Swego czasu zdarzyło mi się rozmawiać z Falką na temat kfiatków – a że to się ostatnio nie pojawiają, że jest niezły zbiór na forum itp. No i nasza wspaniała wiewiórka zaproponowała: „A może ty przejrzysz te kfiatki i powybierasz najfajniejsze?”
Nie wiedząc co mnie czeka zgodziłem się...
Cóż, było to kilka miesięcy temu, ja zaś zabrałem się za to wczoraj :P [dzień przed dedlajnem - dop. FLK] Trochę stron tych ktiatków było, te poniższe zaś wybrane zostały tylko z pierwszej połowy owego tematu (co pokrywa się z nieco ponad rokiem egzystencji tematu) – w końcu trzeba czymś zapełnić następne wydanie Taferny. Nie mniej mam nadzieję, że owa lektura będzie bardzo przyjemna dla Ciebie czytelniku ;)
Pozwoliłem sobie obdarzyć ten zbiór komentarzem oraz pozmieniać formę co poniektórych przypadków (żeby się je lepiej czytało). Mam nadzieję, że ich autorzy odnajdą się tutaj. Jest tu też kilka kfiatków z mojej kolekcji, które nigdy nie ukazały się na forum czy gdzie indziej, swój żywot prowadziły zaś w opowieściach przy piwie czy innych (nie zawsze kolorowych) trunkach.
No nic, miłego czytania.
Pierwszy Kwiatek w kolekcji nie mógłby być oczywiście nikogo innego jak BAZYLa ;) To on zapoczątkował serię na forum, toteż ma honorowe miejsce na czele listy. No a poza tym doskonale podsumowuje, czym jest RPG :)
Sesja - Kryształy Czasu, u MG (Krzyśka) w domu. Drużyna jest obrzydliwie zła i raczej tego nie ukrywa. Właśnie odprawiają jakiś mroczny rytuał ze składaniem dzieci w ofierze i kwieciście to opisują, gdy zza drzwi dobiega matczyny głos:
-Krzysiu! Czy wy tam klej wąchacie?
-Tak! Prosto z tuby!
Wielu graczom (i MG) duże trudności sprawia sensowne nazywanie swoich postaci. No bo w końcu mało kto chciałby grać wspaniałym rycerzem o imieniu Zbigniew ;) Z tegoż powodu zdarza im się wymyślać jakieś dziwne nazwy, których nie sposób zapamiętać. Swego czasu mieliśmy takiego delikwenta – koleś nazywał się Dioskias. Nikt, łącznie z graczem, który odgrywał tę postać i MG, nie potrafił zapamiętać tego imienia. Jednak to nie było najgorsze. Jakiś czas później pojawił się NPC imieniem Dikos. I jak na ironie wszyscy go Dioskias nazywali.
Jak pokażą przykłady poniżej, imiona dla zwierząt też potrafią nastręczyć trudności:
koń bojowy paladyna: Shrek,
lekki rumak wojownika: Wielbłąd,
Powodem dla tego imienia był wielbłąd efliej druidki (ponoć w lesie go wychowała), który się wabił Camel Leon (to po tym jak oświadczyła, że jedną z sztuczek jakich nauczyła swojego wielbłąda jest maskowanie się)
Jak widać, imiona wręcz dziwaczne. Jednak to jest nic w porównaniu z ich właścicielami:
Paladyn - Alucard (przeczytajcie od końca ) [za dużo Hellsinga – dop. Craw]
Wojownik - Porneliusz (przyszły wynalazca przemysłu porno)
Wątek imienny zakończę kolejnym kfiatkiem z sesji mojej drużyny:
G1 do MG: Czy w tym świecie jest Bhaal, pan mordu i nienawiści?
MG: Nie ma. A czemu pytasz?
G1: Bo chcę tak nazwać swoją klacz.
Kontakty damsko-męskie same w sobie stanowią bardzo ciekawą kategorię. Prawie zawsze sprawiają wszystkim kłopoty – no bo jak odgrywać miłość, żeby było realistycznie? Jak nie popadać w banał? Jak nie nadepnąć na odcisk zmiennym kobietom? Jak dobrze opisać stosunek pomiędzy postaciami? W końcu, jak sprawić, żeby obie płcie się nawzajem nie pozabijały? Te wszystkie trudności czekają na nic nie spodziewających się graczy i MG... I dlatego są takie śmieszne :)
Na początek rzucę kfiatkiem usłyszanym od znajomego:
[Sesja Warhammera, jakiś bal]
Krasnolud (ogłada 4): Witam piękne panie oraz hrabinę.
