Jak to się stało?
Że serce zatrute ożyło
Porzuciłem żale
Oddaliłem lęki
Krzyki i łkania
Gniew zdławiłem
Twoją dłonią
Tak kojącą
W Twoich objęciach stopniało
Rozgoryczenie
A nienawiść tocząca
Każdy mój dzień
Pełzając po ziemi
Uciekła
Poniżona
Jak wąż
Skąd ta nagroda?
Skąd ratunek i skąd wybawienie
Umknąć zgorzknieniu
Kochając Ciebie
W ciszy po zmroku
Pod kołdrą wytchnienia
Spowiadam się Tobie
Z bezkarnych uczynków
Twój spokój i radość
Twoja dobroć i pewność
Niech wybielą
Moje popioły
Ty odgarniasz sadzę z mojej twarzy
Wnętrzności oczyszczasz z pleśni
I chwasty nisko ścinasz
Co zarosły me serce
Pod kosą Twej dobroci
Kładą się moje grzechy
A pragnienie bezwstydne
Tłumisz nim wzejdą
Swą czystością oddalasz
Chwilę mej zguby
Więc jak Ci dziękować
Kiedym nie nauczony
Dobrem, odpowiadać na dobro
Każdego wieczoru
Przy Tobie bieleją
Ciemności mej duszy
A serce spróchniałe
Na nowo krew toczy
Zmarnowanym godzinom
Dniom, światom
Nadajesz nieznany
Nowy Sens
Tak... Pani przy Tobie
Odradzam się w ciszy
I ze zgliszczy dźwigam
Zapomniane Sumienie
By przepaści wypełnić przestrzeń
Dzielącej szarością
Czerń od białości
I z Tobą się złączyć
Choćbym niegodny
Dla Kasi
Autor: Narmo
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.