Rządziliśmy w Enoch!
Rządziliśmy w Drugim Mieście
Dumuzi! Gilgamesh! Zeus! Jupiter!
Jesteśmy każdym wielkim człowiekiem,
każdym doskonałym człowiekiem.
Rządzimy, nie przez siłę, ale przez prawo.Bądź dawcą prawa, wykonawcą narzędzi
Nieś świętego [Mnie] ludziom,
Dotrzymuj umowy, Wiąż rebeliantów,
Chwal tych co walczą i wygrywają,
Zawsze miej miecze mocarne przy sobie,
i oczy przenikliwe za sobą.Nie kul się ze strachu przed Słońcem
Nie wzdrygaj się przed Ogniem!
Mimo, że przeklęci być możemy
Jesteśmy Panami Ziemi,
i wszystko podlega naszemu zwierzchnictwu.
Księga Nod
Grając w Wampira: Maskaradę
po raz pierwszy, mój wybór padł na klan genialnych strategów i dyplomatów, których kartą atutową jest język. Z początku miałem kłopoty z właściwym wczuciem się w rolę Arystokraty, lecz potem było coraz lepiej.
Ventrue są głównymi politykami Rodziny. Wykształceni w dyplomacji nie mają sobie równych. Wysoko cenią honor. Obrazić Arystokratę to tak, jak zadrzeć z samym diabłem. Słowo dane przez Błękitną Krew z pewnością zostanie dotrzymane. Niedotrzymanie obietnicy jest potępiane przez cały klan. Bardzo niemile widziane jest też zbytnie wykorzystywanie Arystokraty przez inne klany. Wymagane są dobre maniery i kultura. Błękitna Krew jest bardzo spokojna. Nigdy się nie denerwuje (no, prawie nigdy). Ich maniery są zadziwiające. Okazują uprzejmość nawet przeciwnikowi.
Arystokraci dążą do zwiększenia władzy i pozyskania szacunku. Zdarza się, że Starsi biorą pod opiekę młodsze i obiecujące jednostki. Pod pozorem nauki jest to kolejna możliwość podniesienia statusu. Sukcesy ucznia dobrze działają na opinię o mistrzu.
Błękitna Krew pełni główną rolę w organizacji Camarilli. Ventrue cieszą się szacunkiem, więc zdarza się że inne wampiry przychodzą do nich po radę. Dzięki wysublimowanym gustom mogą łatwo wtopić się w ludzką elitę i zdobyć kontrolę nad ich decyzjami.
Początki klanu sięgają Pierwszego Miasta, lecz nie wiele wiadomo o najdawniejszej historii. Założycielem klanu najprawdopodobniej był Nergal, prawa ręka Kaina. Niestety nie wiadomo co się z nim dokładnie stało. Niektórzy twierdzą, że zdiabolizował go jakiś Brujah. Plotka głosi, że wpadł w ręce Czarnej Ręki. Wbrew pozorom to właśnie to pozwoliło Ventrue uzyskać władzę. Nie musieli służyć swemu założycielowi.
Na temat historii Arystokratów można by napisać książkę. Ja ograniczę się tylko do krótkiego streszczenia. Konflikt z Brujahami doprowadził do zniszczenia Kartaginy. Następnie Błękitna Krew walczyła z Lasombrą i Malkavianinami o Rzym. Sukcesem Ventrue było nawiązanie współpracy z Assamitami i zmuszenie ich do podpisania zarówno Konwencji Cierni oraz zawierającego ściślej określone warunki Paktu Tyryjskiego. Jednak największym powodem do dumy jest dla Arystokratów założenie Camarilli.
Politycy bardzo dbają o swój wygląd. Prawie zawsze chodzą nienagannie ubrani. Garnitury są na porządku dziennym. Większość Ventrue na rękach nosi pierścienie. Starsi Arystokraci wykorzystują prawie każdą okazje, by móc założyć szaty które nosili za swego śmiertelnego życia.
Błękitna Krew ma bardzo wyszukany gust. Dotyczy to także vitae. Grając Politykiem należy tego przestrzegać. Można wybrać sobie np. krew młodych ludzi, dziewic, Amerykanów itp. (moja postać piłą tylko 0Rh+ dodatni). Wybór jest jednorazowy. Ventrue nie napije się krwi innego rodzaju nawet pod przymusem.
