Wstępniak
No i przyszła mi pora na pisanie wstępniaka. Pora po prostu wybitna, gdyż aktualnie, gdzie się nie przełączy w TV, tam umiera Papież. Osoby tej w życiu nie spotkałem, nie widziałem, słowa nie zamieniłem i nawet z niektórymi poglądami się nie zgadzam (antykoncepcja), ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że kończy się coś, co już się może nie powtórzy za naszego życia, a może i nigdy. Mamy w swoim narodzie jednostkę, która stoi ponad tym wszystkim. Nie zajmuje się polityką, biznesem czy innymi sprawami doczesnymi. Siedzi tylko w Watykanie i czasami coś powie, albo gdzieś pojedzie. Miłe zajęcie. Proste i wdzięczne.
Ironizuję, bo w ten sposób potrafię najtrafniej ująć większość spraw. Jednak, gdy już nasz rodak coś powie, to słucha tego cały świat. Może się nie zgadzać, może polemizować, może przyklaskiwać, ale słucha. A przede wszystkim słuchamy my. Oczywiście jednym uchem wpada, drugim wypada, taka nasza natura, ale jednak moc jego słów jest taka, że zawsze coś zostanie. Ujęło mnie jak mężczyzna przyszedł pod Pałac Apostolski i mówi: "jestem ateistą, ale czas pożegnać wielkiego człowieka". Modlą się żydzi, arabi, protestanci i prawosławni. Czy jak umiera np. jeden z najwyższych przywódców duchowych islamu ktoś o tym kiedyś słyszał? Ja nie. To coś znaczy. Umiera człowiek, który zrobił coś dla świata. Dla ojczyzny i dla ludzi, ale powiem wam szczerze, że nie potrafię zdefiniować co.
Mogę wyliczyć hasłowo wiele zasług z jego pontyfikatu, ale nie chcę. Pewnie jak będziemy mieć po pięćdziesiąt lat okaże się, że czegoś brakuje i to nie tylko nam osobiście, ale także nam jako narodowi. Brakuje symbolu i przewodnika. Każda wizyta papieża była kubłem zimnej wody na głowy naszych polityków. Czy to za czasów socjalizmu, czy też w demokracji. Nawet Leszek Miller, który wywodzi się z opcji wiadomo jakiej, całował Apostolski Pierścień, a to już wiele tłumaczy. Nie mam zamiaru oczywiście przedstawiać tutaj byłego premiera, jako orędownika myśli ateistycznej, czy jakiejkolwiek innej, ale przewodził on partii, która na sztandarach wyborczych miała wypisaną aborcję, a jak wiadomo stoi to w lekkiej opozycji z poglądami Stolicy Apostolskiej.
Napiszę jeszcze przewrotnie, że znając Papieża, powinien im zrobić "psikusa" i jeżeli taka wola Boska odejść, ale nie w "primetime", tylko o trzeciej w nocy. Wymykał się przez całe swoje życie konwenansom i powinien zrobić to i teraz. Cyrk medialny trwa w najlepsze. Wszystkie telewizje rzuciły swoje asy atutowe do Rzymu TVN 24, TVP 1 itd. już gotowe. Piękne zdjęcia, czarne garnitury, pompatyczne relacje co 5 minut. Szopka jak zawsze. Nie wiem jak z reklamami, bo nie mam siły tego oglądać, ale jak jeszcze mają spoty w tak zwanym "międzyczasie", to już trochę przesadzali. Z drugiej strony z systemem się nie wygra. "Show must go on". I znowu Papież przeciw temu. Nie jest w klinice. Chce być wśród przyjaciół. Nie powiem, że go rozumiem, bo do tej chwili jeszcze daleko (mam nadzieje) u mnie, ale za to też go podziwiam, bo mógłby pewnie walczyć o życie w najlepszych klinikach świata, ale on chyba czuje, że trzeba inaczej. Tak po ludzku, bez całego zgiełku, który panuje na zewnątrz.
Wstępniak odrobinę jak do gazety katolickiej, a nie do zinu RPGowego, a więc trzeba nawiązanie stworzyć. Jest on po pierwsze pisany "potrzebą chwili". Tu miał być inny tekst. Dla żartu miałem pojeździć po BAZYLu, gdyż mamy spór w temacie przedstawiania profesji w KC, pewnie znowu rozważałbym rzeczy mniej ważne lub nieważne i zapewne od następnego numeru do tego wrócę, ale skoro już jesteśmy przy tematyce katolickiej, to pozwolę sobie poruszyć jeszcze jeden temat. Ja osobiście się z nim nie spotkałem, ale nieraz doszły mnie słuchy, że RPG i gracze, według kościoła, wkraczają w obręb satanizmu. Bzdura, można napisać i temat zakończyć, wszak według (idiotycznego moim zdaniem) naszego przysłowia "tłumaczy się tylko winny". Jednak przedstawię swój głos w dyskusji.