Mimo wszystko pierwsze koty za płoty. Dalej jednak nie lepiej...
[Drowka kapłanka właśnie powoli zbliża się do drużyny]
Mel: Napinam łuk i oddaję strzał ostrzegawczy w drzewo obok drowa.
[rzut - 1]
MG: Przez przypadek trafiłeś go w nogę. Dopiero teraz spostrzegasz, że to kobieta.
Bjorn: Mel, popsuły ci się maniery, gdy mnie nie było...
Z takich sytuacji może wyniknąć coś takiego:
MG: widzisz, że szarżują na ciebie trzy kobiety, co robisz?
G1: spuszczam się przez okno
MG, G2 i G3: .......... (milczenie)
G1: no co, dwoma rękami.
Oczywiście kobiety też nie są lepsze:
DnD. G1 (płci żeńskiej) wyciągnęła kartę potwora i chcąc się dowiedzieć co będzie jak przegra walkę, niefortunnie dobrała słownictwo
- A jak mnie zerżnie?
Tutaj następują znaczące spojrzenia i uśmieszki, G1 chce się poprawić:
- Ale nie tak! W tyłek.
Wszyscy pospadaliśmy w krzeseł.
Czasami jednak efekt jest w pełni zamierzony...
G1: MAg, Baba
G2: Druid, baba
MG: tym razem nie metal
BN: Taki tam lord wygnaniec
...i zupełnie nieprzewidywalny.
MG: Widzicie, że BN ułożył się do snu i po chwili dało się słyszeć jego chrapanie
<G1 i G2 coś do siebie szepczą>
G1 i G2 [jednocześnie]: to my go gwałcimy!!
No i nie zawsze wszystko kończy się tak jak powinno ;)
Halfling czarodziej podchodzi do barmana i pyta się gdzie tu jest burdel, bo chciałby... no, oto co się działo potem:
G1: Ja pier**** co za k**** zapadła dziura, nawet burdelu nie ma, podstawowego budynku użyteczności publicznej!
/całą kwestię podsłuchał wielki ogr pracujący w straży miejskiej (nie wspominając o kilku innych strażnikach przyglądających się całej sytuacji)/
Ogr: Ty.... mały Halfling..... ja poruchać..!
MG: No to rzucacie teraz na inicjatywę. Paladyn pierwszy.
Ja Jako Dobry i Praworządny Paladyn nie mogę pozwolić na to by ten wielki Ogr rżnął Halflinga - dobywam mojego longsworda i podcinam mu jego ABSową tchawicę -- notabene, wyrzuciłem 20.
W ogóle cała sesyja była utrzymana w klimatach stosunków homoseksualnych na linii ogr-halfling oraz bóstwa Bezimiennego szczycącego się symbolem fallusa (z którego emanowało, jak to ujął MG, cholerne zło).
Bardzo często gracze mają problemy z odgrywaniem swoich postaci. To jeszcze ujdzie, gdy ktoś jest złodziejem, wojownikiem, nawet magiem, jednak w przypadku paladynów niektóre błędy po prostu nie przystoją.
Paladyn(!) rozmawia z Magiem na temat zadania, które aktualnie wykonuje drużyna.
P: I po co my to robimy? Tylko niepotrzebnie narażamy nasze życie.
M: Wiesz, tu masz rację.
P: Właśnie, zostawmy to wszystko, niech ta cholerna wyspa pogrąży się w chaosie, a my uciekajmy stąd póki możemy.
Chwilę później:
M: Mam inny pomysł. Pomóżmy rebelii.
P: O tak, może potrzebują jakichś przywódców, to byśmy się nadali. Najpierw wyrżniemy w pień tych, co się sprzeciwią, później zbudujemy statek, zabierzemy tyle złota i diamentów ile damy radę i stąd uciekniemy.
M: Jestem za!
Czasami też problemy pojawiają się z winy MG. Np. jeden taki miś miał pomysł, żeby każdy w drużynie miął jakąś chorobę psychiczną... No i jeden z graczy grał poł-smokiem - pół-elfem, którego choroba psychiczna polegała na tym, że musi codziennie zamordować kogoś niewinnego.
No i takowa przedziwna drużyna znalazła się na jakimś bardzo zaludnionym placu.
MG: jakiś facet krzywo na ciebie spojrzał.