Arystokrata nie zamieszka byle gdzie. Starsi często utrzymuję swe dwory, pałace, bądź zamki. Ci mniej zamożni muszą "zadowolić się" willami i apartamentami. Skrajnie biedni żyją nawet w blokach, lecz swe mieszkania starają się urządzić jak najbardziej luksusowo (w granicach dostępnych funduszy).
Ventrue żyją na całym świecie. Nie mają ograniczonego terytorium. Do przeistoczenia wybiera się zazwyczaj ludzi w średnim wieku. Taka osoba musi być inteligentna, kulturalna, pomysłowa, uparta. Wymagany jest też zmysł do interesów.
Stereotypy:
Najlepiej jest pokonać swych wrogów po prostu ich przeżywając. Ponieważ jesteśmy rozsądni i stoimy ponad tak błahymi sprawami jak zemsta, jesteśmy przywódcami naszego ludu. Nasi koledzy niewiele robią dla Camarilli, więc musimy dźwigać ten ciężar sami.
San Francisco, 22 kwietnia 2003
W nocy wszystko wydaje się inne. Ludzie są inni, zwierzęta są inne. Jedzenie inaczej smakuje. Czułem to zawsze, nawet przed Przeistoczeniem. Widocznie taka jest ma natura. Jadę przez miasto. Tak, jak co noc. I kolejny raz na przyjęcie do jakiegoś snoba. Są tacy płytcy. Myślą tylko o bogactwie, znajomościach z prawnikami i seksie. Taki już mój los. W końcu jestem Ventrue, muszę zdobyć pozycję.
- To już tutaj, sir- odezwał się mój szofer.
- Dobrze, Joseph.
Kierowca parkuje. Wysiadam i rozglądam się. Rutyna. Znowu banda świń będzie próbowała dorwać się do koryta. Wchodzę do restauracji hotelowej, gdzie ma odbyć się bankiet. Witają mnie znajomi. Jak oni nie wiele rozumieją! Mój wzrok przykuwa chyba jedyna nowa twarz.
Blondynka. Na oko dwadzieścia lat. Bardzo ładna.
- No dobra, ale to już ostatni raz! - mówię sobie w myślach.
Podchodzę do niebieskookiej piękności.
- Witam. Czy nie za bardzo się potłukłaś?
Zmierzyła mnie wzrokiem.
- Kiedy spadałam z nieba? Kiedy wy, faceci wymyślicie coś nowego?
- Och - powiedziałem, gdyż wcale nie byłem zaskoczony - Strasznie mi przykro, że ktoś wcześniej, po raz pierwszy ci to powiedział i mogę tylko żałować, że to nie byłem ja. Ale niezależnie od tego ile razy byś słyszała, że jesteś piękna, będzie to zawsze prawdą.
- Słowa podlegają inflacji. Im więcej mówisz, tym mniej jest to warte.
Uśmiechnąłem się
- Zawsze możemy posiedzieć i pomilczeć. A ja spróbuję telepatycznie odgadnąć twe imię.
- A może popróbujesz na swoim miejscu? - zaproponowała.
- Oczywiście. Pozwól tylko, że na pożegnanie postawię ci drinka. - podniosłem rękę, uprzedzając jej protest - który będziesz mogła wypić w samotności. Myślę tylko, co do ciebie pasuje. Hmmmmmmm. Najpierw mleko, jak biel twojej skóry. Potem blue curacao, które tylko w małym stopniu odda ten cudowny błękit oczu, który mogę podziwiać. Do tego biały rum, aby lekko rozgrzać twoje serce. I gałązka mięty dla ozdoby.
-A co ona ma symbolizować?
-Oczywiście chłód twego głosu. Do całości dodamy gałkę lodów waniliowych, aby przypominała Królową Śniegu, zapewne bliską ci i serdeczną przyjaciółkę.
Roześmiała się.
- Blue Moon. Dobry wybór. - powiedziała. - Ile drinków masz opanowanych w ten sposób? Wszystkie typy urody?
- Polegam raczej na intuicji i skojarzeniach. Barman, podaj Blue Moon.
- Cóż. Nie stój tak. Skoro już się pojawiłeś, usiądź i wypij ze mną.
- Dzięki za zaproszenie.
Kolejny raz mi się udało. To tylko kwestia sprawnego języka. No, może nie tylko. Potrzeba jeszcze stylu.
Przydomki: Arystokraci, Błękitna Krew, Politycy, w Sabacie Nudziarze.
Klanowe dyscypliny: Dominacja, Prezencja, Odporność.
Autor: Ra-V
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.