Tawerna RPG numer 83

Sanchez

Dziesięć lat temu w Południowej Hegemonii wystarczyło jedno słowo żeby twardziele lali w porty, a wymoczki mdleli ze strachu. Było to imię. Imię jednego z największych zabijaków południa. Brzmiało ono: Sanchez. Ale dziś to imię wywołuje tylko pogardę twardzieli i szyderczy śmiech wymoczków.

Opowiem ci jedną z najbardziej pokręconych "biografii" nowych Stanów. Sanchez był synem jednego z pierwszych towarzyszy Fernanda Esteveza. Ojciec Sancheza nazywał się Enrico Sanchez. W "państwie bandytów" zdobył dobrą pozycję, ożenił się z Loitą Garcia. Enrico był w stanie zapewnić jako taki byt rodzinie. Mieli pięcioro dzieci, ale tylko dwóch synów przeżyło pierwszy rok życia. Byli to starszy Aleandro i młodszy, nazwany po ojcu Enrico. Tak miał na imię Sanchez w dzieciństwie.

W wieku piętnastu lat Sanchez zabił pierwszego człowieka. Wydarzyło się to podczas wypadu bandy dowodzonej przez starego Sancheza do Teksasu. Tym człowiekiem był teksański farmer. Młody Enrico zabił go strzałem z rewolweru, który dostał w wieku dwunastu lat. To zabójstwo wyryło niezatarte znamię na psychice młodego chłopaka.

Dwa lata później zaginął Alejandro. Ojciec przypuszczając, że to odwet ze strony Teksańczyków zebrał swoją bandę i zamierzał urządzić masakrę w najbliższej osadzie. W trakcie wyprawy zabił go strzał snajpera. Teraz Enrico był odpowiedzialny za matkę. Żeby nie przymierać głodem, musiał z bandą swego ojca napadać na Teksańczyków.

Kiedy miał 19 lat, w jednej z wypraw wpadli w pułapkę zastawioną przez najemników. To były Pazury, więc Hegemoniści nie mieli większych szans. Tylko dzięki temu, że najemnicy spieszyli się, Enrico przeżył. Leżał nieprzytomny z kilkoma ranami wśród trupów towarzyszy i koni. Kiedy odzyskał przytomność, zdołał odczołgać się kilkadziesiąt metrów i zaszyć w jamie, zanim nadeszli farmerzy, żeby dobić rannych i ograbić zwłoki. Udało mu się dobrze zatrzeć ślady i nie został znaleziony.

Tylko dzięki spartańskiemu wychowaniu udało mu się przebyć drogę do granic Hegemonii. Tam został znaleziony i szczęśliwym trafem uniknął śmierci z rąk patrolu. Cóż, w Hegemoni nie wszyscy mieszkańcy są dobrzy i pomocni. Od tamtych wydarzeń Sanchez stał się dumą Hegemoni i postrachem Teksasu. Zorganizował nową bandę i razem z nią napadał na farmerów, a nawet patrole wojskowe Teksasu. Wiele teksańskiej krwi przelali on i jego towarzysze. Te masakry trwały 7 lat.

Nagle nastąpił zwrot w życiu Sancheza. W gospodzie, siedząc przy drinku, usłyszał jak ktoś mówi o... dobroci. Tak, o dobroci! "W Hegemonii? Co się z tym światem dzieje!" pomyślał Sanchez, ale zaciekawił się, posłuchał. Starszy człowiek mówił o tym, że ludzie powinni być dobrzy dla siebie, bo złem nic nie zdziałają. Ale jak mówi! Biła od niego dziwna siła, mówił przekonująco ... Kumpli Sancheza to rozbawiło. "Dobra, spadamy stąd. Sanchez, chodź!" Wyszli, ale gdzieś we wnętrzu Sancheza pozostały słowa staruszka. Gdy nic nie robił, rozmyślał o tym, co usłyszał. Wreszcie pewnego dnia...

Była ciepła, letnia noc. W obozowisku wszyscy spali oprócz Vincenta, który miał wartę. Spacerował powoli dookoła obozu. Nagle usłyszał szmer. Wyrwał z kabury rewolwer i wycelował w ciemność.

- To ja. - usłyszał. Z ciemności wyłonił się Sanchez.

- Gdzie byłeś? - Zapytał Vincent.

- Spacerowałem. Musiałem wszystko przemyśleć. No i postanowiłem, że... odchodzę. - Vincenta zamurowało.

- Ty? Ty odchodzisz? Ty, postrach Teksasu? Ale gdzie odchodzisz, po co, co ty w ogóle wygadujesz?