G1: To ja go w mordę!!!
MG: czym???
G1: (patrzę na inwentarz) maczuga +3 (min. dmg: 16)
MG: nawet nie rzucaj na obrażenia... facet niema już twarzy. ale wy macie 10 strażników za plecami
G2: musiałeś go zabić??
G1: ale przez cały dzień nikogo nie zabiłem poza nim, moje glosy mi kazały!!!
MG: on nie był niewinny... On na ciebie krzywo spojrzał
Zdarzają się także takie przypadki, że gracze chcą wywołać jakiś efekt – problem polega na tym, że grają nie tą postacią co trzeba.
Gracze właśnie ubili zbójców nękających w/w wioskę.
G2: Odcinam głowę przywódcy bandytów z rykiem, którego nie powstydziłby się predator (MG: Ale grasz niziołkiem...) i rzucam ją pod nogi sołtysowi żądając zapłaty.
Często się zdarza, że jakiś gracz bardzo chce coś osiągnąć. Wiadomo, jest jakiś tam artefakt/nadprzyrodzona zdolność/księżniczka/Bóg wie jeden co, zaś któryś z graczy wręcz musi to mieć – zupełnie, jakby pokemony zbierał. W końcu dochodzi do tego, że owa zachcianka staje się obsesją takiego gracza – zupełnie, jak w poniższym przykładzie:
Warhammer. MG, poza prowadzeniem, grał też zabójcą gigantów, zaś G1 to mag. Obaj poszli bronić jakiejś twierdzy na terenach zajętych przez chaos. Owa twierdza jakoś dawała sobie radę mimo tego, że wszyscy magowie zginęli. G1 poszedł więc do dowódcy z nadzieją, że znajdzie w końcu jakąś magiczną laskę.
G1: Wasi wszyscy magowie zginęli?
BN: Tak
G1: Mogę przeszukać ich zwłoki?
BN: Tak
G1: To gdzie one są?
BN: Gdybym ja to wiedział.
G1: Dobra mieli jakieś komnaty?
BN: Tak 15 z czego 10 otworzyliśmy
G1: Mogę je przeszukać?
BN: Proszę bardzo
G1: Dacie mi klucze do ich pięciu?
BN: Nie mamy ich
G1: A gdzie są?
BN: Przy właścicielach
G1: Dobra idę do tych pomieszczeń
MG: Po chwili znajdujesz pierwsze drzwi.
G1: Próbuje je otworzyć
MG: Zamknięte czujesz od nich dużą magie
G1: Lipa magiczny zamek idę do następnych
Następne drzwi też były zamknięte magicznie, i następne i następne... Tylko ostatnie miały normalny zamek. W końcu udało mu się tam wejść.
G1: Wchodzę co widzę?
MG: Nic ciekawego
G1: Jakieś szafki?
MG: Nie
G1: Kufer?
MG: Jest
G1: Otwieram
MG: zamknięty na trzy zamki
G1: Zaczynam szpetnie klnąc w tajemnym języku magicznym.
Po kilku minutach udało mu się go jakoś otworzyć znaleźć tam 400 ZK oraz jakiś płaszcz.
G1: W każdym pomieszczeniu jest okno tak?
MG: Tak, ale słuchaj ja i tak ci nie dam tej magicznej laski więc nawet nie próbuj tam wchodzić bo i tak jej nie znajdziesz.
G1: Zaczynam szpetnie klnąc w tajemnym języku magicznym.
Oczywiście gracz nie dał sobie spokoju z tą laską.
(inna drużyna niż poprzednio, choć G1 znów gra magiem)
G1: Czy mógłbyś nas jakoś wspomóc w tej misji?
MG (jako Mag): Nie
G1: No wiesz jakiś magiczny przedmiot
MG (jako Mag): Nie
G1: Czy mag ma jakąś laskę?
MG (ledwo powstrzymując się od śmiechu): Ma.
G1: Zaczynam się na nią patrzyć wymownie.
MG (jako Mag): Nawet o tym nie myśl.
Czasami jednak, zamiast od razu pozbawiać gracza złudzeń, MG decyduje się na nieco bardziej perfidne metody (ale tak to już jest, jak ktoś nie rozumie, co się do niego mówi).
DnD
MG: G1 ma elficki długi łuk...
G2: Ja też mam!!!
MG: Nie, tym masz po prostu łuk *zrobiony* przez elfy
G2: Ale ja tu mam zapisane...!
