Ostatnio grając w Ogre Tactics: Let us cling together
uświadomiłem sobie, że ta saga nie ma praktycznie szans na dokończenie. Nie sprzedała się dostatecznie, nie przyniosła milionowych zysków. Bliźniacze - bo i przez tę samą ekipę stworzone - Final Fantasy Tactics
zdobyło za to uznanie w oczach setek graczy odnosząc komercyjny sukces. I to tylko z powodu tych przeklętych dwóch członów w nazwie: Final Fantasy
. Nazwy, która nawet samego Final Fantasy Tactics
ograniczyła i zepsuła w nim kilka elementów. Podobnie jest z nadchodzącym Final Fantasy XII
- słynny YAZZ na życzenie swoich pracodawców musiał zmieniać połowę gry co doprowadziło go do ciężkiej choroby. Wszak kto by chciał żeby ktoś inny zarządzał jego dziełem?
Dlatego czasami warto porozglądać się tu i ówdzie, otworzyć sobie oczy na inne gry/serie. Bo tak naprawdę Final Fantasy
, Warcraft
, Might & Magic
nie są wcale bezkonkurencyjne. Powiem więcej - najczęściej gry z tych serii łączy jedynie licencja i świat. A pomimo to schodzą jak świeże bułeczki pozostawiając w swoim cieniu filozoficzną Xenosage
, czy jedyne w swoim rodzaju Shadow Hearts
.
Czeka nas rewolucja, niedawno mówił o tym sam Shigeru Miyamoto - twórca min. Mario
i Zeldy
. Doskonale wie, że stare licencje muszą umrzeć, zaś gracze winni zwrócić swój wzrok przede wszystkim na jakość, nie tytuł licencji. To się tyczy też Ciebie czytelniku.
Tymczasem zapraszam do czytania!
Autor: Pita
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.