- Już postanowione. Nie chcę więcej zabijać ludzi. Pamiętasz tego staruszka w barze? Miał rację. Nie mogę zabijać... Ale... ty mnie nie zrozumiesz. Mam tylko jedną prośbę: oni - Sanchez pokazał na śpiących towarzyszy - nie mogą zbyt szybko dowiedzieć się, że odszedłem. Powiedz im, że poszedłem na spacer i nie wróciłem, dobrze?

- Zrobię to, bo jestem twoim przyjacielem, ale pamiętaj, że nie możesz już wrócić do Hegemonii. Wiesz, że nasze prawo nakłada wyrok śmierci na zdrajców i tchórzy, a za takiego cię uznają.

- Wiem. Dzięki, bracie, zapamiętam to. A teraz żegnaj.

Pożegnali się, krótko, po męsku. Uścisnęli sobie dłonie i Sanchez wsiadł na konia i powoli odjechał w ciemność. Vincent jeszcze przez chwilę słyszał tupot kopyt na piasku, a potem nastała cisza. Bandyta wzruszył ramionami i poszedł dalej patrolować teren.

Po Hegemonii szybko rozeszła się wieść, że słynny Sanchez zaginął. Jednak ludzie nie wierzyli w te informacje. Jak taka chodząca legenda mogła po prostu zaginąć? Ich wątpliwości potwierdził następujący incydent: zwiadowcy Hegemonii napotkali Sancheza nad Missisipi. Chcieli wykonać wyrok śmierci, ale zwęszył niebezpieczeństwo i uciekł. Od tego czasu Sanchez jest na czarnej liście Hegemonii. Wobec tego musiał powziąć odpowiednie kroki: Zgolił brodę i wąsy, zaczął nosić okulary, zrobił tatuaże, wszystko, żeby go nie rozpoznano. Zmienił imię na Enrique, a nazwisko na Garcia, nazwisko jego matki. Nie chciał nosić nazwiska ojca, które mogło go wprowadzić w kłopoty, a także przypominało mu jego przeszłość, której bardzo się wstydził. Jednak wciąż zdradzał go tatuaż z godłem Hegemonii, który miał na ramieniu, więc zaczął nosić ubrania zasłaniające ramiona. Jednak nic nie może zamaskować jego pochodzenia, ani tego, czym zajmował się przed laty. Od tamtego czasu Sanchez zniknął na dobre, ale ludzie na trasie F.A. - Nowy Jork zaczęli spotykać kuriera Enrique Garcia, który co dwa tygodnie przemierzał autostradę swoim wozem zaprzęgniętym w dwa osiołki, z pocztą z F.A. do NJ i odwrotnie. Olbrzymi południowiec jest odziany w ciemny, postrzępiony płaszcz, sandały i kapelusz, nosi okulary. Jego jedyna broń to gazrurka, którą nosi na plecach. Nikt nie wie, jak potrafi przeżyć na pustyni tylko z gazrurką. Ooo, jak przyjdzie co do czego, to wywija gaz rurką, jakby robił to od dziecka. W zamian za to jego dłonie straciły wprawę w posługiwaniu się bronią palną. Ale ważne, że pewnie przewozi pocztę, i jakoś żyje. W wolnym czasie zatrzymuje się w osiedlach ludzkich i naucza tego, co skłoniło go do opuszczenia rodzinnych stron. Dziwne, że Garcia znika, kiedy w pobliżu pojawiają się Hegemoniści. Czyżby się ich bał? Nie daży tez zbytnią życzliwością Pazurów. Nikt nie wie dlaczego. Nikt, oprócz nas, co nie?

Statystyki:

Imię i nazwisko: Enrico Garcia (kiedyś znany jako Sanchez)

Pochodzenie: Południowa Hegemonia

Profesja: Ganger

Cechy i sztuczki: Wiesz, zjadłem własnego psa, Odważny czy głupi?, Ogłuszenie

Specjalizacja: Wojownik

Współczynniki:

Budowa: 17

Zręczność: 13

Charakter: 14

Percepcja: 8

Spryt: 8

Umiejętności: Kondycja 3, Pływanie 1, Wspinaczka 1, Broń ręczna 4, Jazda konna 2, Powożenie 3, Ujeżdżanie dzikich wierzchowców 1, Pistolety 1, Perswazja 2, Postrzeganie emocji 1, Odporność na ból 3, Niezłomność 2, Morale 1, Nasłuchiwanie 1, Wypatrywanie 1, Czujność 1, Znajomość terenu 1.

Ekwipunek: Wóz i dwa osły, przesyłki, gazrurka, płaszcz, kapelusz, okulary.

Autor: Gisher

Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.