MG: To jest łuk *elfiej roboty*
G2: Ale ja cały czas myślałem...
MG: No dobrze, dla ciebie twój łuk *wygląda* jak elficki longbow...
G3: ...ale po bliższym przyjrzeniu się, przekonałeś się, że to tylko halfińska proca.
Albo...
MP: Wioska jest skażona czujesz zapach zupy grzybowej.
G2: Hmm zupa!
MP: Jedyna ocalała mieszkanka mówi wam o skażeniu wioski i wysyła do maga.
G2: Hmm zupa!
MP: jesteś w Nawiedzonym Dworze.
G2: Gdzie zupa!
MP: Nie ma!
G2: To idę spać.
MP: Budzisz się i widzisz latające krzesła.
G2: Ja chce zupę!
MP: Talerz zupy uderza cię w ryj!
G2: Mniam.
Podczas sesji zdarzają się momenty, kiedy gracze nie do końca wiedzą, co chcą – tak jak ten wymieniony poniżej:
Gospoda.
Karczmarz: Co podać?
G1: Bażanta z ...(nie chce mu się wymyślać) blebleble.
Karczmarz: Bażant z blebleble raz!
Za chwilę, podając do stołu:
Karczmarz: Proszę zwrócić uwagę na blebleble, bardzo dobrze dosmakowane.
Kilka tygodni później.
Karczmarz: Co podać?
G1: Bażanta... (intensywnie mysli) po middenheimsku.
Karczmarz: A może z blebleble?
G1: Nie!
Karczmarz: Co jest? Ostatnio nikt nie chce z blebleble. A mam tego pełną spiżarnię. A pan wie jak to się łatwo psuje.
Ewentualnie dostają coś, czego się nie spodziewali.
Warhammer
Gracz otwiera jakąś księgę, oślepia go blask bijący z jej wnętrza.
MG: rzuć k6
G: [pełen zadowolenia] 6!!!!!!!!!
MG: ok, dostałeś 6 punktów obłędu
Trzeba też nadmienić, że w niektórych (rzadkich) przypadkach gracze wykazują się zadziwiającą pragmatycznością.
Wampir Maskarada
Potężny wampir, szef koterii: Dostaniecie komórki jutro.
Malkavian: Dlaczego dopiero jutro?
Szef: Po co Wam dzisiaj?
Gangrel Darmowe minuty i smsy!
Mimo to ci, którzy są wystarczająco podstępni, dostają dokładnie to, czego chcieli ;)
MG: Idziecie sobie przez las
G: Czy na drzewach jest mech?
MG: (lekko poirytowany): Tak, na drzewach jest mech.
G: To wsiadam do mecha i roz********* las.
Nie od dziś wiadomo, że w sytuacjach stresowych ludzie robią różne dziwne rzeczy. Coś się dzieje, trzeba szybko zareagować... no i biedne owieczki (zwane graczami) się gubią, zaś ich pasterz zwany Misiem nie zawsze ich naprowadza na dobrą ścieżkę ]:->
Tak, spanikowani gracze są wspaniałym źródłem kfiatków (do tego wspaniale pachnących).
D&D
Drużyna nie należy do tych dobrych (zajmują się zawodowo porwaniami dla okupu i wymuszeniami). Zdecydowała się na jednorazowy nocleg w mieście.
MG: Słyszycie natarczywe pukanie do drzwi
G1: Podchodzę i otwieram je
MG: W drzwiach stoi strażnik świątynny, za nim kilku zwyczajnych zbrojnych
G2: Jezu nie!!! Żywcem mnie nie wezmą
Po czym wyskakuje przez okno - trzecie piętro, ulice brukowane [nie za wesoło – dop. Craw]
Strażnik: Eeeee... My w sprawie datku na ubogich.
Czasami też zdarza się, że gracze zapominają o bardzo przydatnych umiejętnościach.
G1: Pół Smok/Pół Elf Wojownik.
G2: Wojownik Krasnolud.
G3: Wojownik Człowiek.
Pożar w karczmie
G1: Uciekajmy podrzucę cię na konia!
G2: Sam zesko… albo lepiej mnie podrzuć.
Chwile potem idą po karczmarza. Nagle drzwi zostały zasypane przez płonące belki. Schodu są spalone i trzeba na nie wskoczyć.
G3: Ok, kto najlepiej skacze!?
G2: mam modyfikator 7!
G1: Ja 10!
G1: Szuka w podręczniku o skokach.