Tu popełniam błąd formalny, ponieważ dyskusji wcale nie ma. My nie mamy autorytetów medialnych, które by mogły nas bronić, a raczej tłumaczyć, że strona oskarżająca jest w błędzie. Jeżeli nawet raz na rok, ktoś grający w RPG pokarze się w telewizji lub napiszą o nim w ogólnopolskiej (nie branżowej) gazecie, to z całym szacunkiem dla mnie jest to nikt. Nikt pod względem autorytetu, który wypowiada się w moim imieniu. Nie kwestionuję jego wiedzy, ale nie znam go. Moja wiedza na tematy ogólne RPG jest niewielka. Specjalizuję się w KC i to lubię. Nie interesują mnie zbytnio inne systemy. Mam do tego prawo. Dlatego jestem dobrym, według mnie, przykładem, by nie identyfikować się ze słowami osoby, której nie znam, a którą np. Ewa Drzyzga zaprosiła do programu, bo znalazła ją na sieci.
Jednak wszystko jest w porządku. Mój zarzut jest tylko hipotetyczny, gdyż pragnę nim podkreślić, że takiej osoby w świecie RPG nie da się wykreować. Kto to miałby być? Super MG, pisarz, autor systemu? RPG jest kameralne, to duża grupa ludzi połączona w jednej idei, która jednak jest maksymalnie rozparcelowana. Zarzut satanizmu przedstawia się ogółowi, a więc około kilkudziesięciu tysiącom ludzi w Polsce. Doliczając do tego prawdziwych satanistów, to robi się z tego całkiem duże miasteczko, co na skalę jednego z bardziej katolickich krajów w Europie (o ile nie najbardziej), jest całkiem sporą sumą.
Nie wiem skąd się wzięło to oskarżenie. Najprostszym powodem jaki przychodzi mi do głowy jest to, że zadziałało prawo niewiedzy. Ktoś usłyszał, że ktoś kogoś zabił, a przy okazji drugi złożył w ofierze jakieś niemowlę i mamy aferę. Sam to przerabiałem. Kolega (za naszych początków) wrócił do domu po sesji i mama się spytała co on tam robi. Akurat był czarnoksiężnikiem. Następnie mój ojciec został poproszony do telefonu, ale po kilku słowach wyjaśnienia sytuacja została skwitowana śmiechem. Okazało się, że żadne dziewice nie spłonęły na stosie. To samo polecam krytykom. Zapraszam do mnie na sesje. Ksiądz też człowiek i też mu mogę poprowadzić, ale zrobię wyjątek i jak nie narzucam nigdy profesji, to u mnie gra on czarnoksiężnikiem. Daję tutaj słowną gwarancję, że nie wyjdzie on z sesji jako satanista i to nie przez to, że ma silną wolę i Bóg go wspiera, ale dla tego, że jest to niemożliwe.
Nasza grupa składa się z 5 osób, o 4 mogę w pełnym przeświadczeniu powiedzieć, że są katolikami, a nawet połowa jest praktykująca i to często. Piąta osoba nie przedstawiła mi nigdy swoich poglądów na temat wiary. Ja osobiście ukończyłem uniwersytet katolicki. Koledze w tym roku urodziło się dziecko i nie widziałem, żeby leżało w czarnej kołysce, a wiem z pewnego źródła, że w planie są chrzciny (oczywiście w kościele katolickim). Kolejny kolega jest w kościele minimum raz w tygodniu i posiada wiedzę o katolicyzmie, którą można nazwać ponadprzeciętną. Proszę spróbować nazwać naszą grupę satanistami.
Nie przeczę, że może się zdarzyć, że sataniści grają w RPG. Jak jednak łatwo zauważyć czynią to także katolicy. RPG nie jest podmiotem sprawczym. Jest tylko formą rozrywki. To jest rodzaj sportu, ale umysłowego. Ćwiczy umiejętności analizy i podnosi zdolności werbalne. Jednak ze wszystkim, a także z RPG jest jak z życiem. Jeżeli zajmą się tym ludzie, dla których liczy się jedynie symboliczna "rzeźnia", to wrażenia obserwatora mogą być mylące, ale również w takim przypadku ciężko posądzać kogoś o mordercze skłonności. Wszyscy gracze w "Dooma" przy takim porównaniu dawno już powinni zostać prewencyjnie resocjalizowani w zakładzie penitencjarnym.
