Kiedyś broniłem małej miejscowości przed najazdem wujaszka Molocha. Bitwę wygraliśmy krótko przed świtem. Trzech ludzi zniknęło. Wrócili, gdy mój zegarek wskazywał 9:30, a zegarek Mike'a 11:18. Zaczęli się dziwnie zachowywać. Byli agresywni, więc zamknęliśmy ich w celach. Poszedłem do baru na małe piwo, a że w fotelu siedział dziadek sprzed wojny i opowiadał historie, siadłem obok dzieciaków i z zaciekawieniem zacząłem się przysłuchiwać. Staruszek opowiadał same dziwne rzeczy, o wielkich ludziach z lasu, których widziało tylko kilka osób, a prawie wszyscy spotykali olbrzymie ślady, o kosmitach, o porwaniach przez kosmitów. Dziadek albo fantazjował, albo to była najszczersza prawda. Jakiś gówniarz zaczął wyśmiewać się z dziadka i w tej chwili zebrał ciężką kulą trzy razy przez łeb. Zamówiłem dwa piwa, jedno dla siebie i jedno dla dziadka, i poprosiłem o więcej opowieści o tych ufoludkach. Dziadek łyknął dwa razy i się rozkręcił. Wspomniał coś o wszczepach, które kontrolowały mózgi, a ofiara nie mogła się temu sprzeciwić. Podobno coś takiego wstrzykiwali w rękę i człowiek był ich. I wtedy mnie olśniło. Poleciałem do szeryfa, kazałem związać i wyciągnąć jednego. W tym czasie pobiegłem do technika i poprosiłem o wykrywacz metalu. Potem zebraliśmy czterech chłopa i rozwiązaliśmy Henry'ego. Każdy chwycił za rękę albo za nogę. Ja zacząłem lecieć wykrywaczem wzdłuż rąk, nóg... i nic. Już myślałem że to koniec, ale coś przykuło moją uwagę. Mały zaciek krwi na szyi. Kazałem go odwrócić brzuchem do podłogi. Z drżącymi rękoma zbliżyłem czujnik do podstawy czaszki. Jest! Z wskaźnika wynikało że jest to część elektrotechniczna. Zawołaliśmy felczera. Ten obejrzał ranę, po czym wyciągnął z torby długie szczypce. Delikatnie naciął skalpelem ranę i wprowadził chwytak. Po chwili wyciągnął z głowy Henry'ego małą część, wielkości kuli z pocisku kalibru 9mm. I wtedy Henry z normalniał. Przestał się rzucać, krzyczeć, zachowywać jak wariat. Z pozostałymi też tak zrobiliśmy. Jeden miał wszczep za uchem, drugi w łokciu. O tak, Moloch ma coraz lepsze sposoby na zniszczenie ludzkości...
Wszczepy działają jak choroba. Jednak nie ma na nie lekarstwa oprócz tego, jak twardy jesteś... I albo felczer wyciągnie ci te świństwo z bebechów, albo możesz walczyć swoją siłą woli. Ale pamiętaj, że każdy ma swój zły dzień...
Można to porównać do stanów choroby. Aby zachowywać się normalnie, należy trzy razy dziennie wykonać test niezłomności. Jeżeli nie wyjdzie jeden test - nic się nie dzieje. A jeżeli dwa lub trzy, wtedy na następny dzień poprzeczka idzie w górę. Gdy wyjdą trzy razy trzy sukcesy, poprzeczka spada w dół. I zaczynamy od przeciętnego testu na niezłomność. Jeśli nie wyjdzie (dwie lub więcej porażek w czasie całego dnia), na drugi dzień już mamy problematyczny test na niezłomność. Na razie nie ma żadnych skutków ubocznych. Jednak jeśli nie wyjdzie już jeden trudny test na niezłomność, MG przejmuje na kilknaście minut panowanie nad postacią. Po tym czasie wszystko wraca do normy. I gdy nie wyjdzie drugi test, następnego dnia już mamy bardzo trudny test niezłomności. Wraz z pogłębiającym się stanem "choroby" MG przejmuje postać na coraz dłużej. Podczas tego czasu MG może robić z postacią na co ma ochotę. Nie może jej zabić poprzez samobójstwo, ale może otworzyć ogień w pełnym ludzi zajeździe. Wtedy postać zostanie zabita przez ludzi w karczmie. W początkowym stanie postać może np. wylać całą wodę, czyli robić "nieszkodliwe" rzeczy. Potem jest coraz gorzej. Od rzucaniu nożem począwszy, przez strzelanie z broni krótkiej do ludzi oddalonych o kilkadziesiąt metrów, na przystawieniu barmanowi obrzyna do czoła i pociągnięciu za spust skończywszy.
W skrócie:
Postać znika na polu bitwy, ew. na oczach graczy zostanie wciągnięta między mobsprzęt, by po chwili wrócić "nienaruszona". Mistrzu, postaraj się i opisz dokładnie, jak maszyny go otaczają, jak zapada w ciemność. Niech myśli że to koniec. Jednak nie. Niech powróci do gry niszcząc jedną z maszyn. Niech maszyny wycofają się, gracze będą świętować zwycięstwo. I wtedy poproś go o wykonanie przeciętnego testu na niezłomność. Bez względu na wynik powiedz coś w stylu "Hmmm, tak myślałem..." I teraz: Jeżeli wyszły trzy sukcesy podczas każdego z trzech rzutów, gracz na następny dzień wykonuje łatwy test. Gdy znów wyjdą trzy sukcesy podczas każdego trzech rzutów, gracza zacznie swędzieć okolica w której został wprowadzony chip. Podczas drapania się wykryje niechcianego intruza. Po wyciągnięciu gracz jest wolny od wpływu wujaszka Molocha. Jednak gdy nie wyjdą, poprzeczka w górę i mamy problematyczny test. Znów nie wyjdą, trudny test. Gdy nie wyjdzie jeden trudny test, MG przejmuje postać gracza i robi coś co się kłóci z zdrowym rozsądkiem. Następnego dnia ciągle mamy trudnt test. Wszystkie trzy rzuty będą miały sukcesy, jutro wykonujemy problematyczny. Gdy zawalimy następne trzy trudne testy, mamy bardzo trudny test na niezłomność. I teraz gdy nie wyjdzie, MG robi coś "odważniejszego", np. otwiera ogień do daleko idącej karawany. Gdy testy nie wychodzą, poprzeczka ciągle idzie w górę. Pod wpływem chipów się nie umiera. Szybciej ktoś cię zabije, niż będziesz miał okazję wykonać Cholernie trudny test... Uwaga! Gracze nie pamięta co robił, gdy Moloch przejął nad nim kontrolę! Gracz najczęściej "budzi się" po zrobieniu czegoś złego, np. nie wie czemu i za co wszyscy w knajpie chcą go zabić.
Autor: Tori
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.