G1: Cholera! Ja jestem ognioodporny!
G2: Brawo inteligencie.
G1: I umiem latać!
G2: Załamanie...
A to już inna sesja...
MG: Szkielet cię atakuje...
G: Rzucam toporem z lewej ręki...
MG: nie udało się...
G: rzucam toporkiem z prawej ręki...
MG: Krytyczna porażka...
G: (nie ma już broni)[zdesperowany] łapie go za szyje i dusze...
MG: (wraz z innymi graczami)-spada z krzesła i turla się po podłodze ze śmiechu...
No a na koniec króciutki dział poświęcony MG (pozwolę sobie pozostawić to bez komentarza).
Sesja z beznadziejnym mistrzem który ciągle sypał potworami:
MG: Otwieracie drzwi, goblin. Pierwszy atakuje G1.
G1: Ale ja go nie chcę atakować!
MG: Ale musisz!
G1: Ale ja nie chcę!
MG: No dobra, spada na ciebie wielki głaz (sufit na wysokości 2 metrów)
G1: Ok, ok, już idę.
MG: Ale jesteś zmiażdżony przez wielki głaz.
Neuroshima
MG: Przypominasz sobie, że dzisiaj odbywa się Wielki Wyścig, chcesz wziąć udział?
G: Nie.
MG: DLACZEGO NIE??!!
I cuś ode mnie, czyli kfiatek z LARPa alienowego, BAKA y2k4 (gdzieniegdzie dość sławny LARP, w którym miałem okazję uczestniczyć, tak BTW pozdr dla wszystkich, którzy wtedy grali z nami).
Akcja na jakiejś planecie, musimy sprawdzić czemu stracono łączność z kolonią (czyli standard). Ogólnie MG coś nie idzie, jakieś dziwne rzeczy wprowadza (typu mordoluby, co to zarażają w 10 sekund a uciekają jeszcze szybciej), eksterminuje bez powodu graczy itp. w wyniku czego nasz dzielny dowódca stwierdził, że robimy odwrót do statku i robimy planecie Nuke’a ^_^
Wtedy to pozostałe dwie drużyny zaczęły nas bombardować błaganiami, żebyśmy tego nie robili (bo oni tam dalej są). No nic, jesteśmy Colonial Marines, to idziemy po swoich. Jak stwierdzili, tak zrobili. Problem pojawił się, gdy przed i za naszym łazikiem pojawili się obcy – nie było gdzie uciekać, my zaś zmęczeni byliśmy już tym LARPem (nie ze względów fizycznych bynajmniej). W tym wypadku cała drużyna jednomyślnie postanowiła zebrać się w kółeczko i rzucić sobie pod nogi granat.
Jedyną reakcją MG było:
ALE WY NIE MOŻECIE TEGO ZROBIC!
(mimo wszystko zrobiliśmy ;)
Cały ten zbiór pozwolę sobie skomentować jednym kwiatkiem (DnD oczywiście).
MG: Ile waży kilo miedzi?
G1: Czekaj zaraz sprawdzę w podręczniku
Tak, ten kwiatek doskonale podsumowuje to, czym jest i co reprezentuje sobą Dungeons and Dragons przez wszystkie lata swojej egzystencji. Wszystkiego trzeba szukać w podręczniku, gdyż nawet rzeczy oczywiste w tym systemie takowymi nie są (i kto wymyślił, że miecz dwuręczny waży 7,5 kg – ludzie, nie wierzcie w to bo to nie prawda!), szczególnie jeśli bierzemy pod uwagę Amerykańców. Czy wiedzieliście o tym, że podręczniki w stanach mają adnotację, że shield to nie jest takie pole siłowe, co to w Star Wars się pojawia, tylko żelazne coś co się trzyma w ręce i chroni tym przed pociskami/mieczami nieprzyjaciół. Po prostu normalnym ludziom się to w głowie nie mieści...
Kfiatki w owej kompilacji są autorstwa takich indywiduów jak: BAZYL, MAd Phantom, thaven, Khazar, Dźwiedź, Haer'dalis, Dante, laRy, Runiq, Kloner, Solarius Scorch, Delur, PrQ, Iskendarian oraz moja skromna osoba ;) Podziękowania dla nich wszystkich za długi czas spędzony na forum oraz kolekcję kfiatków, przy których można się było na chwilę rozchmurzyć podczas szarugi dnia codziennego. Do zobaczenia na forum.
Złożył: Craw
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.