Jednym słonecznym pocałunkiem poranku
Zdejmę z Jej twarzy biała zasłonę snuJednym pocałunkiem wiosny
Ogrzeje Jej usta skute lodem zimowego odrętwieniaJednym tchem
Otulę jej ciało
Sparaliżowane północnym wiatremBy pierś ponownie wypełnił oddech życia
Swą mocą napoję jej trzewiaKrew rozleje się w Niej gorącym przypływem
Rozjaśni jej blade, niewinne oblicze
Rozpali pragnienia i zdejmie maskę znużeniaSzeptem przywołam wiosnę w Jej szarych oczach
Aż rozkwitną radosną Zielenią...
Aż przebłysk piękna nie z tego świata...
Ponownie rozświetli Jej oblicze
Dla Aleksandry...
Autor: Narmo
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.