Prowadź się dobrze
Zapewne wielu z was, niejednokrotnie, zastanawiało się kim był odgrywany przez was bohater, zanim wyruszył na poszukiwanie przygód? Jakie miał dzieciństwo, gdzie się wychowywał, z kim obcował, gdzie nauczył się władać mieczem lub używać magii i dlaczego stał się tym kim jest teraz?
W większości (zapewne) przypadków, do waszych rąk trafiała ukończona postać z poziomem zerowym, z wylosowanymi współczynnikami, zawodami, biegłościami, lub czarami. Z biegiem czasu rozwijała się ona dochodząc (lub nie), do statusu bohatera i zostawała odkładana na półkę lub co gorsze wyrzucana, jako niepokonana (lub nieżyjąca), aby stworzyć kolejną i tak w kółko.
Oczywiście łatwiej jest rozgrywać postać, która w etosie ma zapisane jaki ma charakter i czym się zajmuje, nie biorąc pod uwagę aspektu moralnego, który jest w stanie zawładnąć naszymi emocjami i co gorsza zmienić najtwardszego z wojowników w np. zakochanego głupca, czy oddanego sprawie (zupełnie nie związanej z naszym etosem), honorowego, lub wiernego kompana niedoli osób z innej wiary, czy o innym, przeciwstawnym nam, charakterze. Mistrz Gry na naszej drodze (niejednokrotnie) będzie stawiał przeszkody z którymi nie poradzimy sobie sztywno trzymając się wytyczonych wcześniej zasad i które, aby je przekroczyć wymuszą na nas zachowanie bardzo niekonwencjonalne, jakiego się po sobie wcześniej nie spodziewaliśmy. Chyba, że MG dobrze znając postacie odgrywane przez swoich graczy, będzie pod nich tworzył przygody. Ale czy warto? Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że najbardziej zapamiętuje się postacie, które odbiły się na nas samych, lub na innych, niekonwencjonalne, niebanalne, wraz z którymi ewoluowaliśmy my sami. Postacie, które wniosły coś do świata fantasy, a nie takie które były jedynie cieniem dawnych przygód, sztywno trzymające się etosu, nie myślące, bezbarwne. Czy w takim razie postacie powinny mieć swoją historię? Dla mnie bezapelacyjnie tak, a czy dla was, oceńcie sami. W swoim artykule będę się starał zachęcić was do tego, aby jeszcze przed rozpoczęciem przygód, wymyślić przeszłość swojej postaci, a z biegiem czasu dojrzeć do pewnych decyzji i o niej tak po prostu nie zapomnieć. Zacznijmy więc od początku. Kim byliśmy przed wyruszeniem na spotkanie przygody?
Wielu graczy po prostu chwyta postać i gra, ale są też tacy którzy spędzają wiele godzin rozmyślając kim była nasza postać (a w konsekwencji Ja sam), przed wyruszeniem w świat. Odpowiedź jest może prosta i banalna - dzieckiem - ale nic nam to nie mówi. Wczujmy się na chwilę w rolę psychologa, który, aby wyleczyć pacjenta, musi go najpierw poznać. Na naszym świecie żyje wielu ludzi objętych amnezją, u których sprawą priorytetową staje się chęć zdobycia informacji o sobie. Kim byli, jak ich postrzegano, kogo znali, co przeżyli itp. Oczywiście świat fantasy i realny różnią się od siebie, ale jaką mamy pewność, że będąc barbarzyńcą po drodze nie spotkamy brata kapłana, czy ojca maga, który w razie potrzeby udzieli nam pomocy, czy schronienia. Nie jedna przygoda może opierać się na naszej przeszłości (o ile zainteresuje się nią także MG). Nasz były nauczyciel potrzebujący pomocy, przyjaciel, z którym ćwiczyliśmy, zakochany bez pamięci w córce barona, kowal, u którego pracowaliśmy za młodu, który musi wykonać oręż dla swojego władcy, pod groźbą ścięcia itd. Oczywiście nasza przeszłość może nie mieć żadnego znaczenia w czasie przygód, ale równie dobrze może ona wpłynąć na życie dość diametralnie.
