Czerwiec Drogą mi topolowy most.
Po złotych koronach podążę
Za celem; nim germański wrzos,
Nim jest celtyckie morze.
Trakt wiedzie za tym wzgórzem,
Zza którego w diablim chórze
Moja ścieżka w deszczu majaczy.
Niebo płacze.
Zostawić mi śmieszne drzwi i ściany,
Nawet okna, takie ciepłe.
Odejść w ciszy, zapomniany,
W deszcze wieczne
niezakrzepłe.
Umknąć w spełnionym pragnieniu.
Pod kapturem skryć gniew, smutek.
Smugo cienia, drogi cieniu,
Bracie, wrogu, daj mi skruchę!
Skrucha ze mną i Bóg ze mną,
Poddany, idę w świetle liści.
Jam w rozpaczy, i On ze mną
Koi bóle nienawiści.
Idę lasem, złym ostępem.
Czy to drzewo-samobójca?
Czy jam jest pośród Ogrójca,
Czy to brama, pierwszy krąg?...
...oślepłem?Gdzie jest prawo, gdzie jest lewo?
Gdzie ta dłoń, co mną kieruje?
Tu jest, trzymam! Ojcze, Niebo!
Widzę! Czy dojdę? Spróbuję...
Za lasem cicha równina,
Szumi celtyckie morze.
Czy tu się kończy, zaczyna
Ma droga, Boże?
Germański wrzos...
Drogą mi topolowy most...
Autor: Carchmage
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.