(...)
 

Pomyślał - "bez przesady, to już kolejny raz, beznadzieja". Powoli umilkło uczucie, które wywoływało przed chwilą tak wielkie podekscytowanie, tętno zwolniło, źrenice się zmniejszyły. Zaciśnięte mięśnie powoli wiotczały, oddech łapał wolniej, czuł jak przychodzi do niego znane mu uczucie. Wszyscy już wyszli, został sam w ciemnym małym pokoju, w oddali słyszał jeszcze ciche brzmienie muzyki. Usiadł w fotelu otulając się własnymi myślami, poczekał aż ucichną wszystkie. Był już prawie spokojny gdy usłyszał w pokoju czyjś głos.
-Nie uciekniesz- te słowa wypowiedziane przez czysty aksamitny głos uspokoiły go. Czasem się dziwił, że ludzki glos raz wpływa na niego tak kojąco, a raz rozdziera go i rani. Milczał, nie chciał odpowiadać.
-Nie uciekniesz, nie można całe życie uciekać- Choć głos był miły to jednak te słowa wydały mu się zbyt pyszne. Jak ktoś kogo nie zna, na kogo nawet nie spojrzał, może mówić mu takie rzeczy.
-Odpierdol się, jeszcze wam nie starczy??????
-Nie, nie po to przyszedłem- to go zdziwiło, skoro nie jest jednym z imprezowiczów, to przed nim stoi??? Pomyślał, że podniesie wreszcie głowę i wszystko się wyjaśni, ale coś wewnętrznie zabraniało mu tego. Dzięki temu, że nie znał swojego rozmówcy rozmowa nabierała tajemniczości - tego, czego brakowało mu w jego życiu
-A po co przyszedłeś??
-Przyszedłem tu, tak jak przychodzę do wielu i to jest moim celem. Robię to z nieznanego, nawet mi, powodu. Dlaczego cierpisz????
-Ja.... ja nie cierpię... spierdalaj...- podjął ostatnia próbę zbycia rozmówcy, lecz już teraz wiedział, że to nic nie da. Czuł że musi mówić dalej. Po chwili milczenia ciągnął dalej. -... moje życie nie ma sensu, starałem sobie z nim radzić i nawet były chwile ze mi się udawało, ale po tych chwilach przychodziły następne i obracały wszystko znów w gruz. Miałem dom z kochającą rodziną, ale go straciłem. Miałem kolegów, ale ci mnie zdradzili. Miłości nie miałem nigdy....
-I to wszystko.- te słowa go zezłościły. Jak mógł mu odpowiedzieć taką obojętnością?! Jak???
- Ty chyba nie wiesz jak to jest mieć wszystko i stracić w parę dni???. Jeszcze dziś pamiętam jak uciekłem z domu, jaki byłem młody i dumny. Jeszcze dziś pamiętam jak chciałem wrócić, lecz nie miałem już gdzie. Pamiętam kumpli, wszyscy z dobrych domów, pamiętam jak się mnie wyparli... Pamiętam jak się waliło wszystko. To było już tyle lat temu i przez te wszystkie lata starałem sobie radzić, ale z bólem nie da się wygrać...
-Owszem ból jest niezniszczalny. Towarzyszy nam od narodzin aż po śmierć.
-Wczoraj, wczoraj zdecydowałem, że tego chcę, postanowiłem i czułem, że to było słuszne. Postanowiłem to zrobić tu na tej prywatce, wziąłem żyletki i wziąłem wszystko inne. Nie mówiłem nikomu, postanowiłem umrzeć słysząc jak bawią się moi przyjaciele, chciałem ostatni raz zobaczyć tych szczęśliwych. Nie mówiłem nikomu chciałem umrzeć w spokoju, nie zostawiłem listu, nie miałem komu....
-Ale dalej tu jesteś???
-Tak. Gdy już miałem żyletkę przy ręce i powoli krew zaczęła lecieć po ręce do pokoju weszła ona. Piękna, zawsze chciałem z nią być, mieć ja to mieć szczęście, a teraz zobaczyła mnie na środku pokoju z żyletka w ręce. Podbiegła do mnie, objęła i mówiła takie rzeczy które zawsze chciałem słyszeć, o których zawsze marzyłem.
-Ale to nie wszystko???
-Tak, gdy już myślałem ze znalazłem prawdziwe szczęście, gdy czułem, że mogę na nowo zbudować swój świat, do pokoju weszli oni, śmiali się długo. Puściła mnie, i powiedziała ze kłamała. Powiedziała, że kłamała żebym się nie zabił, czułem się oszukany. Dwóch z tłumu wzięło mnie za ręce i wrzuciło do tego pokoju, powiedzieli tylko: otrzeźwiej........
-Żałujesz???-opowiedział cicho.
-Nie.
-Chodź, na nas już czas. Według tych słów będziesz sadzony- chłopak spojrzał zdziwiony i zobaczył przed sobą ciemną postać - posłańca. Miał czarne oczy i szaty, u boku przypasany miecz. Na ziemi zobaczył swoje ciało, smutek opanował jego serce. A jednak nie zdążyła go uratować... dziewczyna klęczała w kałuży krwi obok martwego chłopca, płakała.
-Teraz rozumiesz.
-Nie. -odpowiedział- Ona cię kochała i mogłeś być szczęśliwy, ale ty wybrałeś inna drogę. Cóż taka jest kara. Teraz idź. Będziesz błądził w tym świecie, miedzy niebem a ziemią, który od teraz zwie się twoim domem. Chłopak obrócił się i wszedł w krainę zamieszkaną przez ludy liczniejsze od gwiazd na niebie, a każdy z mieszkańców tej krainy był samobójcą.....

 

Autor: Piekielna

 

 

(c) Tawerna RPG 2000-2004, GFX by Kazzek, HTML by Darky