Już samo losowanie zawodów mówi o nas bardzo dużo, do tego miejsce urodzenia i/lub nasze zdolności nadnaturalne, czy ułomności. A co, jeżeli losując status społeczny wylosuje się księcia? Przecież istnieje szansa, że będąc jedynakiem to właśnie ja w przyszłości zasiądę na tronie (lub będę musiał o niego walczyć z fałszywym następcą).
Zgodzę się z twierdzeniem, że także czyny już w trakcie rozgrywania danej postaci wpływają na jej charakter i etos, czy też pojmowanie i widzenie świata z innej perspektywy, a w konsekwencji zmieniają nas nie do poznania, ale "czymże jest wojownik bez swego miecza". Idziemy i przeżywamy najróżniejsze przygody, spotykamy różnych ludzi (mam na myśli także i inne rasy), którzy w mniejszym lub w większym stopniu na nas wpływają. Pośrednio kształtują charakter, zachowanie czy, obiektywizm. To co myślimy jest uwarunkowane tym, jaki wpływ ma na nas świat który nasz otacza. Przecież odgrywamy różne postacie w tym samym świecie (czasami w kółko te same), a jednak za każdym razem jesteśmy inni i w inny sposób spoglądamy na rzeczywistość wyimaginowanego świata. Czy w tym przypadku stwierdzenie o reinkarnacji nie nabiera głębszego znaczenia? Nie jest w końcu łatwo zapomnieć o tym co przeżyliśmy grając poprzednią postacią. Nie damy się przecież zaskoczyć przez Mistrza Gry dwa razy w ten sam sposób. Są przygody które zostają w nas do końca i nie sposób o nich zapomnieć (Ja np. pamiętam jedną z pierwszych sesji do dziś i to dość dobrze z wieloma szczegółami, a gram już ponad 10 lat). W końcu to bogowie mogą się nami bawić i nie jest powiedziane że właśnie nas wybrali na swoje zabawki, raz po raz zamykając w ciele innego człowieka. Rozgrywamy wiele przygód podobnych do siebie, ale za każdym razem innych, zmienionych, oryginalnych. Sam Lord Vader w ostatnich momentach swojego życia zawrócił z ciemnej strony mocy. Więc może zastanówmy się wcześniej kim byliśmy i co przeżyliśmy i w jakim stopniu to może wpłynąć na nasze przyszłe życie. Może nasze kolejne wcielenie wie coś więcej na temat poprzednika? No cóż, wszystko w waszych rękach.
Oczywiście to, co tu czytacie, to rozważania jednostki nad sensem istnienia jednej z wielu rozgrywanych przez siebie postaci. Można by powiedzieć, że jesteśmy aktorami, którzy z momentem wylosowania nowej postaci, zaczynają ją odgrywać, z tą jednak różnicą, że scenariusz do przygody po części piszemy my sami. Ale jeżeli jesteśmy już przy aktorach to warto zauważyć, że aktor znający swoją rolę odgrywa ją bardzo dobrze i ma możliwość w większym stopniu wczucia się w postać którą sam kreuje i po części ją zmienić w przyszłości (weźmy choćby telenowele). W świecie fantasy to my "jesteśmy kowalami swojego losu", może i popychani słowami MG w danym kierunku, ale to od nas samych zależy czy w tamtą stronę ruszymy, czy nie. Możliwość poznania nas samych przed rozpoczęciem przygody daje nam niekwestionowanego asa w rękawie, którym możemy się posłużyć w momentach krytycznych (o ile MG zna naszą przeszłość i o ile ją akceptuje, bo znane mi są osoby skłonne do przesady), daje nam możliwość odskoczni od rutyny w którą moglibyśmy wpaść (krótki pobyt w rodzinnych stronach, gdzie akurat wraz z naszym pojawieniem przybywają nowe kłopoty), oraz oczywiście niezaprzeczalnie większą przyjemność z gry. Móc wziąć do ręki starą kartę z odgrywaną kiedyś przez nas postacią i móc powspominać jej czyny to chyba największy sukces jakiego możemy się spodziewać po udanych, wspólnie przeżytych sesjach.
I tego wam właśnie życzę.
Autor: Hiliron
|