piętnastolatka. Ogląda się to naprawdę przyjemnie i potrafi być wciągające, jeśli tylko nie doszukiwać się logiki i traktować całość z przymrużeniem oka. Ot, taki film dla rozrywki.
Przypomnę jeszcze raz że książki nie czytałam i w związku z tym ocena dotyczy samego filmu. Według fanów książki film to jest kicz totalny, brakuje im tego
, brakuje tamtego
... A mi, pomimo tylu wymienionych minusów, podobało się.
Tytuł: | Eragon |
---|---|
Gatunek: | Fantasy |
Reżyseria: | Stefen Fangmeier |
Obsada: | Edward Speleers, Jeremy Irons, Sienna Guillory, Robert Carlyle, John Malkovich |
Produkcja: | 20th Century Fox |
Czas trwania: | 104 min. |
Dubbing: | Studio Sonica |
Ocena: | 4- |
Autor: Zosia
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.