Quest na czerwiec: "Rozróba w nie do końca karczmie"
Dobrych pomysłów na quest nigdy nie jest za wiele. Mam nadzieję, że idea comiesięcznego publikowania takich właśnie pomysłów przypadnie wam do gustu.
Dzisiejsza misja jest dość uniwersalna - ja zastosowałem ją jako test wstępny dla kandydatów do gildii złodziei. Jedyna rzecz niezbędna do wykorzystania tego pomysłu na sesji to dość duże miasto pod ręką. Moim graczom wykonanie zadania zajęło około godziny, z czego większość czasu poświęcili na szczegółowe planowanie akcji. Zadanie bardzo przypadło im do gustu, uznałem więc, że warto nim podzielić się nim ze światem.
świat: Każdy fantastyczny
Mechanika: Nie dotyczy
Czas trwania: +/- 1 godzina
Rodzaj: Wymaga myślenia
Stopień trudności: Wysoki
Ileż razy, Drogi Mistrzu Gry, zdarzało Ci się ze zrezygnowaniem obserwować graczy bezmyślnie niszczących wszystko co stanie na ich drodze? Wywołujących burdy, bijatyki, awantury, palących wioski? Wykorzystajmy więc ich destrukcyjne zdolności! Dajmy im to, czego pragną! Zamiast nasyłać na nich smoki, bazyliszki, szkielety, zbójców i wszelkie inne paskudztwo, zamiast kazać im kraść dokumenty, szukać amuletów, uwalniać księżniczki i zabijać nekromantów, każmy im wywołać awanturę w karczmie. W oryginalny sposób, w wyrafinowanej formie.
Kiedy do graczy podejdzie ubrany na czarno pan i zaproponuje wykonanie dlań pewnej misji, gracze będą zapewne spodziewać się wszystkiego... poza zleceniem im wywołania burdy - tego przecież zazwyczaj Mistrz Gry stara się unikać. I o to właśnie chodzi - o nietuzinkowość i zaskoczenie. Na samej istocie zadania jego nietuzinkowość jednak wcale się nie skończy.
Z czym typowemu graczowi kojarzy się karczma? Z nieświeżym jedzeniem, tłokiem, brudem, smrodem i ciągle zajętym wychodkiem. Do wywołania awantury w takim lokalu wystarczy jeden dobrze wymierzony rzut stołkiem w tłum. Wyślijmy więc naszych graczyków do lokalu o zupełnie innym charakterze... Zamiast "Pijanego kurdupla" - "Salon de Monaulle'a". Zamiast bezkształtnego tłumu mieszkańców miasta - arystokracja, uczeni, syn księcia namiestnika i ambasador sąsiedniego królestwa. Zamiast tanich alkoholi i starego mięsa - wytrawne wina i wyszukane przekąski. Zamiast dźwięków głośnych rozmów i mlaskania - subtelne dźwięki fortepianu. Krótko mówiąc - zamiast tradycyjnej karczmy - salon.
Przy stolikach siedzi intelektualna i towarzyska elita miejska - część w towarzystwie solidnej eskorty (aby wyjaśnić obecność prywatnych strażników wcześniej poinformuj graczy o listach z pogróżkami, jakie otrzymują ostatnio ważne miejskie osobistości). Panuje spokojna, przytulna atmosfera. Kelnerzy roznoszą napoje i przekąski, poeci deklamują swoje wiersze, wkrótce w sąsiedniej sali mają rozpocząć się tańce. Niestety - tego wieczoru jeden z wysokich urzędników cesarskich obecny na przyjęciu ma odejść z tego świata na oczach wszystkich obecnych. Gildia złodziei chce zastraszyć miejskie elity, a listy z pogróżkami nie odnoszą odpowiedniego skutku. Na miejscu znajduje się już zabójca gildii, potrzebuje jeszcze tylko jednego - zamieszania. I tutaj pojawiają się nasi gracze.
Zleceniodawca wtajemnicza ich w misję dość dokładnie - opisuje sytuację jaką napotkają w karczmie, łącznie z obecnością uzbrojonej straży. Wręcza im również sfałszowane zaproszenia na przyjęcie, bez których strażnik przy wejściu za nic nie wpuściłby graczy do środka. Polecenie jest proste. Wywołać chaos. Im większy - tym lepszy.
Po dotarciu na miejsce gracze zorientują się że postawione przed nimi zadanie jest co najmniej problematyczne. Sprowokowanie miejscowej arystokracji do bójki będzie równie proste jak skłonienie Romana Giertycha do idei odbudowy socjalizmu. Tutaj pole do popisu mają gracze. Dawno zrezygnowałem z układania gotowych wzorów rozwiązań do moich zadań. Gracze dla których prowadzę sesje udowodnili mi już nie raz, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Jako przykładowe rozwiązanie tego questa podaję więc sposób, w jaki poradzili sobie z tym zadaniem moi gracze.
Zakupili na czarnym rynku duże ilości tra... ziół. Po czym dyskretnie wysypali je na rozgrzane do czerwoności palenisko systemu centralnego ogrzewania, który gorące powietrze rozprowadzał po całym budynku. Opary palonych ziół szybko wprawiły gości w stan otępienia - kiedy gracze przystąpili do działania, zebrani w karczmie nie myśleli zbyt sprawnie. A to było graczom bardzo na rękę. Jedna z graczek zaczęła podjudzać znanego z warcholstwa szlachcica do wyrównania starych porachunków z ambasadorem. Kiedy szlachcic gotów był już chwycić w każdej chwili za szablę, inna graczka rzuciła się ambasadorowi na szyję i zaczęła go obcałowywać na oczach jego żony. Kolejny gracz w przebraniu kelnera wylał na głowę synowi namiestnika pół butelki wina. Kiedy strażnicy ambasadora zaczęli ściągać z niego graczkę, w ich stronę poleciały rzucane przez innego gracza butelki i małe meble. W momencie, w którym żołdacy szlachcica-warchoła otrzymali polecenia zaatakowania ambasadora, spirala chaosu zaczęła się bardzo szybko rozkręcać.
Proponuję nie kierować na siłę graczy w kierunku jakiegoś konkretnego sposobu wykonania zadania - chyba, że zupełnie nie będą sobie radzić. Dajmy im wolną rękę i pozwólmy wykazać się pomysłowością. Warto - efekty mogą przerosnąć nasze oczekiwania.
Autor:
Przemysław "DuchX" Pietrzkiewicz
PS Tekst powstawał w godzinach 2 00 - 2 40... Przepraszam Czytelników za chaos i niespójność... I nie zazdroszczę korekcie, która będzie moje wypociny poprawiać... :>
PS2 Wszelkie uwagi i opinie bardzo proszę kierować na mój adres emailowy.
|