Można krytykować RPG. Można wytykać mu wady, ale nie można twierdzić, że zmienia światopogląd człowieka i kształtuje go na obraz odgrywanej postaci. Jeżeli nawet tak by było, to powinniśmy mieć masę ekologów (druidzi), złoty medal na olimpiadzie w łucznictwie (wszak pewnie co druga walcząca postać ma broń), bandę altruistów (paladyni) i całkiem sporą grupę krwiożerczych bestii (nekromanci). Tego jednak nie ma. Da się zauważyć po tylu latach, że charakter odgrywanej postaci ma się nijak do charakteru gracza. W fazie początkowej uważaliśmy, że gra się charakterem przeciwstawnym do własnego, potem, że zbieżnym, a aktualnie usunęliśmy charakter odgrywanej postaci, gdyż doszliśmy do wniosku, że nie da się być zadeklarowanym dobrym lub złym na całe życie. Jest ono zbyt rozbudowane... Za każdym jego zakrętem może czekać czynnik sprawczy, predestynujący nas do zmiany własnego zachowania i światopoglądu. Np. utrata w wypadku obojga rodziców może spowodować odwrócenie się od Boga, a cudowne ocalenie może spowodować nawrócenie. Nie ma reguły. Każdy ma wolną wolę i nie ważne jak ona działa.
Pokusy są wszędzie i jeżeli kogoś skusiło RPG, to uważam, że nie stało się źle. Idea RPG jest słuszna, ale jeżeli ktoś ją sprofanował i przez to sytuacja się odwróciła to nie należy sprawy generalizować. Rozpocząłem od Papieża i na nim zakończę. Jest on bez wątpienia człowiekiem światłym i rządnym wiedzy. Zna mnóstwo języków i pewnie wie z pięć razy więcej niż ja i jeżeli ktoś zapytałby go o RPG, to wiem co by powiedział. Nic. On by zagrał i wtedy przedstawił swoje wnioski. Czy by mu się podobało, nie wiem, nie w tym rzecz. Pewien jestem natomiast, że nie powiedział by, że to jest satanizm.
Teraz wśród krytyków pojawiło się pewnie stwierdzenie "ale butny". Wie co powie ten, który posiada jedyny na świecie dogmat nieomylności. Nie przyznaję sobie takiego prawa. Wiem natomiast, że Papież to człowiek rozsądny, a ten, kto rozsądkiem się posługuje umie wnioski wysnuć. W sumie to wniosek jest jeden. RPG to rozrywka, a nie ideologia i jak każda idea (w sensie generalnego założenia) jest kształtowana przez osobę ją uprawiającą, a więc to nie RPG jest złe, ale ewentualnie ludzie, którzy je uprawiają. Wojna też nie jest zła. To ludzie o niej decydują. To oni zabijają. Mówi się "wojna zabiła...", "wojna zabrała ...". To jest spłycenie. Pewnie jakby była tu Soraina, to by znalazła ładniejsze słowo np. sparafrazowanie.
Za każdą wojną stoi człowiek i za każdym RPG też stoi człowiek. Za każdym czynem ogólnikowym stoją ludzie. Hasłowo można powiedzieć: "nie grajcie w RPG, uprawiajcie sport". Każdy mit można obalić. Nie graj człowieku w RPG, tylko zapisz się do sekcji bokserskiej i będziesz z kalkulatorem po dziesięciu latach na zakupy chodził, bo wybiją Ci z głowy wygląd cyfr, albo zostań kolarzem, a dzięki temu chemia nie będzie miała przed tobą żadnych tajemnic. Dowiesz się co znaczy EPO, albo inne anaboliki. RPG to też sposób na zagospodarowanie czasu. Jeżeli każdemu "blokersowi" można by zrobić jedną sesję, to założę się, że jeden by ubył raz na tydzień wieczorem spod bloku i starsze panie czuły by się bezpieczniej.
Mogę napisać jeszcze, że według mnie RPG rozprasza agresję, ale to już zupełnie inny temat. Aż mnie korci, by teraz przytoczyć coś na kościół (specjalnie piszę w tym znaczeniu małą literą gdyż uważam mimo wszystko, że nie jest to stanowisko oficjalne tej instytucji), ale nie poddam się tej tonacji polemiki. Zaapeluję jedynie o rozsądek. Najpierw poznajcie, a dopiero potem krytykujcie. Jak się okazało głosiciele heliocentryzmu mieli racje, choć np. Giordano Bruno nie zdążył się o tym przekonać. Zanim rozpalicie stos sprawdźcie kogo na nim palicie, bo czasami niewinnych.
P.S. Pozwoliłem sobie na parę słów o Papieżu i o rozsądku. Mam nadzieję, że będzie on żył 100 lat, a kiedy już umrze, że rozsądek nie pójdzie w jego ślady.
Udanych sesji w klimacie ateizmu.
1 kwietnia 2005
Autor: Pyrtles
|