W światach science-fiction (Neuroshima, Cyberpunk, Fallout itp.) postać można podpakować doprawiając jej cybernetyczną rękę, genetycznie poprawioną wątrobę, celownik i dalmierz w gałce ocznej, itd. Dlaczego systemy fantasy mają być gorsze? Czemu w "Warhamcu" nie można nic wsadzić sobie w... oko, żeby poprawić wzrok? Albo wstrzyknąć w żyły, poprawiając utlenienie krwi? Przecież najpotężniejszy mag w sadze o wiedźminie (Vilgefortz) miał sztuczne oko, a to wszak czyste fantasy. Czas naprawić to niedopatrzenie!
Przeniesienie wszczepów i implantów do światów fantasy wymaga ich zdefiniowania. Dla odróżnienia od zwykłych przedmiotów magicznych, są to obiekty magiczne, zaklęte lub pochodzące od magicznych organizmów na stałe i nierozerwalnie
związane z właścicielem. Nie można ich wyrwać na siłę, zgubić ani (w pewnym stopniu) zniszczyć. Obiekt taki dalej umownie nazywajmy "implantem". Różnica jest wielka - co innego wszak obdarzający infrawizją hełm, a co innego wszczepione w oczodoły aktywne szmaragdy lub ślepia magicznego kota.
Przede wszystkim nie może być to zbyt łatwe. Ważne jest też to, że nie można odzyskać implantu ze zwłok pokonanego przeciwnika. Proponowane miejsca: pracownia arcymaga, nekromanty, wyższego rangą druida. Taki osobnik niejednokrotnie prowadzi badania nad tym, jak poprawić organizm ludzki (elfi, krasnoludzki) dla dobra ludzkości (elfiości? krasnoludzkości?) lub własnych celów. Nie polecam dawania ich w nagrodę za ciężką walkę - tylko twórca zna sekrety i moce implantu i tylko on może go zamontować - ale o tym później.
Jak już wspomniałem, dokonać tego może jedynie jego twórca. Jeżeli nie jest to możliwe, po około rocznych badaniach i eksperymentach może tego dokonać ktoś inny. Lekkomyślne próby własnoręcznego "montażu" można (a nawet trzeba) przypłacić zranieniem lub okaleczeniem, szczególnie jeżeli wymagany jest skomplikowany zabieg chirurgiczny (np. dla kryształu w miejsce oka lub rybich skrzel).
Wygląd zależy przede wszystkim od miejsca przeznaczenia (mięśnie, wątroba, narządy zmysłów) i użytych komponentów. Inaczej będzie wyglądać wyszlifowany kryształ w miejsce oka, a inaczej dodatkowa tętnica z zaklętej łodygi rośliny. Co jest bardzo ważne - nie może rzucać się w oczy! Jeden mój Mistrz od Warhammera nie lubi, gdy postacie bardzo się wyróżniają, i bezlitośnie się za to mści. O ile kryształ w oczodole można znieść, to już ciężko wytrzymać kwiatki wyrastające z głowy (do czegokolwiek by to służyło). Powinny być skrywane pod ubraniem lub niemal niewidoczne.
Przede wszystkim logiczne! Kryształ w oczodole (nudny się robię?) musi poprawiać wzrok lub celność. Wrastający w rękę mech (taki co rośnie na drzewie) - zwiększać siłę. Zmutowana magicznie skóra może np. poprawić oddychanie (przez skórę, a jakże), lub błyskawicznie się regenerować. Warto także zastanowić się nad skutkami ubocznymi - odbarwienie skóry, przewrażliwienie na światło, itp. Co do liczb - niech daje modyfikatory porównywalne ze średniomagicznym mieczem lub pierścieniem. Gracz namęczył się szukaniem, przecierpiał instalację, niech ma!
Pnącza conynhaeli: zasadzone w okolicy ścięgna, odpowiednio podlewane i nawożone wzmacniają wytrzymałość ścięgna i więzadła, pozwalają też usztywnić staw w pozycji zgiętej na dowolny czas.
Gwóźdź oczyszczania ciała: długi na 7cm, złoty gwóźdź z zadziorami, rowkami i otworem w łebku. Należy wbić go w wątrobę, uważając, by nie naruszyć żyły wrotnej i tętnicy wątrobowej. Gwóźdź wspomaga działanie tego organu - neutralizuje trucizny, które później wypływają przez dziurę w łebku (gwoździa, nie postaci). Może nieco ograniczyć ruchliwość - spróbujcie wbić sobie gwóźdź w brzuch i się schylić... albo lepiej nie...
Skrzela trytona: wszczepiane sposobem chirurgicznym między żebra. Pozwalają oddychać pod wodą, lecz są wrażliwe na dotyk i należy przeczekać czas kuracji - instalację, zrastanie, zdjęcie szwów, naukę obsługi. Ponadto wszczep może się nie przyjąć.
Ulepszona krew: chemicznie lub magicznie zmodyfikowane krwinki czerwone; zwiększona ilość hemoglobiny, poprawiona krzepliwość i ochrona przed zakażeniami. Konieczna jest pełna transfuzja, wzrasta ciśnienie tętnicze i ryzyko zawału.
Smocze gardło: montowany w podniebieniu i krtani przyrząd, który pobudzony impulsem nerwowym wywołuje zionięcie ogniem na ok. 1x1 metr (na zasadzie stożka: 1m wysokości, 1m podstawy). Niestety, należy po każdym użyciu uzupełnić urządzenie łatwopalnym płynem lub gazem. Wymaga też skomplikowanej operacji instalacyjnej, co niekiedy kończy się utratą głosu.
Autor: Carrabin
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.